Bazyli1969 Bazyli1969
8142
BLOG

Program duetu Biden-Harris, czyli wrażenia nie wyssane z palca

Bazyli1969 Bazyli1969 USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 176

Nikt nie przyszywa do starego ubrania jako łaty tego, co oderwie od nowego
Jezus z Nazaretu

image


Przyznam się bez bicia, że wiedzę na temat głównych aktorów spektaklu rozgrywającego się na naszych oczach za Oceanem czerpałem dotąd z enuncjacji prasowych, wywiadów i wystąpień telewizyjnych oraz innych źródeł pośrednich. Nadszedł jednak moment rozstrzygnięcia i poczułem przemożną chęć zapoznania się z programem zwycięzców amerykańskiej elekcji. Po pierwsze z ciekawości, a po drugie – w pewnym sensie – z konieczności dziejowej. Ponieważ, tak czy siak, „tsunami” zaistniałe kilka tysięcy kilometrów od Polski dotrze do nas w postaci mniejszych lub większych fal. To truizm, ale nie szkodzi o tym przypomnieć.

Z tej przyczyny poświęciłem nieco czasu, aby przewertować zasoby Internetu pod kątem pogromców pana Donalda, ze szczególnym uwzględnieniem oficjalnych propozycji działań, sformułowanych przez sztaby pana Józefa i pani Kamali. I proszę mi wierzyć -  nie żałuję. Każdy, kto chciałby przekonać się o tym co czeka Stany Zjednoczone (a pośrednio niemal cały świat) pod rządami wspomnianego duetu, powinien… Co tam! Musi!, pójść tą samą ścieżką. Rzecz jasna, zamieszczone w sieci materiały są na razie jedynie pewną deklaracją, ale można przyjąć, że przynajmniej część obietnic i zamierzeń zostanie zrealizowanych. Od razu zaznaczę, iż nie będę silił się na przywoływanie i analizę poszczególnych elementów programu reprezentantów Partii Demokratycznej, lecz podzielę się tylko osobistymi odczuciami z lektury przeczytanych dokumentów.

Wbrew potocznym opiniom, dominującym wśród konserwatystów czy tradycjonalistów (ogólnie – prawicy) oraz znacznej części centrowego polskiego elektoratu, program pary Biden-Harris zawiera całkiem sporo elementów, które mogą się podobać. I nie tylko im, lecz również wszystkim zdroworozsądkowym ludziom pod każdą szerokością geograficzną. Zreformowanie polityki podatkowej i uproszczenie poboru danin, wspieranie osób starszych i weteranów, uproszczenie procedur związanych z dostępem do służby zdrowia, usprawnienie funkcjonowania rządu i jego agend, przegląd jakości funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, wzmocnienie inwestycji w infrastrukturę, ograniczenie szaleństwa outsourcing, wspomożenie krajowych inwestorów w procesie tworzenia nowych miejsc pracy i innowacyjności, podniesienie poziomu nauczania w szkołach elementarnych oraz… I tu zaczynają się schody!

Biden i Haris co rusz przywołują pojęcie „amerykańskie wartości”. Brzmi to nieźle i trudno się czepiać. Problem w tym, że autorzy manifestu nie wyjaśniają – de facto - co rozumieją pod tym pojęciem. To znaczy, coś tam wspominają, ale jest to tak obłe, że powiedzieć: sztampa i bla bla, to zbyt mało. Jako że uparciuch ze mnie, starałem się samemu dociec o co chodzi. I… poległem. Nic i nigdzie! Konia z rzędem temu, kto byłby w stanie wyłuskać z dziesiątek stron materiałów satysfakcjonującą definicję dot. „amerykańskich wartości”. Nie oznacza to jednak, że zainteresowany pozostaje całkowicie bezradny.

Odniosłem wrażenie, że ta część programu p. Józefa i p. Kamali, o której wspomniałem wyżej, jest swoistego rodzaju „lepem na muchy”, czyli na tych, którzy nie pozbyli się jeszcze resztek zdrowego rozsądku i byli potrzebni do przeważenia szali zwycięstwa na korzyść kandydatów Demokratów. Uważam tak, gdyż znacząca większość planów  bohaterów notki to zbiór awansów wobec grup, społeczności i lobby z rodzaju wybitnie kontrowersyjnych, żeby nie powiedzieć totalnie destrukcyjnych. Ktoś może nawet powiedzieć, że zostały one opracowane na podstawie podręcznika dla małego komunisty lub propagatora NWO i wcale się nie pomyli. Oczywiście, deklaracje marksistowsko-leninowskie miały charakter brutalny i jednoznaczny, taki  w sam raz dla pojęciowych troglodytów, a plany duetu Biden-Harris są przy nich niczym langwedocka poezja przy rymach częstochowskich, ale w swej istocie chodzi o to samo. Dlaczego tak sądzę?

Wielu z nas pamięta, iż władza komunistów była tak naprawdę dyktaturą mniejszości. Tu nie powinno, a nawet nie może być sporu. W procesie dochodzenia do władzy rewolucjoniści spod czerwonego sztandaru skorzystali wprawdzie z pomocy ludzi środka, lecz bardzo szybko podziękowali im za pomoc po barbarzyńsku. Oparli się za to na „proletariacie”, którego rolę przejęły dziś wszelkie mniejszości. Nie tylko etniczne ale także kulturowe, seksualne, religijne, obyczajowe, rasowe itd. Ta metoda nie została porzucona i jak widać nowi gospodarze Białego Domu (wraz ze swoim otoczeniem) całkiem wyraźnie nawiązują do tej tradycji.

Prezydent-elekt Biden oraz wiceprezydent-elekt Harris, swoje plany nakreślili bez fałszywej skromności i bez ściemniania. Odwołali się bowiem do oczekiwań tej części mieszkańców USA, która - słusznie lub nie - czuje się niedowartościowana i pała żądzą zemsty na systemie stworzonym (a jakże!) przez szowinistycznych białych potomków europejskich chrześcijan. Przesadzam? A skąd!

Zwycięzcy wyborów prezydenckich jasno i wyraźnie określili co zamierzają uczynić po zwycięstwie i jakimi problemami zaprzątać sobie głowy. Dla zobrazowania pełni palety ich zainteresowań przywołam tytuły niektórych bloków programowych i adresy ich odbiorców… „Zaawansowana równość LGBTQ+”, „Poprawa rasowej równowagi ekonomicznej”, „Społeczność Indian amerykańskich”, „Plan dla społeczności latynoskiej”,  „Społeczność muzułmańsko-amerykańska”, „Społeczność żydowska”, „Plan dla społeczności AAPI (Azji i Oceanii)”, „Diaspora afrykańska”, „Plan dla Czarnej Afryki”, „Wzmocnienie rdzennych plemion (Indian)”… Wszystko to zostało podlane sosem zawartym w rozdziałach zatytułowanych w taki deseń: „Rozwiązanie kryzysu klimatycznego”, „Plan dla przyszłości czystej energii”, „Koniec z przemocą wobec kobiet”, „Sprawiedliwość środowiskowa”… Poza krótką, pozbawioną głębszej treści, wzmianką o chrześcijaństwie Bidena, nie ma nic co byłoby wprost adresowane do głównych budowniczych Stanów Zjednoczonych, stanowiących od setek lat „sól ziemi”, czyli białych tradycjonalistycznych przybyszy z Europy. Tych wszystkich, którzy budowali miasta na Wschodnim Wybrzeżu, zagospodarowywali nieużytki Luizjany, walczyli o wolny Teksas, wyrąbywali lasy Oregonu, ciągnęli kolumnami wozów na Dziki Zachód i w ciągu wielu dekad uciekali spod opresji europejskich reżymów, szukając swego miejsca na północnoamerykańskim kontynencie.

Ogląd zamierzeń pp. Biden-Harris nie byłby pełen gdybym nie poruszył jeszcze jednego zagadnienia. Otóż, według oficjalnych statystyk biała ludność pochodzenia europejskiego stanowi ok. 65% mieszkańców USA. To o tyle ciekawe, że rząd pod kierunkiem przyszłego prezydenta,  w przeważającej mierze będą mieli tworzyli reprezentanci wszelkich mniejszości (vide: link u dołu). O przyszłych sekretarzach oraz szefach najważniejszych agend rządowych - przy odrobinie zacięcia - też można dowiedzieć się wielu ciekawych i jeżących włos na głowie rzeczy.

Ostatnią ciekawostką, którą się w tym miejscu podzielę, niechaj będzie informacja dotycząca powodu, dla którego J. Biden zdecydował się na kandydowanie na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jak było naprawdę – nie wiem, ale według jego własnych słów podjął taką decyzję po „odrodzeniu się antysemityzmu w Charlottesville i niepowodzeniu Trumpa w jego wyraźnym potępieniu…” Hmm…

To tyle. Nie potrafię powiedzieć jaką część programu wyborczego zaprezentowanego Amerykanom przez J. Bidena i K. Harris uda się zrealizować. Gdybym był Amerykaninem z polskim doświadczeniem z pewnością nie oddałbym na nich głosu. Nie da się bowiem bezkarnie przyszywać nowej łaty do starego ubrania, o czym świadczą dzieje naszej części Europy. W każdym razie teraz wiem na pewno czego możemy się spodziewać po rządach nowych gospodarzy Białego Domu.

 Oj, będzie się działo!


Link:
https://joebiden.com/main-street/
https://buildbackbetter.gov/
https://www.npr.org/2020/11/17/933848488/biden-administration-heres-who-has-been-nominated?t=1610096487197

------------------------------

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.





Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka