Bazyli1969 Bazyli1969
1287
BLOG

Kilka uwag o Słowianach i „Polsce” przed Mieszkiem

Bazyli1969 Bazyli1969 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 80

Nauka musi zaczynać się od mitów – i od ich krytyki.
K. Popper
image

Zastanawiałem się nad tym, czy sprawy z przeszłości mogą poróżnić ludzi. Wniosek wydał się prosty. Mogą! Oczywiście jeśli ta przeszłość znajduje się na wyciągnięcie ręki, jest w zasięgu wzroku albo nawet wyryta została w pamięci najstarszych górali, kontrowersje i wszelkie związane z nią swary są zrozumiałe. Gorzej, gdy jucha sika strumieniami podczas starć, w których wieniec laurowy zdobędzie ten, kto powali przeciwnika broniącego własnych opinii o zdarzeniach sprzed lat tysiąca czy dwóch. To już  nieco zaskakujące zjawisko, ale całkiem realne, żeby nie powiedzieć – niemal powszechne. Tu, na S24, również. Z tej przyczyny hamowałem się z podnoszeniem tematów dotyczących starożytności polskich, gdyż nie wydawało mi się pożytecznym wchodzić w spór (być może nawet krwawy) z osobami postrzegającymi współczesność podobnie do mnie, po to, aby poróżnić się z nimi o kwestie z doby „króla Ćwieczka”. No, ale spróbowałem. Dostałem tak ja, jak i osoby z którymi podzielam pogląd na naszą zamierzchłą przeszłość, ostro po nosie. Nie, nie! Nie czuję się przegranym. Wręcz przeciwnie. To lekcja utwierdziła mnie w przekonaniu, że pozornie nieistotne internetowe zmagania o prawdę warte są wysiłku. Na skutek takiej konstatacji postanowiłem poruszyć pewien bardzo kontrowersyjny temat. Zdaję sobie sprawę z faktu, że wgłębienie się weń przypomina stąpanie po kruchym lodzie, ale czegóż nie robi się dla odrobiny adrenaliny…

Przekonanie o tym, że „ród Lecha”, czyli polskiego Praojca,  zajmuje nadwiślańskie siedziby od zawsze jest wśród moich rodaków nadal rozpowszechnione. Zaznaczę od razu, że nie mam na myśli tzw. teorii turbolechickich czy turbosłowiańskich, ale jakoś tam akceptowane przez część świata nauki opinie mówiące o tym, że pojawienie się naszego pierwszego historycznego władcy, czyli Mieszka I, poprzedzały setki a może i tysiące lat żmudnej pracy słowiańskich mieszkańców Odrowiśla. Kultura łużycka, pomorska, przeworska, wielbarska… To wszystko rzekome świadectwa egzystencji nad Wisłą i Odrą naszych „prapolskich” przodków. Niestety, to zdecydowanie fałszywe rozumowanie. I do tego szkodliwe, bo dające naszym przeciwnikom pretekst do uznawania nas za historycznych abnegatów. W takim razie jak było?

Nie potrafimy powiedzieć kto zamieszkiwał nasze ziemie przed tysiącami lat. Pierwsze poszlaki, okazane w postaci artefaktów wydobyte spod ziemi i z antycznych źródeł pozwalają na ostrożne przypuszczenie, iż znany powszechnie Biskupin był miejscem zamieszkania ludu posługującego się jakąś starożytną odmianą języka indoeuropejskiego. W żadnym razie nie żyła w nim ludność (pra)słowiańska. Pobratymcy „biskupińczyków” naciskani z północy, południa i wschodu wtopili się w nowo przybyłe plemiona lub/i wycofali się do trudno dostępnych refugiów. Na ich miejsce przybyli Celtowie, Germanie i – być może – Scytowie. Gdzieś w III w. p.n.e. ziemie Odrowiśla przemierzyli w swych wędrówkach do bogatych południowych krain Skirowie (Sciri, Scirians - czyści) oraz Bastarnowie (Bastarnae- mieszańcy) zwani też Peucynami. Oba ludy reprezentowały etnos germański. Niebawem ich śladami podążyli Wandalowie, Burgundowie, Goci, Rugiowie, Lemowiowie i inni, którzy zasymilowali grupy ludności staroeuropejskiej i celtyckiej. Od tej pory na przeciąg ponad półtysiąclecia ziemie późniejszej Polski pozostawały we władaniu  Germanów. W wiekach III-IV terytoria przez nie zajęte rozkwitały. Powstawały huty, punkty wymiany handlowej, miejsca kultów, a nawet – prawdopodobnie – pramiasta. Liczbę ówczesnej  ludności zamieszkującej obszar w granicach współczesnej Rzeczypospolitej szacuje się od 600 tys. do 1 000 tys. To dużo. Podobną ilość mieszkańców da się zauważyć dopiero w czasach monarchii pierwszych Piastów.

Gdy w roku 375 dzicy Hunowie uderzyli na nadczarnomorskich Alanów, a następnie wspólnie z nimi na państwo Ostrogotów (tj. Greutyngów), świat zmienił swe oblicze. W granice Cesarstwa Rzymskiego ruszyła cała masa ludów zamieszkujących wschodnią i środkową Europę. Obszary poprzednio przez nie zajmowane stały się własnością koczowników. Ci ostatni, zgodnie z naturą nomadów,  nie poprzestali na rozciągnięciu swej władzy po stepach. Wiele wskazuje na to, że poddali swojemu zwierzchnictwu plemiona żyjące na Śląsku i w Małopolsce. Przyszedł jednak czas, kiedy państwo huńskie upadło pod ciosami robiących bokami Rzymian i wieloplemiennej koalicji germańskiej. Po bitwie nad rzeką Nedao (454 r. n.e.) i niefortunnych próbach reanimowania imperium przez synów Attyli, Hunowie uciekli na wschód i jako siła znacząco mniej groźna niż jeszcze kilka dekad wcześniej, zrobili miejsce dla ekspansji pewnego, skrytego przed ciekawością ludzką ludu. A byli nim Słowianie.

Nie ma takiego mądrego, który ze 100% pewnością potrafiłby zlokalizować pierwotne siedziby (pra)Słowian. Oparcie w źródłach mają: hipoteza naddnieprzańska (poleska), nadwołżańska oraz zachodniosyberyjska. Jakby nie było już w drugiej dekadzie VI stulecia odnajdujemy Słowian nad Dunajem. Toczą walki z wojakami bizantyjskimi, a także biorą aktywny udział w walkach wewnątrz-germańskich. Ba! Niektóre ich oddziały wyprawiają się nawet do Italii, by brać udział w zmaganiach Romajów z Ostrogotami. Jednak dopiero w połowie VI w. pojawia się świadectwo pisane potwierdzające obecność ludności słowiańskiej na ziemiach polskich. Pochodzący z rodziny alańsko-gockiej mnich o imieniu Jordanes, w krótkim dziełku, sporządzonym ok. roku 550,  wspomina:

Wzdłuż ich lewego skłonu [Karpat], który zwraca się w kierunku północnym, od źródeł rzeki Vistuli na niezmierzonych przestrzeniach usadowiło się ludne plemnię Wenetów, którzy teraz przybierają różne miana od rodów i miejsc, w zasadzie nazywani są Sklawenami i Antami.”

Mamy więc dowód, iż w połowie VI w. jakieś grupy słowiańskie siedziały nad górną Wisłą. Czy dochodziły do jej źródeł od południa czy od wschodu jest poważaną zagadką. Nie mniej znając zasady wczesnośredniowiecznego orientowania map, należy przyjąć, iż Słowianie z doby Jordanesa dotarli do źródeł „królowej” polskich rzek od wschodu.

Wspomniany dziejopis zwraca uwagę także na to, że w północnej „Polsce” w ten czas Słowian nie było.

Przy samym Oceanie [Bałtyku], gdzie trzema gardzielami morze spija wody Vistuli, usadowili się Vidiwariowie, zlepek różnych szczepów.

Przywołani Vidiwariowie [tj. prawdopodobnie ludzie z kraju Wenedów], to najpewniej rozbitkowie pochodzący z licznych plemion germańskich, uciekających przed huńską, a potem słowiańską nawałnicą. W skład tego ludu wchodziły prawdopodobnie grupy Gepidów, Gotów, Herulów, Wandali, Myrgingów… Co niezwykle ważne, tzw. kultura olsztyńska, którą ze znaczną ostrożnością można uznać jako ślad epigonów vidiwarskich, przetrwała co najmniej do VIII w., a może nieco dłużej.

Dla ziem polskich okresu VII i VIII w. dramatycznie brakuje nam źródeł pisanych. Nie wiemy zatem co się na nich działo i jakie procesu tu zachodziły. Wprawdzie znamy pracę tzw. Anonima Raweńskiego, ale jest to świadectwo skąpe i bardzo enigmatyczne. Na całe szczęście w ostatnich latach archeolodzy wzbogacili znacznie naszą wiedzę. Okazuje się, iż obszary na zachód od Wisły zostały zasiedlone przez naszych językowych przodków bardzo późno. Śląsk, centralna Polska i Mazowsze w ciągu drugiej połowy VI i pierwszych dziesięcioleci VII w. Natomiast Wielkopolska, Kujawy i Pomorze jakieś kilkadziesiąt lat później. Najpewniej ekspansję Słowian w Odrowiślu znakomicie ułatwiły rejzy podejmowane przez Awarów w latach 60tych VI w., w których – co wielce prawdopodobne- uczestniczyli także Słowianie. Resztki organizacji politycznych plemion germańskich (chociażby odłamu Wandali zwanego Silingami) zostały w ich wyniku zmiecione z powierzchni ziemi.  Co ciekawe dominujące do niedawna przekonanie, iż Słowianie zajmowali niezamieszkane obszary jawi się jako błąd. Najnowsze ustalenia dowodzą, iż w wielu miejscach żyli nadal reprezentanci tradycji antycznych (Germanie), którzy z czasem asymilowali się do etosu słowiańskiego.

Podsumowując można stwierdzić, iż jest wielce prawdopodobnym, że jądro państwa polskiego, czyli okolice Gniezna, Poznania, Giecza i Ostrowa Lednickiego, zostało zajęte przez naszych językowych przodków ledwo dwieście lub dwieście pięćdziesiąt lat przed wstąpieniem na arenę dziejów Mieszka I. I, co ważne, być może nad Gopłem, Wełną, Notecią  i Wartą zastali jakichś Gotów lub Wandali. Nie ma zatem mowy o wielu stuleciach czy tysiącleciach słowiańskiej roboty nad powstaniem Polski. To mit!

Pragnę zaznaczyć, że słowa oburzenia po przeczytaniu zamieszczonych wyżej spostrzeżeń są nieuprawnione. Tak samo nie przyjmę do wiadomości posądzeń o niemiecką agenturę. Dla mnie to proch i pył. Dlaczego? Nasz narodowy honor jest jak najbardziej potrzebny. Niestety zapominamy, że obraz, który wyłania się z chłodnej i nie ideologicznej analizy źródeł, wbrew pozorom stawia dokonania i zdolności naszych językowych i kulturowych przodków w bardzo dobrym świetle. Wszak mało jest ludów, które potrafiłyby w tak szybkim tempie i tak dogłębnie zasymilować, zarazić wartościami i przemielić obce elementy. A to udało się Słowianom na ziemiach polskich. Warto o tym pamiętać i nie unosić się niepotrzebnie honorem, bo fakty mówią same za siebie.Jesteśmy po prostu przybyszami!

Taka to historia…

Link:
To warto, a nawet należy przeczytać…
http://www.mpov.uw.edu.pl/userfiles/pl/Badania/Publikacje/tsunamiinternetzokladka.pdf

--------------------------------------

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.



Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura