Bazyli1969 Bazyli1969
1291
BLOG

Polacy, Żydzi i zacięty spór o poziom cierpienia

Bazyli1969 Bazyli1969 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 60

Zarozumialcy słyszą tylko to, co chcą usłyszeć.
A. de Saint-Exupéry
image

Kilka lat temu Symcha Rotem (urodzony w Warszawie jako Szymon Rathajzer, żołnierz Powstania w Getcie i Powstania Warszawskiego) napisał list do prezydenta A. Dudy. Zawarł w nim m.in. takie słowa: „Poczułem się sfrustrowany, rozczarowany, a nawet zdumiony uporczywą nieznajomością najistotniejszej różnicy między cierpieniem narodu polskiego w wyniku nazistowskiej okupacji, a systematycznym unicestwieniem moich braci i sióstr, polskich Żydów, przez niemiecką, nazistowską machinę zagłady …”. Dodał również:  „Żydzi w Polsce byli ofiarą strasznej i systematycznej zbrodni dokonanej przez hitlerowskie Niemcy, a naród polski znajdował się pod okrutną okupacją, natomiast nie doświadczał systematycznej zagłady. Nie ma żadnej podstawy do porównywania tych pojęć…”

Autora przesłania (niedawno zmarłego)  szanuję za postawę w trakcie II Wojny Światowej i doceniam jego odwagę. Nie mogę jednak przejść do porządku dziennego nad tezami zawartymi we wspomnianym piśmie. Tym bardziej, że w ciągu ostatnich dni wiele osób związanych z ośrodkami narracji nieprzyjaznej wobec Polaków zaczęło powoływać się na słowa Rotema (m.in. autorzy portalu Jewish.pl) i wykorzystywać je jako dowód (!) na niewspółmierność tragedii będących w trakcie ostatniej wojny udziałem narodu polskiego i żydowskiego. Cóż… To już niemal standard, że w debacie międzynarodowej miast faktów dominują odczucia i przekonania. Problem w tym, że są pewne żywo dyskutowane  zagadnienia, w których nie można dopuścić do zwycięstwa hagady nad prawdą. Z różnych względów. Czasem niezwykle ważnych i aktualnych.  Rzecz jasna ta notka zapewne nie zmieni poglądów rzesz oponentów, ale nie widzę przeciwwskazań, aby zgłosić zdanie odrębne względem opinii bojownika z getta.

Już od pierwszych dni września 1939 r. Niemcy, czyli jeden z dwóch współtwórców IV rozbioru Rzeczypospolitej, rozpoczęli eksterminację narodu polskiego. Zrównanie z ziemią i wymordowanie mieszkańców wsi Zimnawoda, Parzymiechy, Torzeniec i Wyszanów. Wymordowanie jeńców w Zakroczymiu, Ciepielowie, Zambrowie…  Krwawe zemsty na ludności polskiej w Bydgoszczy, Solcu Kujawskim, Złoczewie… A chwile potem Intelligenzaktion w Poznańskiem, na Śląsku, na Mazowszu, w Łodzi czy na Pomorzu. W Sonderaktion Lublin eksterminacji poddanych zostaje 2 tys. osób (w tym wielu duchownych), w Sonderaktion Krakau aresztowanych zostaje 183 pracowników naukowych Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Górniczej, którzy zostają wywiezieni do obozów koncentracyjnych. W Akcji AB, przeprowadzonej w połowie 1940 r., w wyniku masowych mordów ginie ponad 3,5 tys. osób spośród czołowych przedstawicieli polskiej inteligencji z Generalnego Gubernatorstwa. A takie miejsca jak Palmiry, Zamek Lubelski, więzienie Montelupich w Krakowie, Jasło, Bliżyn koło Kielc czy Firlej na zawsze pozostaną symbolami niemieckiego barbarzyństwa. Ale to jednak nie wszystko.

image

Mieszkańcy Zamojszczyzny w drodze do niemieckich obozów

W listopadzie 1942 r. Niemcy rozpoczęli operację pod kryptonimem „Aktion Zamosc”. W jej trakcie wysiedlono z Zamojszczyzny ponad 100 tys. ludzi. Gównie mieszkańców wsi. Spacyfikowano ich prawie dwieście, a tam gdzie ludność miejscowa stawiała opór mordowano bez litości. Część Polaków z terenów objętych wysiedleniami wysłano na roboty przymusowe, inną grupę skierowano do obozu koncentracyjnego na Majdanku, tysiące pozostawiono bez dachu nad głową. Tych, którzy w obliczu zaboru ojcowizny sięgnęli po broń ścigano bezlitośnie po lasach i mokradłach w ramach militarnego przedsięwzięcia nazwanego „Aktion Werwolf”. Te wydarzenia są w jakimś stopniu znane polskiej opinii publicznej, lecz mało kto zdaje sobie sprawę z faktu, iż była to jedynie praktyczna przymiarka do olbrzymiego przedsięwzięcia mającego na celu stworzenie dla rasy niemieckich panów przestrzeni życiowej na wschodzie (Lebensraum).

Już przed wybuchem światowego konfliktu w głowach nazistów począł kiełkować zbrodniczy plan  stworzenia „Nowej Germanii”. Miała ona sięgać granicami od Bugu niemal po Don i od Krymu po Petersburg. Na jej obszarze żyć mieli – jako władcy – przedstawiciele narodów aryjskich (w większości Niemcy), a kilka milionów podległych im pod każdym względem  Słowian, miało pełnić funkcję bydła roboczego. W tym celu należało pozbyć się ponad 40 milionów ludności miejscowej. Głównie polskiej.

Badacze zagadnienia ustalili, że pojawiło się kilka wariantów Generalnego Planu Wschodniego (GPO). Tworzyli je przedstawiciele Komisarza Rzeszy ds. Umacniania Niemczyzny oraz Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy. Szczególnie gorliwym pomysłodawcą okazał się Hans Ehlich, intelektualista, medyk, bliski współpracownik A. Eichmanna i zagorzały zwolennik A. Hitlera. Człowiek ten wykoncypował, iż rozprawienie się z „elementem nieprzydatnym rasowo” winno przebiegać w dwóch etapach. Pierwszy miał zostać zrealizowany w czasie wojny i polegać na wyłowieniu materiału ludzkiego zdatnego do germanizacji, wygnania na wschód pozostałych oraz eksterminacji elementów niepewnych politycznie i kulturowo. Zgodnie zresztą z oceną zaprezentowaną „wierchuszce” nazistowskiej przez dr. Erharda Wetzela, przestrzegającego, że Polacy są „najbardziej wrogo usposobieni w stosunku do Niemców, liczebnie najsilniejsi, a wskutek tego najniebezpieczniejsi ze wszystkich obcoplemieńców, których wysiedlenie plan przewiduje”. W etapie drugim, tj. w ciągu 15-20 laty po zakończeniu konfliktu, narody Europy Wschodniej (a właściwie ich znaczna część) miały zostać poddane systemowej „obróbce”. Twórcy GPO zakładali w oparciu o swoje naukowe osiągnięcia w zakresie nauki o rasach, że takich Estończyków, Czechów, większość Łotyszy i Ukraińców oraz jakąś część Białorusinów. podda się germanizacji lub wysiedli na obszary pokonanej Rosji. Natomiast spośród populacji polskiej, liczącej w przededniu wojny ok. 24 miliony osób, jedynie 4 miliony pozostawi się na miejscu w roli niewolników, a pozostałych (80-85%) eksterminuje lub ekspediuje na zachodnią Syberię. Wyjątkowa rola przewidziana dla Polaków nie wynikała wszak li tylko z bredni rasowych, ale stanowiła efekt obaw Niemców wobec „polskiej buntowniczości”.  Takie to zbrodnicze fantazje rozkwitały w umysłach „kulturalnych Niemców”.

image

Obszary Europy, które miały zostać przemienione w niemiecką Lebensraum

Spróbujmy powyższe ująć syntetycznie i okrasić wnioski kilkoma liczbami, po to, aby skonfrontować fakty z przekonaniami S. Rotema i zwolenników tej opowieści.

W wyniku II Wojny Światowej śmierć poniosło ok. 3 milionów Żydów zamieszkujących II RP. Straty narodu polskiego to 2,5 do 2,8 miliona. Jak widać to ten sam rząd wielkości. Okoliczności, w których ginęli Żydzi i Polacy były podobne, ale nie takie same. Działania wojenne i pacyfikacje skróciły życie przede wszystkim Polaków, a przemysłowe mordy głównie Żydów (i żydów). Istotna różnica, zadająca kłam hagadzie o niewspółmierności polega na tym, iż w zasięgu łap niemieckich nazistów znajdowało się nieco ponad 35% osób narodowości i pochodzenia żydowskiego i ponad 90% ludności identyfikującej się z polskością. Gdyby zatem wydarzenia wojenne potoczyły się zgodnie z planem Hitlera i jego przybocznych, to wciąż przy życiu pozostałoby 3/5 Żydów, żyjących poza Europą i tylko 1/5 Polaków przeznaczonych do germanizacji lub pracy niewolniczej. Oczywiście można stwierdzić, że „gdyby babcia miała wąsy”, ale wszystko jest funkcją czasu, a każdy seryjny morderca działa według przerażającej systematyki.  Przecież na początku okupacji na obszarach zajętych przez III Rzeszę Polacy znajdowali się w znacznie gorszej sytuacji niż Żydzi. Potem, w związku z kolejnym obłąkańczym planem „ostatecznego rozwiązania”,  uległo to pewnej zmianie. Niemniej po Żydach i Cyganach miała przyjść kolej na Polaków. Przede wszystkim Polaków. Sam mam do tego problemu stosunek mocno osobisty, gdyż już w 1940 r. rodziny moich powinowatych wysiedlono z Kujaw pod Kraków, a moja „osobista” matka, jako dzieciak o cechach  nordycznych,  uniknęła „adopcji” przez rodzinę niemiecką tylko z tej przyczyny, iż w komisji rasowej zasiadał kolega babci z czasów szkolnych.

Tak sobie to układam  w głowie i nie mogę wyjść ze zdziwienia. Po pierwsze dlatego, że amunicja do walki o pamięć zalega tonami w polskich magazynach, a my… Miliony uszu i miliony oczu wciąż czeka na ich wykorzystanie. Po drugie, okazuje się, że w grudniu 1941 r. Hitlerowi zabrakło dwóch, może trzech dywizji pod Moskwą, aby mową  polską zajmowali się dziś jedynie specjaliści od języków wymarłych. Uff…


Link:
https://rcin.org.pl/ihpan/Content/52347/WA303_71518_A507-DN-R-10-1_Madajczyk.pdf

---------------------------

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.




Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura