Bazyli1969 Bazyli1969
1591
BLOG

Okiełznać służby! – zadanie Zjednoczonej Prawicy na kolejną kadencję

Bazyli1969 Bazyli1969 Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 43

Słabość władzy najwyższej jest najgorszym nieszczęściem ludów.
Napoleon Bonaparte

image

Gdy zapytamy Polaków: jaka dziedzina życia społecznego wymaga natychmiastowych reform?, to ok. 90% z nas odpowie znanym grypsem: służba zdrowia, szkolnictwo, finanse publiczne, uczelnie wyższe, system podatkowy… Jest to prawdą, ale istnieje jeszcze jeden segment, niezbędny dla sprawnego funkcjonowania państwa, wzrostu zamożności i zapewnienia bezpieczeństwa  obywateli, którego imię – służby specjalne. Bez zdrowych specsłużb wszelkie fundamentalne zmiany, prędzej czy później,  wezmą w łeb. Prawdopodobnie pomijanie tej oczywistości przez naszych rodaków wynika z faktu, iż zdecydowana większość mieszkańców Rzeczypospolitej nie ma na co dzień okazji do kontaktu z funkcjonariuszami ABW, CBA, SWW czy SKW. I dzięki Bogu! Nie zmienia to faktu, że chociaż pracujący w nich ludzie są dla nas „niewidzialni”, to realnie istnieją i działają. Pytanie: jak działają?

Jako umiarkowany krytyk stanu i jednocześnie miłośnik Państwa Polskiego, nie byłbym sobą gdybym nie ponarzekał. Rzecz jasna, nie czynię tego dla samego kwękania i szukania dziury w całym. O nie! Chcę po prostu zachęcić przyszłych włodarzy mojego kraju do podjęcia jeszcze jednego wysiłku ukierunkowanego na okiełznanie i uporządkowanie spraw związanych z naszymi służbami specjalnymi. Kto będzie mógł to uczynić wydaje się przesądzonym (choć nie do końca, bo najprawdopodobniej PiS wygra elekcję, ale czy stworzy większość rządową?) i byłoby zbrodnią, gdyby w nadchodzącej kadencji zaniechano tego przedsięwzięcia.

Ktoś może powiedzieć, że przecież ponad dekadę temu A. Macierewicz wziął się ostro do roboty, ponieważ zlikwidował WSI i przewietrzył pozostałe tajne policje i wojska. Ba, w ostatnim czasie udało się nawet złapać jakiegoś jednego czy drugiego szpiona. Fakty te mają być dowodem na to, że wszystko jest pod kontrolą. Osobiście uważam, że takie stwierdzenie jest fałszywe. Dlaczego?

Bardzo często w rozmowach o poziomie bezpieczeństwa państwa jako przykłady wzorcowego funkcjonowania formacji niejawnych przywołuje się rosyjskie FSB i GRU, amerykańską CIA, izraelski MOSAD i Szin-Bet , niemiecką BND oraz brytyjskie MI – wszelkie. Trzeba przyznać, że jeśli chodzi o skuteczność, to wbrew obiegowej opinii, i tym jednostkom zdarzają się wpadki. I to niekiedy spektakularne. Niemniej nie podlega dyskusji, że ww. służą danemu państwu i narodowi.  Czasem nawet z zaangażowaniem wykraczającym poza profesjonalizm. Obawiam się, iż w przypadku naszych służb wygląda to nieco gorzej. Dla zobrazowania mojej opinii pozwolę sobie przywołać jedną pouczająca historię…

Wielką bolączką powojennych władz „Polski Ludowej” był deficyt produktów wysoko przetworzonych oraz dewiz i towarów luksusowych. Embargo nałożone przez państwa zachodnie na sojuszników Moskwy, w tym Polski, uniemożliwiało ich pozyskiwanie drogą legalną. Odpowiedzią komunistów na blokadę było powołanie do życia firm handlowych, będących zakamuflowanymi ekspozyturami partii i służb specjalnych. Jedna z nich działała na rzecz Komitetu Centralnego PPR (później PZPR), a druga MBP. W drugiej połowie 1948 r. odbyła się narada ścisłych władz partyjnych i reprezentantów „bezpieczeństwa”. Podczas obrad podjęto decyzję o połączeniu obu firm w jeden podmiot o nazwie „Dexim”. Działalność tejże firmy polegała na przywłaszczaniu przez jej przedstawicieli towarów przesyłanych do Polski przez UNRRA (kawa, czekolada, papierosy, spirytus, cukier, smalec itp. Itd.) i sprzedawaniu ich na wygłodzonym rynku niemieckim za pośrednictwem siatki agentów. Ponadto w nielegalny proceder wciągnięto kurierów dyplomatycznych z MSZ, którzy skupowali i jednocześnie rozprowadzali deficytowe dobra w Austrii, Francji i krajach Beneluksu.

Proceder rozwinął się nadspodziewanie dobrze. W ciągu dwóch lat miał przynieść zysk (sic!) w wysokości 2,5 mln USD oraz 7 mld zł. Skalę przekrętu doskonale obrazuje przypomnienie, iż budżet państwa na rok 1951 (tj.  już po wymianie pieniędzy w 1950 r.), przewidywał wydatki w kwocie 52 mld zł. Odnosząc tę proporcję do czasów współczesnych, można ilość pieniędzy pochodzących z kradzieży i machlojek dokonanych przez funkcjonariuszy komunistycznego MBP, porównać z kwotą ok. 52 mld dzisiejszych zł! Oznacza to, iż jest to równowartość około sześćdziesięciu afer typu Amber Gold lub dwuletnich strat budżetu państwa wynikłych z rozszczelnienia „luki vatowskiej”.

Trzeba podkreślić, że są to szacunki dość swobodne, bo „Dexim” nie ograniczał się li tylko do obrotu towarami, ale również przemycał na Zachód ludzi i zorganizował (podobno) na warszawskiej ulicy Nowy Świat… szlifiernię diamentów. Taki rozmach, w warunkach powojennej pauperyzacji ludności i – co tu kryć – powszechności donosicielstwa, był możliwy wyłącznie dzięki parasolowi utrzymywanemu nad „Dimex-em” przez służby specjalne. Nie było to szczególnie trudne, gdyż zarówno pracownicy firmy jak i nadzorcy oraz „ochroniarze” wywodzili się z jednego środowiska. Większość z nich, jeszcze w latach trzydziestych, służyła w oddziałach rewolucyjnych podczas hiszpańskiej wojny domowej (1936-1939), zwykle z czerwoną legitymacją w kieszeni. Z tej racji „dąbrowszczacy” znali się jak łyse konie i tworzyli swoistego rodzaju stowarzyszenie wewnątrz partii i służb.

„Ojcem chrzestnym” organizacji był szef połączonych formacji wywiadu i kontrwywiadu gen. W. Komar (Mendel Kossoj); nota bene – wyjątkowo obrzydliwa persona. „Mózgiem” zaś L. Zagórski (K. Geller), a bezpośrednim nadzorcą poczynań płk. Julian Burgin. Temu drugiemu podlegali liderzy operacyjni  w osobach K. Gunthera  i A. Majskiego (Samuel Majzels). Wśród najważniejszych członków grupy znajdowali się m.in.: D. Guterman, F. Grosfeld, I. Zalcman,  J. Jankowski (Josek Glicman), I. Felden, H. Komintau i niejaki Barwnik. Z ramienia władz kontrolę nad poprawnością procesów sprawował F. Goldsztajn. Wszyscy zaangażowani w proceder stanowili kilkudziesięcioosobową, solidarną i głęboko zakamuflowaną drużynę.

Jako że pod koniec 1949 r. alianci zachodni natrafili na ślad poczynań „Dimex-u”, warszawscy komuniści postanowili wyciszyć sprawę i ograniczyć do niezbędnego minimum działalność przedsiębiorstwa. Pech chciał, że w tym samym czasie dotychczasowa bezkarność i zyski hochsztaplerów w mundurach nie spodobały się innej frakcji partyjnej, odpowiednio umocowanej w Moskwie. Podjęto dochodzenie mające wyjaśnić skalę nieprawidłowości. Okazało się, iż zbyt mała część zysków z kradzieży i paserstwa była transferowana zgodnie z ustaleniami, co doprowadziło do wyciągnięcia konsekwencji wobec winnych. Śmiesznych konsekwencji. Prawdę powiedziawszy  skończyło się na pohukiwaniach. Nie mogło przecież być inaczej skoro większość zaangażowanych w proceder była „zaufanymi towarzyszami” z „chlubnymi życiorysami”. Władze komunistyczne nie chciały także aby nagłośnienie sprawy stało się kolejnym argumentem przeciwników, twierdzących, że rządzący Polską to w rzeczywistości banda zdrajców i kryminalistów.

Dalsze losy głównych aktorów historii są niezwykle ciekawe. O W. Komarze wiemy, że niewiele później popadł w niełaskę Kremla, by niczym bumerang wrócić na główna scenę. Kilku innych otrzymało nagany i dalej zasilało aparat partyjny oraz tajne formacje. Większość jednak zmęczona służbą dla socjalizmu i partii wybrała inny wariant. Np. Glicman uciekł do Wiednia, a następnie urządził się w Paryżu. Felden zakonspirował się w Austrii.

1 stycznia 1950 władze państwowe podjęły decyzje o likwidacji "Dimexu", a już kilka dni później Guterman poinformował zwierzchników, że duże grono pracowników firmy postanowiło opuścić Polskę. Luksus wyjazdu z państwa, w którym panował najlepszy ustrój w dziejach ludzkości, nie był dostępny dla olbrzymiej większości jego obywateli. Jednak jak wiadomo są równi i równiejsi. Ze względu „na ich ofiarną i oddaną pracę” włodarze „Polski Ludowej” zgodzili się na wydanie paszportów byłym pracownikom „Dimex-u”. Po tym wydarzeniu pozostał ślad w postaci notatki dla gen. Szlachcia zawierającej informację, że „znaczna część osób zatrudnionych w Samodzielnej Sekcji Finansowej („Dimex” i jego „czapa”) po zgromadzeniu znacznych funduszów wyjechała do Izraela”. W tymże państwie zamieszkali niebawem działający za granicą pracownicy „Dimex-u”…

Przypomniałem powyższą historię, ponieważ jest ona według mnie bardzo instruktywna. Pokazuje bowiem, że nawet w warunkach ścisłej kontroli i terroru służby specjalne potrafią urywać się ze smyczy. Jeśli znajdą się w nich jednostki zbrodnicze, zachłanne i do cna zdemoralizowane, sprawy z pewnością  przybiorą zły obrót. Jeśli jeszcze zabraknie w ich szeregach ludzi ideowych i patriotycznie nastawionych, to pozostaje tylko zdać się na opiekę Najwyższego. Rzecz jasna opisane wydarzenia miały miejsce w zdecydowanie innych warunkach. Polską rządził sojusz nawiedzonych głupców i cynicznych zbrodniarzy, a i okradanie współobywateli mieściło się w kanonach postępowania komunistycznych funkcjonariuszy. Niestety, historia pokazuje, że kiedy opresja zelżała a najbardziej brutalni bandyci nieco złagodnieli lub zeszli z tego świata, właściwie nic się nie zmieniło.  Czy wywołuje w nas jakieś skojarzenia następujący ciąg słów: „Afera Kurierska”, „Zalew”, „Żelazo”, „FOZZ”, „Art-B”,  „Multikasa”, „COLLOSEUM”, „GetBack”… Zapewne tak. W każdym z tych przypadków państwo polskie i jego obywatele ponieśli wielomilionowe, a nawet wielomiliardowe straty. Rodzi się zatem pytanie: a co czyniły służby? Wszak ich praca nie polega tylko i wyłącznie na obronie obywateli przed agresją zbrojną czy szpiegostwem gospodarczym. Zakres powinności jest znacznie szerszy.

Zdaję sobie sprawę z faktu, że wszelkiej maści złoczyńcy bardzo często wyprzedzają o pół kroku stróżów prawa. Tak się dzieje na każdym kontynencie i trudno za każdym razem potępiać w czambuł funkcjonariuszy. Odnoszę jednak wrażenie, że tylko u nas symbioza geniuszy zbrodni z osobami ze służb jest tak oczywista. Te powiązania muszą ulec likwidacji. Nie można tolerować sytuacji, w której Polska służy za poligon doświadczalny dla spekulantów, oszustów, złodziei  i obcoplemiennych służb. We współczesnym świecie degrengolada specsłużb jest pierwszym krokiem na drodze do upadku państwa. Czy przyszli włodarze Rzeczpospolitej podejmą trud zreformowania tajnych formacji i przywrócenia ich narodowi?

Niezwykle istotną wskazówką, pozwalającą wyrobić sobie opinię na ten temat, będzie zakończenie afery „Amber Gold”. Okaże się bowiem czy ludzie powołani do służenia obywatelom dostarczą odpowiednim organom dowody pozwalające odpłacić złoczyńcom pięknym za nadobne, np.  na wzór B. Madoffa, czy też skończy się na komicznym wyroku dla kozła ofiarnego? Dla mnie będzie to wystarczający sygnał…


Linki:

https://pl.pinterest.com/

http://www.portal.arcana.pl/Arcana-112-113-brudne-pieniadze-partii-i-wywiadu-w-pierwszych-latach-polski-ludowej,4364.html



Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka