Bazyli1969 Bazyli1969
1430
BLOG

Czy Polacy potrafią grać w Chińczyka?

Bazyli1969 Bazyli1969 Chiny Obserwuj temat Obserwuj notkę 58

Jest między nami gra
Gra jak świat stara…

Pidżama Porno

image

Zadziwiające, ale mimo, że Europę dzielą od Azji Wschodniej grube tysiące kilometrów, to w zakresie tzw. mądrości ludowych mieszkańcy obu regionów posiadają podobne dziedzictwo. Wśród wielu sentencji identycznych lub bardzo podobnych, jedna zwróciła moją szczególną  uwagę. Znana fraza „festina lente”, czyli  spiesz się powoli, ma dość dokładny odpowiednik w „Państwie Środka”, który brzmi: „błąd tkwi w pośpiechu”.  O tym, że nasi europejscy antenaci stosowali się z powodzeniem do tegoż zalecenia doskonale widać na przykładzie Rzymian, działających powoli lecz systematycznie, metodycznie i w efekcie  skutecznie. Obecnie jest z tym u nas nieco gorzej, bo w dobie III rewolucji technicznej zwykłe kilkuminutowe stanie w kolejce po bilet do kina stanowi dla wielu prawdziwą torturę. U Chińczyków wygląda to inaczej. Przynajmniej wiele na to wskazuje.

Zostawmy jednak kolejkowe męczarnie i spójrzmy na problem z innej perspektywy. Otóż mamy to szczęście lub – jak kto woli – nieszczęście, być świadkami gigantycznych przewartościowań w układzie światowych sił. O ich skali niechaj świadczy fakt, iż nie jest wykluczonym, a nawet przeciwnie – jest bardzo prawdopodobnym, że dla naszych wnuków dzisiejszy ranking wiodących potęg będzie się jawił jako ciekawostka. Coś jakby współczesnym wspomnieć, że był czas kiedy Litwa rozdawała karty w Europie Wschodniej. Tak, ta Litwa.

Najpoważniejszym pretendentem do zajęcia fotela lidera jest Chińska Republika Ludowa, a mówiąc po ludzku – Chiny. Ujmuję to tak, gdyż cywilizacja chińska należy do najbardziej starożytnych na planecie Ziemia i czy w Pekinie powiewa flaga w kolorze krwistej czerwieni czy też innego koloru, nie zmienia to faktu, iż cztery tysiące lat ciągłości dziejów to nie w kij dmuchał. W każdym razie państwo to wyszło z zapaści i niczym zbudzony ze snu gigant rozgląda się po okolicy by przywrócić porządki panujące przed drzemką. Chiny rozglądają się uważnie, bo w czasie gdy spały kilku łobuzów podrosło i poczęło rządzić „podwórkiem” według własnych reguł. Spośród nich wyróżniają się Stany Zjednoczone, które zasmakowały w dobrobycie i sprawowaniu przywództwa nad drużyną pomniejszych zawadiaków. Gigant przyjął to do wiadomości, przemyślał i przystąpił do działania. Spokojnego działania.

Jako truizm jawi się stwierdzenie, że USA nie oddadzą najwyższego miejsca na podium bez walki. Wprawdzie przez ostatnich kilkanaście lat lekceważyły „Państwo Środka”, ale dziś wydają się być skoncentrowane przede wszystkim na blokowaniu rozpychających się po świecie Chińczyków. A to prawdziwe starcie tytanów. Przypomnijmy kilka liczb.

W ubiegłym roku chiński PKB (nominalny - liczony w dolarach) praktycznie osiągnął poziom PKB całej UE. Do amerykańskiego ciągle sporo mu brakuje, lecz o ile chiński przyrasta  w tempie 6,5-7% rocznie, o tyle amerykański z prędkością o ok. 60% mniejszą. Rozsądnie można zauważyć, że jednak ustrój panujący w Stanach zdecydowanie bardziej sprzyja gospodarce, że liczona na tzw. twarz zamożność statystycznego Chińczyka to wciąż mizeria, że rozwój nad Żółtą Rzeką oparty jest o tanią siłę roboczą i zajumane technologie, że… To wszystko prawda, niemniej w Chińczykach drzemie olbrzymi potencjał, a przeszłość dowiodła, iż pod wprawną ręką „cesarza” siły, zdolności i zasoby potrafią oni wykorzystać jak mało kto. Wystarczy przypomnieć, że w dobie rozkwitu podziwianego przez nas  Rzymu (I-II w. n.e.), Chiny, kierowane przez dynastię Han, generowały od 30 do nawet 40% światowego PKB! To, przy zachowaniu wszelkich proporcji, niemal dwukrotnie więcej niż obecnie USA. Przywódcy chińscy doskonale zdają sobie sprawę z tego, iż rzucenie otwartego wyzwania Waszyngtonowi nie wchodzi w grę. Na dziś! Szukają zatem sposobu aby podgryźć rywala gdzie tylko można i metodą tysiąca cięć upuścić mu tyle krwi ile się da, a potem…

image

Morskie szlaki łączące Chiny z Europą. Południowy pozostaje pod całkowitą kontrolą USA. Północny jest w miarę dostępny jedynie prze kilka miesięcy w roku.

Dla Pekinu jednym ze sposobów na wzmocnienie własnej pozycji i przy tym osłabienia głównego rywala jest zdobycie niezależności w handlu światowym. Na ten moment morza i oceany świata, będące podstawowymi arteriami, przez które przepływają główne potoki towarowe, pozostają we władaniu Amerykanów. To właśnie oni zapewniają względny spokój i ład na wodnych szlakach, a przy okazji narzucają swoje reguły i czerpią z tego niewyobrażalne profity. Przełamanie status quo w tym zakresie nie leży w zasięgu Chin i dlatego sięgnęły po inne rozwiązanie. Nazwano je „Inicjatywą Szlaku i Pasa”, a de facto stanowi ona próbę reaktywowania lądowego „Jedwabnego Szlaku”. Ileż na ten temat  powstało gawęd, przepowiedni i poważnych rozpraw! Naprawdę trudno zliczyć. Większość z nich to jednak zwykłe bajędy i zbiory pobożnych życzeń. Widać to wyraźnie na przykładzie mapek mających odzwierciedlać przyszłe szlaki przewozu dóbr materialnych, od stali po tkaniny, i od porcelany po układy scalone. Charakteryzują się one tym, że w zależności od narodowości autora, zawsze jakaś nitka przyszłego „Jedwabnego Szlaku” zahacza o jego kraj. Wprawdzie szczegóły przebiegu planowanej drogi nie są znane ogółowi, ale kilka wskazówek pozwalających przybliżyć się do prawdy posiadamy.

Bez dogłębnego wchodzenia w materię wystarczy zauważyć, iż powodzenie wszelkich przedsięwzięć  handlowych wymaga spełnienia określonych warunków. A więc względnego bezpieczeństwa, zadawalającej jakości infrastruktury, stabilności prawa, niskich kosztów operacyjnych i gwaranta przyjętych ustaleń w osobie (ewentualnie osobach) silnego człowieka. To Chińczykom zapewnia… Rosja i W. Putin. Ktoś może się skrzywić i zaprotestować, lecz takie są realia. Jeśli dodamy do tego spostrzeżenie, iż zarówno dla Pekinu jak i Moskwy, Waszyngton jest i długo jeszcze będzie pierwszoplanowym przeciwnikiem, to reszta pozostaje milczeniem. Nie oznacza to oczywiście, iżby wszystkie nitki planowanych szlaków miały przechodzić przez ziemie „Świętej Rusi”. O nie! Ale w porównaniu z atrakcyjnością tych kontrolowanych przez W. Putina i jego współpracowników, pozostałe jawią się jako wspomagające, a i uruchomienie ich w najbliższej perspektywie nie wydaje się pewnym. Trzeba zatem zakładać, że już niebawem dokona się istotna zmiana i stopniowo coraz to większa ilość towarów z Chin do Europy będzie docierała na Stary Kontynent pociągami, a nie jak dotąd – drogą morską. Dzięki temu Pekin w znacznym stopniu uniezależni się od kaprysów Waszyngtonu, ryzyko zablokowania sięgającego 600 mld EUR eksportu do UE mocno spadnie, czas dostawy w obu kierunkach zostanie zredukowany o ok. 2/3 (z 30-35 dni do maksymalnie dwóch tygodni), a „żandarm” morskich i oceanicznych szlaków znacząco straci na powadze. Tak to wygląda na dziś. To, że jednak nie wszystko zostało jeszcze rozstrzygnięte widać m.in. po ruchach wykonywanych przez władze USA, które z kosztownym opóźnieniem rozpoczęły grę. Wycofanie się z Syrii i po części z Iraku, wspieranie Ukrainy i groźby wobec Iranu to tylko niektóre elementy tej układanki. W ten sposób Stany pielęgnują bałagan na Bliskim Wschodzie, blokują powstanie odnogi „Jedwabnego Szlaku” przez terytoria kontrolowane przez Kijów i wprowadzają stan niepewności w państwie ajatollahów. Z perspektywy Pekinu to poważne utrudnienia dla wdrożenia projektu.

image

Najbardziej prawdopodobne przewidywanie dot. przebiegu "Nowego Jedwabnego Szlaku".

No dobrze, ale czy w zarysowanym scenariuszu przewidziano rolę dla nas? Sądzę, że tak. Położenie geograficzne predestynuje Polskę do odgrywania dość ważnej roli w chińskim przedsięwzięciu. Po pierwsze jako obszar tranzytowy, a po drugie jako swoisty hub przeładunkowo-dystrybucyjny na drodze pomiędzy Azją a Europą. Jak się wydaje powstanie Centralnego Portu Komunikacyjnego uwzględniało  te fakty, jednak niedawne rozstrzygnięcia dotyczące kierownictwa CPK, czyli m.in.  los Jacka Bartosiaka, pozwalają przyjąć, iż nasz największy sojusznik spostrzegł, iż ktoś nad Wisłą próbuje zbytnio brykać i starożytnym „nie lzia!” zdemolował marzenia. Czy to źle? Trudno powiedzieć. Uzależnienie się od humorów Pekinu grozi poważnym katarem. Chińczycy potrafią być bowiem niezwykle apodyktyczni i bezlitośni, co widać na przykładzie pomniejszych  państewek z Afryki i Azji, silnie związanych z Chinami gospodarczo i politycznie.  Dlatego, jako zawodnik drugoligowy, chcąc nie chcąc musimy przyjąć do wiadomości, że giganci rozgrywają wielką partię szachów, a nam pozostaje siąść przy planszy do gry w „chińczyka”. Co ważne, nie warto panikować z tego powodu, bo także w tej grze organizowane są mistrzostwa świata. I podobno można na nich sporo zarobić…


Link:

https://www.paih.gov.pl/polska_w_liczbach/gospodarka


Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka