Bevan Bevan
244
BLOG

Złoty mit ekonomii

Bevan Bevan Gospodarka Obserwuj notkę 7

Wpis pierwotnie opublikowany na moim starym blogu 6 stycznia 2013:

 

 

Dziś katolicy obchodzą Święto Trzech Króli, którzy oprócz mirry i kadzidła mieli Jezusowi przynieść też złoto, ja zaś napiszę słów kilka o tym właśnie kruszcu. Powszechnie panuje przekonanie, że w czasach kryzysu najlepiej inwestować złoto. Wiele osób twierdzi, że pieniądz papierowy powinien mieć jak dawniej pokrycie w złocie, skrajni liberałowie twierdzą ponadto, że powinien być emitowany przez prywatne instytucje a nie bank centralny. Wszystko to dlatego, że złoto w odróżnieniu od pieniądza papierowego (czy też elektronicznego) rzekomo ma swoją wartość, jest tym samym niezależne od fantazji decydentów bankowości centralnej, mogących majstrować przy pieniądzu powodując inflację. Tak więc chciałbym się zastanowić jaką właściwie wartość ma złoto.

Złoto ma pewne zastosowanie gospodarcze. Szczegóły można przeczytać na Wikipedii. Tak więc złoto oprócz jubilerstwa wykorzystuje się w przemyśle, elektronice, chemii, medycynie, artykułach spożywczych. Są to jednak zastosowania na tyle marginalne, że trudno upatrywać w nich źródła traktowania złota jako surowca mającego stanowić podstawę funkcjonowania gospodarki. Poza tym większość z tych zastosowań jest stosunkowo nowa, podczas gdy złoto jako wartościowe uznaje się od tysięcy lat.

Po prostu złoto jako ładne, błyszczące i rzadkie przyjęło się jako coś luksusowego. To nic innego jak przekonanie ludzi o jego wartości jest jej źródłem, nie zaś jego wartość dla gospodarki. O pieniądzu fiducjarnym mówi się, że jego wartość wynika z wiary w to że posiada on wartość, podczas gdy ze złotem jest dokładnie tak samo, tylko tradycja tej wiary jest o wiele dłuższa. Spróbujmy wyobrazić sobie jaką wartość miałoby złoto w sytuacji katastrofy gospodarczej, wręcz cywilizacyjnej, takiej jak np. kolejna wojna światowa, która przy dzisiejszej technologii wojskowej mogłaby przyćmić dwie poprzednie. Wyobraźmy sobie taki postapokaliptyczny świat, w którym ci który przetrwają nie będą skłonni myśleć o luksusach i błyskotkach, lecz tyko o tym, żeby przetrwać kolejny dzień. Czy w takiej sytuacji przetrwałaby wiara w wartość błyszczącego metalu? Czy ktoś byłby gotów wymienić jakieś użyteczne dobro na kawałek metalu, którego nie można ani zjeść, ani z niego strzelać?

Oczywiście nie potrzeba nam zagłady naszej cywilizacji, żeby złoto straciło swoją wartość. Wystarczy, że się po prostu znudzi, zmienią się wzorce kulturowe nakazujące traktować złoto jako coś fajnego, symbolizującego luksus. Moja skromna obserwacja jest taka, że poza rynkami finansowymi, w społeczeństwach kultury zachodniej coś takiego już następuje. Złote zegarki, złota biżuteria są popularne raczej wśród przedstawicieli starszych pokoleń, młodsi wolą inną estetykę. Oczywiście wśród chociażby szejków arabskich kult tego surowca jest dalej wysoki, ale te różnice pokazują, że wartość złota ma źródło jedynie w kulturze a nie w ekonomii. Poza tym waluta oparta na złocie również będzie podatna na inflację, tyle że podaż złota mogąca ją spowodować nie może być w żaden sposób kontrolowana, wynikałaby jedynie z przypadkowych odkryć nowych złóż surowca. Taka sytuacja miała już miejsce w Europie w XVI wieku, po odkryciu bogatej w złoto Ameryki.

Kolejną kwestią jest ilość złota w obiegu. Nie ma go na świecie tyle aby móc nim zastąpić cały znajdujący się obecnie w obiegu pieniądz fiducjarny. Przeprowadzenie takiej zamiany spowodowałoby albo kosmiczny skok cen złota, albo konieczne byłoby wprowadzenie ograniczeń w wymienialności walut na złoto, a więc system nie miałby w pełni pokrycia.

Nie twierdzę, że oparcie waluty na czymś rzeczywiście wartościowym byłoby z założenia złym pomysłem. Jednak wydaje mi się, że lepszym rozwiązaniem od stawiania tylko na złoto byłoby zdywersyfikowanie portfela będącego oparciem dla waluty, na który mogłyby się składać różne surowce, zarówno w formie fizycznych zapasów jak i kontraktów terminowych, a także inne aktywa, takie jak akcje i nieruchomości. Jednak ciężko mi też wyobrazić sobie przeprowadzenie procesu przejścia do takiego systemu walutowego.

Bevan
O mnie Bevan

Poglądy mam ogólnie centrowe, choć pojęcie to nie jest jednoznaczne. Ogólnie nie lubię skrajności w żadną stronę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka