Prezes Zarządu Prezes Zarządu
157
BLOG

koszty i tak pokryją mieszkańcy...

Prezes Zarządu Prezes Zarządu Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Jednym z problemów ochrony środowiska naturalnego jest smog, czyli zawiesina różnych substancji pyłowych w powietrzu dużych skupisk architektonicznych. Duże zagęszczenie mieszkańców sprzyja podatności na choroby wiążące się z powietrzem zawierającym nie tylko różne składniki chemiczne, ale też i pyłowe w powietrzu.

Są to zanieczyszczenia związane z działalnością człowieka i emisją gazów poprzemysłowych do atmosfery. Dodatkowym elementem są cząstki pyłów zdolnych unosić się w powietrzu. Dodatkowym czynnikiem sprzyjającym wadliwemu składowi powietrza jest zbyt mała ilość drzew wysokich wychwytujących dużą część cząstek pylistych i wzbogacających powietrze w tlen pochodzenia roślinnego.

Kiedy politycy dostrzegają tak wielkie zanieczyszczenie powietrza, to mamy do czynienia z wymianą pokoleniową  "elyty politycznej", która w ten sposób stara się uzyskać większe poparcie społeczeństwa.

Powiedzmy sobie wprost - skażenie powietrza substancjami chemicznymi oraz pyłami nie jest zjawiskiem samoistnym i wiąże się ze skutkami działań w zakresie gospodarki przemysłowej państwa z pominięciem interesu społecznego, jakim jest zdrowie obywateli.

Gazy poprzemysłowe w powietrzu są tylko wynikiem oszczędności inwestycyjnych przy budowie zakładów przemysłowych lub też skutkiem zużycia się odpowiednich filtrów kominowych bądź zaniechaniem ich prawidłowej eksploatacji.

Podobnie jest z pyłami, które znajdują się w atmosferze. Cząstki stałe o bardzo małej masie własnej, zdolne unosić się w powietrzu, pochodzą wyłącznie z ich emisji do atmosfery przy wadliwej pracy filtrów kominowych. A są to zaniedbania wynikające z wadliwego zarządzania przemysłem na etapie jego wznoszenia i eksploatacji.

Przynajmniej w Polsce za wady inwestycji przemysłowych odpowiadają politycy odpowiedzialni za zarządzanie przemysłem oraz posłowie, którzy z uwagi na wytyczne liderów partii politycznych zatwierdzali propozycje ministrów sterujących gospodarką państwową.

W Polsce po roku 1945 nie było potężnych zakładów wydobywczych czy przemysłowych  stanowiących własność prywatną OBYWATELI. Były to przedsiębiorstwa stanowiące własność państwa, którą zarządzało bardzo wąskie gremium Prezydium PZPR i to ono narzucało wprost wykładnię interpretacji przedstawianej w mediach - również stanowiących własność państwową.

Należy także dodać, że na straży poprawności politycznej informacji dopuszczanych do prezentacji medialnej dla społeczeństwa stał państwowy Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, pogardliwie określanych jako "cenzura".

"CENZURA" była podporządkowana władzom politycznym państwa i bardzo skutecznie interweniowała w przypadku użycia słów krytykujących decyzje władz państwowych i politycznych państwa polskiego.


Wróćmy do okresu lat 60. XX w.

To właśnie wtedy powstawało wiele inwestycji gospodarczych o znaczeniu państwowym. To w tamtych latach władze miejskie podejmowały decyzje o wymianie instalacji oświetlenia elektrycznego gazowego (w latach 60. XX w. wiele wrocławskich ulic posiadało oświetlenie gazowe, zainstalowane w latach 20-30 XX w.) na oświetlenie elektryczne. W związku z tym przeprowadzono też kable oświetlenia elektrycznego tych ulic, które nie miały żadnego oświetlenia.

Prace te wiązały się z czasowym rozkopaniem miasta w celu wstawienia słupów oświetlenia elektrycznego tam, gdzie ich nie było bądź wymiany takich słupów, jeżeli te istniejące straciły przydatność. Rowy pod kable energetyczne były czasowym utrudnieniem, ale dzisiaj już nikt sobie nie wyobraża miasta bez oświetlenia ulic w nocy.

Wrocław jest miastem bardzo dużym, z licznymi osiedlami dla pracowników przemysłu powstałego tutaj już na przełomie XIX i XX wieku. Do licznych budynków mieszkalnych, często w zabudowie jednorodzinnej, prowadziły osiedlowe drogi wysypane szutrem. W latach 60. XX w. zarząd miasta zarządził ich ulepszenie poprzez wylanie dywanika asfaltowego, który w bardzo wielu miejscach służy bez zmian także i dzisiaj, chociaż drogi o większej częstotliwości musiały być naprawiane w późniejszych okresach.

Mieszkańcy Wrocławia ogrzewali swoje mieszkania piecami węglowymi. Często były to piece kaflowe ustawiane w każdym z pokoi, czasem lokalizacja pieca pozwalała na ogrzewanie dwóch, może trzech pokoi jednocześnie, ale już przed rokiem 1939 w części małych budynków mieszkalnych stosowano centralne ogrzewanie etażowe. W takim przypadku piec centralnego ogrzewania umieszczano w piwnicy, a rurami doprowadzano wodę do grzejników w pokojach. Instalacje takiego ogrzewania w dużej części budynków były inwestycją wtórną już po wzniesieniu budynku i w krótkim czasie od jego użytkowania.

Lata 60. XX w. to był również początek wznoszenia wielkich budynków mieszkalnych, wielopiętrowych, wyposażonych w windy ułatwiające dostęp do mieszkań na wyższych piętrach. W tych budynkach stosowano ogrzewanie centralne, gdzie lokalna węglowa kotłownia osiedlowa zapewniała podgrzewanie wody dla celów sanitarnych przez cały rok a także ogrzewanie mieszkań w okresie zimy. Rozwój wielorodzinnego budownictwa mieszkaniowego zainicjował koncepcję ogrzewania mieszkań "przy okazji" produkcji energii elektrycznej. 

Piece wytwarzające parę wodną na potrzeby generatorów prądu, zasilane węglem sprowadzanym ze Śląska barkami, były na tyle sprawne, że woda skroplona po napędzaniu turbiny generatora prądu posiadała jeszcze temperaturę na poziomie około 80-60 stopni C i nadawała się doskonale do ogrzewania mieszkań w okresie zimowym. 

To w latach 60. XX w. rozpoczęto budowę magistrali rozprowadzających ciepło już po wykorzystaniu dla celów energetycznych, aby zastąpić lokalne ciepłownie. Niestety, decyzją ówczesnych władz, ciepło "po-elektrowniane" można było wykorzystać wyłącznie do ogrzewania wysokich budynków mieszkalnych. Osiedla zabudowy jednorodzinnej, nawet jeżeli taka rura przebiegała przez takie osiedle, nie miały możliwości podłączenia się do centralnej sieci ciepłowniczej i musiały pozostać przy istniejącym ogrzewaniu węglowym. Tylko nielicznym, dobrze zżytym z ówczesną władzą rodzinom udawało się uzyskać "zgodę" na podłączenie do takiej sieci. Jednak warunkiem było wybudowanie wymiennika ciepła na koszt przyłączającego się, a już po podłączeniu energii cieplnej ten wymiennik stawał się nieodpłatnie własnością "ciepłowni".

To na terenach zabudowy jednorodzinnej i zabudowy wielorodzinnej budynkami wzniesionymi głównie przed rokiem 1945.

Inaczej miała się rzecz z budynkami wzniesionymi przed rokiem 1939 w ścisłym centrum miasta. Po wyzwoleniu w 1945 roku cała zabudowa miejska stała się własnością państwową i to państwo decydowało o nadaniu przydziału dla przyszłego najemcy. Bywało z tym różnie, ale oficjalnie osoba zainteresowana uzyskaniem mieszkania zwracała się o zgodę na zasiedlenie lokalu w specjalnie wydzielonym urzędzie o statusie "urzędu państwowego".

Początkowo "przydział na zasiedlenie mieszkania" wydawano tylko na rok. Po okresie umownym, Obywatel znów stawał przed urzędem - już nie w sprawie o przydzielenie mu mieszkania, ale o przedłużenie takiej umowy na następny okres. Uzasadnienia były różne, w zasadzie takie umowy przedłużano na kolejny rok lub dwa, potem znowu zwracano się o kolejne przedłużenie "okresu dzierżawy" mieszkania. Na przełomie lat 50 i 60. XX w. przyjęło się przedłużanie takiej umowy dzierżawy lokalu mieszkalnego na okresy dłuższe - nawet do lat od 30 do 60. Gdy w połowie lat 60. XX w. wprowadzono kodeks cywilny, który zastąpił przepisy prawa wydane przed rokiem 1939, pojawił się nowy termin określający czas użytkowania. Wynosił on okres "dzierżawy" mieszkania nawet i dłuższy niż lat 60, ale w przypadku użytkowania takiego lokalu przez 99 lat w sposób nieprzerwany najemca mógł ubiegać się już nie o "użytkowanie wieczyste" - jak nazywano to nowe rozwiązanie, ale o przejęcie lokalu już na pełną własność.   

      Najemcy, mając możliwość korzystania z prawa do nieruchomości w trybie "użytkowania wieczystego" chętnie korzystali z tej możliwości zwłaszcza, kiedy kończył się im dotychczasowy okres dzierżawy. To właśnie w ten sposób powstał termin "dzierżawy wieczystej" - który faktycznie jest "użytkowaniem wieczystym. Ale  w świadomości społeczeństwa nadal panuje przekonanie o "dzierżawie wieczystej"...

Jak wspomniałem, centrum miasta było "własnością państwową" a mieszkańcy "zabudowy czynszowej" nie byli właścicielami zajmowanych mieszkań. Chociaż wielu chciałoby korzystać z dobrodziejstwa "centralnego ogrzewania", nie byli oni w stanie spełnić warunku sfinansowania budowy wymiennika ciepła i całej infrastruktury rozprowadzającej ciepłą wodę do grzejników. A Dzielnicowy Zarząd Budynków Mieszkalnych nie był zainteresowany pokryciem kosztów modernizacji. Dlatego centrum miasta w starej zabudowie nadal posiada piece węglowe.

Pewną innowacją stały się elektryczne piece akumulacyjne. Energetyka, która musiała wymienić przewody starej instalacji elektrycznej w budynkach, zaproponowała znacznie niższą cenę energii pobieranej w porze nocnej. Dzięki temu dobrym rozwiązaniem było nagrzanie pieca akumulacyjnego (rodzaj pieca kaflowego i bardzo dużej ilości cegły szamotowej, rozgrzewanego grzałką elektyczną) - które zastępowało piec węglowy. Jednak na to rozwiązanie nie zdecydowały się osoby o najniższych przychodach. Koszt budowy takiego pieca musiał pokryć najemca...


Jeżeli dzisiaj chcemy walczyć ze smogiem, uznając winnych zanieczyszczeń dymowych tych mieszkańców starego budownictwa komunalnego, którzy do dzisiaj muszą nosić węgiel w kubełkach, to czynimy im wielką krzywdę. Oni nie mieli środków na inwestycję, bo taka możliwość była, ale na koszt lokatora, przy ogromnej niechęci władzy państwowej.

To państwo decydowało o wysokości uposażenia pracowników. To państwo decydowało o wielkości podaży wszystkich artykułów dostępnych dla ludności. To państwo wznosiło obiekty służące do działalności przemysłowej, to państwo decydowało o lokalizacji osiedli mieszkaniowych i państwo określało normy wyposażenia technicznego osiedli mieszkaniowych.

To decyzjom władz państwowych zawdzięczamy brak możliwości podłączenia zabudowy wielorodzinnej rozproszonej do sieci ciepłowniczej nawet wtedy, gdy przebiegała ona przez takie tereny, aby włączyć do niej nowe obiekty użyteczności publicznej czy też nowe budynki mieszkalne intensywnej zabudowy wielorodzinnej.

Dzisiaj mamy pretensje do posiadaczy "kopciuchów" za zanieczyszczanie powietrza. Zapominamy przy tym, ile osób zbiera po śmietnikach surowce pozyskiwane w punktach skupu surowców wtórnych by podratować swój rodzinny budżet...

Zapominamy o inżynierach wykształconych na koszt państwa, którzy opracowali proekologiczne piece na paliwo drzewne lub węglowe, a które może produkować nasz polski przemysł...

Uważam, że ta cała batalia "smogowa" jest skierowana na zwiększenie obrotu produktami importowanymi zza granicy, by uniemożliwić proces odwrotny - produkcji urządzeń wysoko zaawansowanych technicznie, które będą wykorzystywały polski potencjał surowcowy.

A jeżeli w centrum miasta nadal używane są piece węglowe - to są to skutki zaszłości politycznej minionych okresów, kiedy władza państwowa decydowała o wszystkim, a zaradność była w cenie...




nauczyciel zawodu i praktyk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka