To co z dzikusów uczyniło ludzi ich kulturę i cywilizację był język i religia oraz całe mnóstwo udoskonaleń technologicznych w wielu dziedzinach.
Powolny harmonijny rozwój nauki i technologii pozwalał na harmonijny rozwój sfery filozoficzno religijnej. Jednak od jakiegoś czasu przyrost wiedzy zmienił się w jeden wielki taran poprzednich technologii oraz pewnych konstruktów filozoficzno-religijnych.
Co zostało zniszczone:
Strach przed sekcją zwłok
Magia otaczająca osoby potrafiące czytać
Strach przed burzą (piorunochrony)
Strach przed obiektami latającymi i umiejętność lotu lub przedłużonego spadku
Powozy konne (zastąpione przez samochody)
Cisza (zastąpiona przez media)
Magia otaczająca dawnych lekarzy, którzy niewiele mogli
Zdolność do uwieczniania obrazów, potem obrazów ruchomych i dźwięku i przesyłania na duże odległości
Automatyzacja prac domowych (nie ma już praczek itp)
Co jeszcze zostało do zrobienia w dziedzinie postępu?
Znaczne przedłużanie życia - (uleczalność raka, medycyna regeneracyjna, łatanie mózgu)
Latające samochody
Likwidacja ekologicznych skutków rozwoju ludzkiej cywilizacji
Likwidacja potrzeby pracy
Podróże międzyplanetarne
Brak konieczności mówienia (technologiczna telepatia)
Second-life i wirtualny raj
To co napisałem, to uproszczenie. Nie jestem ekspertem od wszystkiego, w pewnych sprawach mogę się mylić, chociaż na wszystko jakieś argumenty znajdę.
Pozostaje pytanie podstawowe. Czy nauka zwyciężyła? Czy już nic innego człowiekowi nie będzie potrzebne? Jako osoba wierząca najbardziej ciekawi mnie jedno. Jaka jest opinia o tym świecie, na tamtym świecie, czyli w miejscu, gdzie te wszystkie nasze technologiczne wynalazki można o kant rozbić.
Co o tym sądzisz?