pink panther pink panther
12161
BLOG

Za co lubią nas Chińczycy czyli Batory pod Pskowem.

pink panther pink panther Kultura Obserwuj notkę 188

Za co lubią nas Chińczycy?  Odpowiedź na to pytanie możemy odnaleźć oczywiście w National Museum of China, w którym w galeriach S2 i S3 znajduje się wystawa pod nazwą „Treasures from Chopin’s Country: Polish art from the 15th-20th century”. (Skarby z Kraju Chopina. Sztuka Polska w okresie od XV w do XX w.).

Jak zawiadamia nas strona Muzeum, wystawa została otwarta 7 lutego br i będzie zamknięta 10 maja 2015 r.

National Museum of China to największy tego typu obiekt w Azji a może i na świecie. Posiada stałe wystawy obejmujące historię Chin i prezentuje wystawy czasowe, często dotyczących sztuki krajów europejskich.

O znaczeniu sztuki w nawiązywaniu kontaktów między państwami i narodami niech zaświadczy fakt, iż w „annałach muzeum” znajdują się informacje, iż pani kanclerz Merkel bywa tam regularnie, niekoniecznie z powodu wystawiania jakiejś „sztuki niemieckiej”. A nawet jada śniadania na tarasie muzeum z ważnymi postaciami życia politycznego Chin.
Francuzi i Włosi płacą żywą gotówką za udostępnienie kawałka powierzchni na prezentowanie malarstwa, rzeźby i co tam mają.
 

A III RP „sprężyła się błyskawicznie” po 25 latach „wolności” i wysłała około 350 różnych obiektów muzealnych, głównie z Muzeum Narodowego w Warszawie na udostępnione 1800 metrów powierzchni i ale „pieniędzy zabrakło” i  Chińczycy muszą płacić 20 RMB za wejście na polską wystawę, gdy tymczasem do tzw. zbiorów chińskich czyli na wystawy stałe – jest wstęp wolny. Nie mówiąc o tym, że tacy Włosi czy Francuzi – płacą Chińczykom za przestrzeń wystawową aby zaprezentować swoją sztukę. Ostatnio była to np. rzeźba Rodina.

A ja pamiętam, jak to jedna ministera wyjęła z szuflady kilka milionów PLN i „dołożyła za bilety” na występ niejakiej piosenkarki Madonny na Stadionie Narodowym w Warszawie.

Oczywiście media polskie też nie mają dostatecznych budżetów aby polecieć do Pekinu i sprawdzić, jaki jest odbiór tej największej w historii Polski – wystawy polskiej sztuki na świecie.

Na szczęście prestiżowy (i bardzo drogi) Hotel Kempinsky w Pekinie „sam z siebie” poleca wystawę „Treasures from the Chopin’s Country” jako jedno z kilku wartych odwiedzenia miejsc przez niebiednych gości hotelu – z Chin i z całego świata.

Po otwarciu wystawy pojawiły się zaledwie  niewielkie artykuły w Rzeczpospolitej, w Gazwybie  i w Newsweeku oraz  na różnych portalach. Poza tym w Internecie  są niemal wyłącznie wywiady z kuratorką wystawy panią profesor Poprzęcką.

Kiedy więc 7 lutego wystawa była otwierana – polskie media osiągały szczyt histerii w związku „z Oscarem dla Idy”  i zupełnie pominęły otwarcie pierwszej historycznie wystawy sztuki polskiej w najpotężniejszym państwie Azji a może i świata. Bo niby co tam było: Matejko i Wyspiański?  „Nuda i żenada, nie”. Więc stosownie do tego stanu ducha „polskich mediów” „materiał informacyjny” z wystawy jeśli już był, to był „skrojony tak”, żeby nam się w głowach nie poprzewracało. Bo niby „co się takiego stało”.

Więcej entuzjazmu wykazywała pani kurator wystawy profesor Poprzęcka, ale miała chyba powody, bo „nic nie spadło na głowy zwiedzających” i „nikt nie wchodził na krzesła i fotele” w chwili inauguracji.

Ta wystawa nie jest jednak „taka jak zawsze”, co zawdzięczamy głównie Chińczykom.

To znaczy nie musimy się wstydzić za jakieś badziewie sponsorowane „przez budżety państwowe” a będące „nieustającym hymnem politycznej poprawności i pedagogiki wstydu”.

 Ale najpierw parę słów o „misji informacyjnej polskiej prasy”. Przypomniała mi o tym @Kossobor w komentarzu u Coryllusa, jak to obecnie „przeżywamy festiwal Kantora”.

No więc w Gazwybie niejaki Stach Szabłowski postanowił nam „osobiście streścić wystawę” ( Batory pod Pekinem – polską sztukę zobaczą w stolicy Chin zobaczą 2 miliony ludzi” z 4 marca 2015) zaczynając :”… Od średniowiecza po Wróblewskiego, Kantora i Dwurnika..”. I dalej „siecze wystawę” w takich oto słowach:”… Wystawa pokazuje sztukę, ale chce opowiadać o historii. Jej tytuł - "Skarby z kraju Chopina" - brzmi jak ze szkolnego wypracowania. I rzeczywiście, kiedy oglądam "Skarby...", czuję się, jakbym znów był w szkole. Kolejno: bitwa pod Grunwaldem, Rzeczpospolita od morza do morza, Sarmaci, upadek, Polonia w kajdanach, romantyzm, niepodległość, komuna, wolność. Polska szkoła plakatu. Znam tę lekcję, wytatuowano mi ją w mózgu jak każdemu Polakowi, w Pekinie przerabiam ją jednak z nową uwagą. Co z tej "Polski dla początkujących" zrozumieją Chińczycy? I po co w ogóle urządzać im korepetycje z polskości?..”.

Stach się pyta a ja przypuszczam , że już tam Chińczycy wiedzą „po co im korepetycje z polskości”.

No więc Stach z gazwybu  jest tak jakby zniesmaczony tymi „korepetycjami na Placu Tienanmen”.   Nie rozumie, po co ten cały hałas na środku Pekinu w największym obiekcie muzealnym świata

. W dodatku jest to miejsce, które odwiedza 20-30 tysięcy turystów krajowych i zagranicznych DZIENNIE. Ała. Niezłe „korepetycje”.


Warto wyjaśnić tę zagadkę czy jakieś nieporozumienie co do „oczekiwań stron” w związku z wystawą.

 Już wywiad pani profesor Poprzędzkiej dla Rzeczpospolitej z 27 stycznia br. mówi bardzo wiele.  Oto dziennikarka Małgorzata Piwowar zadaje pytanie: ”Będzie to ekspozycja tradycyjna czy nowoczesna?  I odpowiedź  urzędnika państwowego jest fascynująca:”… Początkowo chcieliśmy zaprezentować coś bardzo spektakularnego i nowoczesnego, jeśli idzie o formę wystawienniczą. Okazało się jednak, że muzeum pekińskie preferuje konwencjonalne narracje historyczne.(..) Muzeum Narodowe Chin zastrzegło sobie wybór dzieł,ale w rezultacie zgodzono się na wszystkie nasze propozycje….”.

Następne pytanie pani Piwowar: ”.. Co się Chińczykom najbardziej spodoba?..”.

Odpowiedź pani profesor Poprzęckiej:”… Bardzo trudno wskazać, może z wyjątkiem obrazu Jana Matejki „Batory pod Pskowem",ponieważ barwność i sugestywność dzieł tego malarza – co widziałam po reakcjach przyjeżdżających do nas chińskich współpracowników – jest dla nich frapująca. Malarstwo olejne na płótnie, jest tym, czego nie ma w Chinach i bywa traktowane jako synonim europejskiej sztuki. Właśnie „Batory" został wybrany przez Chińczyków na plakat…”.

Jak więc widać, pani profesor Poprzęcka przyznaje, że tzw. władze kulturalne III RP miały zamiar „uszczęśliwić Chińczyków” „tym co zawsze” czyli „zestawem obowiązkowym” wyprodukowanym przez „artystycznych pupilków na budżetowym chlebie”. A jakkolwiek „zgodzono się na nasze propozycje”, to „Muzeum Narodowe Chin zastrzegło sobie wybór dzieł”.

I co sobie „wybrało Muzeum Narodowe Chin”?

Muzeum Narodowe Chin przez 3 lata oglądało zasoby muzeów polskich i „sobie wybrało” 6 „kompletów tematycznych” :

- sztuka średniowiecza (XV w.) – obejmująca praktycznie w 100% sztukę sakralną, o czym pisze na swojej stronie internetowej samo Muzeum. Są więc przepiękne drewniane Madonny i Madonny z Dzieciątkiem, bogato zdobione  drewniane ołtarze (na zdjęciu można zobaczyć jakiś tryptyk), złote naczynia liturgiczne, złote krucyfiksy etc. Muzeum informuje również  zwiedzających, że ten dział zawiera „wszystko co jest potrzebne do sprawowania liturgii”, i że „centralnym miejscem do sprawowania chrześcijańskiej liturgii jest – ołtarz”.

- tradycyjna sztuka polska (XVI- XVIII) – będąca symbolem ówczesnej potęgi państwa polskiego. Muzeum na swojej stronie informuje również, iż „czasy te” nazywane były „sarmackimi” a sama sztuka nosi nazwę „sarmackiej”. I że zawiera ona takie unikalne zjawiska jak „portrety trumienne”, bogato zdobioną broń” i „portret sarmacki”.  O tym „nasi” informują nader zdawkowo, ale zdjęcia z wystawy pokazują, iż chińscy gospodarze „wybrali sobie” m.in. portrety senatorów polskich w całym ich majestacie, oryginalną zbroję husarza, tarcze, siodła,  wspomniane portrety trumienne i  wymieniony tylko raz przez polską prasę i to „w tłoku” zupełny unikat: tzw. rulon polski (inaczej zwany wałkiem sztokholmskim) to jest gwasz z początków XVII w. o długości prawie 17 metrów i szerokości 27 cm – obrazujący wjazd króla Zygmunta III Wazy z nowo-poślubioną żoną (drugą) do Krakowa w asyście polskich panów, polskiej jazdy, zapewne dworu Małżonki – Konstancji Habsburżanki w dniu 4 grudnia 1605 r. .

„Rulon polski” został wedle docenta wiki – zrabowany w czasie Potopu szwedzkiego przez specjalnie do tego przeznaczone oddziały i schowany w jakichś kazamatach w Sztokholmie. Dopiero w 1974 r. „w ramach zaprzyjaźniania się” szwedzki premier Olof Palme zwrócił „rulon polski” – premierowi Jaroszewiczowi. A w PRL i III RP „rulon polski” doznał takiego samego „zainteresowania inaczej” co w Szwecji. Ciekawe dlaczego? Czy dlatego, że nawet te małe urywki, które można zobaczyć w Internecie- zapierają dech w piersiach.

Od bogactwa orszaku: sztandarów, uformowania orszaku, ubioru poszczególnych uczestników orszaku, sztandarów , ubioru husarzy (całe „pantery” albo jakieś inne dzikie zwierzęta wraz z ogonem i łapami „na żołnierzu” – i „każdy husarz przykryty panterą” czy innym „lwem-tygrysem”) do wartości poznawczej każdego detalu tego wyjątkowego obrazu.

„Rulon polski”  ma wartość dokumentu, bo wiele postaci „na obrazku” to –postacie historyczne. Na przykład Sebastian Sobieski – chorąży wielki koronny, czy Ich Królewskie Moście a „wszystko jak żywe”.

Tyle, że nie ma żadnego zdjęcia z wystawy, więc nie wiemy, jak dzieło to zostało wyeksponowane. W Internecie jest kilka kawałków szacunkowo po 40 cm długości każdy  a Chińczycy mogą sobie oglądać  „całe17 metrów”. Tylko nie wiemy „w jakich okolicznościach przyrody”.

No więc „Rulon polski” wybrały władze Muzeum Narodowego Chin dla  pokazania Polski Chinom. A w Polsce nikt tego nie komentuje a nawet nie informuje.

A oto co ponadto jest „w pakietach informacyjnych:

- sztuka w czasie utraty niepodległości i upadku państwa polskiego (koniec XVIII w.)- tutaj mamy „portret króla Stasia”, sporo widoczków Warszawy, głównie Bacciarellego , bo nie możemy zapominać, że formalnie chodzi o „kraj Chopina” i te pejzaże mają zapewne przybliżyć Chińczykom  „warunki życia kompozytora”. 
Ale też jest „zgrzyt” w zakresie „chronologii”: w tym dziale zaprezentowany został obraz Matejki „Polonia -1863” z tą „piękną panią w czerni” zakuwaną w kajdany i dwóch „obcych żołdaków” – do asysty.

Akurat te „mundury” i „kaszkiety” to Chińczycy świetnie znają z własnej historii: z wojen opiumowych.  Takich „Europejczyków” – zakuwających Chiny w kajdany gospodarcze i polityczne w XIX w.  – pamiętają dobrze wykształceni historycy chińscy i każdy chiński uczeń.

Zatem jesteśmy bliżej zrozumienia, o co w tej wystawie chodzi. Kolejne działy to:

- Sztuka jako „Królestwo ducha” w okresie opresji (XIX w.) – czyli „sztuka z okresu zaborów”. I tutaj całkowite zaskoczenie a zarazem „zwieńczenie i symbol” tej wystawy: obraz Jana Matejki „Batory pod Pskowem”.  Przedstawia on „poselstwo cara Iwana IV Groźnego do króla Polski Stefana Batorego – z prośbą o pokój” . Jest to olej o wymiarach imponujących: 322 x 545 cm. Plus „grandiozne ramy”

 Rzecz miała miejsce 15 stycznia 1582 r. w Jamie Zapolskim i kończyła sukcesem trzecią kampanię Batorego w ramach wojen o Inflanty z Iwanem Groźnym, carem Wszechrusi. W ramach tej kampanii Batory oblegał Psków, hetman polny litewski Krzystof Radziwiłł (Piorun) wraz z oddziałami Filona Kmity (późniejszy właściciel Czernobyla) i Michała Hałaburdy – „prowadził działania zaczepne w rejonie górnej Wołgi” i „nie dopuścił do koncentracji wojsk rosyjskich”. Na ten temat Jan Kochanowski napisał poemat „Jezda do Moskwy”. O ile pamiętam, ani obraz Matejki, ani poemat Kochanowskiego – nie znalazły się „w kanonie nauczania PRL” a domyślam się, że i dzisiaj czyli w III RP – „brak zapotrzebowania” na takie „treści w szkole polskiej”. A Chińczycy robią z tego plakat pierwszej historycznej wystawy sztuki polskiej „przez stulecia”. Czyli „symbol wszystkiego”.

Jeden z „naszych dziennikarzy” zadał sobie trud porównania „sztuki polskiej XIX w.” „ze sztuką zachodnią” i oczywiście ‘wyszło mu”, że „oczywiście jesteśmy gorsi”. Tymczasem za obraz „Batory pod Pskowem” Jan Matejko został wybrany na „honorowego zagranicznego członka Akademii Francuskiej”, otrzymał Medal Sztuki w Wiedniu a po zaprezentowaniu obrazu w Pradze – propozycję objęcia posady dyrektora Akademii Sztuk Pięknych w tejże Pradze.

Zapewne Chińczycy, wybierając ten obraz i żądając przysłania „Bitwy pod Grunwaldem” – ten życiorys „zawodowy” artysty „mieli w świadomości”. Na wystawie podobno jest kopia Bitwy pod Grunwaldem.

Na stronie internetowej Muzeum w tym „bloku tematycznym” pokazane są też m.in.: Juliana Fałata „Powrót z polowania na niedźwiedzia” (1892), Józefa Chełmońskiego „Piękna pogoda –jastrząb” (1899), Konrada Krzyżanowskiego „Chińczyk” ( 1903) i Teofila Kwiatkowskiego „Bal w Hotelu Lambert” (1859). Ten z kolei obraz jest wyeksponowany na stronie internetowej muzeum jako „symbol i logo” wystawy odwołującej się do kompozytora znanego i kochanego w Chinach.

- Sztuka „Młodej Polski” – początek XX w. Ten blok tematyczny jest prezentowany jako „złoty wiek polskiego malarstwa”, które „zaczyna uwalniać się od obowiązków patriotycznych” czyli „malarstwa historycznego” i zaczyna ciążyć do „czegoś nowego”.  W tym bloku tematycznym doceniona została jednak nadal sztuka odwołująca się do „ducha narodu”: np. Stanisława Wyspiańskiego witraż  „Bóg Ojciec- Niech się stanie” i kilka obrazów Jacka Malczewskiego.

- Sztuka nowoczesna – XX w. czyli sztuka II RP i sztuka PRL. W tym bloku znalazł się „polski plakat filmowy”, obraz stalinowca Wojciecha Fangora „Matka Koreanka” czy Zofia Stryjeńska.  Chińczycy nie wspominają o dziełach Kantora, ale zapewne jakiś obraz tam się znalazł. Może coś o pochodach pierwszomajowych, których „dyrektorem artystycznym” miał być Kantor za Stalina. Byłoby zabawnie.

Należy oddać sprawiedliwość twórcom wystawy, że nawet w wydaniu internetowym czyli bardzo „wybiórczo” prezentuje się świetnie .

Natomiast nie trzeba wielkiej finezji aby zrozumieć, że Chińczycy odnaleźli w polskiej sztuce powinowactwo losów dziejowych: wielka imperialna przeszłość i wspaniała , bogata jej oprawa artystyczna. Następnie – niewola i upokarzanie przez najeźdźców ( spośród których – dwóch „mamy wspólnych”) – w XIX w. a współcześnie – potworna okupacja II WW i cierpienia narodów  a na końcu, być może nostalgiczne wspomnienie chińskich studentów w Warszawie – polski plakat filmowy.

 Okazuje się, że łączy nas z Chińczykami znacznie więcej, niż obie strony sobie na co dzień uświadamiają.

Dobrze, że „perspektywicznie myślący” Chińczycy – grzecznie NAM to przypomnieli, za co powinniśmy im być wdzięczni.

Polska sztuka „w dziejach” doznaje dzisiaj w Pekinie: szacunku i zainteresowania, którego nie może znaleźć „w ojczyźnie”.

PS. Wystawa po 10 maja pojedzie do Seulu na zaproszenie tamtejszych władz kulturalnych.  Pewnie też chcą zobaczyć Kantora i polski plakat filmowy.

https://www.google.com/search?q=rulon+polski+wikipedia&newwindow=1&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=DRUlVdStE8Hgar-CgaAO&ved=0CAcQ_AUoAQ&biw=1280&bih=677

http://pl.wikipedia.org/wiki/Stefan_Batory_pod_Pskowem

https://www.google.com/search?q=batory+pod+pskowem+obraz+wikipedia&newwindow=1&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=oyElVc7xNYWSsgGZ-YCACw&ved=0CAcQ_AUoAQ&biw=1280&bih=677

http://en.chnmuseum.cn/tabid/520/Default.aspx?ExhibitionLanguageID=475

Ciekawski, prowincjonalny wielbiciel starych kryminałów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura