pink panther pink panther
7950
BLOG

Zaćma Bugajskiego, nadprymas Luna, tłusty ksiądz i nawrócenia w NKWD.

pink panther pink panther Społeczeństwo Obserwuj notkę 1

Pod wpływem notki Coryllusa  próbuję poczytać coś o filmie „Zaćma”. Na portalu internetowym www.filmpolski.pl, pojawiła się następująca informacja o tym nowym filmie Ryszarda Bugajskiego :”… Historia ostatnich lat życia Julii Brystigerowej. Brystigerowa, osławiona "Krwawa Luna", w latach 50. wysoka funkcjonariuszka UB, pod koniec życia zbliżyła się do środowiska skupionego wokół Zakładu dla Niewidomych w Laskach i zmarła jako żarliwa katoliczka….”.  Wg tej samej bazy danych dzieło to wyprodukowały wspólnie:  Telewizja Polska tj. Agencja Produkcji Telewizyjnej i Filmowej,  The Society for Arts, Studio Produkcyjne Orka, Mazowiecki Fundusz Filmowy, Narodowe Centrum Kultury, Kino Świat, TMS Diagnostyka.

Finanse na film o budżecie ponad 3,5 mln PLN dały solidarnie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP i Polski Instytut Sztuki Filmowej. Cała potęga i autorytet państwa polskiego został użyty do zaprezentowania widzom polskim i światowym czegoś, co instytucje te uznały za istotne i pozytywne dla wizerunku RP i za prawdę  o  życiu funkcjonariuszki NKWD i szefowej V Wydziału Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, kochanki Bermana, Minca i Szyra – płk. Julii Prajs Brystygier ksywa „krwawa Luna”.

Na taką ksywę musiała babeczka nieźle popracować, bowiem wśród „śledczych MBP” nikt się nie oszczędzał. Berman osobiście dawał pisemne zalecenia w formie notatek „jak obrabiać więźnia”- na marginesach akt śledztw.  Różańskie same tłukły po nerkach a  więźniowie, którzy widzieli ofiary jej przesłuchań, twierdzą, że co najmniej kilku więźniów zmarło bezpośrednio w wyniku zadawanych przez nią tortur. Czyli – ludzka bestia.

 „Konsultacje w sprawie zadań V departamentu” realizowała symultanicznie „przez łóżka”  Bermana, Minca i Szyra Eugeniusza. W efekcie tzw. kierownictwo MBP czyli Romkowski z Mietkowskim musieli liczyć się z tym, że Berman z Mincem będą wiedzieć poprzedniego wieczora to, co miało być zameldowane następnego ranka.  

Niewątpliwie prowadziła jeden z najważniejszych departamentów MBP – Departament V oficjalnie „społeczno-polityczny” w okresie instalowania władzy PKWN z nadania Moskwy. Jako najważniejsze określono dwa zadania. Jako  pierwsze: „neutralizacja Polskiego Stronnictwa Ludowego” a drugie to „neutralizacja” polskiego Kościoła Rzymsko Katolickiego, który po wojnie miał gigantyczny autorytet moralny w narodzie i posiadał jawne i tajne struktury organizacyjne, kadry na najwyższym poziomie oraz bazę materialno-logistyczną.  I tych „dwóch wrogów” miała zlikwidować jedna funkcjonariuszka NKWD Julia Prejs Brystygierowa. W wolnych chwilach zastraszała literatów.

W przypadku PSL udało jej się znakomicie. Do czasu Sejmu Ustawodawczego „było pozamiatane”.  Jak w notce „Krwawa Luna”(2) z dnia 9.06.2010 r. bloger Godziemba napisał :”…   W 1947 roku  (…) najważniejszym zadaniem było „rozbicie do końca reakcji peeselowskiej” . „Luna” domagała się lepszej organizacji pracy z agenturą, tak aby doprowadzić do: przyspieszenia trwającego procesu wewnętrznego rozkładu PSL, ujawnienia wszelkich związku partii Mikołajczyka z podziemiem zbrojnym i obcymi wywiadami, nagłośnienia aktów sabotażu gospodarczego i spekulacji w spółdzielniach lub innych instytucjach, kierowanych przez członków PSL oraz eliminacji najbardziej aktywnych działaczy stronnictwa….”.„Eliminacja działaczy” oznaczała mordowanie aktywisty PSL przez bezpiekę czasem na progu własnej chałupy na oczach żony i dzieci.

Za Kościół Rzymsko Katolicki zabrała się później, bo początkowo Moskwa zarządziła pełną maskirowkę, z mszami polowymi dla Wojska Polskiego, kapelanami wojskowymi z Dywizji im. Tadeusza Kościuszki, udziałem w 1946 r.   w procesji Bożego Ciała w Warszawie „przedstawicieli rządu” a nawet puszczaniem w Polskim Radio  „Kiedy ranne wstają zorze”. Mieli towarzysze poczucie humoru.

Ale kiedy  władza okrzepła czyli było pozamiatane po PSL,  r. jak pisze w swojej pracy pt. „Dlaczego przeszkadzały? Polityka władz partyjnych i rządowych wobec żeńskich Zgromadzeń Zakonnych w Polsce w latach 1944-1956” siostra Ewa Kaczmarek MChR na stronie 22 , jesienią 1947 r. Julia Brystygierowa :”… wydała instrukcję na temat przekształcenia mentalności funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (MBP) i ich sposobu myślenia na temat „nowego wroga”. (…)od marca 1949 r. kiedy UB prowadził równolegle dwie strategie walki z Kościołem. Pierwsza polegała na budowaniu agentury celem przeniknięcia do struktur , by później przejąć ważne stanowiska w hierarchii kościelnej. Druga strategia sprowadzała się do działań dezintegracyjnych , realizowanych w kuriach, zakonach i wśród świeckich pracowników Kościoła…”.

Odbywają się kolejne odprawy „aktywu partyjnego” i odprawy w MBP, w trakcie których Brystygierowa przedstawia swoje propozycje walki z Kościołem w kolejnych referatach programowych.  Pierwsze hasło: jesienią 1947 – „Kościół nigdzie” – oznaczał wyrzucenie sióstr zakonnych ze wszystkich instytucji państwowych czyli: szkół, szpitali, instytucji opiekuńczych, przejmowanie szkół, przedszkoli i szpitali oraz organizacji opiekuńczych na czele z Caritas oraz generalnie „ograniczenie liczby sióstr klasztornych”. O tym mówiła szczególnie na odprawie 22 grudnia 1948 r. tuż po zjeździe zjednoczeniowym PPR i PPS,  na którym to zjeździe padło oficjalnie już hasło otwartej walki z Kościołem.

Na odprawie 28 lipca 1949 r. najważniejszym zadanie wg Brystygierowej dla terenowych UB było sporządzenie charakterystyk „kleru” dla celów werbunku. Fiszki  miały być przygotowane do 10 sierpnia i obejmować wszystkie jednostki organizacyjne Kościoła: parafie, kurie, klasztory, organizacje świeckie.

 Kilka „flagowych sukcesów” towarzyski Brystygierowej to: zorganizowanie Komisji Księży przy ZBOWiD czyli „księży patriotów”, na które to spotkania „księży w terenie” Brystygierowa przyjeżdżała w przyszłości osobiście, w styczniu 1950 r. „pod pretekstem nadużyć finansowych” powołanie „zarządu przymusowego” nad Caritas i przekazanie zarządu w ręce księży „patriotów” i PAX,  w styczniu 1951 r. na jej osobiste polecenie nastąpiło usunięcie administratorów apostolskich na Ziemiach Odzyskanych, jesienią 1951 r. na jej polecenie UB urządziło „nalot” na Niższe Seminarium Duchowne w Warszawie. Pod pretekstem znalezienia „antypaństwowych” książek przedwojennych bezpieka zabrała seminarzystów do budynku UB na Kawęczyńską, gdzie seminarzyści zostali rozebrani do naga i trzymani w celi z otwartym oknem na stojąco. W „finale”  Brystygierowa przygotowała proces biskupa Kaczmarka i aresztowanie Prymasa Stefana Wyszyńskiego.
A następnie przeszła do „ręcznego sterowania Kościołem Rzymsko-Katolickim w Polsce” polecając biskupowi Klepaczowi, aby „został Przewodniczącym Episkopatu Polski”. Bo Prymas jest nieobecny. Za tę chwilę słabości bp Klepacz i Episkopat, który wydał wiernopoddańczy komunikat, musieli po paru latach całować pierścień Prymasa – na klęczkach „za obrazę Ducha świętego”.

Tak więc na jakieś 3 lata  płk. NKWD Julia Brystygier została „nadprymasem” w polskim Kościele.

W tzw. międzyczasie doprowadziła do aresztowania ok. 900 księży pod  wymyślonymi zarzutami, w niektórych procesach padły wyroki śmierci. Zakonnice też były pod jej „czułą opieką”. Aresztowania szły najpierw z oskarżenia o „współpracę z obcym wywiadem”, „udział w nielegalnych organizacjach” (łącznie 11 skazanych w latach 1950-1952). W połowie lat 50-tych Brystygierowa przerzuciła się na oskarżenia o: znęcanie się nad podopiecznymi, niegospodarność i mało higieniczne prowadzenie zakładu”.  W latach 1948-1953 skazanych zostało łącznie 197 zakonnic, w tym za szpiegostwo- 8, „propagandę” – 33, „nielegalne organizacje” – 62, „różne” – 94.

Jednocześnie dała radę zorganizować co najmniej 8 obozów pracy przymusowej dla sióstr zakonnych, głównie na terenie Polski centralnej i województwa krakowskiego , w których wg wspomnianego opracowania s. Ewy Kaczmarek MChR „Dlaczego przeszkadzały” na stronie253-254  w latach 1952-1954 przetrzymywanych było w nieludzkich warunkach łącznie 1053 zakonnice .  W tym: w Wieliczce – 80 sióstr, w Stadnikach -82, w Staniątkach obóz I – 76, Staniątki obóz II – 220 sióstr, w województwie poznańskim: obóz w Kobylinie – 167 sióstr, w Głogówku – 182, w Otorowie – 154, w województwie bydgoskim w Dębowej Łące – 115 sióstr.
Wydajna była dziewuszka z tej Brystygierowej. A przecież to tylko „wybrane przykłady” i czubek góry lodowej.
Nie zejdziemy do taniochy i nie będziemy opisywać szczegółów męczenia ładnych, młodych chłopaków przez podstarzałe babsko z grubymi nożyskami i niskim ale za to szerokim „zawieszeniem”. Podobno reżyser pokazuje to w filmie ale bohaterka jest filigranowa i subtelna. Jakkolwiek dojrzała. Może reżyser Bugajski nie mógł był znaleźć brzydkiej aktorki. Ale  dlaczego zrezygnował z agresywnej charakteryzacji? Taki Dustin Hoffman dostał Oscara za „Tutsie”. Nie mówiąc o Glenn Close w męskiej roli. A tu nawet aktorki nie pogrubili.

Dr Leszek Żebrowski 19 maja 2015 r. w Muzeum Armii Krajowej w Krakowie , w związku z informacjami o kręceniu filmu o „dylematach moralnych Brystygierowej” zasugerował, aby rolę Brystygierowej „w ramach gender” powierzyć Karolakowi. Ale wzięli jakąś  Mamonową.W sumie mogli dać szansę pani Kindze Preis co w 2008 roku zagrała polską stygmatyczkę, zakonnicę i mistyczkę z Nowogródka siostrę Wandę Boniszewską w czasie śledztwa NKWD i w czasie odbywania kary ważącą jakieś 40 kg. Pani Kinga Preis tak na oko ważyła jakieś 75-80 kg. Czyli jednak „wg najnowszych badań historyków III RP” to NKWD  nieźle żywiło.  

No i dochodzimy do tego „nawrócenia” i „relacji z Prymasem”. Że niby to był ekscytujący „pojedynek intelektów” albo coś w tym guście.
W książce pani Ewy K. Czaczkowskiej „Kardynał Wyszyński” wydanej w 2009 r. przez Świat Książki na stronach 116-118 opisana jest historia relacji Brystygierowej z Prymasem Wyszyńskim i sprawa pogłosek o „nawróceniu”. Ewa K. Czaczkowska powołuje się na relacje Marii Okońskiej, w tym jej wywiadu dla o. Jana Góry i Jana Grzegorczyka. Wg tego świadectwa miało dojść do dwóch „kontaktów niebezpośrednich” i jednego spotkania: pierwszy raz była to interwencja biskupa lubelskiego Stefana Wyszyńskiego  u ministra Stanisława Radkiewicza  w sprawie uwolnienia założycielki tzw. ósemek w 1948 r. i w efekcie dość dziwne „przesłuchanie” Marii Okońskiej przez Brystygierową, która miała jej wówczas dać swój numer telefonu i ją wypuściła z aresztu po kilku dniach od rozmowy.  Następnie w marcu 1949 r. Prymas Wyszyński miał zaproponować Marii Okońskiej aby zaniosła Brystygierowej Nowy Testament i :”… powiedziała jej że to od Prymasa i że się za nią modlę…”.

Na prośbę Brystygierowej o spotkanie osobiste Prymas zaproponował Wielki Piątek godzinę 3 czyli czas śmierci Jezusa Chrystusa na Krzyżu. Rozmowa miała trwać 3 godziny i nikt nie wie o czym.

Wg pani Czaczkowskiej tajemnicze spotkanie miało „obrosnąć legendą” i „zaczęło żyć własnym życiem” w efekcie czego „Julia Brystygier otrzymała nowy życiorys”. A konkretnie: „… w niejednym już opracowaniu można przeczytać, że wiele lat po spotkaniu z prymasem przeżyła konwersję i przyjęła chrzest. Miało się to stać za sprawą franciszkanek z Lasek, poznanych poprzez siostrę Bonifację Goldman, z pochodzenia Żydówkę, z którą zaprzyjaźniła się w czasie pobytu w szpitalu. Od tego czasu Luna Brystygier miała bywać w Laskach i przekazywać pieniądze na tamtejszy ośrodek dla niewidomych dzieci.Pod koniec życia (zmarła w 1975 r.) codziennie przystępowała do Komunii świętej. Problem w tym, że nie ma ani dokumentów, ani wspomnień świadczących o jej chrzcie albo o pomocy materialnej, jakiej miała udzielać niewidomym dzieciom. Z akt IPN i pamięci nielicznych świadków wynika, że Brystygierowa kilkakrotnie była w Laskach i znała kilka osób ale nic więcej”.
 

I w tych okolicznościach przyrody reżyser Bugajski odgryza się  w wywiadzie dla gazowni na krytykę Tadeusza Płużańskiego , że Bugajski „próbuje zrozumieć oprawców , zaciera granice między dobrem a złem, ofiarą i katem” w ten sposób, że :”… oprawcy też mogą być ludźmi niepozbawionymi sumienia (…) ale nawet gdyby tak nie było, trzeba by taką postać stworzyć na użytek kina. Film byłby płaski, nieciekawy, gdyby nie pokazywał walki wewnętrznej…”.
Mnie się wydaje, że reżyser Bugajski robi coś znacznie gorszego. Że robi wulgarną politgramotę dla komfortu psychicznego i wizerunkowego „trzeciego pokolenia UB”, które nadal świetnie się czuje przeżuwając to, co zostało z wielkiej jumy lat 40-tych i 50-tych i nadal ma znakomite samopoczucie uczestnicząc w polityce i biznesie. Wykopki na „Łączce” i pogrzeby Żołnierzy Niezłomnych strasznie psują humor a „wogle” znowu łeb podnosi ten słynny polski nacjonalizm i się chłopkom i klechom szacunku zachciewa. Bo kat z MBP Brystygierowa ma dołączyć do „panteonu wysublimowanych intelektualistów” instalujących okupację sowiecką w skrwawionej i ograbionej Polsce takich jak „geniusz Kołakowski”, „naukowiec Bauman”, „szekspirolog Kott” . Których nie wolno tknąć słowem grubym lecz oddających ich wartość moralną i intelektualną.
PS. W temacie „ stereotyp tłustego księdza” użyty w filmie „Zaćma”  warto spojrzeć na krótki film dokumentalny z roku 1959 r.: defilada Wojska Polskiego w roku 1959. Defiluje najlepiej odżywiona część narodu w 14 lat od zakończenia wojny. Wszyscy szczupli  a niektórzy to jak harty afgańskie: skóra i kości. Za to towarzysze pułkownicy i generałowie oraz towarzysze z KC tacy bardziej przy kości. A teraz mamy film „z epoki”, w którym Janek z Czterech Pancernych jakieś 40 kg cięższy i 50 lat starszy gra „polskiego księdza w latach 50-tych”. Że niby księżom to się zawsze dobrze żyło.  To się nazywa finezja.  Podobnie jak angielski  tytuł  filmu „Zaćma” do wysyłania na festiwale zagraniczne „Blindness” czyli tak jakby  „zaślepienie” a  nie „zaćma”. A „zaślepienie” to tak jakby – usprawiedliwienie. No taka „zaślepiona ta Brystygierowa była”. Ale się nawróciła.

PS2. A kto to jest ten II reżyser w „Zaćmie” niejaki Benno Zerbst? Bo sporo linków prowadzi do mjr. WP ur. 1913 r. w Białymstoku, walczącym w 1939 r. pod Janowem Lubelskim i w 1944 pod Monte Cassino, aresztowanym w 1952 r. i skazanym na śmierć po torturach w 1953. Miejsce pochówku nieznane. Grób symboliczny -  na „Łączce”. Ani imię, ani nazwisko nie należą do popularnych w Polsce. Taki zbieg okoliczności albo jak to u buddystów: reinkarnacja, albo może nawet potomek ofiary zbrodni stalinowskich zapragnął kręcić film do nawróconej Brystygierowej. Też pięknie.

PS3. Jutro pogrzeb "Inki" Siedzikówny i "Zagończyka". Nie byli intelektualistami i nie mieli "rozterek duchowych". Byli uczciwymi Polakami. Byli Bohaterami. Mieli być zapomniani.

 http://www.filmpolski.pl/fp/index.php?film=1237458

http://wyborcza.pl/1,75410,19550386,ryszard-bugajski-kino-potrzebuje-dobrych-oprawcow-rozmowa.html

http://blogpress.pl/node/4513

http://www.filmpolski.pl/fp/index.php?osoba=1162743

https://pl.wikipedia.org/wiki/Benno_Zerbst

https://www.youtube.com/watch?v=S-UyPsxhbcw

Ciekawski, prowincjonalny wielbiciel starych kryminałów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo