Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
465
BLOG

Prognozy - interpretacja własna

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Odkrycia Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

Niedawno zamieściłem notkę : „ Przepowiednie – interpretacja własna”. Poniekąd zobowiązuje to do zaprezentowania własnych prognoz tyczących rozwoju sytuacji na świecie.

W pewnym stopniu są to rozważania podobne, gdyż przewidują rozwój sytuacji biorąc pod uwagę stan obecny z jednej strony, ale drugim odniesieniem są nie przepowiednie (jak we wskazanej notce), ale analiza zmian na bazie cywilizacyjnej.

Która wersja jest ciekawsza?

Przepowiednie włączają do rozważań zdarzenia nieprzewidywalne – trzęsienia ziemi, uderzenia meteorytów itd. Ale już konflikty mogą być logicznie przewidywalne. Także, częściowo, jeśli skutki nie będą dotyczyły znacznych połaci świata i populacji, mogą być brane pod uwagę także anomalie o charakterze katastroficznym – to dlatego, że jednym z celów cywilizacyjnych jest zapobieganie skutkom (lub ich zmniejszanie) takich zdarzeń. Nie da się jednak rozważać skutków o charakterze potopu, gdyż tej wielkości zmiana przerywa cywilizacyjny cykl rozwojowy.

Prognozy mogą rozpatrywać zmiany, które nie powodują zaniku nie tylko rozwoju w skali świata, ale też cywilizacji; gdyby miał nastąpić taki kataklizm, to wiedząc, że się wydarzy – nie podjęto by żadnych kroków – bo i tak nie byłoby możliwości ich wdrożenia.

Jedynie zbudowanie nowej „ARKI” mogłoby wchodzić w grę.

W tym sensie – prognozowanie jest ograniczone względem przepowiedni.

Co zatem powinno stanowić podstawę prognozowania? Oczywiście – stan obecny, ale to zbyt ogólne stwierdzenie. Należy wskazać, które elementy są newralgiczne i mogą spowodować zmiany.

Same idee cywilizacyjne są stałe, ale nigdy rzeczywistość nie pokrywa się z ideami rozwojowymi – pojawiają się zakłócenia, które poszczególne cywilizacje będą rozwiązywały. I zależnie od stanu zaangażowania cywilizacyjnego będą zastosowane określone środki i metody działania. I te działania można dość ściśle określić jeśli właściwie ustali się fazę aktualną rozwoju cywilizacji. Zarówno poszczególnych jak i relacji między nimi.

Aby więc wskazać bazę analizy należy ustalić w jakich stadiach rozwojowych są poszczególne cywilizacje. Na tej podstawie można prognozować dalszy rozwój sytuacji.

Tak jak we wcześniejszych tekstach – należy rozważyć stan cywilizacji:

- chińskiej,

- indyjskiej,

= judaizmu (który może być rozważany jako Cywilizacja Zachodu),

- amerykańskiej na bazie ideologii Inków.

- polskiej, jako pozostałości cywilizacji słowiańskiej, a w zasadzie tożsamej też z chrześcijaństwem.

Inne opcje chyba na tym etapie nie mają wpływu na bliską rzeczywistość, ale być może mogą się uaktywnić.

Chcę zwrócić czytelnikom uwagę na pewną kwestię. Otóż Cywilizacja Chińska przez pewien czas (w zasadzie blisko 500 lat) znajdowała się w stadium „uśpienia”, albo zdegenerowania. Jednak w zaledwie 30 lat, czyli jednego pokolenia, z pariasa stała się decydentem światowych układów.

Dlatego skrajnym wyrazem nierozsądku jest przekonanie, że któraś z cywilizacji jest „słabsza”. Okoliczności mogą z niej błyskawicznie zrobić dominującą siłę w ziemskich relacjach.

Opisując Cywilizację Chińską należy zwrócić uwagę na jej starożytność. To pierwsza cywilizacja hierarchiczna. Można powiedzieć, że chińska droga ewolucji była najbardziej skuteczna.

Obecnie - Chiny przeżywają swój renesans. Sama zaś cywilizacja nie jest ekspansywna, ale implozywna – przyciąga do siebie elementy (państwa i narody z obrzeża) – jeśli tylko te nie mają lepszej drogi rozwoju.

Jest świetnie zorganizowana, a ustrój jest dopasowany do oczekiwań.

Warto zwrócić uwagę, że było to możliwe przy braku nowych kierunków rozwojowych; Cywilizacja Zachodu od kilkudziesięciu lat nie wprowadziła żadnych nowych projektów i rozwiązań. Także w dziedzinie wojskowej.

Rozwija się dotychczasowe struktury i technologie, ale nie ma w nich nowości; można sądzić, że specyficzną blokadę wprowadziła tu Teoria Względności.

Chiny są w stanie twórczo zaawansować nowinki, ale nie tworzą nowych wartości.

I jeszcze jedno – kwestia elit; elity są elementem wdrożeniowym idei i służą podmiotowi cywilizacyjnemu, czyli tej sile, która je wyłania. W Chinach to Niebo jest podmiotem określającym cele rozwojowe, a wykonawcą jest cesarz ( lub odpowiednik), któremu pomagają elity - tam mandaryni wyłaniani drogą egzaminów.

Trzeba przyznać, że jest to perfekcyjna struktura organizacyjna pozwalająca wybrać najlepszych i posiadających największą wiedzę realizatorów zadań wskazanych przez Niebo przy zapewnieniu warunków bytu społeczeństwu.

Sukcesy Chin przekładają się na przyciąganie w orbitę ich wpływów państw obrzeża – nie drogą ekspansji militarnej, ale przykładem dobrze funkcjonujących struktur organizacyjnych. To atrakcyjna propozycja dla ludów i państw eksploatowanych kolonialnymi metodami.

Wadą systemu jest brak zdolności do samodzielnego podejmowania decyzji przez jednostki; zawsze czeka się na wskazania „z góry” tyczące sposobu działania. (To cecha wszystkich systemów hierarchicznych).

Cywilizacja Indyjska ( Bramińska) – egalitarna w obrębie kast kończy proces konsolidacji. Także nie jest nastawiona ekspansjonistycznie . Można sądzić, że obecnie nie jest czynnikiem istotnie zaangażowanym w zachodzące przemiany – należy oczekiwać biernej postawy.

Cywilizacja Inkaska – dopiero próbuje budować zręby swej odrębności. Może zostać wciągnięta w rozgrywki, ale będzie dążyć do zdystansowania się od rozgrywek światowych.

Pozostają dwie cywilizacje, a w zasadzie jedna – personalistyczna w wersji hierarchicznej, kojarzonej z Cywilizacją Zachodu, a faktycznie judaizmem, i Cywilizacja Polska (Słowiańska) tożsama z chrześcijaństwem. Oczywistym jest, że Cywilizacja Polska jest na pograniczu zaniku, ale , jak wskazywałem, idee cywilizacyjne nie giną, a w sprzyjających okolicznościach mogą osiągać nawet dominującą pozycję i to w błyskawicznym tempie.

W tym kontekście Cywilizację Polską należy brać pod uwagę jedynie perspektywicznie, jako możliwą alternatywę społecznych regulacji, gdyby doszło do chaosu uniemożliwiającego funkcjonowanie Cywilizacji Zachodu.

Cywilizacja Zachodu jawi się też jako ta, którą kieruje czynnik zewnętrzny ( Jahwe), ale nie za pośrednictwem władcy lecz kapłańskiego gremium. Pośrednim celem cywilizacyjnym – jest zapewnienie panowania nad światem „wybranym” .

Formalnie elitą elit „wybranych” są kapłani pokolenia Aarona, ale faktyczne funkcje elitarne pełnią rabini – dobierani na zasadach zbliżonych do chińskich, czyli ludzie świetnie wykształceni (przynajmniej od strony ideowej, ale mający też rozeznanie w innych dziedzinach).

Cywilizacja ta jest ekspansywna, a ostatnie kilkaset lat to właśnie ciągła ekspansja – ogarnianie swą kontrolą nowych ludów, terytoriów, a także tworzenie nowych struktur i sadowieniu swych przedstawicieli w newralgicznych stanowiskach decyzyjnych.

Jak każda struktura hierarchiczna - ma swe wady: niższe szczeble hierarchii zawsze „oglądają się” na polecenia z góry. Ten typ zależności można określić jako „żeński” i stanowi to ograniczenie dla innowacji. W efekcie może struktura osiągnąć perfekcyjność w stabilnych, znanych warunkach, ale nie jest przystosowana do „odpowiedzi” przy pojawieniu się nowych wyzwań i zagrożeń.

W dotychczasowej historii innowacyjność uzyskiwano wykorzystując struktury egalitarne (w tym np. przedstawicieli Cywilizacji Polskiej), ale też struktury tej cywilizacji nie kontrolowały wszystkich elementów wewnętrznych, co pozwalało na okazjonalne pojawianie się innowacji.

Im bardziej wszystko kontrolowane – tym innowacji jest mniej.

Obecny kryzys wynika m.in. z braku innowacji, które mogłyby dawać przewagę Cywilizacji Zachodniej w odniesieniu do innych cywilizacji. Poziom technologiczny Chin jest bliski, czy nawet równy, poziomowi na Zachodzie, a społeczeństwo bardziej zwarte. Do tego dochodzą kwestie populacyjne, które dają przewagę Chinom.

Indie są opóźnione na tej drodze, ale ich zaawansowanie także idzie w tym samym kierunku.

Warunki wskazują, że nie ma już mowy o dalszej ekspansji, ale coraz bardziej problematyczne staje się utrzymanie dotychczasowych pozycji. W efekcie Cywilizacja Zachodu wchodzi w stadium zapaści zarówno w relacjach z innymi cywilizacjami, ale także wewnętrznie, gdyż wszelkie formy kontroli społeczeństwa utraciły moc oddziaływania.

Całość zarządzania oparta była na strachu – doły społeczne mamione były ograniczeniami w dostępie do zbawienia. To przestało mieć siłę nośną. Drugi starach to obawa przed ograniczeniem poziomu konsumpcji – która jest zbyt duża wobec możliwości systemowych.

Trzecia to zagrożenie życia związane z inwazją obcych (terrorystów, przesiedleńców itd.) . Także ten element zmniejszył swe oddziaływanie. W efekcie cywilizacja stoi przed zadaniem przeorganizowania swych struktur. I tu jest problem, gdyż konieczne jest inne „umocowanie” elit; dotychczasowe są związane z tym mocodawcą, który je wybrał, czyli są uzależnione od kapłanów – pośredników między Jahwe, a „narodem wybranym”.

Tymczasem występuje dążenie do uzależnienia elit od decydentów systemu.

Można powiedzieć, że do teraz były dwie struktury zarządzające – ta religijna, która określała, kto jest „wybranym”, a więc nadaje się do roli elity, i decydenci systemu, którzy tworzyli elitę z tych „wybranych” kształtując cywilizację.

Obecnie trzeba wymienić elity, a wobec postępu technologii informatycznych – dąży się do ich faktycznego zlikwidowania zastępując je rodzajem „świadomości wirtualnej”.

Czy operacja jest możliwa do przeprowadzenia?

Pandemia i ograniczenia z nią związane, to realizacja tych zamierzeń. Nawet ostatnia akcja „szczepienie celebrytów” jaką mamy na naszym podwórku – mieści się w schemacie jako podważanie roli dotychczasowych elit.

Podobnych zdarzeń można się spodziewać w różnych punktach Cywilizacji Zachodu próbującej zmienić swą „twarz”.

Nie napisałem nic o Rosji, ale wydaje się, że Rosja ma i będzie miała niewiele do powiedzenia w przewidywanym procesie zmian. Będzie biernym czynnikiem.

Tyle w określaniu warunków brzegowych przemian. I dopiero teraz kilka zdań prognozy.

Kilka przewidywań, gdyż na dobrą sprawę, po zaakceptowaniu bazy, każdy sam może sobie dopowiedzieć jakie zmiany nas czekają.

Po pierwsze – pandemia została wywołana sztucznie, a jej celem jest przyspieszenie przejmowania własności przez ścisłe gremium decyzyjne cywilizacji. Spowoduje to duże zaburzenia społeczne – liczne bankructwa i dezorganizację życia społecznego. Celem jest zwiększenie kontroli ludności i jej uzależnienie od państwa. Tak będzie w Europie.

W USA te procesy zostaną wzmożone konfliktem między zwolennikami Trumpa i Bidena aż do starć o zbrojnym charakterze. Jednak nie spowoduje to rozpadu USA, gdyż istnieje czynnik stabilizujący – armia. Niemniej – nastąpi wyraźny podział społeczeństwa.

(Tekst pisany kilka dni temu – jeszcze przed rozruchami w Waszyngtonie).

Zamieszki w Europie spowodują zmniejszenie kontroli granic, co zwiększy napływ migrantów. To z kolei doprowadzi do starć, gdyż świadczenia nie będą wystarczające na utrzymanie migrantów. Chaos będzie wzrastał.

Można się spodziewać, tak jak w przepowiedniach, że najbardziej narażone będą Włochy, Francja i Hiszpania. Zarzewie niepokoju w każdej chwili może przekształcić się w wojnę domową – zwłaszcza wobec zmniejszania się zaufania do rządów.

Jeśli faktycznie Turcja otworzy granice eksportując uchodźców to zamieszki o dużej skali są pewne, a Turcja zapewne to zrobi nie chcąc ponosić kosztów utrzymania uchodźców na swym terytorium.

Jeśli do tego dojdzie, to następnym krokiem może być inwazja muzułmańska na Europę na całej długości południowej granicy, czyli od Atlantyku po Ural, a i Ujgurzy mogą też próbować swych sił.

USA nie włączą się w tę rozgrywkę mając własne problemy.

Nastąpi stan wyjątkowy w całej Europie i wszelkie ograniczenia praw obywatelskich.

Chiny będą przyciągały, bądź próbowały przyciągnąć do siebie kraje w Azji i Afryce. Także dalsza ekspansja wpływów na południe.

Indie stabilne, a Ameryka Południowa będzie próbowała zmniejszyć wpływy USA.

Jeśli nie pojawią się zdarzenia nadzwyczajne o charakterze katastroficznym – sytuacja , chociaż niestabilna, nie przerodzi się w otwarty konflikt o cechach przełomu. Jeszcze nie w tym roku. Bo jeszcze dominować będzie nadzieja powrotu do poprzedniej normalności.

Dopiero, gdy okaże się, że to niemożliwe – nastąpi „silniejsze rozwiązanie”.

Pod koniec roku może zacząć brakować żywności – oferta nie będzie pełna, ale nie można mówić o głodzie.

Powtórzę i podkreślę: Cywilizacja Zachodu wchodzi w stan zapaści, a próby przeorganizowania systemu zarządzania tylko zwiększają chaos. Powodem jest próba utrzymywania uprzywilejowanej pozycji dotychczasowych elit w sytuacji, gdy przestają one tę rolę pełnić. W efekcie pojawia się coraz większy brak zaufania do struktur decyzyjnych na różnych poziomach – państwowych, ponadpaństwowych, ale też i lokalnych.

Wydaje się, że istotne zdarzenia mogą pojawić się dopiero pod koniec roku, o ile nie wystąpią zdarzenia o charakterze kataklizmów.


członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości