Partisan gardening Partisan gardening
670
BLOG

Wielu jest Napoleonów na prawicy - potencjał jest ale i zagrożenia

Partisan gardening Partisan gardening PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 31


  Prawicy jakoś obrodziło w jednostki wybitne i politycznie zręczne oraz utalentowane. Nie można już tego powiedzieć o Platformie Obywatelskiej, którą nawet trudno zaklasyfikować wedle klasycznych podziałów politycznych, choć tworów takich na europejskiej scenie politycznej pełno i pewnie w tym tkwi tajemnica europejskiej niemocy i braku wizji. Ostatnią osobowością w PO był premier Tusk - osoba także bez wizji ale sprawna politycznie i dość przebiegła by swoje stadko trzymać w ryzach i robić swoje. Być może to on pozbył się był już wcześniej wszystkich tych głów co mogły wyrosnąć ponad niego? Odszedł Rokita, odszedł Gowin i kto tam jeszcze? Nawet pięknego Lola Nowaka już nie ma i nie bawi, nie cieszy. Bez Tuska wielka niemoc w Platformie panuje. A pomysły jeśli już są to raczej destrukcyjne i nieskuteczne, państwu polskiemu na szkodę. Jakieś okupacje sejmu, jakieś straszenia ludzi na plażach, nic twórczego. Schetyna nie ma konkurenta więc się nie wysila i nie walczy.

  Na prawicy natomiast Napoleonowie liczni nie tylko działają ale nawet stają w szranki i to w obrębie własnej formacji. Gdy nagle Prezydent wychylił się z pomysłem referendum konstytucyjnego by konstytucję zmienić - zaskoczenie na prawicy było spore. Logicznie rozumując, to chyba tylko Prezydent ma jakąś szansę by do takiej znaczącej  zmiany doprowadzić. PiS owi brakuje odpowiedniej większości, a poważnego koalicjanta bez targów nie widać, który dostarczyłby znaczącego wsparcia. 

   Ale Prezydent musi pokazać jakąś partyjną niezależność by wesprzeć go mogli w referendum liczni zwykli obywatele. Zamiar trudny do wykonania ale nie niemożliwy. Trochę trzeba pracy edukacyjnej i spokojnego wyjaśniania wszystkim jakie są błędy i niedociągnięcia oraz sprzeczności w dotychczasowej konstytucji - bo bez tego się nie uda.

  Oczywiście gdyby prezydentem był Lech Kaczyński to sprawy poszłyby jak po maśle bo brat bratu ufa jak matce rodzonej. Tym razem Prezes ma wielu krnąbrnych synów i problem, którego tu wybrać, którego namaścić do głównych ról. Była też ongi mowa o zwiększeniu uprawnień prezydenta odpowiednio do siły jego mandatu demokratycznego - i znowu, z Leszkiem nie byłoby kłopotu ale z Andrzejem to już nie wiadomo. 

  Są także tacy zdolni i bardzo chętni ludzie jak minister sprawiedliwości Ziobro czy wicepremier Morawiecki. Jeden utalentowany i zdecydowany ale zawiódł w chwili najcięższej próby. Drugi, wyśmienity wizjoner gospodarczy, sprawny w gospodarczym naprawianiu państwa, świetnie prezentujący się w świecie, ale jeszcze nie w pełni sprawdzony, jeszcze niezbyt dobrze znany, człowiek nowy, świeży w PiS ie, ambitny. Są także inni mniej sprawdzeni ale równie świetni młodzi wiceministrowie u tych obu. Szczególnie ludzie Ziobry - Jaki i Warchoł, dali się poznać z najlepszej strony Jest wicepremier Gowin ze swoją niedocenianą mądrością. Jest wspaniała pani Wassermann. A poseł Brudziński potrafi także pięknie do tłumu przemawiać. Poseł Tarczyński dał się poznać ze swojej płynnej angielszczyzny w sprawnym bronieniu polskiej sprawy w telewizji France24. Coraz więcej talentów się ujawnia. Nie sposób wymienić wszystkich. Nie wiadomo który dla przewodzenia ojczyźnie najlepszy.

  Ustawy dotyczące sądownictwa w swej pospiesznej i niezupełnej dbałości dały okazję prezydentowi by pokazać swoją od PiS u niezależność. Moment był jak raz wyśmienity bo „ulica i zagranica” pod reżyserią tajemnej „Fundacji Otwartego Dialogu” zaatakowała rządzących. Tłumne światełka gromadzących się po miastach zrobiły jednak wrażenie na młodych ludziach co się niezbyt świadomie przyłączyli. Duda świetnie rozładował i spacyfikował ten protest. Samym ogłoszeniem weta dla dwóch ustaw to uczynił. Czy słusznie - trwa o to spór nawet pośród członków rządu. Prezes twierdzi, że źle się stało ale daje Prezydentowi jego czas na działanie i potwierdza jego prerogatywy. Dla zwykłych ludzi najważniejsza jest ustawa o sądach powszechnych i ta została przez Prezydenta podpisana. Od razu skutki weta prezydenta Dudy odbiły się i w Sądzie Najwyższym, który przez powstrzymanie się od rozpatrywania sprawy Kamińskiego uznał Trybunał Konstytucyjny i jego zwierzchność. Podobnie uczynił Naczelny Sąd Administracyjny orzekając poprawność wyboru sędziów TK przez PiS. Sądy zatem nie wsparły ulicznej akcji: "wolne sądy" - czym rozbroiły całkowicie protesty ze światełkami. To wielki i niedoceniony sukces Prezydenta, że dał sądom okazję wyjścia z impasu. 

  Mówi się wiele o politycznych grach i zagrywkach w obrębie partii rządzącej. Dla mnie jak i dla innych Polaków najważniejsze jest oczywiście dobro ojczyzny jakie ma z tych starć wyniknąć. Dobre ustawy, które się sprawdzą bez względu na to czy będzie rządzić prawica czy lewica, czy też jakaś inna formacja salonowa. 

  Napoleonów mamy, potencjał jest. Teraz najważniejsze, czy ustawy prezydenta zostaną zaakceptowane przez sejm. Ziobro już się sroży i w słowach nie przebiera - ambicje biorą górę nad rozwagą i szacunkiem należnym wobec najbardziej w Polsce popartego przez naród polityka jakim jest prezydent Duda, i choćby z tego względu ten szacunek się należy. Macierewicz w tych rozgrywkach nie pomaga i tylko ponownie wzmaga napięcie z pałacem. 

   Duda ma szansę z dobrze przygotowanym referendum konstytucyjnym na zmianę konstytucji. Choć jest to w obecnej sytuacji przedsięwzięcie ryzykowne to jednak zbyt długo nie można liczyć na Opatrzność i podobnie sprzyjająca okazja jak w 2015 roku, może już się nie powtórzyć. Do poparcia jego pomysłu potrzeba współpracy i poparcia środowiska pisowskiego, polityków PiSu a przede wszystkim lojalnej i uczciwej współpracy mediów. Ma Prezydent także poważną szansę na reelekcję i jest to poważny atut i rozrusznik dla sukcesu prawicy. Być może Duda chce czegoś więcej niż obecne prerogatywy prezydenta. Tego się dowiemy gdy upowszechniony zostanie kształt proponowanej nowej konstytucji. Wydaje się to bardzo możliwe. Prezydent jest prawnikiem i docenia wagę mandatu społecznego jaki niesie za sobą wybór prezydenta w wyborach powszechnych. Obecne napięcie z ministrem Ziobro wskazuje, że istnieje poważna różnica wizji w tej sprawie między oboma panami. Z Ziobrą nie jest też łatwo wicepremierowi Morawieckiemu, który z kolei potrzebuje większej swobody w kontroli gospodarki kraju. Ziobro i w tej dziedzinie chce mieć wpływy. Natomiast PiS może już nie utrzymać tej obecnej większości po kolejnych wyborach. Nie dlatego, że ubędzie mu wyborców, tutaj może nawet się polepszyć gdy wszystko będzie szło jak dotychczas, ale dlatego, że po stronie opozycji sytuacja może być dużo bardziej złożona. Ci, którzy poprzednio odpadli z powodu złej strategii, mają duże szanse do sejmu powrócić. Nie zawsze Pan Bóg tak sprzyja jak to było w roku 2015. 

  Prezes z jednej strony dał czas Prezydentowi ale czy nagląca potrzeba zmian nie spowoduje pochopności? Mamy dwa miesiące na najważniejsze rozstrzygnięcia w ustawach sądowniczych i sprawę konstytucji jako następną. Ambicje Napoleonów, jawnych i ukrytych, mogą spowodować podziały, gdy zdrowego rozsądku zabraknie. Skądinąd ciekawie przedstawia się obecna sytuacja właśnie gdy chodzi o osobę Jarosława Kaczyńskiego. Świat zewnętrzny ocenia jego charakter zupełnie odmiennie niż to jest w rzeczywistości. Tusk, gdy rządził, wziął całą władzę i ucinał głowy przeciwników nawet we własnych szeregach a europejscy przywódcy mieli go za demokratę. Kaczyński zostawił sobie tylko prezesowanie PiS owi, całą władzę oddając młodszym politykom. Dozwala on by mu pod nosem debatowano i wchodzono w polityczne spory pomiędzy najważniejszymi osobami w państwie - zachowując dla siebie rolę rozjemcy, doradcy, ideologa. I ten człowiek uznany jest przez świat zewnętrzny za autokratę. I jak tu rozumieć współczesną demokrację?

Próbuję zrozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka