cameel cameel
1980
BLOG

Potęga Ludzkich Serc – Czyli o tym jak ludzie wygrali z mediami

cameel cameel Rozmaitości Obserwuj notkę 58

Dzień 18 kwietnia zaczął się dla mnie bardzo wcześnie, bo już o 01:30, kiedy wstałem aby przygotować się do wyjazdu.

W podróży towarzyszył mi mój tato, który również odczuwał potrzebę znalezienia się w tym dniu w Krakowie.

Gdy dojeżdżaliśmy w okolice Krakowa, mijając małe wioseczki, zaczęło wschodzić słońce, które postanowiłem uchwycić z pędzącego pociągu. Widok napawał optymizmem i był zapowiedzią pięknej pogody.

Poranek

Na miejscu, po instrukcjach otrzymanych od harcerzy skierowaliśmy swoje kroki w kierunku krakowskiego Rynku Głównego. Ponieważ nie mieliśmy wejściówek, jedyną szansą dostania się na rynek, był sektor położony po drugiej stronie Sukiennic, oddzielony bramkami od części ViP-owskiej .

W drodze na rynek można było już zauważyć wielu ludzi zmierzających w stronę Bazyliki Mariackiej.

 Po odczekaniu w kolejce, rewizji i okazaniu dokumentów dostaliśmy się na Rynek. W tym momencie (ok. godziny 8:00) było jeszcze luźno, można było podejść w okolice barierek, za którymi znajdowała się Bazylika,

Bazylika Mariacka

Część centralna wokół zaaranżowanej sceny z trzema telebimami nie była jeszcze wypełniona, a same telebimy (które w dalszej części relacji odegrają jeszcze swoją rolę) były wyłączone:

 

 Po chwili odpoczynku i posileniu się postanowiliśmy wybrać dogodne miejsce. W tym momencie, ku mojemu zdziwieniu, na wszystkich telebimach został puszczony sygnał TVN, z relacją z Krakowa.

Pierwszy nius mówił, że rynek jest już w zasadzie wypełniony i raczej nie ma szans się dostać, a redaktorzy TVNu radzą aby od razu iść na krakowskie Błonia. Była to informacja nieprawdziwa, bo w tamtym momencie można było spokojnie się dostać do środka.


Kolejne minuty czekania wypełnia materiał wspominkowy o Prezydencie Kaczyńskim, jako wspaniałym mężu, człowieku, ojcu (oczywiście ani słowa jako o polityku), redaktor Kuźniar, aż sam się zadziwił oglądając zdjęcia i powiedział z emfazą: jaka szkoda, że tak rzadko mieliśmy okazję go takim oglądać :) (chciał chyba powiedzieć: "żałuje, że tak rzadko mieliśmy (albo chcieliśmy) okazję go takim pokazywać")

 

Następnie wyszedł redaktor Pałasiński i odczytał „Litanię do delegacji których nie będzie

Litania składała się z mocno akcentowanych w każdym wersie słów nie będzie.

Nie będzie  prezydenta Stanów Zjednoczonych Baraka Obamy,

Nie będzie kanclerz Niemiec Angeli Merkel,

Nie będzie króla Hiszpanii Juan Carlos, ani premiera Zapatero,

Nie będzie…

Nie będzie…

NIE BĘDZIE…

I tak 36 razy (czy ile tych delegacji odwołało przyjazd, w każdym razie Pałasiński wymienił wszystkich), z pełnym powagi głosem, który wyrażał wielką tragedię redaktora, z powodu tak ogromnej straty.

No cóż, ja nie przyjechałem do Krakowa oglądać zagranicznych gości, tak że ta informacja nie wywołała we mnie (zamierzonego) żalu. 

Ok. godziny 10:00 rozpoczęła się transmisja trasy przejazdu konduktu z trumnami prezydenckiej pary, z lotniska, gdy trumny wjeżdżały w okolicę rynku rozległy się brawa zgromadzonego tłumu, który rósł i wypełniał już rynek. 

------------------------------------------

------------------------------------------

Po kilkunastu minutach relacji z bazyliki, ktoś wpadł na genialny pomysł i na wszystkich telebimach puszczono program publicystyczny Rymanowskiego i czterech polityków zaczęło swoje rozważania.

W ludziach zgromadzonych wokół mnie dało się wyczuć niezadowolenie, niektórzy zaczęli je głośno formułować, np. starsza Pani (słusznie) stwierdziła, że gdyby chciała oglądać telewizję, to została by w domu, poza tym zawsze mogłaby wtedy zmienić kanał.

Ludzie zaczęli głośno kontestować ten stan rzeczy, aż w pewnym momencie ktoś z kilkudziesięciotysięcznego tłumu krzyknął: "Bazylika, bazylika, bazylika", ten okrzyk, w którym kumulowało się ludzkie pragnienie, do przeżywania pogrzebu, a nie wysłuchiwania tyrad komentatorów politycznych rósł coraz mocniej. W pewnym momencie niósł się bardzo doniośle, zagłuszając głośniki, z których nadawano dyskusję w studio.

Reżyser przekazu medialnego zareagował szybko, wpuszczając na wizję w małym okienku obraz z Bazyliki Mariackiej, jednak dużą część ekranu zajmowali dalej politycy.

 Część ludzi podniosła flagi, zewsząd roznosił się okrzyk:: "Bazylika i modlitwa, bazylika i modlitwa", następnie cały tłum zaczął śpiewać Mazurka Dąbrowskiego, a wszystkie flagi zaczęły powiewać nad głowami tłumu, wszyscy podnieśli się z ziemi, część osób odwróciła się tyłem od telebimów.

W tym momencie z reżyserki wydano polecenie wyłączenia fonii, w nadziei że to zakończy protest, jednak ludzie już dostrzegli, jak potężną mają władzę, nie wstydząc się tego czego chcą i widząc kolejne próby manipulacji ze strony TVN  zaczęli krzyczeć "TVP TVP TVP".

Reżyser przedstawienia nie wytrzymał i wyłączył dwa z trzech telebimów znajdujących się na wielkiej scenie. Ludzie zaczęli bić brawo i poniesieni euforią zaczęli krzyczeć "Jeszcze jeden, jeszcze jeden", co po kilkunastu sekundach przyniosło oczekiwany efekt i wszystkie trzy telebimy ze sceny zostały wyłączone. Powtórnie zabrzmiały brawa. Ludzie zaczęli spontanicznie się modlić, odmawiać różaniec, góralski chór w oddali śpiewał religijne pieśni. 

Zgromadzeni sami rozpoczęli uroczystości żałobne, które zjednoczyły cały plac wypełniony ludźmi.

Wszyscy razem modlili się za zmarłych.

Kolejne wejście z sygnałem nie zawierało już znaczka TVN, ani żadnego innego.

Był to sukces ludzi porwanych wspólnym pragnieniem, o informację bez przekazu, bez reklam, bez paska sączącego przekaz. Oni chcieli w spokoju celebrować pogrzeb, a nie wysłuchiwać dziennikarzy i polityków.

Zdjęcia pochodziły z Bazyliki Mariackiej, gdzie ksiądz zainicjował różaniec.

Triumf Ludzkich Serc zjednoczonych w modlitwie:

Czas mijał na modlitwie (różańcu) i pieśniach, Harcerze pomagali utrzymać przejście i donosili wodę w plastikowych kubkach (dziękuję Wam wszystkim!), było strasznie gorąco (specjalne pozdrowienia dla kogoś kto wymyślił, że ludzie aby coś widzieć będą musieli patrzeć pod słońce), kilka osób w okolicy zasłabło, ale po sprawnych akcjach ratowników zostali postawieni na nogi.

Kubek zimnej wody od pięknych harcerek?

 

 W zadumie i modlitwie wszyscy doczekali mszy.

 

Zanim się rozpoczęła zaobserwowałem (i uczestniczyłem także, bo bezdusznym reporterem nie jestem :) ) w interesującym zjawisku:

Pierwsze najdłuższe, a także każde kolejne  pojawienie się na telebimie twarzy Jarosława Kaczyńskiego powodowało falę oklasków i szybką zmianę ujęcia (przekaz w TV był opóźniony z tego co liczyłem o jakieś 4-5 sekund).

Msza święta odbyła się w pięknym otoczeniu wielowiekowych wnętrz Bazyliki Mariackiej, przy akompaniamencie wspaniałych berlińskich Filharmoników, było podniośle i godnie. Warto było tyle czekać, aby uczestniczyć z tyloma ludźmi w takim zjednoczeniu. Z tego fragmentu pogrzebu nie mam żadnych zdjęć, msza była głównym celem.

Gdy zaczął przemawiać Komorowski postanowiliśmy z ojcem  udać się w kierunku wyjścia, przewidując słusznie, ogromny tłok  w momencie, gdy wszyscy na raz postanowią wyjść.  Wychodząc zrobiłem jeszcze kilka fotek:

 

 

----------------------------------------------------

----------------------------------------------------

 

Po dopchaniu się do uliczek wylotowych, zobaczyłem, że także tam stłoczyli się ludzie, aby być razem, bliżej Bazyliki, w tym momencie skończył przemawiać Komorowski, który dostał króciutkie brawa na koniec, po nim występował Śniadek, któremu donośne brawa wielotysięcznego tłumu klaskały kilkakrotnie.

 

Mieliśmy nadzieję, że uda nam się podejść jeszcze pod Wawel, ale nasze nadzieje okazały się płonne,z uwagi na tłumy, przejścia na trasę konduktu i pod sam Wawel, były już zamknięte, w związku z tym postanowiliśmy wrócić na dworzec i bez większych przeszkód i przygód dotarliśmy do Opola

Dzisiaj gdy myślę o wczorajszym dniu, mam w głowie zjednoczone w modlitwie morze ludzi z unoszącymi się na nim tysiącami biało-czerwonych okrętów.

P.S. Swoje jedyne negatywne emocje tego dnia kieruję w stronę "geniusza" który wpadł na pomysł ustawienia sceny i telebimów w ten sposób, aby od godz 12 do 16 każdy kto na nie patrzył, dostawał w twarz bezlitosnymi tego dnia promieniami słońca. Dzięki temu moja twarz przypomina dzisiaj czerwony nabrzmiały balon.

cameel
O mnie cameel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości