cameel cameel
7104
BLOG

Byłem w Wolnej Polsce. Było pięknie. Relacja.

cameel cameel Rozmaitości Obserwuj notkę 102

[Tekst powstał wczoraj (we wtorek 12 kwietnia), jednak trochę trwało wyselekcjonowanie i upload materiału. Tekst jest długi, ponieważ materiału zdjęciowego i filmowego też jest dużo]

 

Wczoraj ok godziny 3 nad ranem wróciłem z Warszawy do Opola.

Położyłem się spać pełen pozytywnej energii i dobrych myśli, gdy jednak obudziłem się nazajutrz i gdy włączyłem telewizor i komputer znów unurzałem się w bagnie.

Pobieżny rzut oka na teksty z gazeta.pl spowodował odruch obrzydzenia, z jednej strony umniejszana jest liczba uczestników (czyli kontynuacja praktyki propagandy komunistycznego reżimu), z drugiej strony demonizuje się nastroje wczorajszych demonstracji.

Dlatego ja zrobię to co Hans Solo:


Świnie noszą koronę, Orzeł w gównie tonie,

A czerwono białe płótno porwał wiatr...

A ja zmywam w wódce bród z tej Flagi,

Breja ocieka w ściek.

Kąpię w tym moje wersy tej zagłady

Krew purpurą barwi śnieg.


Gdy myślę o tym wszystkim, mam ciągle w pamięci to co wydarzyło się 18 kwietnia zeszłego roku w Krakowie na Rynku Głównym, gdy ludzie zgromadzeni w żałobie doprowadzili do wyłączenia telewizji TVN, która nawet w taki dzień sączyła propagandę. Wiem, że o tym co widziałem duża część moich rodaków nie ma szans się dowiedzieć w telewizji. Wiem także, że nie mają oni szansy dowiedzieć się co tak naprawdę działo się wczoraj w Warszawie.

Wydaje się to (obserwując relacje telewizji TVN) niemożliwe, ale wczoraj Warszawa, a przynajmniej jej centrum, należała do Wolnych Polaków. Do ludzi, którzy nie wstydzą się polskiej flagi, ani nie wstydzą sie tego, że ich prezydentem był Lech Kaczyński (a wbrew propagandzie był on prezydentem wszystkich Polaków).

Konfrontacja relacji Ministerstwa Prawdy, z tym co widziałem na własne oczy budzi niedowierzanie. Jeszcze w sobotę, widząc sposób ustawienia barierek przewidywałem, że ma to służyć błyskawicznemu sprzątnięciu, nie przewidziałem jednak aż takiej bezczelności MP. Z zebranych wielotysięcznych tłumów pokazano tylko mały fragmencik, wyłącznie "wąskie gardło" skonstruowane z barierek wnikających wgłąb szerokiej biało czerwonej rzeki.

Nie ma w ogóle pokazanej wypełnionej szczelnie ulicy z pochodem ciągnącym się poza zasięg wzroku w stronę ulicy Świętokrzyskiej.

Przejdźmy zatem do relacji, jest w miarę szczegółowa, ponieważ spodziewałem się kłamstw Ministerstwa Prawdy, (chociaż nie spodziewałem się aż takich):


Do Warszawy wybrałem się razem z ojcem, początkowo mieliśmy jechać już w sobotę, ale ostatecznie okazało się, że zwolniły się dwa miejsca w busie organizowanym przez opolski PiS. Dzięki temu mogłem się dostać do środka Sali Kongresowej, na której inaugurowano ruch im. Lecha Kaczyńskiego.

Powyżej wóz TVN, przy którym po zakończeniu spotkania w Sali Kongresowej czaił się Wojciech Czuchnowski. Gdy zobaczyłem, że dyskretnie obserwuje nas z boku podszedłem do niego i spytałem o wrażenia. Odpowiedział: "Oszałamiające", porozmawialiśmy na temat planowanej trasy przemarszu i pożegnałem się grzecznie życząc miłego dnia.

Pan Wojciech chyba do dzisiaj jest oszołomiony tym co zobaczył, bo w przeciwieństwie do swoim redakcyjnych kolegów, którzy najwidoczniej oglądali tylko telewizyjne relacje, nie napisał jeszcze żadnego umniejszającego liczbę uczestników tekstu.

Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do tego co działo się przed konferencją w Sali Kongresowej:

Pan Jacek Sasin przyszedł podziękować Opolanom, za przyjazd z daleka, po chwili wyniuchali go dziennikarze, których postanowiłem uwiecznić.

Zawsze, gdy oglądam występy polityków przed kamerami, zastanawiam się kto stoi po drugiej stronie:

Przy wejściach do Sali Kongresowej kłębił się już dosyć gęsty tłum, więc ustawiliśmy się przy jednym z nich, gdzie spotkałem profesora Zybertowicza.

A bliżej samego wejścia Krzysztofa Wyszkowskiego, do którego za chwilę dołączył Sławomir Cenckiewicz, którego tył głowy widać pod flagą Kaszubów (o dziwo nie wszyscy poczuli się obrażeni przez "strasznego kaczora", który "dzieli Polaków")

Wchodząc do sali, spotkał nas przykry incydent, ochroniarze, którzy sprawdzali wejściówki w bardzo obcesowy sposób zabrali mojemu ojcu, a także wszystkim którzy wchodzili, flagi. Bardzo mnie to rozzłościło, ponieważ nietrudno było przewidzieć, że bardzo ciężko będzie je później znaleźć, zwłaszcza gdy wszyscy tłumnie będą wychodzić.

Zapytałem ochroniarza jak sobie wyobraża zwrot tych wszystkich flag ich właścicielom, ale ten z bezczelnym uśmieszkiem powiedział, że w ogóle sobie tego nie wyobraża. Po chwilowym rozważaniu możliwości rozdzielenia się, odzyskania i wyniesienia na zewnątrz flag, stwierdziliśmy że zamiast się rozdzielać, wyjdziemy trochę wcześniej i poszukamy ich zanim wszyscy wyjdą z sali.

W środku okazało się, że tylko ochroniarze z naszego wejścia rekwirowali flagi:

W zasadzie był to tylko nic nie znaczący incydent, ważne było co innego.

Mogliśmy wysłuchać w całości nigdy nie wygłoszonego przemówienia śp. prezydenta, czytanego przez Jerzego Zelnika. Jakże aktualnie brzmią jego słowa, w obliczu ostatnich wydarzeń choćby z tablicą którą ukradziono w nocy, gdy zamiast podążać drogą prawdy, zaczęliśmy się cofać.

 Gdy wychodziliśmy po flagi zaobserwowałem na zewnątrz gęstniejący mocno tłum, był to piękny widok, (ten sam który tak oszołomił Czuchnowskiego) morze biało - czerwonych flag.

Młodzi ludzie w pomysłowy sposób podsumowali działalność Ministerstwa Prawdy:

Pochód wyruszył spod Sali Kongresowej, ulicą Świętokrzyską, w stronę Krakowskiego Przedmieścia:

 

Ruszyliśmy razem, maszerując ulicą Świętokrzyską, poniżej mój Tato:

Nie wszyscy Warszawiacy byli obojętni:

Podczas marszu padały różne okrzyki, nie wszystkie mi się podobały, ale część z nich sam wykrzyczałem.

 Chcemy prawdy:

Oddajcie skrzynki:

Media kłamią (mijając wóz TVN) - zauważyłem, że część ludzi agresywnie reaguje na tę stację, w zasadzie nie ma się co dziwić, jednak propagandyści rządowi każdą taką negatywną reakcję wykorzystają potem w medialnych relacjach (tak było i tym razem, sceny z tej kamery zostały wykorzystane w skandalicznej "relacji" redaktora Płuski):

Tusk pod sąd:

Skręcając z ulicy Świętokrzyskiej w stronę Krakowskiego Przedmieścia postanowiliśmy wyjść z pochodu i pójść szybciej, nie było widać końca, ani początku biało czerwonej rzeki:

Gdy dochodziliśmy pod Pałac Namiestnikowski ulice i chodniki były już wypełnione bardzo szczelnie, trzeba się było przepychać, przemówienie Jarosława Kaczyńskiego już trwało, świeciło piękne słońce:

Udało nam się dotrzeć w pobliże zasiek, skąd nakręciłem kilka ujęć, na poniższej mapce zaznaczyłem także zasięg kamer Ministerstwa Prawdy, które w relacji z przemówienia Jarosława Kaczyńskiego pokazywały tylko i wyłącznie ten mały fragmencik, podczas gdy Krakowskie przedmieście było wypełnione szczelnie w dwie strony. Ludzie którzy przyszli w pochodzie od strony ulicy Świętokrzyskiej, wypełniali ulicę poza granicę wzroku:

Byłem tak blisko zasięgu kamer, jednak funkcjonariusze MP mieli prikaz, aby "zniknąć" resztę ludzi, w tym mnie. Rozmawiałem telefonicznie z moją mamą, która była z nami duchowo i starała się znaleźć nas w relacji telewizyjnej, jednak dzięki działaniom MP została skutecznie pozbawiona takiej możliwości.

Dokładnie widać na poniższym filmiku, gdzie była granica Wolnej Polski i kto tę granicę ustawił. Na tym właśnie filmiku widać kto tak naprawdę dzieli Polaków i ustawia pośród nich zasieki.

Balony poleciały do nieba, a my odśpiewaliśmy hymn:

Dzielny Patriota przybył mimo trudów życia, pozdrowiłem go skinieniem głowy i uśmiechem:

Podawaliśmy znicze ludziom bliżej barierek, obstawionych przez kordony POlicji:

 Przejście pod Strefę Zakazaną:

Koordynatorzy akcji:

Barierki budzą agresję - przechodząc wzdłuż barierek stanęliśmy niedaleko starszej kobiety, która była mocno roztrzęsiona i przeklinała w stronę policjantów, ja oraz jeszcze jeden młody człowiek staraliśmy się ją uspokoić.

Kobieta wyraźnie nie mogła zrozumieć po co są te barierki, pytała się nas, czy jest niebezpieczna, czy może jest obywatelem drugiej kategorii, który nie ma pełni praw, po chwili udało się nam ją przekonać, że każde złe słowo wypowiedziane przez nas zostanie wykorzystane przeciwko nam. To do niej trafiło i uspokoiła się.

Kontrowersyjny plakat:

Obrońcy krzyża mieli swój własny rewir:

Na osobny akapit zasługują funkcjonariusze, którym przypadła służba tego dnia, a szczególnie ich twarze. Na większości z nich było widać, że nie czują dumy z tego co robią, prawie wszyscy gdy patrzyłem im w oczy spuszczali, albo odwracali wzrok. W rozmowie z jednym z towarzyszących nam ludzi doszliśmy do wniosku, że nie można mieć do nich pretensji, trzeba im współczuć.

Po złożeniu zniczy i przedostaniu się przez "wąskie gardło" stworzone przez z jednej strony zasieki, a z drugiej strony podest funkcjonariuszy Ministerstwa Prawdy, ruszyliśmy w stronę Placu Zamkowego, na koncert poświęcony pamięci ofiar, po drodze mijaliśmy m.in młodych antykomunistów:

 Na tarasie widokowym zaobserwowałem kilku fotografów, czekam na zdjęcia z góry:

 Następnie chwilę posłuchaliśmy koncertu De Press, najbardziej wpadł mi w ucho kawałek :"Orła wrona nie pokona", ale akurat jego nie mam uwiecznionego:

We mszy świętej uczestniczyliśmy za pośrednictwem telebimów przed Pałacem Namiestnikowskim, ale przed zakończeniem ruszyliśmy w stronę Placu Zamkowego, by uczestniczyć w Marszu Pamięci. Nastroje były gorące, nie wiem czy nawet nie za gorące. Tutaj także spotkaliśmy Niepoprawnych.pl ze swoim transparentem, których serdecznie pozdrawiam z tego miejsca:

Jednak w trakcie samego marszu przeważały pieśni religijne i spokój, jedyny głośniejszy moment, to mijanie wozu transmisyjnego telewizji TVN i zła moim zdaniem reakcja, która pozwala manipulantom na fałszywy przekaz:

Blogerzy znów byli widoczni ze wspaniałą inicjatywą, swoistym świetlnym pomnikiem.

Pozdrawiam Carcajou i resztę Lasu Smoleńskiego!

O tej porze było już bardzo zimno, ręka z kamerą trochę za mocno się trzęsła:

 

 Po dojściu w okolice Pałacu tłum się zatrzymał i rozstąpił, tworząc wąski korytarz, przez który przeszedł "władca Mordoru" i "książę ciemności", ten który dzieli Polaków na biedronkowych biedaków i Ślązaków:

 

Na koniec odśpiewaliśmy "Boże coś Polskę":

Oprócz widoku państwa, które obawia się swoich obywateli, odgradzając się od nich zasiekami i kordonem POlicji, nie podobało mi się także wspomniane zachowanie demonstrantów w stosunku do "zaprzyjaźnionej" telewizji TVN.

Każdy gwizd i złe słowo wypowiedziane w stronę ich kamery zostało wykorzystane przeciwko nam. Najlepszą metodą na prowokatorów jest całkowite ignorowanie, albo grzeczna, acz stanowcza odmowa podjęcia rozmowy.

 Spodziewałem się, że Ministerstwo Prawdy będzie pomniejszać Naszą liczbę, dlatego starałem się robić ujęcia przekrojowe, z podniesionej wysoko ręki, ale bez zdjęć panoramicznych z wysokich pięter, nigdy nie dojdziemy do tego ilu nas było naprawdę.

Jednak dla mnie liczba jest nieważna, ważna była atmosfera jedności i wolności, którą mieliśmy odwagę zamanifestować, wbrew medialnym szufladkom, wbrew szczuciu MP, które robi z nas psychicznie chorych oszołomów.

Ministerstwo Prawdy zniknęło mnie. Moja Mama i moja Siostra (która bała się jechać m.in po obejrzeniu filmu "Krzyż" i ludzi Tarasa) nie mogły mnie zobaczyć, tego propagandystom rządowym nie zapomnę, bo nawet pederaści Biedronia mogą liczyć na sympatię MP i pokazywanie całej demonstracji, chociaż też są mniejszością (my podobno też na razie stanowimy mniejszość).

 A stałem tak blisko miejsca, które "event manager" nagrywał. Obok zasieków, którymi prezydent demokratycznego kraju odgrodził się od demosu, który przyszedł wykrzyczeć mu w twarz żądanie prawdy.

Dlatego podjąłem decyzję. Wyłączam Ministerstwo Prawdy. Ten rok dokładnej obserwacji propagandy mi wystarczył do opisywania zjawiska. Wczorajszy dzień był ostatecznym dowodem, że ta droga jest słuszna.

Przejdźmy na Drugi Obieg.

Ilość młodych ludzi i tęcza, która przed chwilą ukazała się na dworze napawają nadzieją.

Te trzy piękne Polki są żywą emanacją plakatu:

cameel
O mnie cameel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości