William Blake, ilustracje do "Baranka" i "Tygrysa" z 1826 roku.
William Blake, ilustracje do "Baranka" i "Tygrysa" z 1826 roku.
Maciej Sobiech Maciej Sobiech
555
BLOG

Dwie strony człowieczeństwa i świata w poezji Williama Blake'a

Maciej Sobiech Maciej Sobiech Sztuka Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

"Little Lamb who made thee

         Dost thou know who made thee

Gave thee life & bid thee feed.

By the stream & o'er the mead;

Gave thee clothing of delight,

Softest clothing wooly bright;

Gave thee such a tender voice,

Making all the vales rejoice!

         Little Lamb who made thee

         Dost thou know who made thee."

-- William Blake, "The Lamb"


"Tyger Tyger, burning bright,

In the forests of the night;

What immortal hand or eye,

Could frame thy fearful symmetry?"

-- William Blake, "The Tyger"

(Utwory "paralelne" z korespondujących zbiorów "Songs of Innocence" i "Songs of Experience")

"Lamb" ("Baranek") oraz "Tyger" to jedne z najbardziej tajemniczych wierszy w dorobku Blake'a. Carl Gustav Jung definiował symbol jako "wyraz tego, co nie może zostać w pełni zrozumiane". W wypadku Blake'a, ta definicja sprawdza się w stu procentach.

Wydaje się jednak, że biorąc pod uwagę ogólny kontekst Blake'owej poezji i myśli, symbole baranka i tygrysa należy brać jako reprezentacje pewnych aspektów rzeczywistości, naraz wewnętrznej, jak zewnętrznej -- dwa typy energii, kształtujące świat (chodzi zarówno o siły Natury fizycznej i duchowej, o ludzkie energie psychiczne, jak i o energie społeczne, będące emanacją energii psychicznych). Baranek oznacza rzecz jasna energię dobra -- pokory, zgody na świat, poczucia "osadzenia" w świecie, które wyzwala radość, energię ładu. Tygrys -- energię mroczną, "płomienną", która tworzy, ale tworząc, jednocześnie niszczy (stąd przewijająca się przez cały wiersz metafora kowalstwa). Jak zwykle w wypadku tych dwóch zbiorów poezji, pełne znaczenie uzyskujemy dopiero patrząc na te dwa wiersze łącznie. A zatem, mówi nam Blake, ani jeden, ani drugi typ energii nie wyczerpuje świata. Świat jest złożeniem ich obu. Nie da się żyć samą niewinnością, ani samym doświadczeniem. Wszystko ma dwie strony, wszystko jest "yin" i "yang".

William Blake był nieraz za tę koncepcję ostro krytykowany. Oskarżano go o relatywizm moralny i bagatelizację zła. Nie chodzi jednak bynajmniej o negowanie faktu, że zło jest złem. Jak wskazuje na to jasna krytyka satanizmu oraz pogłębiona refleksja na temat postaci Chrystusa, obecna w jego późnych poematach, Blake miał jasną świadomość obiektywizmu moralnej wartości ludzkich czynów. Tym, co stanowi sedno tej poetyckiej wizji, jest wskazanie, że, to, co moglibyśmy nazwać "bojową" stroną ludzkiej natury -- uczucia gniewu, buntu (a także to, co koresponduje z nimi w makrokosmosie), dobrze pojętego poczucia własnej godności czy "zdobywczości", nie są złem. To zaś, co potocznie nazywa się "dobrymi" naszymi uczuciami, bynajmniej nie wyczerpuje natury dobra.

Tym samym, William Blake stał się prekursorem tej szkoły psychologicznej, która bierze swój początek od Carla Gustava Junga. Jak wiemy, jedną z podstawowych koncepcji Jungowskich było przekonanie, że każdy człowiek (a zatem i wszystkie jego wytwory, pośrednio) ma swój cień -- zbiór cech wypartych, na które się nie godzimy. Jednym z najważniejszych kroków na drodze do pełni zdrowia psychicznego była integracja cienia do własnej osobowości. Te cechy wyparte bowiem, nie są złe same w sobie. Zła jest w nich przesada, względnie nieraz uważamy je za złe ze względu na programowanie społeczne. Są one jednak w takim samym stopniu częścią nas, jak nasze "dobre" cechy. Integracja cienia to stanięcie w prawdzie i odzyskanie siebie w pełnym tego słowa znaczeniu. Różnica polega na tym, że to, co dla Junga było ledwie pewnym procesem psychicznym, dla Blake'a stanowi zasadę kosmiczną, odbijającą się tak w mikrokosmosie, jak makrokosmosie -- i "przeżywalną" na stopniach wtajemniczenia, w wypadku tego wyjątkowego człowieka zachodzącego spontanicznie i wbrew wszystkiemu.

W potocznie pojętej moralności chrześcijańskiej, obecnej także bardzo często na kościelnych ambonach, bojowa strona ludzkiej natury bardzo często jest potępiana. Cnotę pokory interpretuje się nieraz jako brak poczucia własnej godności, a nakaz przebaczania jako negację gniewu, zranienia, słusznego oburzenia i domagania się sprawiedliwości. Tym niemniej, praktyka życia jasno pokazuje, że to Blake i Jung mają w tym wypadku rację. Łaska nie skreśla natury, ale ją doskonali. Ewangelia nie może przekazywać nam rzeczy, które są sprzeczne z naturą ludzkiego umysłu. Wysoka moralność Chrystusa nie skreśla tych naturalnych odruchów, ale je zakłada. Koncepcja, wedle której same z siebie mają one nacechowanie negatywne, jest pseudo-moralnością, opartą na represji i nieomylnie wiodącą do psychozy. Pozwalając nam zrozumieć złożoność i niejednoznaczność świata i nas samych, William Blake daje nam klucz do takiego przeobrażenia chrześcijańskich pojęć moralnych, aby pełniej oddawały one sprawiedliwość jednostkowej godności, rozsądkowi i naturze. W pewnym sensie można powiedzieć, że uprzedza krytykę Nietzschego, skierowaną właśnie przeciwko takiej skarlałej, filisterskiej formie chrystianizmu. Jak zwykle, poezja Williama Blake'a zachęca nas, abyśmy mierzyli wysoko i nie bali się stanąć naprzeciw samych siebie w pełnej prawdzie i pełnej otwartości na to, ku czemu wiedzie nas nasze przeznaczenie.

Maciej Sobiech

Link na facebook: https://www.facebook.com/Kultura-romantyczna-104138705258025 

"People have called me vulgar, but honestly I think that's bullshit". - Mel Brooks

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura