Owen Barfield
Światłość Świata
(z: „Anthroposphical Movement”, 1954)
[Dzisiaj trochę coś innego – tłumaczenie; i to nie byle jakie, bo pana, który na polski nie bywał raczej tłumaczony.
Muszę powiedzieć, że są to dla mnie nowe rewiry i sporo z tego, co zawarte jest w tym tekście, rozumiem poniekąd pi razy drzwi; na pewno jednak, mają w sobie refleksje Barfielda jakąś moc,która do nich przyciąga – a także sporo mądrych spostrzeżeń, które należy uznać, bez związku z tym, czy w pełni podzielamy jego opinie na temat eteru. Miejmy nadzieję, że ten tekst pomoże nieco tym, którzy, jak niżej podpisany, szukają dróg dotarcia do mistycznej/ezoterycznej istoty chrześcijaństwa, niezależnej od historycznych, instytucjonalnych form jej wyrazu.
Tłumaczenie za zgodą Owena A. Barfielda – Tłumacz]
Kiedy człowiek, wykorzystując swe funkcje mechaniczne, składa w całość jakąś strukturę, czyni to, dodając część do części, tak aby tworzyły jedną całość w przestrzeni. W tym sensie możemy powiedzieć, że struktura taka, to ledwie zbiór suma elementów składowych. Natura wszakże, działa wg innej zasady – takiej, którą człowiek również, może nie jako rzemieślnik, ale na pewno jako artysta i poeta, musi starać się sobie przyswoić. Gdy zatem obserwujemy strukturę organiczną, okazuje się, że wszystkie jej elementy wzajemnie się przenikają i, jak gdyby, w pewien charakterystyczny sposób wyrażają, tak iż często jedna z nich może wydać się całością, przynajmniej potencjalnie. I to tę właśnie zasadę, jako obecną w całym wszechświecie, od jego elementów najniższych do najwyższych, odsłania przed nami antropozofia.
Wiemy, na przykład, że nawet w wypadku świata fizycznego, podstawę jego bytu stanowi nie jakiś opisywalny matematycznie system atomów, związków chemicznych, kwantów czy prawdopodobieństw, ale niezliczone mnóstwo jestestw duchowych i relacje między nimi. I tak samo rzecz się ma z wewnętrznym życiem świadomości. Antropozofia, korzystając z nomenklatury Dionizego Areopagity, stwierdza, że istoty owe dzielą się na trzy Hierarchie: pierwszą, w skład której wchodzą Trony, Vherubiny oraz Serafiny; drugą, również złożoną z trzech „stopni” czy „rzędów”, którym to nadajemy zazwyczaj greckie nazwy Kyriotetes, Dynameis oraz Exusiai; oraz ostatniej, do której zaliczamy byty zwane Archai, Archangeloi oraz Angeloi. I, w sensie jeszcze wznioślejszym, zasada ta obowiązuje nawet w odniesieniu do Boga samego, do Boga w Trójcy Świętej, jak o tym mówi z precyzją credo atanazjańskie: „Ojciec jest Bogiem, Syn jest Bogiem, Duch Święty jest Bogiem. Nie ma jednak trzech Bogów, tylko jeden Bóg”. Bo, z jednej strony, mówimy, iż w Hierarchii pierwszej, najwyższej – to znaczy, na trzech stopniach, które wchodzą w jej skład – specjalną manifestację znajduje zasada Ojca – w drugiej: Syna, w trzeciej: Ducha Świętego. Ale, z drugiej strony, wiemy, że Ojciec, Syn i Duch Święty manifestują się również wewnątrz każdej Hierarchii, na przykład: Trony wyrażają Ojca, Serafini – Syna, Cherubini zaś – Ducha Świętego. Tak samo wygląda to również w przypadku dwóch niższych Hierarchii, pole działania których stanowi raczej ludzka świadomość, niż świat zewnętrzny. W tym wypadku to Archai, Duchy Czasu, reprezentują Ojca.
Można to ująć w ten sposób. Można również jednak powiedzieć, że za pośrednictwem Archai cała pierwsza Hierarchia przenika trzecią i w niej działa. Czy też raczej, że może to zrobić. Jeśli bowiem chodzi o trzecią Hierarchię, wiele zależy od ludzkiej woli i wyborów.
Wynika stąd, że w każdej Hierarchii istnieje taki stopień jestestw duchowych, który nie tylko wyraża jedną Osobę Trójcy Świętej, ale czyni to w sposób szczególny. Trony to nie tylko manifestacje Ojca – ale manifestacje Ojca istniejące w ramach Hierarchii Ojca. Tak samo – Exuisai to specjalne manifestacje Syna wewnątrz Hierarchii Syna, Aniołowie zaś – Ducha Świętego, wewnątrz Hierarchii Ducha Świętego.
Jeżeli zejdziemy w tym momencie z poziomu świata duchowego, na który zresztą ledwie rzuciliśmy okiem, na ziemię, na której żyje człowiek, dostrzeżemy, iż cztery elementy, z których się on składa, związane są ze sobą na dokładnie takiej samej zasadzie – i że po trzeba takiej samej giętkości czy ruchliwości myśli, aby to zrozumieć. Owe cztery elementy składowe ludzkiego bytu, to: element fizyczny, eteryczny, astralny oraz „ja”. I w tym wypadku również okazuje się, że istnieją one nie tylko, że tak powiem, w sobie; ale że jeśli tylko skierujemy naszą uwagę na jeden z nich, odnajdziemy w nim, odbite jak gdyby, „manifestowane”, czy jakkolwiek to nazwać, także wszystkie trzy pozostałe. W ciele fizyczny, choćby, znajdujemy przecież ślad czy znak „ja” – jest nim krew. I podobnie, elementy astralny, eteryczny i fizyczny odnajdujemy, jakby w znakach, odpowiednio: w nerwach i zmysłach, w układzie hormonalnym i w kościach.
Komentarze