Jestem już zmęczony tym frankiem, wiem, wiem że to ma wpływ na gospodarkę, wysokość raty, itp.
A może przyszła "kryska na matyska"?
Zadajmy sobie pytanie kogo dotyczy problem, skąd się wziął i jakie są jego konsekwencje dla społeczeństwa.
Problem dotyczy w większości tych których na to stać (choć mówią że nie), wziął się z wmawiania sobie i innym że jesteśmy Europejczykami, Polakami też choć tak trochę w ukryciu, a co to znaczy dla nas, ano tyle że dziś każde informacje od kablówek po koncerny multimedialne zaczynają się od kursu franka.
Słuchając tych informacji jestem przekonany że gdyby na te 800 tysięcy kredytobiorców spojrzeć socjologiczno-statystycznie to wyjdzie nam że dziennikarze stanowią największą (przynajmniej procentowo) grupę umoczonych. Co z tego? Ano to, że to oni przekazywali nam (bezkrytycznie) że jesteśmy Europejczykami, że autostrady się budują, kraj pięknieje a zła opozycja to jedyny problem naszego kraju i sami w to uwierzyli.
Prosty człowiek wie że jeśli zarabia w złotówkach, płaci w złotówkach to i bierze kredyt w złotówkach. No ale to tylko prosty człowiek, którego różne TVeny,Polsaty itd. nieustannie urabiają, i nie mogą urobić. Sukces prostego człowieka, chyba nie, powód jest inny, ci prości Europejczycy zarabiają tyle że nie dostaną tego kredytu.
A co na to elity - bo to ich wina, bo są nieudacznikami, bo są za mało europejscy, bo przywiązali się do jakiś frazesów że "bez pracy nie ma kołaczy", po prostu frajerzy.
A jutro znów od rana że frank po tyle ale to tylko chwilowo, że rządzimy Europą, a Premier entuzjastycznie witany tam, a minister Zdradek kocha kraj lepiej, a Kaczyński znowu jątrzy, baloniki tamują ruch....................
Notka ta stanowi komentarz do wpisu Pawła Szałamachy
