krzysiek19.21 krzysiek19.21
647
BLOG

Drugie pół prawdy...

krzysiek19.21 krzysiek19.21 Polityka Obserwuj notkę 2

Ręce opadają. Na stronie głównej Gazety Wyborczej wisi artykuł o polskiej konferencji pod tytułem... "Drugie pół prawdy". A więc dla Gazety Wyborczej nadal prawdą są tezy MAK-u, że polscy piloci chcieli lądować "za wszelką cenę". Że byli naciskani przez znajdującego się "w stanie lekkiego zatrucia alkoholowego" gen. Błasika.

Nie tak dawno w tej samej gazecie ukazał się artykuł, w którym Bogdan Wróblewski wskazał, że w polskich uwagach do raportu MAK, że por. Protasiuk na wysokości ok. 100 metrów zadecydował o odejściu na drugi krąg, co zadało kłam twierdzeniom MAK, że do końca starano się lądować. Wielu komentatorów zżymało się wówczas, że obok rzetelnego artykułu pojawiły się komentarze innych redaktorów, które nadal lansowały teorię MAK.

Ale oto dzisiaj Wyborcza ponownie obwieszcza, że to co Rosjanie opublikowali, to jest taka prawda, tylko z pominięciem kilku jej elementów. I czyni to piórem... Bogdana Wróblewskiego. Facet, który jako pierwszy dopatrzył się w polskich uwagach tego zmieniającego postać rzeczy słowa "Odchodzimy" oraz zapisów rejestratora świadczących o próbie przerwania podejścia do lądowania,  a więc informacji, które zaprzeczyły słowom Donalda Tuska, że raport uważamy za prawdziwy, ale niekompletny, nadaje swojej relacji z tego, co usłyszał na konferencji tytuł "Drugie pół prawdy".

A więc w zasadzie nie ma problemu. My wskazaliśmy winę Rosjan, oni naszą i jest ok. Co prawda, nie potwierdzono doniesień, że gen. Błasik siedział a to w fotelu drugiego pilota, a to pierwszego, ani nawet nie znaleziono ani słowa mogącego świadczyć o tym, że w jakikolwiek sposób naciskał na pilotów, ale to nic. W końcu Rosjanie dali swoje pół prawdy. I niczego pewnie nie zmieniają kolejne doniesienia: nieprawdą jest informacja z rosyjskich stenogramów, że nawigator miał powiedzieć,  "...wkurzy się wkurzy jak nie wylądujemy". Jest pół rosyjskiej prawdy, tak samo dobrej, jak nasza.

Potwierdza to też salonowy bloger Norbert Maliszewski w notce "Ten sam błąd pilotów, kontrolerów i polityków". Zmierzył, zważył, wyszło mu, że w zasadzie błąd jest ten sam: naciskano i tu, i tu. Nie wiem, czy ktoś wyjaśnił dlaczego samolot opadał z taką prędkością, ale jest i taka teoria: "Otóż błędy załogi, jak i wieży kontrolnej można tłumaczyć tym, że właściwie podjęto decyzję, aby zejść do wysokości 100 m. Czyniono tak, aby zadowolić swoich przełożonych, a potem odejść na drugi krąg i zapasowe lotnisko. Stąd tak szybkie opadanie;" Zapewne wprawne ucho pana Maliszewskiego usłyszało to, czego nie usłyszał nikt inny, a mianowicie komendę pilota: "Gazu chłopaki, zejdźmy do tych 100 m., tak jak tego chcą Błasik z Kaczyńskim i ledźmy już na to zapasowe". Na koniec tegoż artykułu jest jeszcze ostrzeżenie: "Jeśliby przypisać jakieś intencje służbom rosyjskim, co jest spekulacją, to zależałoby im, aby potrzebę dotarcia do prawdy, zastąpił konflikt polityczny w Polsce, rozliczenia, branie się za łby. Zabrzmi to patetycznie, ale znamy to z historii".  Tak więc broń Boże przed rozliczaniem kogokolwiek i pociąganie, bo tego chcieliby Rosjanie, musi stanowić jedność, stańmy murem za rządem!

I na koniec jeszcze taka uwaga: widać, że pan Ostachowicz wrócił z urlopu. Nawet w tak beznadziejnej sytuacji, ekipa rządząca potrafiła zastosować swój stary numer z przykrywaniem jednej sprawy drugą. Dobrze pamiętam, że początkowo rząd miał założenia, że wypowie się dopiero w lutym, jak raport będzie gotowy. Dlaczego więc wczoraj w takim pośpiechu przygotowywano prezentację, że nawet ludzie Millera nie przespali nocy? Ponieważ wczoraj wybuchła bomba - mniej widowiskowa, ale równie dla rządu niewygodna: ICAO odmówiło zajęcia się sprawą. Wieczorem na stronie Wprost pojawiły się pikantne cytaty z rosyjskich kontrolerów, a następnego dnia z godzinnym opóźnieniem pokazano prezentację. Przynajmniej Donald nie będzie musiał chować się dwa razy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka