Miniony tydzień spędziłem na wsi. Szczerze mówiąc, dawno nie czułem takiego uspokojenia. U siebie niby mam kawałek zieleni i nieba (dość jak na miejskie standardy), ale to nie to samo, jednak.
No ale dość tej sielanki. Na wsi (po-PGR-owskiej) jak to na wsi: parę domów zrobionych na maksa, część jako takich plus totalna ruina. Na plus: widać, że „idzie ku lepszemu”, młode pokolenie nawet na po-PGR-owskiej wsi potrafi wycisnąć sporo grosza. O ile pokolenie ich rodziców, które nie wyszło z szoku po likwidacji PGR-ów, zadawala się piwkiem pod sklepem, o tyle młodzi naprawdę mają ambicje (i możliwości).
Na trasie Śrem-Czempiń ostatni PKS kursuje po 15.00. Jeszcze w ubiegłym roku jeździł taki o 20.00, ale był nierentowny. Tu scenka rodzajowa: w autobusie na linii Szołdry-Czempiń (5 km) jechałem sam! Komfort jak cholera, za 3 złote 60 groszy. Kierowca mówi, że w roku szkolnym jest lepiej. Zapytałem naiwnie, dlaczego zamiast autobusu nie dadzą busika. Nie da się – powiada kierowca – bo te same pojazdy kursują na różnych trasach i weź, Krzychu, puść busa na linię Śrem-Kurnik-Poznań.
Szczerze mówiąc – i tu nie sposób nie przyznać racji liberałom – przy tak scentralizowanym myśleniu faktycznie nic się nie opłaca. I jeszcze co by posłodzić liberałom i konserwatystom: jeśli nie masz w Szołdrach samochodu, motoru, czy nawet rowera (to już czysta abstrakcja) to zawsze podwiezie cię sąsiad. Niekoniecznie za darmo, ale podwiezie: na zakupy, do lekarza, do gminy. A żeby liberałom nie było za słodko, dodam: witamy w neo-feudalizmie.;-)
W Czempiniu nie ma już kina, ale wciąż jest knajpa, którą pamiętam z dzieciństwa: „Kosmos”. Oba budynki były niegdyś połączone, pewnie na potrzeby miejscowej wierchuszki, bo z seansu szło się prosto na setę (znam to z opowieści Ojca); za czasów stanu wojennego (to już pamiętam) największy skandal rewolucyjny wywołał pewien facet, rozrzucając pisane na maszynie ulotki: „Tylko świnie siedzą w kinie”. Złośliwi mówili, że to był usunięty z funkcji kaowiec.
W każdym razie: w Czempiniu można kupić Fortunę Czarną, Miodową, Czerwonego Smoka, Mocne Polskie, Jako Mocne. Szczerze polecam. W wyżej wspomnianej knajpce mała „Fortuna” kosztuje 2, 50. Opowieści okolicznych sadowników gratis (dyskusja w temacie: czy jak są osy, to nie ma komarów, czy odwrotnie). J Niestety, trzeba się nachodzić, by kupić ulubione piwa: w jednym sklepie mają Fortuna Miodowe, w innym Mocne Polskie. Ale warto.
A na wsi: kwiaty na grobie gen. Wybickiego. I nowa kaplica. Ciąg dalszy nastąpi.
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka