W ostatniej notce podlinkowałem tekst dziewczyny, której brat stracił życie w fabryce czekoladek Vobro (Brodnica). Byłem ciekaw, czy mainstream zainteresuje się sprawą.
Historię ś.p. Krzysztofa opiszemy w najbliższym OBYWATELU. Szczerze mówiąc myślałem, że sprawa nie wyjdzie poza naszą publikację. A tu wczoraj wieczorem znany Wam z blogu OBYWATELA Michał Sobczyk podsyła mi link:
http://wyborcza.pl/1,76842,5667730,Zrebak_na_okresie_probnym.html
"Duży Format", GAZ.
Można dużo złego powiedzieć o GAZ-ie, ale faktem jest, że jako jedna z nielicznych gazet utrzymuje na swych łamach szlachetną sztukę reportażu, której marnym bywam naśladowcą na łamach OBA. Dlatego też trudno mi zbyt obcesowo podejść do podlinkowanego tekstu p. Włodzimierza Nowaka.
Pozwolę sobie jednak na dwie uwagi:
- gazowy reportaż (i reporterstwo w ogóle) skręca w stronę opowiadania historyjek, bez szerszej refleksji - brzydko mówiąc - natury systemowej. Tu pytanie, czy czytelnik nie ma większych ambicji i zależy mu jedynie na opowieściach na poziomie telenoweli, czy jednak chce i może zrozumieć więcej, ale tego nie dostaje. Mam o bliźnich dobrą opinię, więc sądzę, że to drugie. Jak już kiedyś pisałem: moim "reporterskim guru" jest Józef Kuśmierek (którego Kisiel w felietonie bożonarodzeniowym z 1986 roku bodajże) podejrzewal o brak serca, ale lubię sięgnąć po, np. wydany przez GAZ-owników tom "Cała Polska trzaska" (oj, trzaska).
- druga uwaga: z tekstu dowiadujemy się, że "szefo" udzielał się w eterze radiomaryjnie sformatowanym. Jest to dobitnie opisane na początku reportażu, by czytelnik miał wiedzieć, co myśleć. No i teraz: wy, GAZ-ownicy nie przypuścicie żadnej okazji, żeby dołożyć o. Tadeuszowi Rydzykowi. Powinienem pewnie w tym miejscu napisać, że jako katolik wychowany m.in. na TP dopuszczam pluralizm opinii, choć załamuje ręce, itp. że to godne ubolewania, że ten pan się udziel na kościelnej niwie. Hm, między oczy: wolę jednego o. Rydzyka niż TW Ketmana na wiadomym utrzymaniu (choć porównanie może być obraźliwe dla pierwszego). Szczerze: wolę, żeby pieniądze od tego faceta trafiały do kościelnej kasy, ku pożytkowi i zbawieniu ludzi, niż gdzie indziej. Niemniej: zadośćuczynienia (jeśli jest winien) za pieniądze właściciel Vobro nie kupi.
Tyle skromnych uwag amatora do pracy profesjonalisty.
ps. Koledzy z Forum Frondy uważają, że moja poprzednia notka o sprawie Vobro była subiektywna i ze wskazaniem. Nie ukrywam: w pewnych sprawach zawsze byłem, będę i zamierzam byc subiektywny. Wielu lyberałów stać na adwokata. Ludzi, których sprawy opisujemy w OBYWATELU - zwykle nie. Tu kropka.
ps. Byłbym zapomniał: mój blog w s24 ma rok z małym haczykiem. Dziękuję wszsystkim, którzy tu zajrzeli. Rok: niby drobiazg, a przecież kawałek w życiorysie. Mam jedną nadzieję, dotąd niespełnioną: napisać notkę zasługującą na salon24.;-)
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka