Tytuł absolutnie i z premedytacją dyzortograficzny, nie bez powodu, czyli żeby przyciągnąć czytelnika.:-)
No i zaczął się nam nowy rok akademicki. I najlepszy z możliwych promotorów* jak co roku powierzył mi dwie grupy ćwiczeniowe w ramach kursu dla socjologów: "Wprowadzenie do filozofii" (I rok). Młodzież wygląda na inteligentną i oczytaną, choć dlaczego nikt nie wiedział, z jakiej książki pochodzi cytat: "Rękopisy nie płoną" - nie wiem. No ale młoda, polska inteligencja ma jeszcze czas, żeby się dowiedzieć tego i paru innych rzeczy i zasłużyć na miano młodej, polskiej inteligencji. Choć czasami jestem dość pesymistycznie nastawiony w tej kwestii. Mój dobry kolega, specjalista od średniowiecznej, (troszku) tradycjonalista ma brzydki zwyczaj pytać młodą polską inteligencję o to, np. w jakim kraju leży Lwów, albo dlaczego powinniśmy pamiętać datę 17 września. Odpowiedzi, jakie otrzymuje, po prostu wysyłają w kosmos.
Ale do rzeczy. Na ćwiczeniach będziemy czytać: z "Wojny Peloponeskiej" Tukidydesa "Mowę pogrzebową" wygłoszoną przez Peryklesa, czyli skąd się wzięło pojęcie cnoty i dlaczego u jego źródeł stoi dzielność. Stamtąd: "Dialog melijski" czyli jak subtelnie i cynicznie robić politykę, albo dlaczego w polityce międzynarodowej od wieków nie ma "zmiłuj". Następnie "Obrona Sokratesa" Platona, bo jak powszechnie wiadomo (kto się nie zgadza dostanie w ryło) zarówno Sokrates jak Platon wielkimi filozofami byli, a poza tym postać Sokratesa to jeden z pierwszych i klasycznych przykładów na wielość interpretacji (od apologii po kontestację). Później Arystoteles, czyli człowiek jako zwierzę polityczne/społeczne. I o ustrojach politycznych: typologia. Wszystko z "Polityki". Następnie Marek Aureliusz i jego "Rozmyślania", księga V, VI: pochwała stoicyzmu [zawsze chciałem być stoikiem, ale nigdy mi się nie udawało;-)]. Później św. Augustyn, "Wyznania", księga VII, czyli trochę o czasie, nieco o gnozie i o "krainie, gdzie wszystko jest inaczej".
Potem długo, długo nic i raptem, jak diabeł z pudełka: stary, dobry Makiawel, "Książę", rozdziały XIV i XIX. Dodatkowo daję zwykle jako lekturę uzupełniającą klasyczny tekst Gramsciego nt. "Księcia". Później to, co tygrysy lubią najbardziej, czyli fragmenty "Lewiatana" Tomasza Hobbesa. A przed nami jeszcze: ten hipokryta i moralizator (zwykle jedno idzie z drugim w parze) JJR i jego pierwsza księga "Umowy społecznej". O, przepraszam, pominąłem Monteskiusza: "O duchu praw", księga XI ("O prawach tworzących wolność polityczną w jej związku z ustrojem państwa"). Został jeszcze Constant ("Wolność starożytnych z wolnością nowoczesną porównana"), Kant ("Uzasadnienie metafizyki moralności') czyli o imperatywie kategorycznym. Na koniec (słyszę to zgrzytanie zębami): Leszek Kołakowski, "Główne nurty marksizmu", tom III, rozdz. XII - "Kapitalizm jako rzeczywistość odczłowieczona". IMHO, takie teksty trzeba czytać, by zrozumieć utopijność marksizmu i to, co się w Polsce działo przez lata.
A teraz: co do kąkórsikó. Myślałem dziś nad lekturami i uderzyła mnie rzecz, której wcześnie sobie jasno nie uświadamiałem: brak klasycznych tekstów konserwatywnych. O ile można uznać, że cała starożytność plus wczesne chrześcijaństwo (św. Augustyn) jest jakoś tam "konserwatywna", tak później w wyborze lektur przeważają teksty o wymowie liberalnej (bo one, uczciwie mówiąc, ukształtowały naszą rzeczywistość). Między nami, nawet nie wiem, dlaczego przed dwoma laty nie wrzuciłem do listy Burke`a czy de Maistre`a. Listę lektur podałem już studentom, więc nie będę jej zmieniał. Ale jest furtka czyli kolokwium. W ubiegłym roku zrobiłem sprawdzianik z tekstu prof. Miłowita Kunińskiego, z książki "O demokracji" (wydanej przez OMP), tytułu nie pomnę, tekst był przeglądowy, w sam raz na kolokwium. W tym roku mógłbym zrobić przepytywanko z jakiejś konserwatywnej lektury: myślałem o tekście Burke`a, de Maistre`a, z polskich filozofów: Zdziechowskiego, Wielomskiego, Łagowskiego. Są pewnie wśród salonowiczów solidni znawcy konserwatyzmu, stąd mała prośba: może coś podpowiecie?
*jak mawiają znawcy: wazelina dobrze robi na cerę i karierę.;-)
PS. Zapomniałem o księdze VIII "Państwa" Platona, czyli degeneracja ustrojów politycznych.
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka