Nie od dziś wiadomo, że nikt się tak nie troszczy o kondycję moralną i duchową katolików, jak ci, którym jest z nimi nie po drodze. Czasem jest to faktycznie budujące, czasem irytujące, czasem żenujące. Tyle tytułem wstępu.
Dla Galopującego Majora mam spory szacunek: był na s24 zanim salon mi się przyśnił. Potrafi z zacięciem, lapidarnie opisać to, co wokół nas. Tu już komplement nad komplementy (zachowując proporcje): bywa jak ten sokratejski giez (czy bąk?) któryl kłuł starożytne Ateny, gdy nadto pogrążyły się w samouwielbieniu. Zatem Major kłuje czasem i nas, katolików, wypominając nam hipokryzję, niekonsekwencje, słabości. I Bóg za to Majorowi zapłać, bo my tylko przechowujemy skarb w glinianym naczyniu. Jak niezdarnie: każdy z nas o tym wie najlepiej.
Major mi współ-blogerem, ale prawda nade wszystko. Zatem przejdźmy do rzeczy, zanim rzeczy przyjdą do nas, jak mawia mój znajomy wariat*, gdy ma słabsze dni. GM utrzymuje, że Simon Mol był katolikiem, a teraz źli katole czepiają się biednej Gazety Wyborczej, która piórem red. Leszczyńskiego ten fakt nagłośniła i skomentowała. Tu dygresja: teraz czekać tylko, jak ks. Życiński na łamach GW przeprosi kobiety za Simona Mola. Byłby to zaiste gest szlachetny i humanitarny.
Gazeta Wyborcza ma oczywiście rację, nie od dziś. Ma ją właściwie od początku świata i będzie ją miała po jego eschatologiczny kres, jeśli traktować serio publicystykę Jana Turnaua. Ma ją także w tej sprawie, a GM, od jakiegoś czasu zaciężny publicysta TOK FM (Majorze, zawyżasz tam poziom, zapewniam Cię szczerze) ma rację wraz z nią. Bo przecież to Kościół namawiał Mola do zarażania kobiet wirusem HiV. Także Kościół lansował go nieustannie jako lidera ruchu antyrasistowskiego w Polsce. GW, czy red. Pankowski, itp. nie mieli z tym nic wspólnego. Krytycznie sie przyglądali.
I jedna rzecz: Majorze, to że Simon Mol wystąpił/lub miał wystąpić w filmie o papieżu nie czyni jeszcze z niego katolika. Jednak, masz rację: w Polsce zbyt łatwo otwierają się medialne drzwi przed ludźmi, którzy powołują się na Ojca Świętego. I panuje u nas pewien niezdrowy rodzaj ekumenizmu, który z pięknymi słówkami na ustach promuje wszelkie ideowe i kulturalne tałatajstwo. Coś jak śpiewy pewnej grupy wokalnej na pożegnanie Ojca Świętego podczas jego ostatniej pielgrzymki do kraju. I tu oczywiście nasza wina, jako katolików, że dajemy się wstawić w te medialne ramki i nabieramy na różne form politycznej poprawności, zamiast ostro powiedzieć: tak-tak, nie-nie.
Majorze, tak między nami, nie udawaj, że nie wiesz, jakie środowiska w Polsce najgłośniej gardłują przeciw polskiemu rasizmowi, antysemityzmowi, ciemnocie., itp I nie udawaj, że nie wiesz, dlaczego i dzięki komu Mol stał się ikoną walki z rasizmem. Nie mów też, że nie wiesz, jak wyglądają układy towarzyskie wśród tzw, "Warszafki". Boś na to za inteligentny. There is no spoon - jeśli wiesz, co chcę powiedzieć.
PS. I proszę, nie pisz więcej, że "jeżdzę" po Simonie Molu. Unikałem tego zarówno we wcześniejszej notce, jak komentarzu do niej. Oby Najwyższy miał miłosierdzie tak wobec niego, jak wobec nas, gdy umrzemy. Ale krytykuję i będę krytykował takie opinie, które szkalują imię Kościoła w imię własnego środowiskowego interesu.
*mam nadzieję, że ten dowcip nie będzie mi poczytany jako szyderstwo z wariatów.:-)
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka