Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
40
BLOG

Do Papieża Benedykta XVI List Wtóry

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Polityka Obserwuj notkę 5

Ponieważ żadną pocztą zwrotną nie przyszła do nas z Rzymu odpowiedź na wcześniejszy list, ani listonosz nie zapukał dwa razy, ani żaden post renesans (bo w Renesans też się wpisowywujemy) nie jest nam wiadomym, pozwalamy sobie wystosować kolejne pismo na adres Pana Papieża. Bo w sumie co nas to kosztuje? Nic. Nawet koszty znaczka pokryje odpowiednia fundacja.

Nasze problemy są Jego Emanacji znane – my, polscy intelektualiści, ludzie kultury, sztuki oraz Kuba Wojewódzki i Szymon Majewski et konsorcjum – daliśmy im już wyraz, a ściśle mówiąc parę wyrazów, a żaden nie zaczyna się na k..., choć tak byłoby nam najłatwiej. Równocześnie mamy nadzieję, że list ów nie przedostanie się w niepowoływane ręce, jak to miało miejsce poprzednio. Bo jak mailuje z Gdańska LECH a ze Szczerskiej (stop: Czerstwej, a nie: Czerskiej) potakują: NIE OTAKE POLSKIE MY WALCZYLI, żeby nas teraz byle szczyl mógł obśmiewać. Miała być demokracja, a tu się po dwudziestu latach okazuje, że oszołomy coraz częściej zabierają głos. I katofaszyści, co się KRYTYCE nie poddają, pfu, co się kulom nie kłaniają! – dodaje red. Pankowski, któremu się wszystko miesza, ale zęby na rasizmie zjadł. Tak że teraz nie wie, jak przełknąć Mola, biedaczysko. Ale pan Kiszczak obiecuje, że mu pomoże, w ramach reaktywacji akcji „Tęcza”, czy jakiegoś innego programu edukacyjnego. A nie, dzwoni zDZIŚ Rakowski, że lepiej nie mieszać rasizmu i tego drugiego, co posłanka Senyszyn wpiera, a posłanka Błochowiak nazywa: „pedały”. No tak się jej wtedy fopło, rzeczą ludzką jest wielbłądzić, Panie Papieżu. Nie każdy musi się znać na rowerach przecież, prawda?

No ale ab to i owo: Panie Papieżu, nas tu chyba coraz mniej lubią. I Olejnik (redaktor zresztą) popłakuje ostatnio. I jakieś takie następuje zirytowanie ogólne a dla nas nieszczególne. Bo niby wszyscy mieli nas lubić, niby miała być tolerancja i Jurkowi Urbanowi nie spadł włos z tego, no wiadomo, czym Jurek myśli, z głowy znaczy, no ale ostatnio to jednak jakaś niezdrowa atmosfera i są tacy, co się krzywią na koszulki, że nie płakali po papieżu, ale umówmy się Panie Papieżu, że jest WOLNOŚĆ SOWA. A sowa wyfruwa o zmierzchu więc jako heglowsko ukąszeni płakać nie możemy. Sorry, Kuba dzwoni i mówi, że on nie jest heglowsko ukąszony, bo jest za młody i że nie płacze, bo m.in. dzięki koszulce „fuck religion” ma jaguara. I że przecież publicysta katolicki red. Hołownia nie protestował na tę koszulkę. Bo przecież Zabór Drugi Watykański był, czyli mejk pis not stos. No ale co do Kuby: pewnie se chłopak w zoo kupił tego jaguara, taki z niego miłośnik ekologii. Bo my naprawdę jesteśmy hómanitarni. I na ten przykład wszystkie dzieci nasze są, a już najbardziej te wyskrobane.

Tu byśmy może zakończyli, choć fajnie by było zapodać jeszcze parę zdań. Ale red. Broniarek zasnął nad klawiaturą, a my szanujemy siwy włos. Co mogą potwierdzić młodzi chłopcy z SLD, którzy też każden jeden siwy włos szanują, a najbardziej ten spod czapki gen. Jaruzelskiego.

I tu by trzeba dać jakąś płentę, że po co to wszystko. Hm, Panie Papieżu, chyba po nic, my jesteśmy niekonkluzywni. Nam chodzi o przeżycie. Godne. Jakieś 10 tys. miesięcznie. No ale to przecież takie hómanitarne...  


Niestety, autorzy tych pism mają pecha: jakaś wiewióra wciąż mi je zapodaje. Liczę, że ciąg dalszy nastąpi.;-)
 
A jako tło muzyczne proponuję dziś istny cymes: cover Metallik: Enter Sandman w wykonaniu IRON HORSE, z dedykacją dla towarzyszki S.K.;-)

 

 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka