No dobrze, dziś nie będzie przebacz, jadę ostro i po bandzie z pozycji szowinistycznej męskiej świni. Niech tu nie zagląda miejscowa Liga Kobiet. No Mercy, choćby nawet Pani Alga zstąpiła z komem.
Zacznijmy od kwestii podstawowych: na co im dwadzieścia par butów, albo i więcej? No ja rozumiem: cztery pary butów: na wiosnę, lato, jesień, zimę. I kapcie, niech będzie, żeby po domu cicho chodziły. Nie no, ja wiem, że na przykład pan Jacykow uważa, że mężczyzna też powinien mieć ze 20 par butów, parę operacji plastycznych i kilka susiaków na każdą okazję, ale mnie to nie przekonuje. Bo szowinistyczna ze mnie świnia, jak wspomniałem. I lubię swój zarost.
Albo po cholerę ekscytują się każdą aukcją na Allegro w temacie pierścionki, kolczyki (koniecznie żeby były stare, ale niedrogie) i podobne idiotyzmy. No rozumiem, obrączka. No rozumiem, szminka. Ale co one mają w tych torebkach?! Panie, otworzysz pan taką torebkę a tam cały wszechświat plus opowieści z tysiąca i jednej nocy. Nie wiem, jak one mogą to nosić na ramieniu. Ja bym nie udźwignął. A niby słaba płeć, hłe, hłe. I te wszystkie perfuma i kremy, peelingi i solaria i już mnie nie kochasz bo mam cellulit. Dajcie spokój! No kocham, kocham, ale skocz po piwo do lodówki.
I jeszcze te zakupy. Zmilczę, bo wiadomo o co chodzi. No i o seksie też nie wypada, bo to ranna godzina jest.
Podejrzewam, i mam niemal 100% pewność, dlaczego nam, lewakom, nie udał się komunizm. Przez baby. Bo facetowi to by wystarczyła jedna szczoteczka do zębów, jedna para butów, jedno mydło na rok i w ogóle wszystkiego po jednym (choć złośliwi mówią, że wszystkiego po jednym oprócz bab). A babom nie: każda chce się różnić i mieć coś innego i dużo tego innego. I z tej zgryzoty (a wcale nie ze syfilisu jak mówią źli ludzie) zmarło się tow. Leninowi. Bo mu Nadieżda wciąż nawijała: Ilicz kup mi to, Ilicz kup mi tamto, Ilicz, dlaczego towarzyszka Bucharin ma ładniejsze kwiatki w ogródku? I później już poszło jak poszło. A nie tylko Kopernik była kobietą. Trocki też! I dlatego Stalin ją wygnał i kazał pierdyknąć przez łeb młotkiem. Chamidło, powinien wiedzieć, że kobiety nawet kwiatkiem [rety, ja się robię coraz bardziej montypythonowy].
No dobrze, ale o czym to ja chciałem. Aaa, że jestem szowinistyczną męską świnią. I dlatego Was lubię, kochane Panie. Z ukłonami dla Pani Małżonki, może przeczyta w pracy.
Ps. A tak naprawdę cała notka po to, by się pochwalić, że dzięki zakupom na allegro Szanownej Małżonki udało mi się czas jakiś temu zdobyć książkę „Chrystus Pan i Sokrates” o. Deman OP, rzecz klasyczną a rzadko dostępną. Wydał ją PAX w 1953 roku, druk „Prasa Demokratyczna – Nowa Epoka w Warszawie, oddział w Bydgoszczy, Czerwonej Armii 18”. Historia plecie różne historie... A wszystko przez te baby!!! A Trocki była kobietą!
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka