Wczoraj wieczorem usłyszałem, że w "Dzień Dybry (przyniosłem ryrę) TVN" pojawi się Andrew Lloyd Webber, twórca muzyki do mojego ulubionego musicalu "Jesus Christ Superstar".
Na tę okoliczność przesłuchałem sobie najpierw dwupłytowy album z zapisem musicalu z października 1970 roku (Jezus - Ian Gillan z DP, Judasz - Murray Head, Maria Magdalena - Yvonne Elliman, Poncjusz Piłat - Barry Dennen), a później obejrzałem wersję kinową, w której w rolę Jezusa wcielił się Ted Neeley, a w Judasza z Kariotu - czarnoskóry Carl Anderson. BTW: w obu wersjach ponoć tylko dwie role (Piłata i Marii Magdaleny) obsadzone są przez te same osoby.
No i teraz zagwozdka z zajawką, albo zajawka z zagwozdką, choć obie wersje bez razwiedki: czy czarnoskóry Judasz, zatem postać raczej antypatyczna, to już rasizm? Choć trzeba przyznać, że w JCHS Judasz to na dobrą sprawę postać zdecydowanie tragiczna i nawet sympatyczniejsza czy głębsza od nieco egzaltowanego, zmęczonego swoją misją wielkiego humanisty Jezusa Superstara*.
Skądinąd wiem, że już po roku dwutysięcznym (bodaj w 2003?) powstała nowa ekranizacja JCHS, kiedyś mignęła mi przed oczyma, ale była jakaś taka przesłodzona, stąd nie poświęciłem jej wiele uwagi. I nie pamiętam, czy Judasz był w niej czarny czy nie. Choć Jezus zdaje się pozostał tak biały jak wcielenie panagórskiej cywilizacji białego człowieka we własnej osobie. Czyli w zasadzie bardziej biały już być nie mógł. A pewnie też nie był Żydem, bo jak to tak? Mógł za to być monarchistą...
Polityczna poprawność jest faktem i czy nam się to podoba czy nie, trwałym elementem współczesnej rzeczywistości kulturowo-politycznej. Czasem jest formą zrozumiałego konwenansu, mocą którego po Oświęcimiu dowcipy o gazowaniu Żydów mogą opowiadać albo młokosy, albo naziole, albo chamy pozbawione elementarnej empatii i i kindersztuby. Czasem jest hipokryzją narzucaną odgórnie przez państwo albo media, albo dane środowiska, co czasem wychodzi z całą mocą jak w przypadku "przejęzyczenia" posłanki Błochowiak.
Osobiście traktuje polit-poprawność ze zrozumieniem, o ile nie zbliża się niebezpiecznie do granic absurdu. Myślę sobie, że jeśli już, to lepiej neutralizować ją śmiechem, niż frustracją i gniewem, albo głupkowatą mową z mównicy poselskiej... Za osobisty wzorzec z Serves uchodzi u mnie pewien dialog z "Żywota Błajana" Pythonów gdzie bojownicy Frontu Wyzwolenia Judei (a może Frontu Ludowego Wyzwolenia Judei) zapewniają swojego kolegę, który chciałby zostać kobietą, że zrobią wszystko, by zapewnić mu prawo do macierzyństwa choć wiedzą, że matką jako facet zostać nie może. Ale prawo, ich zdaniem, mieć po temu powinien. I śmiszne to, i doskonale punktujące roszczenia pewnego nurtu feminizmu traktującego macierzyństwo jako "kulturowo warunkowane".
W każdym razie: imho Murray Head ma lepszy wokal niż Carl Anderson. Czym dzielę się z Państwem z nadzieją, że to jeszcze nie rasizm.
ps. A Andrew LLoyd Webbera w studiu "DD TVN" nie było (fizycznie). Była tylko jak się zdaje zajawka z jego wizyty w Polsce. Ładnie tak widza robić w balona?
ps. 2 O ile się nie mylę to polska telewizja pokazywała JCHS może tylko ze dwa razy i to bodaj za rządów Pampersów. Podobnie tylko wtedy obejrzałem w TVP "Hair". No ale pampersi zawsze podszyci byli kontrkulturą, w odróżnieniu od różnych innych takich.;-)
*bo musicalowy JCHS z Chrystusem Ewangelii i Tradycji utożsamiany być nie może.
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka