Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
117
BLOG

O siedmiu krasnoludkach i sierotce Marychu, cz. I

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Polityka Obserwuj notkę 16

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, za siedmioma onomatopejami i tym podobnymi leksykalnymi ustrojstwami żyła sobie pewna szczęśliwa, jak najbardziej królewska i w paszczę jeżozwierza, feudalna rodzina.

Feudalna, lecz postępowa, bo w bajkach wszystko jest możliwe.  A że jest to bajka postmodernistyczna, więc bajarz na wiele sobie może pozwolić i możecie mu, drogie dziatki, skoczyć (po fajki)... Tak zatem umówmy się, że była to rodzina złożona z dwóch kochających się tatusiów i adoptowanej sierotki Marysi, co non stop przechodziła kryzysy tożsamości i już sama nie wiedziała, czy bardziej jej do twarzy w sukienkach, czy w spodzienkach... Miała ta sierotka serdecznego trans-frienda, Kota w Majtkach (takich z koronką), który szczerze bolał nad jej zgryzotą i w końcu wynalazł w „Gazecie Elekcyjnej” (oficjalny organ dworski) ogłoszenie: „Aaaaaa, kotki dwa, różowiutkie obydwa, nic nie będą robiły tylko płciami bawiły. Merlin”. Się okazało, że ów Merlin to czarodziej, co umie różne takie fiki-miki wyprawiać i zmieniać chłopców w dziewczynki i odwrotnie, albo jeszcze inaczej, każdemu według potrzeb i od każdego wedle jego finansowych możliwości.  

Sierotka Marysia bardzo się ucieszyła, ucałowała serdecznie Kota w Majtkach tam gdzie wzrok nie sięga [no drogie dziatki, co to za pruderyjne rumieńce, edukacja seksualna to się nazywa] i rozbiła skarbonkę oraz kilka flaszek na tę okoliczność.

I tu przydarzyła się tragedia, niestety. Bo zmarło się królowej-tatusiowi. Ponoć na katar. To się w feudalizmie często zdarzało. Nie było wtedy jeszcze tych, no, chusteczek do nosa, co do których cała postępowa ludzkość wie, że są najlepsze na katar. Cały dwór pogrążył się w żałobie, a król-tatuś z tej rozpaczy oszalał. I jak mu już kompletnie odbiło to ruszył w szeroki świat, a konkretnie do najbliższej agencji towarzyskiej czy innego biura matrymonialnego i tam znalazł sobie nową królową. Tyle, że – o zgrozo! – była to królowa-nie-tatuś, czyli królowa-matka. Zła, wredna macocha-heteryczka, co króla-tatusia któren okazał się bisexualny sprowadziła na złą drogę.

Było to babsko wredne i obrzydliwe, co to chyba nigdy „Wysokich Obcasów” nie czytało. Kota w Majtkach zła macocha przepędziła na Wyspy Bergamuta (gdzie widziano ponoć osła, którego mrówka do ślubu niosła), sierotce Marysi dała szlaban na Internet, telefon i wypady do nocnych barów, co się na psychice naszej sierotki odbiło ciężką traumą i czkawką egzystencjalną i solidnym debetem na koncie. A król-tatuś, jak już trochę przejrzał na oczy, to znów ze zgryzoty zaniemógł, w końcu się położył na łóżku, coś o mrokach dulszczyzny szepnął i kopnął w kalendarz, przy okazji strącając ze ściany obraz swego praszczura, księcia Palismoka herbu Gorzka Żołądkowa z silikonowym penisem i pukawką w ręku. A akurat zima nastała i cały dwór ostro odśnieżał (nosem, takie tam dziwne zwyczaje panowały)... Pogrzebali zatem króla-tatkę i skuliwszy feudalne uszy po sobie poddali się rządom królowej-macochy. A na sierotkę Marysię przyszły złe termina.

Ciąg dalszy nastąpi.

ps. Okładka Ozziego taka a nie inna, ale utwór: miodzio.

ps2. Jest to oczywiście standardowa bajka dla dzieci wedle nowych, oświeconych kanonów edukacyjnych.

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Polityka