Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
39
BLOG

O kotach i Kelusie

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Kultura Obserwuj notkę 7

...o kotach, bo mnie cholery obudziły. O Kelusie, bo znów się w Kelusie zasłuchałem.

Koty są bezczelne. Koty są cudne, w swoim kocim, niczym nieposkromionym egoizmie przypominają kobiety. Spróbuj nie dać kotu żarełka o kociej godzinie to masz dzień z głowy. Kot to bodaj najinteligentniejszy z moralnych szantażystów. Wcielona niewinność i łagodność. Tyle że z pazurkami. I ta irytująca zdolność włażenia tam, gdzie nikt kota nie prosił. Na zastawiony jedzeniem stół, na świeżo położone obrusy, na klawiaturę, a jak się da (choć się nie da) to i na monitor, na głośniki i po firance na sufit. Pies za coś takiego dostałby po siedzeniu, ale spróbuj uderzyć kota. Nie da się. Bo kot potęgą jest i basta.

Ilekroć popatrzeć w kocie oczy, człowiek nie wie, czy to tajemnica, czy zwierzęca bezmyślność. Pewnie to drugie, ale ludzie lubią się domyślać tajemnicy.

A Kelus: może nie był tak utalentowany i patetyczny jak Kaczmarski ale jest jakaś dziwna dysproporcja między pamięcią o jednym i zapomnieniu drugiego. Tym bardziej że tekstowo Kelus nie jest od Kaczmarskiego gorszy, by nie powiedzieć, że momentami lepszy. Jest też o wiele bardziej w opisie świata dosłowny: Kaczmarskiego kontestacja PRL-u opierała się na metaforach, co zapewnia mu sporą dawkę uniwersalizmu. Za „Wigilię na Syberii” dałbym się pokroić. Ale ten sarkazm, ten gniew miarkowany słowem i melodią, jaki dał Kelus, np. w „Biełomor kanał”... paczkę karmy dla kota temu, kto napisze coś lepszego.

Tu wzniosę narodowo-lewacki okrzyk: Koty, koty uber alles!

   

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Kultura