...o kotach, bo mnie cholery obudziły. O Kelusie, bo znów się w Kelusie zasłuchałem.
Koty są bezczelne. Koty są cudne, w swoim kocim, niczym nieposkromionym egoizmie przypominają kobiety. Spróbuj nie dać kotu żarełka o kociej godzinie to masz dzień z głowy. Kot to bodaj najinteligentniejszy z moralnych szantażystów. Wcielona niewinność i łagodność. Tyle że z pazurkami. I ta irytująca zdolność włażenia tam, gdzie nikt kota nie prosił. Na zastawiony jedzeniem stół, na świeżo położone obrusy, na klawiaturę, a jak się da (choć się nie da) to i na monitor, na głośniki i po firance na sufit. Pies za coś takiego dostałby po siedzeniu, ale spróbuj uderzyć kota. Nie da się. Bo kot potęgą jest i basta.
Ilekroć popatrzeć w kocie oczy, człowiek nie wie, czy to tajemnica, czy zwierzęca bezmyślność. Pewnie to drugie, ale ludzie lubią się domyślać tajemnicy.
A Kelus: może nie był tak utalentowany i patetyczny jak Kaczmarski ale jest jakaś dziwna dysproporcja między pamięcią o jednym i zapomnieniu drugiego. Tym bardziej że tekstowo Kelus nie jest od Kaczmarskiego gorszy, by nie powiedzieć, że momentami lepszy. Jest też o wiele bardziej w opisie świata dosłowny: Kaczmarskiego kontestacja PRL-u opierała się na metaforach, co zapewnia mu sporą dawkę uniwersalizmu. Za „Wigilię na Syberii” dałbym się pokroić. Ale ten sarkazm, ten gniew miarkowany słowem i melodią, jaki dał Kelus, np. w „Biełomor kanał”... paczkę karmy dla kota temu, kto napisze coś lepszego.
Tu wzniosę narodowo-lewacki okrzyk: Koty, koty uber alles!
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura