Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
63
BLOG

Gniew, gniew, gniew na ulicach

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Polityka Obserwuj notkę 36

"Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna" - powiada jeden z bohaterów "Wesela" Wyspiańskiego. Coś jest na rzeczy.

Od paru dni zamieszki w Grecji, a na s24 cisza na ten temat. W ogóle mam wrażenie, że temat nie wzbudza jakichś większych emocji w mediach. Gdy kilka lat temu wybuchły niepokoje we Francji, rzecz była szeroko komentowana i analizowana. Podejrzewam zresztą, że gdyby wydarzenia w Grecji miały choć w części charakter etniczno-religijny i dotyczyły emigrantów z krajów islamskich, salonowa prawica także miałaby używanie.

W przypadku Grecji sprawa ma się inaczej. Zdziwiłem się nieco, gdy wczoraj w wieczornym wydaniu "WYDARZEŃ" POLSATU, stacji która bynajmniej nie wyróżnia się lewicowym podejściem do świata, jasno przyznano, że zamieszki mają podłoże socjalne. Dziś rano (między 7 a 8.00) w radiowej "Trójce" podobne opinie padły z ust politologa z UW (nazwiska nie pomnę). Celem młodych ludzi są banki, hotele, sklepy. Młodzi są źli i sfrustrowani: problemami w pracy, wysokimi cenami, niskimi zarobkami, tym wszystkim co składa się na tzw. "brak perspektyw".

"Mimo, że rozumiem frustracje młodych ludzi, którzy po studiach nie mogą znaleźć pracy czy też nie stać ich na wynajęcie mieszkania, to uważam, że protesty poszły za daleko" - czytam w DZIENNIKU wypowiedź greckiego reżysera Dimitrisa Antzousa.

http://www.dziennik.pl/swiat/article279017/Zamieszki_na_pogrzebie_mlodego_Greka.html

Wbrew zapowiedziom Fukuyamy, Europa nie doczekała "końca historii" i wciąż towarzyszą ludziom te same emocje i te same bolączki. Ten sam gniew i przemoc, które przenoszą nas w hobbesowski stan natury, stan wojny wszystkich ze wszystkimi; stan pierwotnej anarchii, na którym wszyscy tracą. Dodam nieco cynicznie: wszyscy oprócz tych, którzy mogą zyskać... choćby na przedterminowych wyborach. Ale czymże byłaby polityka, gdyby nie była sztuką manipulacji i osiągania korzyści kosztem cudzej porażki? Czytanką dla dzieci.

Zdrowy rozsądek podpowiada, że z reguły ofiarą ulicznych zamieszek padają banki, sklepy, hotele, restauracje, bo to one zwykle dominują w (neo)kapitalistycznej przestrzeni publicznej: gdybym musiał opisać, ile znanych mi w Krakowie miejsc/ulic gęsto obsiadły bankowe przedstawicielstwa, mógłbym napisać wcale obszerną książkę.

I tu kwestia złożona: drobny sklepikarz, który w wyniku zamieszek straci sporą część majątku i możliwość spokojnego zarobkowania (wiem, z pozycji arcy-rewolucyjnych taka obiekcja brzmi jak drobnomieszczańskie moralizatorstwo) jest ofiarą tłumu w stopniu znacznie większym niż konsorcjum bankowe, które opłaci renowację kilku czy kilkunastu zdewastowanych placówek. Tłum jest ślepy  jak uczył Le Bon: zarówno w okazywaniu miłości, jak nienawiści. Jednym i drugim obdarza po równo, bez wprowadzania dysktynkcji. 

Z drugiej strony denerwują mnie przekazy medialne, w których największą troskę zwraca się na dobro turystów... Przypomina to zakamuflowaną formę neokolonialnej hipokryzji: chcemy u was spokojnie odpocząć, jesteście naszymi kelnerami, posługaczami, sprzątaczkami, lokajami, a wy śmiecie urządzać jakieś burdy... Nie za takie atrakcje rzucamy wam ochłapy z pańskiego stołu... Arogancja (i ignorancja) bogatych, o czym dziś chętnie się zapomina, niejednokrotnie służyła jako iskra, rzucona na beczkę prochu...

Gdy myślę o dzisiejszej Grecji, o Francji sprzed kilku lat przypomina mi się Słupsk z drugiej połowy lat 90-tych. Gniew, gniew, gniew na ulicach. Niby wszystko w porządku, dobrodziejstwa (neo)kapitalizmu, demokracja liberalna i wszystkie te cudeńka, a wystarczy moment, żeby na ulicach wybuchł gniew. I zbrojny w procę Dawid (cała anarchia tkwi w tym smarkaczu - parafrazując Wiktora Hugo) zdolny jest nabić guza Lewiatanowi, tfu, Goliatowi.  


Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (36)

Inne tematy w dziale Polityka