Dostałem pod choinkę dwie płyty, każda z innej bajki.
Ta pierwsza to wydane przez Polskie Radio „Wszystkie covery świata”, druga nazywa się „Katyń 1940” (też PR, jak zaznaczono: „na zlecenie Prezesa Zarządu Krzysztofa Czabańskiego”).
Wypadałoby zacząć od drugiej produkcji, ale – przyznam bez bicia – z czteroczęściowego albumu przesłuchałem tylko jedną płytę, muzyczną: „Epitafium Katyńskie” Panufnika, „Pieśń Rodzin Katyńskich op. 81” Góreckiego, „Via Crucis” Eugeniusza Rudnika (coś niesamowitego!), „Polskie Requiem, cz. V: Agnus Dei” Pendereckiego. Na pozostałe płyty składają się fragmenty audycji poświęcone zbrodni katyńskiej, okolicznościowe przemówienia, nagrania anglojęzyczne. Książeczka to w większości lista pomordowanych w Katyniu, Charkowie, Twerze, Miednoje. Ostatni numer: 14113. Wrażenie robi reprodukcja obrazu „Matka Boska Katyńska”: Syn z kulą w tyle głowy, w objęciach Matki.
Ciekaw jestem, czy tego typu albumy docierają do bibliotek szkolnych na terenie całej Polski. Prawda jest taka, że jeśli chcemy by młodzi znali i szanowali własną historię (a zatem: tożsamość narodową) trzeba oddziaływać multimedialnie. Oczywiście, "Jola Rutowicz" zawsze będzie atrakcyjniejsza medialnie i będzie miała lepszą oglądalność, klikalność, itp. ale - sądząc po swoich studentach - jestem optymistą, naprawdę! Problem "nie-pamięci", czy też "niechęci do pamięci" jest obecnym 20-latkom wmawiany. I przyznam, że irytuje mnie ciągłe gadanie o "lemingach", bo jest to dorabianie gęby i upupianie naszych rodaków, którzy dopiero wchodzą w życie i w polskość. Śmiem twierdzić, że w tych dzieciakach ( rety, gadam jak stary zgred!) jest więcej ideowości i niezakłamanej troski o Polskę niż w wielu znanych mi "szczerych patriotach", którzy ze swego patriotyzmu nieźle żyją. Ale miało nie być o polityce...
„Wszystkie covery świata”: no cóż, chyba jestem za stary na dancową muzę. Album dwupłytowy: „z kraju”, „ze świata”. Moje ulubione kawałki: „Byłaś serca biciem” Zauchy w wykonaniu Pawilonu, „Stan Pogody” Jurksztowicz w wykonaniu Renton i totalnie odjechany kawałek „Królowa fal” Papa Dance w wykonaniu Afro Kolektyw z końcówką jak u Michała Witkowskiego.;-). Kto za młodu nie słuchał Papa Dance, ten na stare lata będzie łajdakiem, śmiem twierdzić. J I kto się nie zakochał na dyskotece przy Papsach, ten miał serce z kamienia. Ech, a moja pierwsza miłość ma dziś zmarszczki. I cellulit pewnie też. ;-) Najlepsza z Żon, nie czytaj.
Co do płyty „ze świata”. Dwa kawałki wymiatają: „Daddy Cool” Boney M. w wykonaniu Placebo. I „J`m so Exited” The Pointer Sisters (nigdy nie wiedziałem, kto to oryginalnie wykonywał) w przeróbce nieznanej mi kapeli Le Tigre. No i może jeszcze warto wspomnieć o „Blue Monday” New Order wyśpiewanej przez Flunk. A grzechem byłoby nie dodać, że „Back to Black” Amy Winehouse zapodany przez The Rumble Strips ma w sobie całą łagodność i zadziorność rock`n`rolla. A kto za młodu nie słuchał rocka, ten na starość nie będzie głuchy, jak obłudnie mawiała moja Mama. Obłudnie, bo już ja wiem, czego oni z Tatą za młodu słuchali i skąd się biorą dzieci.;-)
No i tyle, niedziela ponura. Nie odsłucham dziś „Katynia”, bo bym się zdołował. Ale pod domem rozryli mi w piątek chodnik, znaczy idzie postęp. Nie wiem tylko, co na to w poniedziałek powiedzą moi znajomi węglarze.
Ps. Chevaliera, zbulwersowanego moją poprzednią notką przepraszam za dosadność sformułowań. Chuliera, Kawalerze, wybacz, nie wiedziałem, że aż taki z Ciebie esteta y wrażliwiec. Tu refleksja natury ogólnej: gdybym serio traktował wszystko, co o sobie przeczytałem na s24, to równocześnie byłbym PiS-owcem, marksistą, faszystą, lewakiem, centro-prawicowcem i God knows kim jeszcze. Tylko zwolennikiem PO nikt mnie jeszcze na szczęście nie nazwał. Za to wezwałbym na udeptaną ziemię. Psiekrwie, to miała być notka apolityczna.:-)
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka