Nad ranem w Krakowie spadł śnieg. Taki lekuchny, skromniutki i ubożuchny jak nowo narodzone Niemowlę. Biedniutki śnieżek, jak Wigilie na dworcach dla bezdomnych, swojski jak smak wigilijnych potraw, jak zapach choinki, radość z prezentów.
Tyle mądrych rzeczy powiedziano o Bożym Narodzeniu, poprzestanę zatem na tym:
"Zapytano ojca Agathona, co to jest miłość dokonała. Odpowiedział: >Jeślibym spotkał trędowatego i dał mu swoje ciało, a wziął jego ciało, i on był z tego powodu bardzo szczęśliwy, to byłaby to właśnie miłość doskonała (teleia agape)<".
Wszyscyśmy trędowaci, przez grzech Adama. I w swej doskonałej miłości Bóg w Jezusie Chrystusie przyjął na siebie naszą, ludzką naturę i ofiarował swoją.
I tak łączy się to, co wzniosłe i metafizyczne z tym, co ziemskie i przyziemne: przedświąteczne prace, aromat makiełek, zupy rybnej, barszczu z uszkami, radość z podarków, wizyty gości, z tym, co największe, z naszymi tęsknotami, nadzieją, pragnieniem dobra większego, niż znamy z własnego życia.
Taki skromny śnieżek w Krakowie, bezradne Niemowlę w Domu Chleba (Betlejem) i my, którzy wierzymy, albo wątpimy, albo odrzucamy, że "znów się urodzi, umrze w cierpieniu, znowu dopali się świeca. Po ciemku Wolność w Jego imieniu jeden drugiemu obieca".
Radosnych Świąt, dobrych dni w Nowym Roku Wam wszystkich, Szanowni i Drodzy.
ps. W jednej z moich ulubionych książek, "W drodze" James Kerouac, apostoł bitników, pisze: "Bóg wyszedł; to ta cisza po jego wyjściu...". A przecież - Bóg przyszedł. Stąd i cisza jest inna, choć dla wielu może zbyt cicha...:-)
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka