Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
41
BLOG

Bóg przyszedł

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Polityka Obserwuj notkę 21
Nad ranem w Krakowie spadł śnieg. Taki lekuchny, skromniutki i ubożuchny jak nowo narodzone Niemowlę. Biedniutki śnieżek, jak Wigilie na dworcach dla bezdomnych, swojski jak smak wigilijnych potraw, jak zapach choinki, radość z prezentów.
 
Tyle mądrych rzeczy powiedziano o Bożym Narodzeniu, poprzestanę zatem na tym:
 
"Zapytano ojca Agathona, co to jest miłość dokonała. Odpowiedział: >Jeślibym spotkał trędowatego i dał mu swoje ciało, a wziął jego ciało, i on był z tego powodu bardzo szczęśliwy, to byłaby to właśnie miłość doskonała (teleia agape)<".
 
Wszyscyśmy trędowaci, przez grzech Adama. I w swej doskonałej miłości Bóg w Jezusie Chrystusie przyjął na siebie naszą, ludzką naturę i ofiarował swoją. 
 
I tak łączy się to, co wzniosłe i metafizyczne z tym, co ziemskie i przyziemne: przedświąteczne prace, aromat makiełek, zupy rybnej, barszczu z uszkami, radość z podarków, wizyty gości, z tym, co największe, z naszymi tęsknotami, nadzieją, pragnieniem dobra większego, niż znamy z własnego życia.
 
Taki skromny śnieżek w Krakowie, bezradne Niemowlę w Domu Chleba (Betlejem) i my, którzy wierzymy, albo wątpimy, albo odrzucamy, że "znów się urodzi, umrze w cierpieniu, znowu dopali się świeca. Po ciemku Wolność w Jego imieniu jeden drugiemu obieca".
 
Radosnych Świąt, dobrych dni w Nowym Roku Wam wszystkich, Szanowni i Drodzy.
 
ps. W jednej z moich ulubionych książek, "W drodze" James Kerouac, apostoł bitników, pisze: "Bóg wyszedł; to ta cisza po jego wyjściu...". A przecież - Bóg przyszedł. Stąd i cisza jest inna, choć dla wielu może zbyt cicha...:-)
 
 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka