Nie zamierzam się nikomu z niczego tłumaczyć, ani wśród „ochów” i „achów” wykładać filozoficznych przed-założeń. Napiszę, co myślę i z tego mnie proszę rozliczać.
Jaka radość zapanowała wśród prawdziwych Polaków, że wreszcie da się przyłożyć Żydkom (copyright Artur Nicpoń). Jaka satysfakcja wśród narodowych-katolików: nareszcie możemy solidnie przyłożyć Żydom. Zaraz tam Żydom: syjonistom i żydkom, co cały świat wiążą w spisku rodem z protokołów... I kto trzeźwy na umyśle oskarży nas o antysemityzm? Nikt! Bo my w imię humanitaryzmu (choć po prawdzie na co dzień mamy humanitaryzm w d... bośmy konserwatystami) światowemu się żydostwu przeciwstawiamy!
Biją Żydów pogrobowcy Moczara ile wlezie, w imię Polski, narodu a może i wiary. Biją bo mają wreszcie okazję. Biją, bo lubią. Te słowa: „Żydki”, syjoniści, żydowski spisek, przyjemną mają w sobie dawkę adrenaliny. Co za radość, napisać „żyd” z małej litery
dla prawdziwego nie-żyda Polaka. Ech, co za radość: wreszcie można sobie ulżyć!
Żyd, Żyd, Żyd – nareszcie można mówić o Żydzie źle, bo wojna. Nareszcie można zdać ten nie-pierwszy egzamin z polskości... Hej, kto Polak, na napletki!
To wszystko jest takie smutne i po-PRL-owskie w nienawiści do obcych. Ci, co lubią się uważać za prawdziwych Polaków – co mają wspólnego z wielonarodową, tolerancyjną, wspaniałą Polską?
I znów: nie zamierzam się nikomu tłumaczyć, dlaczego jestem po stronie Izraela. To jest wojna. Każda wojna jest zła i plugawa. Ale antysemickich argumentów, nawet gdybym popierał Palestynę w tym sporze nie będę powielał. Ale ta „zła radość” – że wreszcie można solidnie przyłożyć Żydom – to nie dla mnie.
A właśnie, pytanie za sto punktów. Czy najczytelniejsza definicja polskiej prawicy jest: bogoojczyźnianość plus antysemityzm jako definicja polskości?
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka