Bloger *andy wrzucił wczoraj na bloga krótką notkę "Intelektualiści a prawda", której myśl przewodnia brzmi, cytuję: "Już od dawna intelektualiści stali się największymi sprzymierzeńcami często nawet i zbrodniczych ideologii".
Całość: http://salski.salon24.pl/382652.html
To prawda, intelektualiści niejednokrotnie dopuszczali się tego, co dawno już Benda nazwał "zdradą klerków". I faktycznie legitymizowali swoją postawą i twórczością totalitarne i autorytarne reżimy. Ale to tylko część prawdy o intelektualistach; prawdy o tyle niepełnej, że nie była to jedyna grupa wspierająca, propagująca chore ideologie. Bo wśród zwolenników komunizmu, nazizmu, pinochetyzmu, frankizmu i innych mniej lub bardziej autorytarnych form rządów znajdziemy i tzw. "zwykłych ludzi" i przedstawicieli wielkiego kapitału i polityków i wojskowych, itp. itd.
Czy pożytecznymi idiotami nie byli choćby zachodni politycy przed II WŚ idący na coraz większe ustępstwa wobec Hitlera? Czy amerykański biznes nie współpracował z hitlerowskimi Niemcami, chętnie korzystając z bardzo taniej siły roboczej zgromadzonej w obozach koncentracyjnych?
Problem z intelektualistami - powie ktoś - polega jednak na tym, że jako producenci i propagatorzy idei dla mas są naturalnie predestynowani do "robienia pijaru" zbrodniczym ideologiom. To prawda. Ale proszę pamiętać, że także intelektualiści przyczyniali się do rozmontowywania tychże ideologii. Przykład pierwszy z brzegu: na Zachodzie Raymond Aron z jego "Opium intelektualistów", na Wschodzie Sołżenicyn.
To intelektualiści ukazywali zagrożenia i niebezpieczeństwa różnych form zniewolenia ideologicznego. Proszę wybaczyć ten misz-masz: Zdziechowski, Arendt, Orwell, Isaiah Berlin, Pipes, Bierdiajew, Lasch, Weaver, Lowith, Hans Jonas, że na tych nazwiskach i skojarzeniach poprzestanę.
Deprecjonowanie intelektualistów (podobnie jak robienie z każdego inteligenta wykształciucha tylko dlatego, że nie jest hunwejbinem/sympatykiem tej czy innej opcji politycznej) to droga do obskurantyzmu, albo klasyczny błąd "pars pro toto", czyli wylewanie dziecka z kąpielą.
Rozumiem intencje Szanownego Blogera *andy i nie odmawiam słuszności tezom zawartym w jego notce, ale imho ciągłe narzekanie na intelektualistów, inteligencję na dłuższą metę jest jałowe poznawczo. Lepiej zastanowić się, co zrobić, by uwolnić intelektualistów, uniwersytety od presji politycznej i ideologicznej w różnorakich formach. Bo tu rzecz najważniejsza: co odróżnia "pozytecznego idiotę", klerka, który dopuścił się zdrady, wykształciucha od intelektualisty/inteligenta w najlepszym tego słowa znaczeniu?
Moim zdaniem, tą cechą jest intelektualna zdolność do samo-krytycyzmu i dystans zarówno do własnych poglądów, jak do poglądów środowiska (x,y, z), którego jest się częścią, związana z pewnego rodzaju ascezą, także finansową, która sprawia, że, np. intelektualistka/inteligent nie napisze artykułu pod dyktando danej redakcji tylko dlatego, że mu za to dobrze zapłacą. Ale to już może inna opowieść...;-)
W każdym razie, co do kondycji nie tylko polskiej inteligencji współcześnie polecam dwa teksty z bardzo różnych pism, które to artykuły postaram się zrecenzować "na dniach":
- "Wspólnoty sympatii, wspólnoty nienawiści", Nikodem Bończa-Tomaszewski, "40 i 4. Magazyn apokaliptyczny", 1/2008;
- "Co się stało z inteligencją rosyjską?", Tomasz Zarycki, "Res Publica Nowa", nr 4/2008, zima 2008.
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura