coryllus coryllus
10631
BLOG

Bohaterowie enerdowskich pornosów robią karierę

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 126

 Grzegorz Braun jest człowiekiem niesłychanej wprost łagodności i posiada wielkie złoża empatii w swoim sercu, do tego jeszcze, wbrew potocznej opinii, łatwo go przekonać do swoich racji, o ile oczywiście ma się sensowne argumenty. I tak, on zawsze broni ludzi, którzy w mojej ocenie są nie do obrony, już to przez agresywną głupotę, już to przez podstępy, które stosują, nazbyt widoczne i przez to śmieszne. Ja dla tych osób nie mam krzty litości, a Grzegorz Braun zawsze mówi wtedy coś takiego: wiesz każdy ma swój charyzmat. I cóż ja tu mogę rzec? Charyzmat owszem, ale każdy ma też swoje narowy i niektóre z nich są nie do obrony.

Ostatnio, kiedyśmy się widzieli na jesieni, na strzelnicy, gdzie wcale nie strzelaliśmy do sylwetki biegnącego Żyda, jak gdzieniegdzie głoszą oszczercy, tylko normalnie do tarczy z czarnym kółkiem, Grzegorz Braun opowiadał mi o Szczepanie Twarodchu. Ja już kilka razy pisałem o tym człowieku i za każdym razem pisałem źle. Grzegorz Braun zaś przekonywał mnie, że czynię niesłusznie, że Szczepan to nie tylko dobry pisarz, ale także miły człowiek, który gdzieś zabłądził i pewnie kiedyś tego pożałuje, ale nie należy przez to go skreślać bo „każdy ma swój charyzmat”. Opowiadał mi też o tym, że ostatni raz widział się ze Szczepanem Twardochem na strzelnicy właśnie i tenże Szczepan strzelał wprost jak szatan.

Ja w przeciwieństwie do Grzegorza Brauna jestem całkowicie odporny na argumenty, nawet najbardziej rzeczowe, mam skłonność do głupich uporów i nie słucham nikogo, poza sobą. Nie posłuchałem więc Grzegorza i dalej myślałem o Twardochu źle i sądzę, że moje intuicje mnie nie zawiodły. Oto wczoraj znalazłem w sieci materiał na temat tego autora opatrzony licznymi fotografiami. Niestety gdzieś mi zaginął link, wrzucę Wam więc inny kawałek z fragmentami tego samego tekstu, tutaj też widać Twardocha http://media.wp.pl/kat,1022943,title,Szczepan-Twardoch-Polski-w-Polsce-wszyscy-nienawidza-W-dodatku-maja-racje,wid,16382863,wiadomosc.html

Ja nie będę odnosił się do tego co tam Szczepan opowiada, najważniejsza bowiem w tym jego przekazie jest forma. Jak wszyscy dobrze wiemy, dobre projekty medialne i propagandowe, zawsze są przygotowywane przez kogoś i zawsze można je pogrupować w pewne zbiory dość łatwe do nazwania i opisania. Szczepan Twardoch ze swoją komiczną agresją chłopczyka z dobrego domu, co się nauczył mówić „dupa”, należy do zbioru artystów-uniwersalistów. Żeby było to wszystko jeszcze bardziej pokręcone głosi Twardoch, że jest pisarzem śląskim. To akurat jest kłamstwo najłatwiejsze do demaskacji, bo pisarz śląski, w warunkach pełnej wolności używania języka śląskiego, powinien pisać w tym języku. Twardoch zaś pisze po polsku, za nic mają swój ojczysty język, a czyni to po prostu dlatego, że nie potrafi po śląsku pisać. Gdyby zaś nawet potrafił nie miałoby to żadnego znaczenia, bo żaden Ślązak nie kupiłby jego książki. On to wie i dlatego używa języka polskiego. Innego po prostu użyć nie może, bo zniknie. Mamy więc lokalnego patriotę oszusta, który głosi uniwersalizm sztuki. Wszystko zaś przez to, że Polska nie uznaje narodowości śląskiej. I to jest dopiero coś fantastycznego, coś co Twardocha mogłoby uskrzydlić, pod jednym jednakowoż warunkiem – że Szczepan potrafiłby pisać z sensem. Pan Bóg zaś obdzielając go licznymi charyzmatami, tego akurat pożałował. I Szczepan, zorientował się w pewnym momencie jak krótkie ma nogi, a skonstatowawszy powyższe, postanowił zmienić całkowicie swój imidż. Nie wiem bowiem, czy zdajecie sobie sprawę, ale był on kiedyś pisarzem „naszym”. Tak właśnie, „naszym” pełną gębą. Chwalili go Dukaj, Ziemkiewicz, a Grzegorz Braun spotykał się z nim na strzelnicy. Potem zaś coś się stało i Szczepan przestał być „nasz” i stał się ich. Dwie rzeczy moim zdaniem tu zagrały, po pierwsze owa świadomość, że jednak nie potrafi i bez wspomagania daleko nie zajedzie, a druga to fakt iż „nasi” nigdy nie pozwolą mu na to, żeby został Ziemkiewiczem. A nie pozwolą, bo nie chodził do jednej klasy z Moniką Jaruzelską. No i co miał biedny robić? Każdy ma jakiś charyzmat, jak mawia Grzegorz Braun, a Szczepan ma akurat taki – łatwość adaptowania się do nowych środowisk. Zagadką pozostaje kto Szczepana wymyślił. On się bowiem taki nie urodził, to jasne, ktoś mu tę komiczną gębę dorobił i jeszcze kopnął w tyłek na odchodnym – na szczęście. O ile wiemy kto zaprojektował i wymyślił stroje dla Wermachtu i SS, wiemy kto przygotował od strony wizerunkowej sukces zespołu Sex Pistols, o tyle, ze Szczepanem jest pewien kłopot. Nie wiemy bowiem, czy jego wrobiono w to dla żartu i teraz pół gazowni kula się ze śmiechu jak pokazują Twardocha pisarza śląskiego, czy może oni mają już wszyscy tak zryte berety, że liczą na to iż ktoś tu go potraktuje poważnie. Nie wiem. Wiem natomiast, ze źródeł poufnych, że Szczepan liczy na nagrodę Nike, dlatego mówi i pisze takie słowa jak „pierdolę cię Polsko” i podobne. Tylko bowiem po złożeniu takich uwierzytelnień można dostać tę wymarzoną nagrodę i jeszcze paszport tygodnika „Polityka”. A kiedy już się owe gadżety otrzyma, człowiek zostaje nominowany na pisarza pełną gębą i międzynarodowa kariera stoi przed nim otworem.

Zanim powrócę do wątku promocyjnego, zakończmy tę kwestię. Jeśli to wszystko jest prawda, jeśli Twardoch wierzy w to, że zostanie uznanym pisarzem, jak mu dadzą Nike, to sprawa jeśli chodzi o mnie jest jasna. Szczepan Twardoch to szczery idiota, szczery jak ukraiński step i mowa ludu śląskiego po trzech głębszych i dzwonku śledzia. I nie ma od tego odwołania.

Teraz najważniejsze: Szczepan bez przerwy podkreśla uniwersalizm swojego przekazu i jego wysokie walory artystyczne. Jest to, używając jego ulubionych sformułowań, nieprawdopodobna gówno prawda. Szczepan, jak niegdyś aktor Majchrzak, gdy go chcieli wmanewrować w robotę propagandową i puszczali z nim wywiady w „Dużym Formacie” mówi nam: nie polskie, nie srolskie tylko człowiecze. Pod takim tytułem ukazała się kiedyś w gazowni rozmowa z aktorem Majchrzakiem, który jak widzimy nie wytrzymał presji i zniknął. Przez ten swój uniwersalizm Szczepan jest prześladowany i nazywają go źli ludzie, a to Żydem, a to kimś tam...I teraz uwaga! Pisze Szczepan, że nawet go pedałem nazywali, kiedy był prawicowym jeszcze pisarzem. Wszystko zaś przez to, że się ładnie ubiera, a nie jak inni prawicowi pisarze źle i niechlujnie. I ja się chciałem w tym miejscu zatrzymać, bo uważam, że za tym stoją siły ciemniejsze niż projektanci Hugo Boss co wymyślili uniformy armii Hitlera i ta babeczka co wydumała sobie Sex Pistols. Tam musi być coś naprawdę wyjątkowego. Szczepan uważa, że ładnie wygląda...naprawdę. Ja tylko przez moment zastanawiałem się z czym i z kim mi się Szczepan kojarzy i zaraz znalazłem odpowiedź. W dawnych czasach, kiedy jeszcze miałem telewizor zdarzyło mi się obejrzeć jakiś soft pornos produkcji enerdowskiej. Było to coś z jednej strony wstrząsającego, a z drugiej niesłychanie, przez swoją prostotę autentycznego i prawdziwego. Nie umiem tego porównać z niczym, ale sami rozumiecie, żadnych stylizacji, żadnych perwersji specjalnych, żadnego nawet bawarskiego gulgotania pomiędzy stosunkami, normalnie kawa na ławę. Nie, żeby aktorzy byli jakoś szczególnie odstręczający, albo komiczni. Normalni ludzie jak Szczepan. Tyle, że ubierali się w tym charakterystycznym sznytem, z tą niepowtarzalną elegancją sztygarów z kopalni węgla brunatnego pod Budziszynem, kiedy w niedzielę po południu idą na umówiony seks z żoną jednego ze swoich podwładnych. Tego nie da się pomylić z niczym, bo rzecz jest tak rzadka i niespotykana, jak enerdowskie pornosy. I ja sądzę, że ten ktoś, kto wymyślił Szczepana, musiał oglądać ten sam film co ja wtedy. Nie ma wyjścia. Sami zresztą poguglajcie i zobaczcie jak Szczepan się nosi. To jest coś fantastycznego. On naprawdę ładnie wygląda i tylko ktoś wyjątkowo prymitywny i nieczuły na piękno mógłby rzucić za nim słowo „pedał”. Ja wybrałbym słowo „sztygar”, albo wręcz „sztygar niedzielny”.

Teraz Szczepan rozpoczął kolejną kampanię promocyjną, która związana jest z Tygodnikiem Powszechnym. I ja jestem bardzo ciekaw jak ona się skończy. Jestem prawie pewien, że dyskusją w studio telewizyjnym z udziałem Ziemkiewicza. Pisarz prawicowy i były pisarz prawicowy przebrany za niemieckiego sztygara, dyskutować będą o tym, czym w istocie jest polskość. I dojdą oczywiście do wielce ciekawych i mało budujących wniosków.

Jakby mało było wczoraj tego Szczepana moja żona znalazła na stronach gazowni coś takiego

http://wyborcza.pl/12,82983,15483313,Polski_Kosciol_jest_na_poczatku_drogi_walki_z_pedofilia_.html

To jest rozmowa jaką Agnieszka Kublik przeprowadziła z niejaką Magdaleną Ogórek. Ja teraz dokonam szybciutkiej demaskacji Magdaleny Ogórek, bynajmniej nie rodzinnej, bo nie wiem, czy jest ona spokrewnione z Michałem Ogórkiem czy nie i mało mnie to obchodzi. W tym wywiadzie pani Ogórek przedstawiona jest jako historyk Kościoła, wypowiada się zaś na temat pedofilii w tymże Kościele i czyni to jak widzimy ze swadą. Ja zaś znam Magdalenę Ogórek nie z telewizji wcale, ale z książki. Jest ona bowiem autorką niesłychanie ciekawej pracy naukowej zatytułowanej „Beginki i waldensi na Śląsku i Morawach do końca XIV wieku”. Nieźle co? Ci co wiedzą o czym piszę już strzygą uszami. Mamy oto miłą panią Magdę, która wypowiada się na temat pedofilii w Kościele i nikt nie spodziewa się, że napisała ona taką fajną książkę. Dlaczego jakaś pani doktor nauk humanistycznych z prowincjonalnego uniwersytetu w Opolu występuje w tej roli? Ja nie mam pojęcia. Od beginek i waldensów do pedofilii w Kościele droga jest daleka. Kiedy jednak przeglądam tę książkę, która tu obok leży trafiam na rzeczy naprawdę niesamowite. Cytuje oto pani Magdalena wypowiedź jednego z przesłuchiwanych w XIV wieku w Świdnicy heretyków, który twierdził, że gdyby jeszcze dano im 5 lat to wraz z Żydami wybraliby sobie króla i zniszczyli naród chrześcijański. Nic nie zmyślam, tak tam jest napisane. Nieco dalej pani Magdalena Ogórek pisze, że co prawda padły takie słowa, ale musimy pamiętać, że łączenie Żydów z herezją jest jednym, z najstarszych oszczerczych memów rzucanych przeciwko narodowi wybranemu i nie należy tego traktować serio. Nie ma również w tym żadnego znaczenia fakt, że waldensi nazywali siebie samych Izraelitami. To, wierzcie mi fascynująca i ważna książka, głównie ze względu na to, że ona odkrywa przed nami wszystkie tajniki metodyki (ale mi się zrymowało) naukowców zajmujących się badaniem herezji średniowiecznych, a pewnie nie tylko ich. Najlepsze jest zaś to, że ona wielokrotnie daje do zrozumienia iż wszystko doskonale wie i rozumie. Nie wiem po co, ale chyba szuka sobie na wszelki wypadek jakiegoś awaryjnego wyjścia, gdyby się jednak okazało, że ta jedynie słuszna metoda badań, nie jest tak do końca słuszna, ani też nie jedyna. Używa, na przykład, Magdalena Ogórek słowa „tkacze”, we właściwych kontekstach. Ona nawet wie, że Szymon de Montfort przywódca tej strasznej krucjaty przeciwko katarom, by hrabią Leicester. Oczywiście nie wyjaśnia nam konsekwencji tego faktu, ale trudno przypuścić, by taka bystra i błyskotliwa osoba nie łapała wszystkich kontekstów, zwłaszcza, że ma dostęp do tekstów źródłowych. Z emfazą i swadą, porównywalną z emfazą i swadą Szczepana, kiedy mówi on „pierdolę cię Polsko”, opowiada nam Magdalena Ogórek o ubóstwie heretyków w śląskich miastach, by zaraz potem opisywać nieruchomości, które były ich własnością w Świdnicy i Głogowie. I nic, jak widzicie, nie jest w stanie zmącić jej spokoju. Nie wiem, czy prócz tej jednej napisała ona jeszcze jakieś książki, ale sądzę, że ta akurat porównana z występem u Kublik, daje nam pełną i niezmąconą niczym wiedzę nie tylko na temat kariery Magdaleny Ogórek, ale także na temat innych karier naukowych, które są udziałem humanistów z prowincjonalnych uniwersytetów.

Oto bowiem nadchodzi nowe i wygląda ono tak jak Szczepan i Magdalena, jak sztygar i humanistka w jednym, przy zastrzeżeniu, ze oboje pochodzą ze Śląska.

 

Na naszej stronie www.coryllus.pl pojawił się już regulamin konkursu na komiks według „Baśni jak niedźwiedź”. No więc jest tak, mamy trzy kategorie: bitwy, kresy, święci. Do każdej kategorii przyporządkowane jest jedno opowiadanie i można sobie wybrać co się chce rysować. Czy bitwę pod Żyrzynem według opowiadania „Żyrzyn 1863”, czy historię księcia Romana Sanguszki według opowiadania „Baśń kresowa”, czy może historię św. Ignacego de Loyola według opowiadania „Trzydniowa spowiedź kochanka królowej”. Nagrody są niekiepskie, w każdej kategorii po trzy. Za pierwszą 5 tysięcy minus podatek, który w takich razach koniecznie trzeba odprowadzić, za drugą 3 tysiące minus tenże podatek, a za trzecią 2 tysiące minus wspomniany podatek. Myślę, że warto się pokusić, tym bardziej, że z autorami najlepszych prac chciałbym potem podpisać umowy na stworzenie całych albumów, według mojego scenariusza. Aha, jeszcze jedno: na konkurs nie rysujemy całej historii, ale jedynie od 4 do 6 plansz formatu A 4 w pionie. Szczegóły są już na stroniewww.coryllus.pl w specjalnej zakładce „Konkurs”. Prace będzie można nadsyłać do 20 maja, a ogłoszenie wyników nastąpi 20 czerwca.

Ponieważ intensywnie zbieramy pieniądze na nagrody, które są dość poważne, umieściłem w sklepie kilka nowych tytułów, są to albumy z archiwalnymi zdjęciami, dość szczególne o tematyce raczej mało spopularyzowanej. Opisy znajdziecie przy zdjęciach okładek. Zysk z ich sprzedaży przeznaczamy w całości na nagrody konkursowe.


 

Na stronie www.coryllus.pl mamy nowe obrazy Agnieszki Słodkowskiej, ze słynnej już serii „japończyków” mamy też cztery portrety bohaterów naszego komiksu o bitwie pod Mohaczem. Można tam także kupić poradnik „100 smakołyków dla alergików” autorstwa Patrycji Wnorowskiej, żony naszego kolegi Juliusza. No i oczywiście inne książki i kwartalniki. Jeśli zaś ktoś nie lubi kupować przez internet może wybrać się do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy, do księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie, albo do księgarni wojskowej w Łodzi przy Tuwima 33, lub do księgarni „Latarnik” w Częstochowie przy Łódzkiej 8. Nasze książki można także kupić w księgarni „Przy Agorze” mieszczącej się przy ulicy o tej samej nazwie pod numerem 11a. No i jeszcze jedna księgarnia ma nasze książki. Księgarnia Radia Wnet, która mieści się na parterze budynku, przy ulicy Koszykowej 8. 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka