coryllus coryllus
5223
BLOG

O wspólny dom dla socjalistów i neopogan

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 102

Tekst dzisiejszy składał się będzie w zasadzie z samych cytatów z wikipedii. Proszę nie traktować go jak taniej demaskacji, jest on bowiem w istocie przyczynkiem to pogłębienia i to znacznego refleksji nad prawdziwą strukturą życia politycznego w Polsce.

Jak wiecie wczoraj zajrzałem do biogramu niejakiego Mateusza Piskorskiego. Znalazłem tam informacje dotyczące współpracy tego pana z jakimiś neopogańskimi zinami, opisującymi jak to drzewiej bywało, a tuż obok informacje dotyczące jego osiągnięć politycznych i naukowych. Był on mianowicie posłem na sejm V kadencji, a także dziekanem wydziału amerykanistyki i nauk politycznych na UW w Warszawie. Kandydował także w wyborach na prezydenta Szczecina, ale w końcowej fazie przekazał swoje głosy kandydatce PiS Teresie Lubińskiej. Należał do PSL i Samoobrony, pełnił nawet funkcje rzecznika prasowego tej partii, co dziś, wielu osobom, szczególnie tym związanym z GW lub ślepo wierzącym w publikowane tam treści wyda się pewnie dziwne. Jak to? Dziekan na UW i rzecznikowanie u Leppera? U tego ciemnego, brutalnego populisty? A tak właśnie. Jest ponadto pan Piskorski założycielem Europejskiego Centrum Analiz Geopolitycznych. Organizacja ta ma status stowarzyszenia i została w styczniu tego roku opisana przez Newsweek jako agentura rosyjska. Piskorski odwołał się do sądu i właśnie czekamy na decyzję tego sądu. Myślę, że będzie ona korzystna dla Mateusza Piskorskiego, a poznaję to po tym z jakimi organizacjami miał on jeszcze do czynienia w swoim życiu. Taka na przykład Polska Partia Pracy i konfederacja Sierpień 80. Piskorski kandydował z jej list do sejmu.

Data rejestracji konfederacji Sierpień 80 to rok 2002. Chciałbym jednak, by mieszkańcy Katowic przypomnieli ten moment dziejowy, kiedy to w roku1998 robotnicy zablokowali uroczystości pod kopalnią Wujek i nie dopuścili przedstawicieli rządu AWS do złożenia kwiatów pod pomnikiem pomordowanych górników. Jedyną osobą, która wówczas te kwiaty złożyła była Alicja Grześkowiak, która idąc, jak to się mówi, a czasem śpiewa, na przestrzał, z okrzykiem „no bij kobietę, bij” przedarła się przez kordony robotników zgromadzonych pod kopalnią Wujek i wieniec położyła tam gdzie trzeba. Reszta, czyli wojewoda katowicki i minister spraw wewnętrznych, a także koledzy pomordowanych musiała wrócić do domów. Robotnicy zwyciężyli, zwyciężył socjalizm. A było to już po tym, jak sprawa pomordowanych w kopalni sąd skierował do ponownego rozpatrzenia, po wyroku z 1997 roku, uniewinniającym zomowców. Mój kolega, który tam wtedy był i wracał z Katowic pociągiem, spotkał na peronie, gładko wygolonego i niemożliwie z siebie zadowolonego Andrzeja Leppera, dziś już św. pamięci, którego rzekomo pod Wujkiem nie było. U tegoż Andrzeja Leppera również pracował Mateusz Piskorski.

Wracajmy do Piskorskiego. W 2009 roku brał udział w tworzeniu partii Libertas Polska, partii prawicowej, opowiadającej się za Europą ojczyzn, która – jak podaje wiki – miała bliskie kontakty z prezydentem Czech Vaclavem Klausem. Partii tej przewodniczył, o ile pamiętam Artur Zawisza, a miała ona na sztandarach tak bliskie wszystkim szczerym patriotom hasła: wyjść z UE, wpisać Katyń do podręczników szkolnych, a jak Katyń to także Wołyń i jeszcze inne rzeczy, stanowcze NIE traktatowi Lizbońskiemu. Członkowie tej partii deklarowali głośno przywiązanie do tradycji Kościoła i wiary katolickiej. Jak słyszę katolików, którzy dogadują się z prezydentem Czech Klausem i powołują się do tego na jakiegoś katolickiego Irlandczyka, który to całe Libertas organizował na świecie, to zapewne domyślacie się co ja mogę o tym sądzić.

Piskorski Mateusz łączył więc w jednym wątłym ciele aż trzy kosmosy: neopogański, socjalistyczny i konserwatywno-prawicowy. To zdaje się jest definicja polityka pragmatycznego, choć mogę się mylić. No, ale idźmy dalej.

Sierpień 80 wystawił w wyborach prezydenckich 2005 roku swojego kandydata Daniela Podrzyckiego, zginął on jednak w nieszczęśliwym wypadku w czasie kampanii, a jego miejsce zajął Bogusław Ziętek. Pan Ziętek, wygląda tak, jak powinien wyglądać prawdziwy działacz związkowy zatroskany o los robotników. Proszę bardzo http://pl.wikipedia.org/wiki/Bogus%C5%82aw_Zi%C4%99tek#/media/File:Boguslaw_Zietek_candidate_2010.jpg

Ważnym elementem programu konfederacji Sierpień 80 jest zerwanie konkordatu, opodatkowanie księży, przywrócenie aborcji oraz zalegalizowanie związków par homoseksualnych. Prócz tego oczywiście partia ma jakiś program socjalny, dla pokrzywdzonych robotników, którego tu omawiał nie będę z racji jego absurdalności istotnej, to znaczy braku robotników wynikającego wprost z tego, że zniknął polski przemysł. Z tym Sierpniem 80 związana jest także partia lewicowa o nazwie „Racja”, której członkowie weszli w skład nowo powstałej partii Piskorskiego o nazwie „Zmiana”.

Ja się nie będę tutaj skupiał na analizach programowych, bo elementy programu tych wszystkich ugrupowań, bez względu na ich charakter i wektor są jak klocki lego. Pasują do wszystkiego i mogą być stosowane wymiennie. Istotną funkcją tego wszystkiego jest markowanie życia intelektualnego. Podkreślam – intelektualnego, nie politycznego. Programy tych partii to pożywka dla młodzieńców i dziewcząt spragnionych wrażeń intelektualnych, którzy chcą się opowiadać za a nawet przeciw, trzy razy dziennie, w różnych konfiguracjach.

Życie polityczne jest udziałem zarządów wyżej wymienionych organizacji i mają oni w tym życiu udział znaczący. Za przykład niech posłuży poparcie jakiego Piskorski udzielił kandydatce PiS na prezydenta Szczecina.

Fakt, że struktury te markują działanie, że są gotowe do użycia nawet po długoletnim uśpieniu i wykazują dużą zdolność do multiplikacji, nie skłania mnie bynajmniej do rzucania jakichś oskarżeń przeciwko nim. Na przykład o agenturalność, jak to zrobili dziennikarze Newsweeka. Skłania mnie jedynie do opracowania pewnej strategii, której początkiem będzie przedefiniowanie misji tych grup. Ponieważ wszystkie one nie godzą się z najbardziej podstawowym faktem, z jakim stykamy się co dzień, czyli z istnieniem i misją Kościoła Katolickiego, a wliczam w to także partię prawicową, która chce być bardziej katolicka niż sam Kościół, możemy śmiało określić te organizacje mianem herezji. Nie jakieś współczesnej herezji, nie jakiejś odmiany herezji, ale po prostu herezji, która wymierzona jest w Kościół i w Rzym, a do swojej walki używa narzędzi identycznych jak herezje sprzed stuleci. Podam teraz proste równanie, która raz na zawsze powinno wyjaśnić wszystkim co to jest herezja i jak działa. Otóż wygląda ono tak: rozwiązłość+ciężka praca – sakramenty = herezja. To jest jądro herezji i to jest równocześnie program każdej partii socjalistycznej jaka istnieje na świecie. Do tego dochodzą różne didaskalia w postaci partii deklarujących reformę Kościoła w duchu ortodoksji, które działają tak jak w różnych sztukach walki działa podstawienie nogi przeciwnikowi, który atakuje i którego z dużą siłą przyciągamy do siebie, by zwiększyć efekt, czyli upadek i uderzenie o glebę, matę czy co tam chcecie.

Ważną sprawą, myślę, że najważniejszą, jest to, byśmy nie przyjmowali z tamtej strony nic, szczególnie zaś, byśmy nie używali tego samego co oni języka. Bo jest on najeżony pułapkami i skonstruowany tak, żeby uwieść jak największą ilość młodych, niezorientowanych w niczym ludzi. Wymienię dwie z tych pułapek, o których zresztą była już mowa. Kiedy ktoś usiłuje kokietować nas obecnością w strukturach partii szczerego, irlandzkiego katolika, w zasadzie, my obecni na tym blogu, nie powinniśmy mieć żadnych wątpliwości co do tego kim jest ten pan. Podobnie jest z porozumieniami pomiędzy ortodoksyjnymi polskimi katolikami, a czeskimi politykami liberałami. Bez względu na to czego one dotyczą. Polityka jeździ po tych samych szynach co sto, dwieście, a nawet pięćset lat temu i nic się w tej sprawie nie zmieniło.

Musimy zrezygnować z opisu zjawisk politycznych, które oni proponują i który proponują współczesne uniwersytety. Trzeba powrócić do istoty, albowiem oni do niej wracają, mydląc nam oczy tym całym bełkotem o socjalizmie, neopogaństwie i innych rzeczach. Najistotniejszą zaś kwestią w programach tych wszystkich partii nie jest taka czy inna wizja Polski, ale stosunek do Kościoła. Kiedy odwrócimy wektor tej relacji ujawni się przed nami to o czym napisałem na początku, czyli herezja.

Teraz przejdźmy do spraw bardziej przyziemnych. Mamy oto wybory, w czasie kampanii niejaki Maślankiewicz ujawnił w jaki sposób traktowani są dziennikarze w „naszych” mediach. Możecie sobie odnaleźć stosowny filmik i posłuchać tego młodego idealisty. Mówi on o tym, o czym ja wiem od dawna, a Wy zapewne podejrzewacie. Otóż od 30 lat nie zmienia się, nie licząc drobnych korekt garnitur dziennikarzy po prawej stronie. Dziennikarzy głoszących prawdę jedyną i słuszną, językiem właściwym dla współczesnych partii politycznych, czyli językiem kłamliwym. Sama obecność tych ludzi, przez tyle lat w tym samym miejscu demaskuje właściwie strukturę polityczno-medialną czynną w Polsce. Chodzi o to, że oni mogą porozumiewać się jedynie z poważnymi organizacjami, z takimi które mają budżety, jak na przykład organizacja pana Piskorskiego, który poparł posłankę PiS w wyborach prezydenckich w Szczecinie. Wszyscy inni, rozmaici idealiści, wolnościowcy, marzyciele, ludzie pragnący zrobić karierę w mediach to dla nich mydło. Oni wiedzą, że nie osiąga się niczego poprzez ciężką pracę, że zaangażowanie w misję to głupota, bo wszystko wygląda inaczej i inaczej się to połyka. Tymczasem Maślankiewicz tego nie wiedział i srodze się rozczarował. No, ale od teraz już będzie świadom i, jak sądzę, czym prędzej zapisze się do jakiejś organizacji z budżetem. Skąd ten budżet? A kto by tam tego dochodził, panie kochany, ważne, że wreszcie znajdujemy się w strukturze, która działa i ma pieniądze.

Nikt, nawet Grzegorz Braun, nie będzie gadał po wygranych wyborach z tak zwanymi szarymi Polakami. Musicie to zrozumieć. To jest niemożliwe z istoty, bo ilość organizacji heretyckich, maskujących się na różne sposoby jest zbyt duża. I zbyt szczelnie oblepiają one polityków sącząc im do uszu różne narracje, rzekomo mające trafić wprost do społeczeństwa. One nie mają nigdzie trafić, one mają wychowywać, a ten kto tego słucha i się do tego stosuje, zamienia się w stróża brata swego....

Dopóki w Polsce nie powstanie sieć organizacji współpracujących z Kościołem i mówiących językiem innym niż współczesne partie polityczne, językiem, który będzie stanowił nieprzekraczalną barierę dla herezji, nie ma mowy o wolności. Od tego trzeba zacząć, od zmiany sposobu komunikacji.

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do sklepu Foto Mag przy stacji metra stokłosy, a w przyszły czwartek – 7 maja do Opola na debatę prezydencką, która odbędzie się w sali Braci Kowalczyków w Opolu, na uniwersytecie.  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka