franki33 franki33
427
BLOG

Crossem przez ekstraklasę: 26 kolejka

franki33 franki33 Ekstraklasa Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

W meczu otwierającym 26 kolejkę spotkań ekstraklasy drużyny Pogoni Szczecin i Wisły Płock powróciły na swoje dotychczasowe tory. Jeśli ktoś myślał, że po zwycięstwie nad Cracovią i remisie z Lechią nastał lepszy czas dla płocczan, ten srogo się pomylił. Tymczasem Pogoń po niespodziewanej wysokiej porażce z Zagłębiem Lubin znów gra nieefektownie ale za to niesamowicie efektywnie.

Zwycięstwo Górnika nad Lechem dla kibica zorientowanego w polskiej piłce było mniej więcej tak samo przewidywalne jak wyeliminowanie w ciągu tygodnia Legii z Pucharu Polski przez Raków Częstochowa. Marazm w tzw. największych polskich klubach zdaje się nie mieć końca. W zacietrzewieniu pogrąża się Nawałka. Trener Kolejorza zapowiedział przed spotkaniem, że ludzi którzy zawiedli go Legnicy odeśle do rezerw. Jak powiedział tak zrobił i odesłał samego Jóźwiaka. Tym samym w ciągu pięciu dni pokarał dwukrotnie młodego chłopaka (zdjął już go przed przerwą w Legnicy, choć wcale nie był najgorszy na placu), który i tak przy obecnej formie graczy Lecha jest jednym z najlepszych piłkarzy tej drużyny. Cóż, należy trenerowi pogratulować sposobu budowania 'autorytetu' w zespole. Po okresie bezrefleksyjnego bajko-pisania o wielkiej klasie i profesjonalizmie Nawałki ujawniają się bez skrupułów jego żenujące deficyty. Spadający z każdą minutą przy niekorzystnym wyniku poziom zaangażowania w mecz poznańskich zawodnikós, pokazuje jakie przy takim prowadzeniu drużyny panuje morale w szatni. Na drugim biegunie znajduje się trener zabrzan Marcin Brosz. Gdy wnikliwiej przyjrzeć się grze poszczególnych zespołów w naszej ekstraklasie to wychodzi na to, że niemal od dwóch lat najciekawszą piłkę w naszej lidze grają właśnie piłkarze Górnika. Bezpośrednie granie obliczone na zdobycie na terenu, a nie bezsensowne utrzymanie się przy piłce na własnej połowie, robi wrażenie. A wszystko dzieje się to przy mocno ograniczonym budżecie, okrojonym składzie i co za tym idzie przy nie najwyższych umiejętnościach czysto piłkarskich. Wielka szkoda, że latem ubiegłego roku w PZPNie stwierdzono, że większym autorytetem w reprezentacji będzie się cieszył gość, który wiele lat spędził zagranicą - konkretnie w jednym miejscu na peryferiach futbolu czyli w Austrii.Skojarzenie - byłeś w Austrii, więc masz większy autorytet - to już jest stan umysłu. No ale skoro przez lata podziwiało się sposób budowania autorytetu przez trenera Nawałkę, to niestety. W tym konkretnym przypadku, jest to stan umysłu prezesa Bońka. Tym bardziej szkoda, że Brosz pokazał, jak kapitalnie, gdy nie ma się skrzydłowych, można na bokach wykorzystać środkowych pomocników, co przy obecnym potencjale kadry mogłoby się okazać nieocenione. Ale trener zabrzan i jego piłkarze nie dywagują, tylko robią swoje. Pierwsza bramka dla Górnika, to kolejny już majstersztyk w ich wykonaniu. Imponował także spokój i dojrzałość piłkarzy z Zabrza, coś czego czasem wcześniej brakowało.

Pogrąża się również Jagiellonia. Tym razem polegli na własnym stadionie z Koroną Kielce. Piłkarze z Białegostoku nawet się starali, ale mieli pecha bo w Koronie odnalazł się Wato Arweładze, który zaplątał się w polskiej lidze chyba nie na długo i całkiem przez przypadek. Maciej Żurawski był ostatnim napastnikiem z takim uderzeniem zza pola karnego w ekstraklasie.

W końcu zwyciężyła gdańska Lechia. Gdańszczanie szybko strzelili bramkę i choć do końca meczu utrzymywali niebezpieczne, bo tylko jednobramkowe prowadzenie, to ani przez moment nie pozostawiali złudzeń piłkarzom z Sosnowca i wszystkim widzom, kto w tym spotkaniu jest lepszy. W Gdańsku nadal brakuje napastnika.

Legia wygrała w swoim starym dobrym stylu. Wyjątkowo bezbarwna, ciągnięta za uszy przez sędziów do zdobycia upragnionego kompletu punktów. Wyimaginowany karny, odwołany karny dla Śląska, których podobnych tylko w tym sezonie odgwizdano kilkanaście i rozstrzyganie w ostatnich 15 minutach wszystkich kontaktowych sytuacji na korzyść piłkarzy z Warszawy. To tylko te z grubsza zasługi sędziów w tym meczu dla budowania potęgi Legii. Nie byłoby nic w tym oburzającego, gdyby nie w każdym z ostatnich sezonów, takich meczy było z korzyścią dla Legii bodaj z kilkanaście - rozgrywanych według właśnie takiego schematu. Tyle narzekamy na poziom tej ligi, a jest w tym coś znamiennego, że od kiedy Warszawiacy samozwańczo ogłosili się, przy poklasku najważniejszych przedstawicieli polskich mediów, największym polskim klubem, w rankingach międzynarodowych polski futbol klubowy leci na łeb, na szyję. Lecz kto ma stać na straży tych rozgrywek, skoro tzw. panowie dziennikarze albo sami ogłaszają się kibicami Legii, albo zblatowani ze sędziami są ich kumplami?

Niedzielne granie w ekstraklasie w Lubinie piłkarze Arki i Zagłębia rozpoczęli dość niemrawo. Dopiero w 45 minucie najlepszą sytuację stworzył Poręba strzelając w aluminium własnej bramki... W drugiej połowie z każdą minuta rozpędzało się Zagłębie, ale nie na tyle żeby zagrozić poważnie bramce gdyniani, za wyjątkiem wolnych Starzyńskiego. I znów dopiero w ostatniej minucie sytuację meczową zmarnował Szysz. Starzyński stanowi chyba w około 70 procentach o grze Zagłębia. Ponoć Slisz ma klauzule odstępnego w wysokości 600 tys. euro. To dla naszych najlepszych klubów promocja. Chyba, że nadal wolą może tańszych o 100 tys euro, ale zweryfikowanych negatywnie w swojej ojczyźnie i wybrakowanych Portugalczyków.

W Gliwicach niezmiennie. Można mówić, że piłkarze Piasta grają nudny, brzydki futbol, ale ich solidność i skuteczność musi budzić wielki szacunek u wszystkich.

Derby Krakowa dobrze się zapowiadały i w dużej mierze nie zawiodły stawianych przed nimi oczekiwań. Gdy po potężnej bombie Drzazgi, użyto Varu i pokazano pierwszą powtórkę, było już jasne, że niezależnie od decyzji sędziego, pozostanie po niej niesmak. Z jednej strony, aż żal było nie uznawać pięknej bramki, chociażby ze względu na strzelca i kibiców Wisły, a z drugiej trudno udawać, że nie było przy podaniu do Drzazgi przewinienia na Dytjatjevie. Ostatecznie sędziowie postanowili skrzywdzić gości. Wisła w pierwszej połowie grała świetnie, a Cracovia, mimo to, bardzo się starała. Jak pokazała końcówka spotkania, szkoda że dała sobie podciąć skrzydła trzecią bramką w 59 minucie, strzeloną po akcji jeszcze do niedawna dwóch etatowych skrzydłowych reprezentacji Polski. Wisła, zresztą już nie pierwszy raz w tym sezonie, za kapitalną grę w połowie zapłaciła w końcówce spotkania. Ostatni kwadrans, pozbawieni sił Wiślacy grali chamską i brzydką piłkę uciekając się do fauli i wymuszeń. Tylko czasu zabrakło Cracovii do wyrównania. Trenerzy krakowskich klubów pokazują, że są fachowcami. Najlepszym piłkarzem derbów był zawodnik przegranej drużyny Janusz Gol. Skoro się mówiło o powołaniu do kadry takiego Drygasa ze Szczecina, to Gol powinien od razu wskoczyć do podstawowego składu. Czyżby przez lata krzywdę wyrządzał Golowi trener Nawałka, gdy nie powoływał go do kadry podczas gdy ten w jeszcze lepszym stylu brylował na rosyjskich boiskach?

franki33
O mnie franki33

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport