czepiec a.k.a. Przeginasz Administracjo czepiec a.k.a. Przeginasz Administracjo
979
BLOG

Kreml nie miałby motywu? Rzecz o "coincidence theorists"

czepiec a.k.a. Przeginasz Administracjo czepiec a.k.a. Przeginasz Administracjo Polityka Obserwuj notkę 11
I

 

Poniższy wpis (bardzo długi, ale taki niestety być musi) dedykuję wszystkim twierdzącym, że "Kreml nie miałby motywu", aby usuwać 96 pasażerów samolotu lecącego do Smoleńska. Czyli niemal wszystkim polskim dziennikarzom łącznie nawet z red. red. Ziemkiewiczem czy Lisickim.

 

Możecie mi mówić, że byłaby to operacja zbyt ryzykowna i zbyt trudna do przeprowadzenia. To pogląd błędny, ale każdy ma prawo mieć błędne poglądy.

 

Możecie mi mówić, że Kreml bałby się ewentualnej reakcji państw NATO. To pogląd - jak pokazały ostatnie miesiące -  wręcz absurdalny, ale każdy ma prawo mieć absurdalne poglądy.

 

Możecie mi mówić, że Lech Kaczyński i tak nie miał szans na reelekcję. Oznaczałoby to, że kompletnie zapomnieliście, jak oceniano jego szanse na prezydenturę jeszcze 15 września 2005, ale dzisiaj przeważająca większość ludzi nie sięga pamięcią tydzień wstecz, co dopiero cztery i pół roku. Każdy ma prawo mieć kurzą pamięć. A nawet wierzyć w sondaże.

 

Prosiłbym tylko, abyście po wszystkim, co zobaczyliśmy przez ostatnie trzy miesiące, nie mówili mi, że Kreml nie miałby motywu. Bo w ten sposób, jak powiedział Al Pacino w drugiej części "Ojca Chrzestnego", obrażacie moją inteligencję.

 

II

 

Ze wszystkich wiadomości prasowych, jakie czytałem w kwietniu i później, najbardziej oszałamiały mnie teksty pisane przez słynnego red. Andrzeja Kublika. Tego, co jako jedyny pisze o gazie w GazWybie, gdzie - jak pamiętamy - "nikt się na gazie nie zna". Kaczyści z Czerskiej zostawili go na autopilocie i zapomnieli powiedzieć, że mamy teraz pojednanie i że straszyć Kremlem - jak powiedziałby p. Stary Wiarus - nie lzia, nie wozmożno i nie nada?

 

Niektóre z tych informacji jakimś dziwnym trafem przedzierały się nawet do polskiej publiczności.  Tak więc słyszeli Państwo może w kwietniu, że jest

 

  • jakiś tam gaz łupkowy, który według zaklepanego już kandydata na żyrandol wydobywa się odkrywkowo, co byłoby szalenie niszczycielskie dla polskiej przyrody, 
  • jakaś umowa gazowa wiążąca nas w pytonim uścisku z naszymi tak nowymi, a tak starymi przyjaciółmi do 2037 roku, którą w dodatku po Smoleńsku jeszcze renegocjowano, żeby zapewnić Kremlowi wszystkie możliwe korzyści,
  • jakieś stypendia znienacka ufundowane przez Gazprom dla polskich studentów,
  • jakaś umowa z Ukrainą i jakaś Flota Czarnomorska,
  • jakaś oferta wspólnej budowy elektrowni atomowej w Kaliningradzie tudzież Królewcu, co oczywiście gwarantowałoby nam w przyszłości pełną kontrolę w razie jakiegokolwiek kryzysu politycznego - który i tak, rzecz jasna, nastąpić nie może,
  • jakiś tam Kirgistan, w którym tak korzystnie zmieniła się sytuacja dla Rosji akurat niemalże w przededniu Smoleńska
  • jakiś tam Gazociąg Północny, który uroczyście inaugurowano  jak raz na dzień przed katastrofą smoleńską, a w półtora tygodnia po tejże katastrofie niemieccy ekolodzy znienacka wycofali pozew sądowy, co otwarło drogę do błyskawicznego ruszenia z kopyta z właściwą inwestycją
  • że jest jakaś rafineria w Możejkach, do której kiedyś tam się spalił rurociąg, której losy akurat w kwietniu się ważyły i że przedziwnym trafem to właśnie Litwę Lech Kaczyński odwiedził  tuż przed śmiercią.

I może słyszeli Państwo też, że

 

Ze sceny politycznej odeszli najgłośniejsi zwolennicy zapewnienia Polsce dostaw gazu i ropy z różnych źródeł



Badania opinii społecznej przeprowadzone pod koniec zeszłego roku pokazują, że większość Polaków opowiada się za dywersyfikacją źródeł dostaw surowców, nawet jeśli wymaga to dodatkowych kosztów - mówił dwa tygodnie przed katastrofą w Smoleńsku szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak, otwierając w Belwederze konferencję o nowej umowie gazowej, którą zamierzają podpisać rządy Polski i Rosji. Stasiak nie krył krytycznej oceny tej umowy, obawiając się, że zwiększy ona zależności Polski od Gazpromu i może utrudnić budowę gazoportu, który ma zapewnić Polsce dostawy gazu z nowych źródeł. Z tych samych powodów nową umowę gazową Polski z Rosją krytykowali także szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło oraz posłanki PiS Grażyna Gęsicka i Aleksandra Natalli-Świat. Wszyscy oni wraz z Władysławem Stasiakiem zginęli w katastrofie pod Smoleńskiem.

Część ich zastrzeżeń podzielało Ministerstwo Spraw Zagranicznych, jak kilka godzin po konferencji w Belwederze ujawniło Ministerstwo Gospodarki.
(...)

Bezpieczeństwo energetyczne było niewątpliwie jednym z filarów politycznej działalności prezydenta Kaczyńskiego. To prezydencka Rada Bezpieczeństwa Narodowego po konflikcie gazowym Rosji z Ukrainą w 2006 r. opowiedziała się za budową gazoportu, aby zapewnić dostawy gazu do Polski z nowych źródeł. Z inicjatywy prezydenta Kaczyńskiego w 2007 r. w Krakowie zorganizowano szczyt prezydentów Polski, Ukrainy, Litwy, Gruzji i Azerbejdżanu w sprawie stworzenia "korytarza energetycznego" do dostaw ropy i gazu z bogatych złóż nad Morzem Kaspijskim do Europy. Kolejne szczyty odbyły się w Wilnie, Kijowie i Baku, a inicjatywa stworzenia "korytarza energetycznego" zyskała poparcie innych państw Europy, Komisji Europejskiej i USA.

 

(...)

Bezpieczeństwo energetyczne było też jednym z głównych tematów rozmów prezydenta Kaczyńskiego w czasie ostatniej zagranicznej wizyty złożonej dwa przed wypadkiem na Litwie. W Wilnie prezydent Kaczyński rozmawiał z prezydent Litwy Dalią Grybauskaite o budowie gazowego łącznika oraz mostu elektroenergetycznego między Polską i Litwą. Omawiano też przyszłość rafinerii w Możejkach, którą Orlen kupił w 2006 r. z poparciem prezydenta Kaczyńskiego. Obecne władze Orlenu nie wykluczają sprzedaży akcji Możejek inwestorom z Rosji.

W tych międzynarodowych inicjatywach prezydenta wielką rolę odgrywał jego minister Mariusz Handzlik, kolejna ofiara katastrofy pod Smoleńskiem.

Bezpieczeństwem energetycznym zajmował się szef Sztabu Generalnego gen. Franciszek Gągor, który także zginął w katastrofie pod Smoleńskiem. Przed rokiem na międzynarodowej konferencji "NATO - wyzwania i zadania" gen. Gągor wskazywał, że NATO potrzebuje "prawa energetycznego", aby radzić sobie z nowymi zagrożeniami spowodowanymi przez wykorzystywanie energii jako broni w konfliktach międzynarodowych.
III
 
 
Ale nawet jeśli kontakt ze światem w kwietniu ograniczało się tylko do lektury wyborcza.biz i redaktora Kublika, można było wypatrzeć więcej takich informacji, które do szerszej publiczności się chyba nie przedostały.


2 kwietnia

W czasie wizyty Putina w Caracas zainaugurowano działalność spółki
naftowej, w której 60 proc. akcji ma wenezuelski państwowy koncern
paliwowy PDVSA, a resztą podzieliły się rosyjskie kompanie naftowe
Rosnieft, Łukoil, Gazprom, TNK-BP i Surgutnieftiegaz. Spółka ma
zainwestować 20 mld dol. w eksploatację pól naftowych Junin 6 w delcie Orinoko, gdzie według Wenezueli kryją się największe na świecie zasoby "czarnego złota". Jeszcze w tym roku z tych pól popłynie 2,5 mln ton ropy, a docelowo 22,5 mln ton. To tyle, ile zużywają rocznie rafinerie w Płocku i Gdańsku.

Putin namawiał też Chaveza, by PDVSA sprzedało rosyjskiemu koncernowi Rosnieft swoje udziały w czterech niemieckich rafineriach -
poinformowała agencja Reuters. Jedna z tych rafinerii leży w Schwedt
obok Szczecina i przerabia rosyjską ropę, dostarczaną tranzytem przez
Polskę.


18 kwietnia

Czarne chmury gromadzą się nad projektem budowy gazociągu Nabucco, który jest sztandarową inwestycją UE w dostawy gazu z nowych źródeł. Tą rurą
przez Turcję i Bałkany ma płynąć do Europy Środkowej gaz ze złóż nad Morzem Kaspijskim i na Środkowym Wschodzie. UE uznała Nabucco za projekt o priorytetowym znaczeniu, bo ta inwestycja ma przełamać monopol Gazpromu na dostawy do Europy gazu ze Wschodu. Pierwszy gaz popłynie
Nabucco w 2014 r. - zapowiadano latem zeszłego roku, kiedy w Ankarze pod egidą Komisji Europejskiej państwa zaangażowane w Nabucco podpisały umowę o tej inwestycji.

Konsorcjum Nabucco zakładało, że początkowo większość gazu do rury będzie pochodzić z Azerbejdżanu. W tym roku z azerskich pól na Morzu Kaspijskim popłynie 18 mld m sześc. surowca i Baku zapowiadało, że do 2015 r. zwiększy wydobycie do 35 mld m sześc. rocznie. To niemal trzy
razy przekracza roczne zużycie gazu w Polsce. Baku chciało zwiększyć wydobycie, eksploatując złoże Shach Deniz II. Kryje ono co najmniej 1,2 bln m sześc. gazu - tyle, ile potrzeba Europie na dwa lata.

Teraz te plany stanęły pod znakiem zapytania. - Opóźnimy rozpoczęcie eksploatacji Shach Deniz II z 2014 r. do 2016, a być może nawet 2017 r. - powiedział Witalij Bajłarbajew, wiceprezes azerskiego koncernu paliwowego Soccar, cytowany w sobotę przez agencję Reuters. Bajłarbajew
tłumaczył, że Baku nie decyduje się na eksploatację złóż przed
zatwierdzeniem budowy Nabucco, a ponadto musi rozstrzygnąć gazowy spór z Turcją.

Konsorcjum Nabucco zapowiadało, że do początku 2010 r. podejmie ostateczną decyzję o budowie rury Nabucco, ale przesunęło ten termin do końca tego roku.

26 kwietnia

W Wiedniu i Mediolanie premier Rosji Władimir Putin zakończył przygotowanie rury South Stream, którą rosyjski gaz popłynie do Europy Środkowej i Południowej.

- Na razie nie ma żadnych opóźnień z South Stream - powiedział wczoraj premier Rosji po spotkaniu z premierem Włoch Silvio Berlusconim w jego prywatnej posiadłości Villa Gernetto pod Mediolanem. Gazociąg South
Stream, którego koszty szacuje się na 21 mld euro, ma dostarczać rosyjski gaz przez Morze Czarne do Bułgarii. Dalej gaz popłynie lądowymi odnogami - przez Grecję do Włoch oraz przez Serbię do Węgier, Słowenii i
Austrii.

W sobotę Putin i kanclerz Austrii Werner Faymann wzięli udział w ceremonii podpisania w Wiedniu umowy o współpracy rządów Austrii i Rosji przy budowie i eksploatacji South Stream. Dodatkową umowę w tej samej
sprawie Gazprom podpisał z austriackim koncernem OMV. Rosjanie i Austria utworzą spółkę, która ułoży South Stream od granicy Węgier do miasteczka Baumgarten pod Wiedniem, gdzie znajduje się wielki ośrodek handlu gazem.
Rura South Stream przez Austrię będzie transportować 5 do 10 mld m sześc. gazu rocznie - także do innych państw UE. OMV zwiększy zaś zakupy gazu z Rosji o 2 mld m sześc. rocznie.

- Tą umową zakończyliśmy tworzenia prawnej bazy South Stream. Teraz chodzi o to, by zacząć praktyczną pracę i zakończyć ją w drugiej połowie 2015 r. - powiedział wczoraj Putin cytowany przez agencję RIA Nowosti.
Wcześniej umowy o South Stream Rosja podpisała z Bułgarią, Grecją, Serbią, Węgrami, Słowenią i Chorwacją. Umowa z OMV ma jednak dla Gazpromu symboliczne znaczenie, bo austriacki koncern zamierza zbudować konkurencyjny gazociąg Nabucco i sprowadzać przez Turcję gaz znad Morza
Kaspijskiego i Azji Środkowej. UE popiera Nabucco, bo zmniejszy zależność Europy od Gazpromu. To się nie podoba Rosji.

- Zawsze, gdy przyjeżdżam do Europy, słyszę o niezależności od dostaw rosyjskiego gazu. I zawsze mam jedną odpowiedź: A po co? Na sto lat z
góry możemy zaspokoić potrzeby Rosji i wszystkich klientów w Europie -
mówił Putin w Wiedniu. Zarzucał też firmom planującym Nabucco, że nie mają dotąd kontraktów z dostawcami gazu.

Kanclerz Austrii bronił zaangażowania OMV jednocześnie w europejski i rosyjski gazociąg. - Nie widzimy konfliktu interesów. Chodzi o to, byśmy mieli więcej opcji - powiedział Faymann.

(...)

W Mediolanie szef rosyjskiego rządu rozstrzygnął też spór Gazpromu i włoskiego ENI o podział akcji w spółce, która zbuduje podmorską część South Stream. Teraz spółka należy po połowie do tych firm. Wczoraj Putin ogłosił, że w czerwcu francuski EDF kupi 20 proc. South Stream, dwa razy
więcej niż dotąd planowano.



27 kwietnia


Po 40 latach sporów Rosja i Norwegia porozumiały się w sprawie wyznaczenia granic na Morzu Barentsa, gdzie kryją się wielkie złoża gazu. Osiągnięcie porozumienia w sprawie granic na Morzu Barentsa ogłosił we wtorek premier Norwegii Jens Stoltenberg po rozmowach z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem, który od poniedziałku był z oficjalną wizytą w Oslo. - Umowa graniczna zostanie podpisana możliwie jak najszybciej - powiedział premier Norwegii cytowany przez agencję AP. Nie poinformowano, jak dokładnie zostanie poprowadzona nowa granica morska między Rosją i Norwegią. - Sporne terytoria na Morzu Barentsa i Oceanie Lodowatym zostaną rozdzielone na dwie równe co do znaczenia części - powiedział tylko Stoltenberg.

Ta decyzja jest sporym zaskoczeniem, bo jeszcze w poniedziałek w Moskwie i Oslo zapowiadano, że nie ma co liczyć na umowę w czasie obecnej wizyty Miedwiediewa w Norwegii.






12 maja

Rosja zainwestuje w Turcji we wspólne projekty energetyczne 25 mld dol. - przewidują umowy podpisane w czasie wizyty prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa w Ankarze.


Turcja wyrasta na głównego partnera Rosji w projektach energetycznych na Bliskim Wschodzie.

Wczoraj w obecności prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa i premiera Turcji Recepa Erdogana rządy obu państw podpisały porozumienie o budowie elektrowni atomowej - pierwszej w Turcji, a jednocześnie pierwszej elektrowni atomowej, którą Rosja będzie kontrolować za granicą. Moskwa podpisała już wprawdzie kontrakty na budowę elektrowni atomowych w Chinach i Indiach, ale nie będzie ich właścicielem.

 

(...)

 

Umowa ta zepchnęła w cień rosyjsko-tureckie uzgodnienia o współpracy w branży naftowej i gazowej.
Ankara chce, aby Rosjanie wybudowali ropociąg przez Turcję z Samsun nad Morzem Czarnym do terminalu Ceyhan nad Morzem Śródziemnym. Dzięki temu połączeniu za 3 mld dol. Turcja zostałaby jednym z głównych korytarzy tranzytu rosyjskiej ropy na światowe rynki. Pewność dostaw ma dać budowa przez Rosjan rafinerii w Ceyhan, która zapewni rosyjskim firmom dodatkowe zyski z produkcji paliw.

Jednak ten projekt może pogrzebać plany budowy konkurencyjnego ropociągu przez Bałkany, który Rosja już uzgodniła z rządami Bułgarii i Grecji.

 

(...)

 

Największe znaczenie Turcja ma jednak dla planów Gazpromu. Ankara wraz z państwami UE uzgodniła budowę gazociągu Nabucco, który tranzytem przez Turcję ma dostarczać do Europy gaz ze złóż nad Morzem Kaspijskim. Walcząc o utrzymanie monopolu, Gazprom szykuje konkurencyjną dla Nabucco rurę South Stream przez Morze Czarne. Zabiegając o poparcie Turków, rosyjski koncern kusi ich ulgowym traktowaniem. Urzędnicy Kremla informowali, że Gazprom obniży o 10 proc. cenę gazu dla Turcji. Ankara będzie mogła też ograniczyć o jedną czwartą odbiór gazu zamówionego w Rosji, unikając sankcji za niewypełnienie kontraktu. W Turcji, a dwa dni wcześniej w Syrii, Miedwiediew rozmawiał też o wykorzystaniu przez Gazprom gazociągów obu państw do dostaw rosyjskiego gazu na Bliski Wschód. W ten sposób Gazprom zablokowałby zaopatrzenie Nabucco w gaz z Egiptu.

 

IV
 
 
No i była jeszcze, rzecz jasna, platforma. Nie obywatelska, tylko w Zatoce Meksykańskiej. Kiedy usłyszałem tamtą informację, zacząłem zachodzić w głowę: kiedyż to wcześniej w tym samym miesiącu słyszałem o kłopotach BP?
 
Może na przykład tu? 1 kwietnia, ale na prima aprilis nie wyglądało:
 
Rosjanie chcą kupić od wenezuelskiego koncernu naftowego PDVSA 50 proc. udziałów w spółce Ruhr Oel, która jest wspólnikiem rafinerii Gelsenkirchen, Bayern Oel , MiRO i Schwedt. Spółka Ruhr Oel jest według PDVSA największą firmą rafineryjną w Niemczech. Partnerem PDVSA w tej spółce jest brytyjskie BP.
Kilka lat temu udziały Wenezueli w niemieckich rafineriach chcieli już odkupić rosyjscy oligarchowie, którzy wraz z BP założyli w Rosji kompanię naftową TNK-BP. Jednak BP nie zgodziło się wtedy na taką transakcję. Rosjanie mają nadzieję, że teraz Brytyjczycy nie zablokują ich planów. Dwa lata temu Rosjanie zmusili BP, by oddało im kontrolę nad zarządzaniem TNK-BP. Na dodatek rząd Rosji zagroził, że pozbawi TNK-BP bez odszkodowania koncesji na eksploatację złóż gazu Kowykta na Syberii. Brytyjczycy już pogodzili się z utratą tej koncesji, ale chcieliby odzyskać pieniądze zainwestowane dotąd w przygotowania do eksploatacji syberyjskich złóż. I właśnie dlatego mogą zgodzić się, by Rosnieft został ich nowym partnerem w Niemczech, zastępując Wenezuelczyków. Już teraz BP i Rosnieft są partnerami kilku projektów paliwowych w Rosji.

 

I czy czasami BP nie należało do wąskiego grona firm, które mają technologię pozyskiwania gazu łupkowego?

 

A co się stało po katastrofie? Tej w Zatoce Meksykańskiej, nie pod Smoleńskiem... chociaż czy to ma w sumie znaczenie?



26 kwietnia

Moskwa podyktowała spółce brytyjskiego BP nowe warunki zachowania złóż gazu na Syberii. Spółka BP nie straci koncesji, jeśli weźmie do spółki Gazprom.


Za naruszenie warunków koncesji TNK-BP straci ją - groził na początku roku minister zasobów naturalnych Rosji Jurij Trutniew. Przed tygodniem powtórzył groźbę, ale zmiękczył ją, zapowiadając, iż może do tego dojść po rozpoczęciu eksploatacji Kowykty na pełną skalę - przypomina dziennik "Kommiersant".

W poniedziałek rosyjski minister jeszcze bardziej złagodził stanowisko. Stwierdził, że Moskwa nie spieszy się z odebraniem TNK-BP koncesji, aby nie popsuć klimatu dla inwestycji zagranicznych w Rosji. - Będziemy się starali zrobić, co się da, aby uniknąć odebrania koncesji - cytuje Reuters wypowiedź Trutniewa w Oslo, gdzie rosyjski minister był w delegacji z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem.

Trutniew sugerował, że TNK-BP zachowa koncesję, jeśli będzie eksploatować złoża wraz z Gazpromem. - Od początku rozmawiano o wspólnym rozwoju tego projektu z Gazpromem. Nie będziemy się wtrącać w negocjacje firm, ale uważamy, że to najlepsze wyjście - powiedział rosyjski minister.

Szkopuł w tym, że TNK-BP pod groźbą utraty koncesji już w 2007 r. postanowiło sprzedać Gazpromowi swoje udziały w złożach za 0,9 do 1 mld dol. Do transakcji jednak nie doszło. A w czasie kryzysu finansowego gazowy koncern tym bardziej odwlekał zakup złóż, których eksploatacja ma się zacząć najwcześniej w 2016 r.

Spór zaostrzył się w tym roku, gdy Trutniew zapowiedział, że TNK-BP może stracić koncesję bez odszkodowania i zwrotu dotychczasowych wydatków na złoża.

 

I oto wiadomość z Guardiana dosłownie z tego tygodnia:

 

Russia's top energy official said he expected BP chief executive Tony Hayward to step down soon, ahead of a meeting with him in Moscow later today.
"We know that Tony Hayward is leaving his position and he will introduce his successor," Igor Sechin told reporters ahead of his meeting with the embattled BP boss. Sechin, Russia's deputy prime minister and the chairman of the country's biggest oil company Rosneft, was responding to a question about what would be discussed at the meeting.
BP denied that Hayward was close to resigning. "Tony Hayward remains the chief executive of BP. There are no plans for him to resign," a spokeswoman said.
Sechin is a close ally of Russia's prime minister Vladimir Putin, and the leader – at least unofficially – of the Kremlin's hardline siloviki faction made up of former KGB officers. A one-time Soviet military intelligence agent, Sechin presides over an impeccable network of sources, both formal and clandestine, all across the oil industry. His comments about Tony Hayward's imminent departure from BP are unlikely to have been made by accident.

 

Inne firmy nafowe też coś ostatnio cienko przędą - i   zgadnijcie, kto na tym zyskuje:

 

W najbliższych miesiącach Conoco zdecyduje, czy dalej będzie inwestować w rafinerię w Wilhelmshaven, czy też sprzeda ją Łukoilowi -powiedział w czwartek prezes Conoco Jim Mulva, cytowany przez agencję Ria Novosti. Rafinerię w Wilhelmshaven Amerykanie kupili w 2006 r. od firmy handlowej Louis Dreyfus Energy i zainwestowali w przebudowę zakładu w jedną z najnowocześniejszych rafinerii w Europie. Obecnie zakład w Wilhelmshaven może przerabiać 15,1 mln ton ropy rocznie - więcej niż rafineria Orlenu
w Płocku.

Conoco od sześciu lat jest partnerem strategicznym Łukoil i wcześniej
Amerykanie sprzedali już Rosjanom sieć 376 stacji benzynowych w Europie, głównie w Belgii, Polsce i Finlandii.

W tym roku sojusz Conoco z Łukoil rozluźnił się, bo amerykański koncern postanowił sprzedać połowę swojego pakietu 20 proc. akcji rosyjskiej kompanii. To część programu oszczędności Conoco, które chce sprzedać majątek za co najmniej 10 mld dol., aby zyskać pieniądze na spłatę długów.

W ogóle gdyby ktoś był jakimś ponurym paranoikiem, czyli oczywiście przeciwieństwem tego, co ja - i mam nadzieję Państwo - mógłby rozmyślając nad tym wyciekiem dojść do wniosku, że przyniósł on dla Kremla konsekwencje wymarzone. Pomijając wszystko powyższe, wbito klin pomiędzy UK a USA. BP doprowadzono niemal do upadłości i przyprowadzono im zarazem gębę kompletnie nieodpowiedzialnych, pazernych wariatów. Zdemonizowano w oczach zachodniej opinii publicznej wiercenia przybrzeżne...

 

V
 
 
Nie mogę również wyjść z podziwu nad przemianami, jakimi w ostatnich miesiącach uległa polska scena polityczna i medialna. Był kiedyś np. taki  minister SZ, który Nord Stream porównywał do paktu Ribbentrop-Mołotow. Gdzież on teraz jest? Co porabia?  Słyszałem, że największą przyjemność sprawia mu teraz, kiedy Rosjanie zawrócą jego samochód spod murów Kremla, ale to chyba jakieś obrzydliwe plotki.
 
 
Była kiedyś taka gazeta, która afiszowała się niemalże jako główny strażnik pamięci o Annie Politkowskiej. Cóż oni teraz piszą o Putinie? Piórem red. Radziwinowicza piętnowali kiedyś Putina za brak szacunku dla poległych krasnoarmiejców i instrumentalne traktowanie ich grobów za granicą. Czy nie organizowali teraz jakiejś surrealistycznej akcji 9 maja?

Pamiętam też takiego polskiego polityka, dla którego bezpieczeństwo energetyczne i militarne kraju było i jest osobistą obsesją, a pod Smoleńskiem stracił brata bliźniaka. Czy to prawda - pytam, bo w to nie można uwierzyć - że od  10 kwietnia wszyscy oczekują od niego deklaracji, że się zmienił, że nikomu już nie będzie przeszkadzał ani nikogo kłuł w oczy, a do pewnych tematów wracał już nigdy nie będzie? O jakie rzeczy przez ostatnie trzy miesiące pytali go dziennikarze?

I wszystkie te cuda dlatego, że w Rosji zginęli za jednym zama... wypadkiem polski prezydent, szef banku narodowego, IPN, rzecznik praw obywatelskich, połowa sztabu generalnego, większość polityków najbardziej zaangażowanych w dywersyfikację energii, elita parlamentu, najważniejsi  przedstawiciele rodzin katyńskich i legendy Solidarności.  Po tym zwyczajnym i codziennym wypadku obiecano nam wspólną pracę prokuratorów polskich i rosyjskich i od razu z tej obietnicy się wycofano. Obiecano nam czarne skrzynki w przeciągu kilku dni, po czym okazało się, że możemy ich nigdy nie dostać. Media rosyjskie w dowód przyjaźni rozpoczęły od pierwszych minut nawalankę na polskiego prezydenta i pilotów powtarzając tak surrealistyczne dezinformacje jak  czterokrotne podchodzenie do lądowania.Przez dwa tygodnie okłamywano Polaków w sprawie tak banalnej i podstawowej jak czas katastrofy. Powiedziano nam, że zwłoki ofiar wyzbierano i zidentyfikowano, po czym przyleciał samolot z fragmentami 21 ciał. Po iluś prośbach o zabezpieczenie miejsca katastrofy postawiono na chwilę samochód z dwoma zajętymi czym innym policjantami, reszta została po staremu, po czym okazało się, że ofiarom kradzione są nawet karty kredytowe. Po terenie katastrofy przejechano buldożerem, a kontroler lotu został zniknięty już 13 kwietnia i takim pozostał do dziś. Po iluś tygodniach ujawniono "stenogramy", po czym okazało się, że są na chama spreparowane, jeden z polskich świadków nie jest pod nimi podpisany i nawet długość się nie zgadza. Podobnie jak okazało się, że polscy prokuratorzy nie są nawet podpisani pod protokołami sekcjami, która zna jedną szczegółową przyczyną  śmierci - rozliczne i rozmaite obrażenia. Zapowiedziano nam rekonstrukcję wraku, po czym okazało się, że polega ona na zrzuceniu do kupy co niektórych blach i trzymaniu ich w tym stanie pod gołym niebem. Polski rząd taktownie ograniczył się do próby wysłania grupy zagubionych archeologów, po czym okazało się, że i oni nie mogą wjechać, a kierownik grupy zginął w najzupełniej przypadkowym wypadku samochodowym. Przyznano nam szefową komisji, która w całej karierze zasłużyła się jedynie orzekaniem wyłącznej winy pilotów, przyjaźnią z generalicją i nieustraszoną obroną niewinności rosyjskich producentów i służb. A żeby zapewnić prawidłowy przebieg tak doskonale rozpoczętego śledztwa, premier Putin specjalnie dla nas postawił nad nim swojego specjalistę najwyższej klasy: prokuratura, który z jego zlecenia nadzorował już śledztwa w sprawach Chodorkowskiego, Politkowskiej i Litwinienki.

Tak właśnie wygląda "nowe otwarcie", poza oczywiście Nord Streamem, znakomitą umową z Gazpromem,  i falą świeżej troski Rosji o nasz gaz łupkowy i energię. Oraz, aby dobitniej ujawnić światu pokojowe zamiary i przewidywalność, zabawą z białoruskim kurkiem od gazu, z którą nie czekano nawet na finał naszych wyborów prezydenckich.

A nowa wola współpracy z państwami NATO demonstrowana jest przez wyproszenie Joe Bidena czy księcia Karola z obchodów 9 maja.

I wszyscy się cieszą. I wszyscy są szczęśliwi.


Czyż to nie jest majstersztyk?
 
VI 
 
 
 

Tak, wiem, że z faktu, że ktoś miałby do danego czynu doskonały motyw, nie wynika, że naprawdę ten czyn popełnił.

 

W jednej ze swoich książek Peter Hitchens ukuł doskonały termin coincidence theorist. Tłumacząc  po raz kolejny, że jeśli conspiracy theorist to ktoś, kto wierzy w latające spodki, Protokoły Mędrców Syjonu czy wszechmoc Klubu Bilderberg, to  conspiracy theorist nie jest,  zadał sobie jednocześnie pytanie: a  jak nazwać kogoś , kto widząc nawałę wydarzeń układających się w bardzo spójny scenariusz, decyduje się odmieniać przez wszystkie przypadki słowo przypadek? I takie właśnie określenie mu się nasunęło.

Tę służbę [WSI] należało zlikwidować i już; nawet tnąc po kości, a nie przy kości. Wszelkie opowieści o tym, że pogoniono doświadczoną kadrę, że narażono na szwank bezpieczeństwo Rzeczpospolitej, uważam za bzdury. Miałem z tą służbą własne - niesłychanie dramatyczne - doświadczenie w grudniu 2005. I wystarczyło. Doszedłem wtedy do wniosku, że jeśli nie da się inaczej, to trzeba ich potopić, jak chłop topi świeżo urodzone kocięta, i żadnych łez nie ronić. Ludwik Dorn, Rozrachunki i wyzwania

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka