Andrzej Dąbrówka Andrzej Dąbrówka
851
BLOG

Poeta martwi się o Polskę

Andrzej Dąbrówka Andrzej Dąbrówka Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

 

Który na zgubę rzeczypospolitej
Podarki bierze

– Jan Kochanowski,

Odprawa posłów greckich

 

Andrzej Dąbrówka

Poeta martwi się o Polskę

 

Zaskakująco ponure są prognozy dla Polski rozważane przez rozmówców dialogu prozą Wróżki  [=wróżby]. Napisał go młody Jan Kochanowski kiedyś podczas wojny siedmioletniej toczącej się w latach 1563-1570 o podział Inflantów i władzę na Bałtyku (tzw. I. wojna północna). Walczyło między sobą kilka państw – niektóre wspólnie z Polską, albo przeciw Polsce.

 

 

Zwierzchnia przyczyna jest gwałt lubo nieprzyjaciel postronny. /-- Co sie postronnych nieprzyjaciół tycze, nikt nie jest tak tępy, żeby nie baczył, między jakiemi sąsiady siedziemy, i co za niebezpieczeństwo stąd nad nami wisi. [C3v]

 

 

Mimo wszystko nie w zagrożeniu zewnętrznym widział Poeta największe niebezpieczeństwo dla państwa. Choć mniej oczywiste od zewnętrznych, to przecież gorsze są wewnętrzne spory – często błahe, przelotne i wielopostaciowe, więc trudniejsze do rozpoznania. A ponieważ są rodzime, nie jawią się jako wrogie i trudno je od razu uznać za niszczące.

 

 

Wnętrznych [przyczyn] zda się być więcej, ale wszystkie niemal, jako strumienie do głównej rzeki, tak do niezgody się ciągną, za którą rzeczypospolite niszczeją. Bo w rosterku albo sama od swych [wewnętrznych] sił rzeczpospolita upaść musi, co się Rzymskiej dostało: albo w nieprzyjacielskie ręce przyjdzie, jako Grecja za niedawnych lat.

 

Kontekst wojen zewnętrznych stwarza proste widoki i wybory: obrona, atak i pokonanie przeciwnika. Za to cios domowej niezgody odczyta Kochanowski jako wprost zabójczy. Dialog prognostyczny Wróżki identyfikuje tę niezgodę dwojako: wadliwość prawa i podział religijny.

 

Bo wiara i prawo () ku jednemu kresu ciągną, to jest, ku utwierdzeniu i beśpieczeństwu rzeczypospolitych: a kto jedno z tych gwałci, ten jednako rzeczypospolitej szkodzi.

 

 

 Podsumowując być może próby ustanowienia narodowego kościoła polskiego wzorem protestanckich monarchii zachodnich, z czego Zygmunt August zrezygnował w 1564 roku, Kochanowski konkluduje przeciwko różnowierczości:

 

 

kiedy wszyscy jednostajnie Boga wyznawać i słuchać będziem, tedy nietylko dusznego błogosławieństwa, wedle obietnic nam uczynionych dostąpim, ale i rzeczpospolitą, co za zgodą idzie, mocną i obronną na tym świecie sobie i swym potomkom postanowim.

 

Była to decyzja podyktowana nie rozważaniami teologicznymi, ale względami politycznymi, może nawet wbrew pewnym sympatiom protestanckim. Nietrudno było przeczuć, że kraj podzielony religijnie w ówczesnej rzeczywistości bardzo słabnie.  

 

Jedność religijna mogła ograniczyć „rosterk” polityczny osłabiający państwo uwikłane w skomplikowaną wojnę siedmioletnią. W jej zamęcie brało udział kilka państw w zmieniających się sojuszach, i stąd trudno wyróżnić jednoznacznie czarne charaktery. Na głównego przeciwnika naturalnie jednak wyrastał ambitny i agresywny pierwszy „car Wszechrusi” – Iwan Groźny, z którym nasz Poeta dzieli imię i te same lata życia (1530-1584).

Znamiennym dowodem bezwzględności polityki Iwana, a jak wiemy także jego następców, było ujawnienie w 1564 roku tajnych zwolenników Moskwy, a nawet siatki jej płatnych agentów działających w Inflantach objętych wojną.

Być może echo tego epizodu odnajdzie się w Odprawie posłów greckich. Na samym początku uskarża się tam Antenor, że Parys kupuje sobie zwolenników, aby tak zdobyć większość w radzie królewskiej. Oskarża go, że dla ratowania swojej nieczystej sprawy będącej zarzewiem wojny z Grecją korumpuje senat podarkami, przez co naraża rzeczpospolitą trojańską na zgubę. Korupcja sprawia bowiem – mówiąc słowami piosenki Jacka Kaczmarskiego – że „swój może też być wrogiem”.

Jana Kochanowskiego troska o „Rzecz Pospolitą” nie wynikała z etnicznych uprzedzeń, był zwolennikiem „obojga narodów”, czyli wielonarodowej unii polsko-litewskiej, a w okresach elekcji po śmierci Zygmunta Augusta nie wołał o rodzimego Piasta, wolał kandydatów z obcych krajów, którzy nie mówili po polsku, proponował nawet najmłodszego carewicza albo syna cesarza niemieckiego.

Tło ówczesnych wojen oraz napięć i rozdarć wewnętrznych pozwala w nieco innym świetle przedstawić wymowę Odprawy posłów greckich, tragedii napisanej pod koniec 1577 roku, kiedy trwał już kolejny najazd cara Rosji na Inflanty, a wystawionej na początku 1578 roku, kiedy do Moskwy udawało się polskie poselstwo. Ta wojna polsko-rosyjska miała potrwać 5 lat, zakończył ją dopiero Stefan Batory pokojem w Jamie Zapolskim (1582).

 

 

 

Nie wiedział trojański królewicz Parys, że nagroda od boskiej Afrodyty będzie tak kosztowna. Mało to boski wyczyn, by rzecz wprawdzie cenna, ale dość powszechnie się przydarzająca, jaką jest wzajemna miłość kobiety i mężczyzny, wymagała okupienia taką hekatombą przestępstw, wymuszeń, zbrodni wojennych i zagłady państwa. A wszystko w imię mrzonki, jakoby dało się ustalić, komu należy się tytuł „najpiękniejszej kobiety świata”. Na pewno mrzonki, skoro urodziwe boginki same nie umiały się rozeznać, która z „nieśmiertelnych twarzy” lepsza od drugiej i zdały się na „uznawcę” nie boskiego, ale „śmierci podległego”, jakby wśród męskich Olimpijczyków zabrakło stosownych kompetencji.

Nagroda zresztą nie była obliczona na spełnienie marzeń Parysa, któremu się nie śniło nic podobnego jak posiadanie „najpiękniejszej w świecie”, jak czytamy u Kochanowskiego:

 

Nie myśliłci-em ja wtenczas namniej o Helenie,
Ani to imię przedtem w uszu mych postało

Wenus, kiedy mię naprzód trzy boginie sobie
Za sędziego obrały, Wenus mi ją sama
Najpierwej zaleciła i za żonę dała;

 

Dała za żonę cudzą żonę, a nawet już i matkę!

Ale gdzie tam „dała” – ograniczyła się do banalnego narajenia, gdyż nie zadbała swymi boskimi siłami, aby to nie miało katastrofalnych następstw, które po ludzku myśląc nietrudno było przewidzieć, jak to podczas rady królewskiej nad greckim ultimatum stwierdził Antenor. Zarzucał słusznie Aleksandrowi/Parysowi, że porywając cudzą żonę sprowokował Greków do nieuchronnego odwetu, gdyż

 

wziął żonę,
Której ani zaniedbać ani też dochodzić
Dobry, uczciwy człowiek bez wstydu nie może?

 

Byłażby więc cała historia podszyta intrygą Olimpu obliczoną na skłócenie królestw?  Czy odwrotnie, można widzieć w tym mityczny wyraz szczególnej (bo miłosnej i gwałtownej) translacji chwały Grecji do młodego państwa Greczynów w Azji?

Ta druga – translacyjna – wykładnia nieco łagodzi nasze zaniepokojenie tym, że czyniąc bohaterami swojej sztuki porywacza cudzej żony i ją samą Poeta wybrał dosyć dwuznaczny wątek jak na rzecz mającą uświetnić ślub potężnego przyjaciela i protektora. A gdy się przyjrzeć bliżej politycznej warstwie tej materii, nie unikniemy trudnych skojarzeń.   

Trudno się bowiem zgodzić z obiegową wykładnią, że wezwanie do walki kończące sztukę jest sztucznym dodatkiem, sprzecznym z poglądami Poety – miłośnika pokoju, który tu uległ wojowniczym zapędom swego możnego mecenasa, co zamówił sztukę.

To jest pacyfistyczne spojrzenie na biografię Autora i nietrafna gdyż niecałościowa interpretacja dramatu.

Odkąd przestał być dworzaninem, stał się jako niezależny ziemianin dojrzałym politykiem i nie wahał się przed agitacją wojenną, jeśli tak rozumiał aktualne położenie państwa.

Wystawieniu Odprawy w ramach uroczystości weselnych po ślubie Jana Zamojskiego z panną Krystyną Radziwiłłówną towarzyszyła nie przypadkiem deklamacja Orpheus Sarmaticus będąca zachętą do poparcia planów wojennych nowo wybranego króla Batorego, skierowanych przeciw potężnym wrogom Polski na północy i wschodzie.

Natomiast logika konfliktu trojańskiego zawierała dwa wyjścia: pokój i wojnę. Tematem sztuki jest przecież misja posłów greckich, przekazujących Troi ultimatum: albo wydacie Helenę, albo odbijemy ją siłą…

Dopóki w debacie przeważał głos Antenora nawołujący do wydania Heleny prawowitemu mężowi (zgodnie z jej wolą zresztą), zachowanie pokoju było możliwe. Dopiero mowa Iketaona apelująca do lokalnych ambicji przeważyła szalę w przeciwną stronę: odrzucono greckie ultimatum tym samym wybierając drugą możliwość w postaci wojny.

Że zwolennik pokoju Antenor na końcu również głosi wolę walki, to nie jest żadnym pęknięciem w logice akcji sztuki. Lojalność wobec państwa nie pozostawia wszak innej możliwości: kiedy grozi nam wojna, musimy się do niej natychmiast mobilizować, nawet jeśli mieliśmy sposób na jej uniknięcie. Skoro senat ten sposób odrzucił, mamy wojnę i wspólnie się szykujemy do obrony.

 

Czy porwanie pięknej Heleny nie jest figurą, alegorią tego zagrożenia wojną, które sobie sami sprowadzamy wskutek nierównie chwalebnych ambicji posiadania czegoś cudzego, czegoś nowego, czegoś najwspanialszego i nieodzownego jak wolność?


 

Wpisy na tym blogu ukazują się wyłącznie na portalu Salon24 i w tym jednym miejscu, nie udostępniam ich w żadnym LC, ani nigdzie ich nie powtarzam

 

© A. Dąbrówka2012

 

Staram się robić tylko to, czego nikt inny nie potrafi, a ktoś powinien. Ten blog jest zakończony. Powody są podane w komentarzach do ostatniej notki, ukrytej przez Administrację. Od 6 sierpnia 2012 działa nowy blog w innym miejscu. .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura