Daleko Daleko
2756
BLOG

Lech Kaczyński. Daleko od Wawelu - odcinek dwudziesty szósty

Daleko Daleko Polityka Obserwuj notkę 6

 

Rozdział VI.

 

Walka bez końca

 

 

Pierwsza część kadencji Lecha Kaczyńskiego powinna być sielanką. Najpierw miał przyjazny rząd, a potem jeszcze brata na jego czele. Ale tak się nie stało. Prezydent był w stanie ciągłego napięcia, niepokoju, w stanie gotowości do walki, nawet jeśli walczyć nie było z kim.

Prezydent nie tolerował na przykład Zbigniewa Ziobry. Jedną z podstaw tej niechęci, zręcznie podsycanej przez przeciwników byłego ministra, była obawa, iż młody gwiazdor PiS-u mógłby zagarnąć partię z rąk brata.

Stosunki były chłodne, a było to o tyle ciekawe, że Ziobro zaczynał w dużej polityce od bycia przybocznym obecnego prezydenta. W 2001 roku pełnił funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, którym wtedy Lech Kaczyński kierował.

„Zbyszek narzekał, że Lech go wtedy musztrował. Młody, trochę zakręcony, wchodził do gabinetu, a Lech pytał: »Czy przywitał się pan z sekretarką?«. »Zapomniałem«. »A to wyjdziemy obaj i pan się przywita«. I wychodzili. Ziobro przy Kaczyńskim całował sekretarkę w rękę”, opowiadał poseł PiS-u. Chemii między nimi nie było i tak już zostało…

Sławomir Nowak, szef gabinetu Tuska do 2009 roku, opowiada: „Podczas spotkań prezydenta z premierem byłem zdziwiony, bo między wierszami Lech Kaczyński wypowiadał kąśliwe uwagi pod adresem Zbigniewa Ziobry. Uważał Ziobrę, i to całkowicie słusznie, za konkurenta dla brata”.

Prezydent wielokrotnie w obecności współpracowników Ziobrę krytykował za prowokowanie konfliktów z profesurą, za wojowanie z Sądem Najwyższym, za pomysły zbyt szerokiego, zdaniem prezydenta, otwierania korporacji prawniczych, za emocjonalną niedojrzałość. „Ziobro bez przerwy promuje się w mediach, mówił prezydent, a cięgi za nieprzemyślane wystąpienia zbiera Jarosław” – opowiadał Janusz Kaczmarek. Według niego prezydent mógł być trochę zazdrosny o legendę szeryfa, którą młody minister mu zabierał. Kaczmarek dodaje: „Kiedyś Lech zirytowany postawą popularnego polityka postanowił go ukarać: »Odczuje to, nie będę go zapraszał do Pałacu!«”.

Ziobro miał silnych przeciwników, których prezydent chętnie słuchał. Dołki pod ministrem u prezydenta kopali wysoko notowani w Pałacu Janusz Kaczmarek oraz Zbigniew Wassermann. Kaczmarka spytaliśmy, czy prezydent był zły na Ziobrę po tym, gdy samobójstwo popełniła Barbara Blida. „Był bardzo zły” – nie ukrywał były prokurator krajowy. Nie ma co ukrywać, że i Kaczmarek, i Wassermann tę złość prezydenta podsycali.

Nieufność wobec Ziobry i jego sojusznika Jacka Kurskiego wzmagały też opinie wypowiadane przez Kamińskiego i Bielana, którzy pozostawali w bliskich relacjach z prezydentem.

Oba młode duety PiS-u walczyły ze sobą przy użyciu najcięższej amunicji. W starciu z ludźmi, którzy mieli stały dostęp do ucha prezydenta, Ziobro musiał przegrywać. Miał żal do Pałacu i kierownictwa partii. „Jaką miałem pomoc od ludzi prezydenta, od kierownictwa partii, gdy Platforma wściekle mnie atakowała, po tym jak oddaliśmy władzę w 2007 roku? Gdy wytaczano najcięższe działa, gdy rozpoczynano śledztwo za śledztwem? Żadnej pomocy, zostałem sam bez wsparcia”, skarżył się jednemu z posłów PiS-u na początku 2010 roku.

Te napięcia powodowały, że nie było wcale jasne, czy popularny i energiczny polityk zaangażuje się w walkę o reelekcję Lecha Kaczyńskiego. Sam Ziobro nie chciał odpowiadać na tego typu pytania. Jednemu ze znajomych mówił w Sejmie w lutym 2010: „Aktywny udział w kampanii Lecha? Ale ja nie mam czasu, uczę się angielskiego (złośliwa riposta na słowa Jarosława Kaczyńskiego, który radził Ziobrze uczyć się języków – red.). Poza tym jestem europosłem. Od razu podniósłby się raban, że lekceważę obowiązki. Co innego pojechać na jakiś wiec w wolnym czasie i wyrazić poparcie. To pewnie będzie”.

Zimą 2010 jeden ze stronników prezydenta mówił nam: „Lech stara się zasypywać podziały przed kampanią. Kilka dni temu zaprosił do Pałacu Ziobrę, który stawił się na spotkanie”.

W mijającej kadencji prezydenta zdarzyła się jeszcze jedna rzecz, która zaowocowała rezerwą Lecha Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry. Chodzi o flirt byłego ministra ze środowiskiem Radia Maryja. W 2007 roku Kaczmarek, będąc już szefem MSWiA, przyniósł do Pałacu elektryzującą wiadomość. Otóż został zaproszony na dyskrecjonalną rozmowę z ojcem Tadeuszem Rydzykiem i jego współpracownikiem Zbigniewem Sulatyckim. Badali oni, jak Kaczmarek zapatruje się na pomysł, by to Ziobro stanął do walki o prezydenturę w 2010 roku. Ziobro, ponieważ, jak przekonywali Kaczmarka rozmówcy, Lech Kaczyński jest postacią nie do zaakceptowania przez środowisko Radia Maryja. Tyle że Sulatycki i Rydzyk nie mieli dobrego rozpoznania politycznego. Nie zdawali sobie sprawy, że Kaczmarek bardziej niż z Ziobrą związany był z Lechem Kaczyńskim. Dlatego tak szybko sprawa dotarła do Pałacu…

 

 

Na następny odcinek „Daleko od Wawelu” zapraszamy w piątek (12.XI) o godzinie 17. Książka jest dostępna w sprzedaży.

 

Daleko
O mnie Daleko

Czerwone i Czarne to wydawnictwo książek dobrych i pięknych. Książki wydawane przez Czerwone i Czarne to literatura faktu skupiona na polskim życiu publicznym. Czerwone i Czarne tworzy nową jakość w projektowaniu książek. W księgarni łatwo je znajdziecie. Szukajcie czerwono-czarnych okładek.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka