debeściak debeściak
488
BLOG

W Rzepie - Zespół Ekspierdów Niezależnych

debeściak debeściak Polityka Obserwuj notkę 7

  

 
MOTTO:
Boże chroń nas od Ekspierdów,
ze zwykłymi głupkami sami sobie poradzimy
 
 
 
 
Kolejni postanowili się podpiąć pod Wielkie Obchody Wielkiej Rocznicy Wielkiej Katastrofy*. Tym razem Ekspierdzi.
W zasadzie Ekspierdzi rację (częściową) mają tylko w pierwszym zdaniu swojego "raportu"** gdy piszą, że mają "prawo i obowiązek zabierać publicznie głos w sprawach ważnych dla naszego państwa". Tak, mamy konstytucyjnie zagwarantowaną wolność słowa i każdy może zabierać publicznie głos, żeby nie wiem jakie kocopały wygadywał, a Rzepy papier jest wyjątkowo cierpliwy i niejedną bzdurę już zniósł. Niestety, już od drugiego zdania zaczynają się bzdury - nadęte i nabzdyczone, jak to przy Wielkiej Rocznicy Wielkiej Katastrofy. Nikt im tego nie zabrania, więc nie za bardzo wiadomo, po co to zastrzeżenie, ale niech tam… Obowiązku natomiast nie mają.
 
 
Jak możemy przeczytać, Ekspierdzi postanowili zabrać głos, ponieważ "Niestety, poziom bezpieczeństwa jest sukcesywnie obniżany, a siły i środki na nie przeznaczane – marnotrawione". Nie sposób się nie zgodzić, wszak PRL był państwem z zajebistym poziomem bezpieczeństwa, a żadne środki na nie przeznaczane nie były marnotrawione. I wtedy przyszła ta niebezpieczna i marnotrawiąca III RP i jest już tylko coraz gorzej i gorzej. W ogóle cud chyba, że jeszcze żyjemy... Głupie? Jasne, że tak. I takie espierdzkie. To była diagnoza. Na szczęście znaleźli się ostatni prawi (i sprawiedliwi?), którzy "Zdjęci troską o losy naszej ojczyzny i przyszłych pokoleń Polaków" napisali raport a w nim...
 
 
Tematem, którym zajęli się Ekspierdzi to "Problem transportu najważniejszych osób w państwie pozostaje nierozwiązany od wielu lat". Jak się zajęli i co zaproponowali? Otóż wg Ekspierdów lekarstwem na problem transportu, wręcz wzorcem dla nas powinno być... odbijanie zakładników w Afryce: "Jako wzorzec przedstawiano nam działanie Izraela, który w 1976 roku dla ratowania swoich obywateli wysłał do Ugandy pięć samolotów Herkules C130 i dwa Boeing 707 (w jednym z nich był szpital, a w drugim stanowisko dowodzenia)". I już, już wszystko byłoby dobrze, bo "USA zadeklarowały, że przekażą nam nieodpłatnie cztery samoloty transportowe Herkules C130" ale ostatecznie niestety "Nie przyjęliśmy tego daru. Samoloty wzięła Rumunia, która aktualnie wyprzedza nas w zakresie kompatybilności swoich struktur wojskowych z NATO".
 
Przeczytałem i zrobiło mi się straszne WTF?! Że co? Remedium na "transport najważniejszych osób w państwie" ma być odbijanie zakładników na innym kontynencie?! A co ma piernik do wiatraka? I jaki z tym ma związek nieprzyjęcie samolotów transportowych?! Wyobrażają sobie, że polski prezydent czy premier na spotkania międzynarodowe będą latali samolotami transportowymi?! Już widzę to wysiadanie Kaczyńskiego z C130 po tylnej, spuszczonej rampie... Oraz tą salonkę wyposażoną w składane krzesełka i ławki po bokach, he, he... Co ma do omawianego zagadnienia kompatybilność ze strukturami NATO, też nie wyjaśniono i nie wiadomo.
 
 
Następnie Ekspierdzi przekonują, że samoloty wożące najważniejsze osoby w państwie powinny być pilotowane przez pilotów wojskowych ponieważ "tylko piloci wojskowi potrafią lądować na terenach konfliktów zbrojnych i obsługiwać utajnioną łączność zapewniającą najważniejszym osobom możliwość kierowania państwem nawet w czasie lotów". Czyli kolejne brednie.
 
Pomijajam już to, że polscy piloci wojskowi od lat, z samozaparciem godnym lepszej sprawy, udowadniają, że nie za bardzo umieją lądować, nawet na terenach, gdzie nie ma konfliktów zbrojnych - umieją za to świetnie rozbijać samoloty. W odróżnieniu od pilotów cywilnych.
Latanie z VIP-ami "na tereny konfliktów zbrojnych"? Jakoś nie mogę sobie przypomnieć, aby polski prezydent czy premier lądował na jakimś polowym lotnisku, pod ostrzałem. Najgroźniejsze ich wycieczki, do Iraku czy Afganistanu, wiązały się z lądowaniami na lotniskach (w miarę) normalnie obsługujących cywilny ruch powietrzny. Tak więc, bzdurność tego fragmentu ekspierdzkiego "raportu" robi się już piramidalna.
Ale to jeszcze nie koniec ponieważ podobnie jest z tą, zapewnianą przez wojskowych, łącznością na pokładzie: jak ona wygląda, można było się przekonać po katastrofie samolotu CASA koło Mirosławca, gdy Biuro Bezpieczeństwa Narodowego w osobie Stasiaka nie mogło się skontaktować z prezydentem Lechem Kaczyńskim przebywającym na pokładzie Tutki, podczas lotu do Chorwacji i bidula nie mogła zawrócić... Nie jest również tak, że trzeba nosić mundur aby móc "obsługiwać utajnioną łączność", to również z powodzeniem mogą robić cywile. Po odpowiednim sprawdzeniu i przeszkoleniu – czyli dokładnie tak, jak w przypadku wojskowych.
 
Na zakończenie Ekspierdzi dorzucają, że "Samoloty takie [pilotowane przez wojskowych] służą również do natychmiastowej ewakuacji kierownictwa państwa na zapasowe stanowisko dowodzenia". To rzeczywiście argument nie do odrzucenia. Po pierwsze, sytuacja geopolityczna Polski jest taka, że co chwila musimy natychmiast ewakuować kierownictwo państwa na zapasowe stanowiska dowodzenia. Po drugie, piloci wojskowi na pewno lepiej rozbiją samolot o zapasowe stanowisko dowodzenie niż cywilni. Choćby z powodu większego doświadczenia.
A poważniej, kolejny piętro tej głupiej pseudoargumentacji.
 
 
 
Powyżej przedstawiłem tylko pierwszą część raportu Zespołu Ekspierdów Niezależnych (od rozumu?). W dalszej części podobnie a nawet bardziej, bo spotkać można nawet ordynarne łgarstwa. Nie chce mi się opisywać całości (polecam lekturę**) - nie jest to nawet potrzebne, skoro już sama podstawa "raportu" (ta diagnoza opisana przeze mnie na początku) to bzdet (z logiki, na podstawie błędnych przesłanek... itd) - więc tylko kilka przykładów.
 
 
 
Kłamliwa teza, że do zakupu samolotów dla VIP-ów nie doszło, bo przeszkodziło w tym PIS-owi objęcie rządów przez Platformę Obywatelską:
 
"W 2007 roku znający zalecenia NATO minister obrony narodowej Radosław Sikorski rozpoczął procedurę przygotowania do zakupu samolotów transportowych dla VIP-ów. Kontynuował ją i doprowadził do końca jego następca śp. Aleksander Szczygło.
Do zakupu samolotów jednak nie doszło. W 2009 r. tajną decyzją, bez podania powodów, zakup unieważnił minister Bogdan Klich".
 
W rzeczywistości, Sikorski był ministrem do lutego, a jak podały 01.06.2007 r. (czyli w końcówce rządów PIS-u) media***: "Odwołany przetarg na samoloty dla VIP-ów. Przetarg odwołał prezes AMW Bartłomiej Grabski na wniosek Komisji Przetargowej. "Decyzję podjęto na podstawie analizy dokumentacji oraz uwag zgłoszonych przez oferentów i opinię publiczną. Wykryto również poważne wady w warunkach przetargu i kryteriach oceny ofert" - powiedziała PAP rzeczniczka Agencji, Jolanta Plieth- Cholewińska"". Czyli nie było żadnej procedury rozpoczętej przez Sikorskiego, która była kontynuowana i została zakończona przez Szczygło.
Dodatkowo można wspomnieć, że oczywistym powodem braku nowych samolotów dla VIP-ów był strach przed opinią publiczną, która każdorazowo szczuta przez opozycję, była taka: "tanie państwo! rząd znowu na siebie wydaje a dzieci z głodu umierają!". Tak było za rządów SLD, za PIS i za PO. Dopiero katastrofa pod Smoleńskiem to zmieniał i obecnie prezydent czy premier nie latają Tutką lecz nowymi samolotami.
Natomiast bezpośredni powód unieważnienia zakupu przez ministra Klicha był oczywisty (czyli tajny tylko dla co głupszych ekspierdów): światowy kryzys finansowy i wiążące się z nim zmniejszenie budżetu MON. Prasa pisała o tym tak: "W grudniu 2008 r. ze względu na światowy kryzys gospodarczy rząd zdecydował o zmniejszeniu budżetu MON. Pół roku później min. Klich unieważnił decyzję o zakupie samolotów".
 
 
 
Na zakończenie tej części Ekspierdy formuują wniosek wręcz skandaliczny:
 
"WNIOSEK: Gdyby zostały zakupione nowoczesne samoloty (...) do katastrofy smoleńskiej by nie doszło. Nowoczesne samoloty nawet w takiej mgle jak w Smoleńsku „widzą" kontur lotniska".
 
Pomijając już brednie o "widzeniu konturów lotniska we mgle” (rosyjscy kontrolerzy takich urządzeń dopatrzyli się nawet w naszym Jak-40 lądującym przez feralną Tutką), autorzy "raportu" akceptują zachowanie, które doprowadziło do katastrofy: nowoczesne samolotami mogłyby lądować w warunkach pogodowych to wykluczających (poniżej minimów lotniska i pilotów), bo by im się udało po "konturach lotniska"! Właśnie taka mentalność polskich debeściaków doprowadziła do tragedii.
 
 
 
W następnej części, kolejne kłamstwo:
 
"Po katastrofie wojskowego samolotu CASA, w której zginęło prawie całe dowództwo naszego lotnictwa wojskowego, minister obrony narodowej nie wyciągnął wniosków!"
 
Nie minister wyciąga wnioski, tylko komisja badająca katastrofę a nazywają się one zaleceniami. Zalecenia z raportu po badaniu katastrofy CASA zostały przekazane przez ministra do wykonania dowódcy sił powietrznych gen. Błasikowi. Zwrotna informacja, jaką dostał minister była taka, że zalecenia wykonano. Jak niedawno się okazało, zalecenia zostały wdrożone tylko częściowo, po łebkach, pro forma. Ale za to odpowiadają już wojskowi, z Błasikiem na czele. Pomysł, aby to minister (cywil!) osobiście wdrażał zalecenia w wojsku jest tak kretyński, że ręce opadają...
 
 
 
To szukanie winnych poza wojskiem, głównie w rządzie, jest charakterystyczne dla całego raportu, nakręca się coraz bardziej, i kończy się już całkowitym absurdem - piloci nie są winni katastrofie!
 
"Obarczanie odpowiedzialnością pilotów za katastrofę jest ogromnym nadużyciem i niesprawiedliwością hańbiącą pamięć tych dzielnych i odważnych ludzi!"
 
Jest to absurdem, ponieważ wiadomo już ponad wszelką wątpliwość (w tej części Raport MAK-u nie jest podważany przez nikogo rozsądnego, w tym przez polskich specjalistów badających katastrofę wraz z Rosjanami i bez - ich ustalenia pokrywają się), że bezpośrednią przyczyną było nie odejście (w takich warunkach pogodowych) na lotnisko zapasowe po osiągnięciu wysokości decyzji, a to zbrodnicze (w efekcie) działanie pilotów było spowodowane presją psychiczną (wywieraną przez okoliczności oraz obecność Błasika). Gdyby jakimś cudem piloci przeżyli, to powinni stanąć przed sądem i trafić na długie lata do pierdla (co najmnie z art. 173 kk).
 
Absurdalność tej części "raportu" jest tym większa, że we wstępie jest napisane coś wręcz przeciwnego: "Raport Zespołu Ekspertów Niezależnych nie jest polemiką z technicznymi ustaleniami specjalistów polskich lub rosyjskich".
 
 
 
Ekspierdzi swój raport podpisali: "Siła i honor!" Też idiotycznie, bo bardziej adekwatne byłoby „Głupota i kłamstwo!”.
 
 
 
 
 
Podsumowując, Raport Ekspierdów Niezależnych (od rozumu?) jest nie tylko stekiem bredni, pseudoargumentów i kłamstw ale w dodatku jest wewnętrznie sprzeczny! Czyli świetnie pasuje do prawackiej/pisowskiej Rzepy.
 
 
 
 
*
 
**
 
***
 
 
debeściak
O mnie debeściak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka