Premier Szydło (z nieodłączną tandetną broszką w klapie; broszki noszą też niektóre inne panie ministerki, chyba po to, by przypodobać się szefowej, albo jest to znak przynależności do "familii") zapowiedziała w Brzeszczach podczas Barbórki, że rząd wykupi zalegające na zwałach zapasy węgla, co zapewni finansowanie polskiego górnictwa na najbliższe miesiące:
"Podjęliśmy konkretną decyzję, bardzo konkretną, bo dziś pewne decyzje musimy podejmować na już, bo wiemy doskonale, że to co najistotniejsze do zrobienia, to jest ten plan perspektywiczny, ale to dziś musimy podejmować decyzje. Jak zdecydowałam, Agencja Rezerw Materiałowych zakupi węgiel, który jest na zwałach, by w ten sposób kopalnie otrzymały środki na funkcjonowanie przez najbliższe miesiące. To decyzja rządu. Każde miejsce pracy w górnictwie w górnictwie jest ważne, każdego trzeba bronić, ale musimy to zrobić razem".
Dyzma kupował zboże, a Szydło skupi węgiel, by bankruta ratować za nasze pieniądze. Farsa literacka zmieniła się w polityczną .
