długodystansowiec długodystansowiec
535
BLOG

ISALM, ŻYWA SKAMIELINA

długodystansowiec długodystansowiec Polityka Obserwuj notkę 3

 

„Podstawowe źródło konfliktu w nowym świecie nie będzie tkwiło głównie w różnicach ideologicznych czy politycznych. Podział ludzkości i dominujące źródło konfliktu będzie kulturowe. Narodowe państwa nadal pozostaną najbardziej znaczącymi aktorami na arenie światowych wydarzeń, ale główny konflikt w globalnej polityce pojawi się pomiędzy narodami i grupami innych cywilizacji. Zderzenie cywilizacji będzie dominowało globalną politykę. Linia tektonicznego przesunięcia pomiędzy cywilizacjami będzie wyznaczała linię walki, jaka nastąpi w przyszłości”. [tłum. moje]

Jest to cytat z artykułu profesora Harvardu Samuela P. Huntingtona opublikowanego w 1993 roku zatytułowanego „The Clash of Civilizations?”. Swoje przemyślenia Huntington rozwinął później w opublikowanej w 1996 roku książce „Civilizational Clash”, w której prognozował, że zakończenie zimnej wojny pomiędzy komunistycznym wschodem a zachodnimi demokracjami nie będzie ostatnim konfliktem na międzynarodowej arenie. Przewidywał, jak się okazało słusznie, że następny konflikt będzie konfliktem cywilizacyjnym pomiędzy kulturą islamu a cywilizacją zachodnią. Książka swojego czasu była szeroko dyskutowana i muzułmanie oraz sympatyzujące z nimi wszelkiej maści lewactwo oskarżało autora o antagonizowanie i antyislamskie sentymenty.

Z racji zawodu będąc historykiem i konserwatorem książki interesowałam się od lat kulturą islamu i wykonywałam islamskie typy opraw na zamówienia muzeów. Przeczytałam, co najmniej kilkadziesiąt różnych akademickich opracowań dotyczących islamskiej kultury jak i prace z dziedziny polityki i socjologii tamtego kręgu kulturowego. O artykułach prasowych nawet nie wspomnę. Moim ogromnym zdziwieniem było to, że poza paroma zupełnie nielicznymi akademickimi artykułami nie znalazłam nigdzie nawet zmianki o tym, co stanowi rzeczywistą przyczynę różnicy cywilizacyjnej pomiędzy chrześcijańską kulturą zachodnią a kulturą islamu. Różnicy, która absolutnie uniemożliwia jakiekolwiek pokojowe współżycie i znalezienie wspólnego języka. A jest to sprawa tak istotna, że bez jej zrozumienia nie można nawet mówić o jakiekolwiek znajomości tamtego kręgu kulturowego.

Co jest przyczyną nierównego rozwoju cywilizacyjnego pomiędzy światem islamu a światem chrześcijańskim? Odpowiedź jest prosta: słowo drukowane. Świat islamu przez ponad cztery wieki odrzucał druk. Tak, dobrze Państwo przeczytali. Drukarnie zaczęły się tam rozwijać dopiero w wieku XIX (i to nie możemy wrzucać do jednego worka wszystkich krajów islamskich a możemy tylko mówić o Turcji, Egipcie i Iranie, jako krajach najbardziej rozwiniętych), a studenci kairskiego uniwersytetu dopiero na początku XX wieku mogli zdobywać wiedzę z drukowanych podręczników.

Edward Gibbon w „Decline and Fall of Roman Empire” przytacza następującą historię: Kiedy arabska armia podbiła Aleksandrię w 641 roku, arabski generał wysłał posłańca do Medyny do kalifa Umara informując go o zwycięstwie i pytając co zrobić ze znajdującą się tam biblioteką. Otrzymana odpowiedź brzmiała: Jeśli są to księgi zgodne z nauczaniem Koranu, to są nam niepotrzebne i mogą zostać zniszczone. Jeżeli nie są zgodne z nauczaniem Koranu to są niebezpieczne i powinny zostać zniszczone. Ponoć generał zastosował się do rozkazu i miesiącami łaźnie aleksandryjskie ogrzewane były palącymi się manuskryptami. Historia ta jest zdecydowanie apokryficzna, ale oddaje podejście islamu do naukowych odkryć i filozoficznej spekulacji.

Nie zawsze jednak tak było. Złoty wiek isalmu trwający od VIII do końca XIII wieku na terenach iberyjskiej peninsuli, to okres intelektualnego rozkwitu islamu, który w znacznej mierze asymilował naukowe osiągnięcia podbitych cywilizacji. Można śmiało powiedzieć, że świat chrześcijański byłby pozbawiony greckiej myśli filozoficznej gdyby nie tłumaczenia pozostawione przez Arabów. Nie znalibyśmy Arystotelesa i pewnie nie powstałby tomizm.

Arabowie przyswoili sobie również zdobyte od Chińczyków umiejętności produkowania papieru i pierwsi oprawiali papier w formę książki, jaką znamy dzisiaj. To właśnie od rzemieślników z Al-Andalus świat nauczył się wyrabiać papier z lnu. Złoty wiek islamu kończy się jednak w 1492 roku po utraceniu Granady na rzecz Ferdynanda i Izabelli.

XV wiek obfitował w wiele wydarzeń i był wyjątkowo płodny. W 1455 roku wynaleziono magnetyczną busolę, udoskonalono astrolabium, co pomogło ustalać szerokość geograficzną, usprawniono budowę statków, co umożliwiło dotarcie do nowych lądów – Indii i Ameryki. Ale najważniejszym wynalazkiem XV wieku była ruchoma prasa Gutenberga, która umożliwiała masową produkcję książki. Prasa z ruchomą czcionką była w stanie wyprodukować 3600 stron dziennie. W porównaniu z pracą kopisty, który mógł w ciągu jednego dnia pracy wykaligrafować kilka stron było to ogromne osiągnięcie. W ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat prasy drukarskie rozpowszechniły się we wszystkich znaczących miastach Europy. Ocenia się, że w ciągu 20 lat wydrukowano ponad 20 milionów tomów. W wieku XVI liczba ta gwałtownie wzrosła i szacuje się, że wydano pomiędzy 150 a 200 milionów egzemplarzy książek. Jak szybko i na jaką skalę rozwijała się sztuka druku może świadczyć to, że za życia Erazma z Rotterdamu  (1469 – 1536) jego książki stały się bestselerami i sprzedane były, co najmniej w ilości 750 tysięcy egzemplarzy. Reformacja, a z nią osłabienie monopolu kościoła, nie rozprzestrzeniłaby się w Europie gdyby tezy Lutra nie były powielane za pomocą druku. Proszę sobie wyobrazić, że tylko w przeciągu dwóch lat pomiędzy rokiem 1518 a 1520 wydrukowano ponad 300 tysięcy jego tez.

 Do XIX wieku czcionki składano w tekst ręcznie, co było bardzo pracochłonne i zabierało nawet kilka miesięcy. Rewolucji przemysłowej XIX wieku zawdzięczamy powstanie linotypu, maszyny, która mechanicznie składała tekst i ten wynalazek rozpoczął proces drukowania na masową skalę.

Nic nigdy w historii ludzkości nie doprowadziło do tak szybkich i znaczących zmian jak wynalazek druku. Tak masowe, nawet jak na nasze standardy, publikacje począwszy od XV do XIX wieku musiały nieuniknienie doprowadzić do zmian religijnych, politycznych i społecznych, jak i do rozwoju coraz bardziej wyrafinowanych technologii. Pominę wiele aspektów, jako że post jest i tak długi, podkreślić natomiast chcę tylko trzy najważniejsze: demokratyzacja wiedzy i życia społecznego, drastyczne zmniejszenie analfabetyzmu i umożliwienie naukowej rewolucji.

Dlaczego taki długi wstęp zapytacie. Przecież miało być o islamie. Wstęp długi, ale konieczny, aby wykazać dramatyczne i nie do pogodzenia różnice pomiędzy światem chrześcijańskiej w swoich korzeniach kultury Europy Zachodniej a światem islamu.

Książka drukowana była czynnikiem kulturowego rozwoju a świat islamu praktycznie do początków XX wieku był kulturą manuskryptu. Brak szerokiego dostępu do wiedzy przez ponad 400 lat pozbawiło tamtejszą kulturę doświadczeń i rozwoju, który byłby porównywalny z naszym renesansem, oświeceniem i rewolucją przemysłową.

Dlaczego islam nie przyjął drukowanego słowa? Przyczyny są dwie – natury religijnej i ekonomicznej. Druk był wynalazkiem świata chrześcijańskiego, więc tym samym ideologicznie trudny do przyjęcia przez islam. Teolodzy islamscy uważali dodatkowo, że mechaniczne odbijanie na papierze świętego tekstu Koranu i imienia Boga jest niczym innym jak bluźnierstwem. Poza tym obserwowali, że druk zaowocował w świecie chrześcijańskim reformacją, a tego uczeni w Koranie chcieli uniknąć gdyż oznaczałoby to utratą ich władzy, jako jedynych interpretujących świętą księgę. Trzy wielkie religie monoteistyczne – judaizm, chrześcijaństwo i islam uważane są za religie słowa danego przez Boga. Ale w islamie chodzi jeszcze o coś więcej – islam uważa, że nie tylko słowo, jako przekaz, ale język arabski, w jakim jest zapisany Koran jest językiem danym przez Allaha i to również czyni go świętym, dlatego więc powinien być albo zapamiętywany, albo ręcznie kaligrafowany. Dodatkowym czynnikiem odrzucenia druku była silna pozycja kopistów, którzy zarabiali na przepisywaniu tekstów i druk poważyłby ich ekonomiczną pozycję.

Brak żywej wymiany myśli w świecie islamu sprawił, że dla muzułmanów, jak to słusznie zauważył William Montgomery Watt w swoim opracowaniu „Islamic Fundamentalism and Modernity”, nie idea rozwoju, ale brak zmiany i statyczność myśli jest ideałem tak dla jednostki jak i społeczeństw. Podczas gdy uczeni na gruncie cywilizacji zachodniej w miarę dokonywania nowych odkryć uzupełniali czy poprawiali doktryny i koncepty, islam stał i stoi na stanowisku, że wizja świata przedstawiona przez Muhammeda jest skończona i doskonała. Islamscy myśliciele idą nawet dalej zakładając, że ludzkość nie podlega żadnym zmianom, odrzucają ewolucję twierdząc, że człowiek był i będzie taki sam. Stosując tę samą logikę uważają, że wszystkie zasady i prawo przedstawione w Koranie pozostaje zawsze aktualne i niezmienne i obowiązuje człowieka tak samo w VI wieku jak i obecnie.

Założenia takie uniemożliwiają więc jakiekolwiek dostosowanie się do zmieniającej się cywilizacji i zrozumienie zasad funkcjonowania demokracji. Natura ludzka być może nie uległa zmianie, ale zmianie na skutek postępu myśli społecznej, naukowej i technicznej uległy zasady funkcjonowania społeczeństw, a to wymaga dokonywania ciągłych zmian i korekt. Konsekwentne odrzucanie myślenia w kategorii zmiany i procesu uniemożliwia islamowi dostosowanie się do nowych i ciągle zmieniających się realiów i usadawia go mentalnie we wczesnym średniowieczu.

Druga rzecz, o której wspomina cytowany przez mnie Watt, to zupełna nieobecność w islamie filozoficznej spekulacji. Wskazuje on, że od Averroesa islam nic nie wie o filozofii i wyzwaniach rzuconych religii przez Hume’a czy Feuerbacha, o XX-wiecznych filozofach nie wspominając. Islam zapatrzony w obiecany przez proroka raj obfitujący w dziewice i wino nie jest i nie był zainteresowany doskonaleniem życia społecznego.

Mówiąc o islamie proszę sobie wyobrazić społeczeństwa, które przez wieki żyły, i wiele nadal żyją w analfabetyzmie. Czym to owocuje? Proszę mi pozwolić podać parę przykładów.

Populacja muzułmańska to około 1,6 miliarda. W świecie islamskim operuje 1800 uniwersytetów, ale tylko na 312 pracujący tam uczeni publikują naukowe artykuły. Tylko dwóch muzułmanów otrzymało nagrodę Nobla za osiągnięcia naukowe. Czterdzieści sześć muzułmańskich krajów produkuje tylko 1% światowej literatury naukowej. Wkład Hiszpanii jest większy w tej mierze niż tych wszystkich czterdziestu krajów. W Hiszpanii, jakkolwiek nie jest to gigant w tej dziedzinie, tłumaczy się więcej książek rocznie niż przetłumaczono w całym arabskim świecie przez 1000 lat (nie, to nie jest moja pomyłka). Laureat nagrody Nobla Steven Weinberg powiedział: „przez czterdzieści lat nie widziałem jednej pracy fizyka czy astronoma z islamskiego kraju, która by była warta przeczytania”. Tylko w Korei pomiędzy rokiem 1980 a 2000 zarejestrowano 16,328 patentów, podczas gdy w dziewięciu najbardziej rozwiniętych krajach arabskich tylko 370. Statystyka z 1989 roku (stara, ale innej nie znalazłam) pokazuje, że w ciągu roku w USA opublikowano 10481 naukowych artykułów cytowanych w wydawnictwach naukowych, podczas gdy we wszystkich krajach arabskich tylko 4. Są tylko trzy naukowe dziedziny, w których przodują kraje arabskie – odsalanie, sokolnictwo i rozmnażanie wielbłądów.

To tektoniczne cywilizacyjne przesunięcie spowodowane odrzuceniem wynalazku Gutenberga nie będzie do odrobienia przez następne kilkaset lat, jako że wszystkie trwałe zmiany wymagają czasu i społeczeństwa nie dojrzewają w ciągu jednego pokolenia zwłaszcza, że w wielu krajach islamu analfabetyzm sięga 70%.

Osiem lat po kontrowersyjnej publikacji Huntingtona nastąpił atak na World Trade Centre i Pentagon w wyniku, którego straciło życie 3000 ludzi. Przewidywania harwardzkiego profesora okazały się być rzeczywistością a nie jałową intelektualną spekulacją. Wkroczyliśmy w nowy etap międzynarodowego konfliktu. Tym razem kulturowego.

 

 

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka