Wojtek Wojtek
312
BLOG

dawni działacze opozycji przeciw PiS

Wojtek Wojtek Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Dawni działacze "opozycji" - kim są dzisiaj ?

Dla mnie sprawa jest prosta. Wszystko zaczęło się w grudniu 1970 roku. Wcześniej była wojna, i ta pierwsza, i ta druga... potem wyłapywanie żołnierzy AK, śmierć Stalina i od 1956 roku kolejne lata walki z państwem...

Może jeszcze należy dodać rok 1968 - kiedy to wielu studentów usunięto karnie z uczelni wyższych i wielu nawet i obiecujących studentów i doktorantów przerwało studiowanie oraz porzuciło doktoraty z uwagi na polityczne zawirowania ...

Aż przyszedł grudzień 1970 roku. To właśnie wtedy "Komitet" PZPR podjął decyzję o podniesieniu cen na podstawowe artykuły spożywcze. A społeczeństwo nie miało lekko. Pensje były niskie, nie było mieszkań a problemy z zaopatrzeniem rodziny w żywność były na porządku dziennym. Na wieść o podwyżkach podstawowych artykułów ludność podniosła alarm, bo pensja jednej osoby w rodzinie już dawno przestała wystarczać na utrzymanie rodziny i spora część pań już od połowy lat 60. XX w. podjęła zatrudnienie.

W tamtym czasie nie było szkolnictwa rozumianego dokładnie tak, jak ma to miejsce dzisiaj.  Osoby, które w połowie lat 60. XX w. liczyły więcej, niż 30 lat, urodziły się w latach 1930-1945. W zdecydowanej większości były to osoby nie posiadające wykształcenia na poziomie maturalnym. A i nie posiadały również wykształcenia ukierunkowanego na określony zawód. W latach 60. administracja państwowa położyła duży nacisk na wykształcenie co najmniej średnie i wiele osób - nawet zasłużonych w czasach wojennych - musiało uzupełnić braki czyli dokształcić się do poziomu maturalnego... więc w dużej części te roczniki były zatrudniane na stanowiskach pomocniczych. Dla pań były to prace za ladą w sklepie, może też sprzątaczki pomieszczeń biurowych. Osoby, które już miały jakieś doświadczenie zawodowe na stanowiskach urzędniczych zatrudniano jako magazynierki albo też jako maszynistki biurowe, które przepisywały teksty pisma odręcznego na maszynie do pisania... Tak więc i wynagrodzenie za tę pracę nie było wysokie... A tutaj Prezydium Komitetu Centralnego podjęło decyzję o podniesieniu cen...

Nic więc dziwnego, że pracownicy - zamiast pracować jak dotychczas - zaczęli zbierać się i naradzać - co w tej sytuacji można zrobić...

Szczególnie ważnym wydarzeniem była narada w Stoczni Gdańskiej, po której pracownicy postanowili udać się pod budynek Komitetu Centralnego PZPR z zapytaniem - skąd wziąć środki na utrzymanie rodziny, skoro pensja już nie wystarcza.

Władze, zaalarmowane masowym wyjściem robotników Stoczni, ukryły się za plecami oddziałów milicji obywatelskiej. Doszło do oddania serii strzałów. Kilka osób zostało postrzelonych. Zrobiło się ogromne zamieszanie. Do dzisiaj w zasadzie nie znamy prawdziwej liczby ofiar tego wydarzenia.

Poza tym należy doliczyć nieznaną liczbę osób zatrzymanych przez organa bezpieczeństwa i przesłuchiwanych na okoliczność wywołanych zamieszek. Tu ciągle podnosi się problem winy robotników, którzy mieliby przeciwstawić się poleceniom władz państwowych...

Dalszy bieg wydarzeń był już prosty. Kilka dni później, w Dzienniku Telewizyjnym nadano komunikat o niestosownym zachowaniu się niektórych członków Partii, a w szczególności I Sekretarza PZPR, Władysława Gomułki, który został zastąpiony przez nowego sekretarza tej partii - Edwarda Gierka. Dalszym krokiem było objęcie restrykcjami całego społeczeństwa, które miało miejsce w zaciszu gabinetów urzędników Służby Bezpieczeństwa.

Tam bardzo starannie dochodzono, kto mógł być prowodyrem zajść i buntu przeciwko władzy Partii.

Tyle wiedzy powszechnej, tej znanej ogólnie i w miarę dokładnie. Należy dodać, że społeczeństwo nie pozostało bierne na zastosowane szykany. Powstało wiele grup opozycyjnych, które zabiegały o wyjaśnienie losów osób zaginionych w wyniku działań służb bezpieczeństwa. Potrzebna była pomoc rodzinom, które utraciły jedynego żywiciela - aresztowanego i przesłuchiwanego bez prawa do pomocy prawnej. Jednym z takich ugrupowań był KOR - czyli Komitet Obrony Robotnika.

Organizacja ta powstała w celu obrony osób przetrzymywanych przez "bezpiekę" bez sądu i bez prawa do obrony, przesłuchiwanych często z użyciem fizycznej przemocy.  Była to organizacja utajniona i ścigana przez Urząd Bezpieczeństwa. nie obyło się też bez prowokacji a jedną z takich organizacji był ROPCIO -czyli Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela.

Wiele osób, które doświadczyły kontaktów z ludźmi ze służb bezpieczeństwa, wysuwało hipotezę, że ta organizacja była założona przez urząd bezpieczeństwa w celu rozpracowania ewentualnej opozycji względem władz państwowych. Legendą tamtego ruchu oporu jest Leszek Moczulski, który cieszył się ogromnym autorytetem wśród opozycjonistów.

Próby walki z władzą, która niszczyła Polskę oddając ją w ręce Sowietów, doprowadziły do konfrontacji w 1980 roku. Z doświadczenia sprzed 10 lat wiadomo było, że nie wolno wyjść na ulice. Rozważano strajk generalny na terenie całego państwa, który miał uniemożliwić władzy rozwiązania siłowe. Wobec rozproszenia protestujących załóg nie byłoby możliwości opanowania protestu, któ©y miał doprowadzić do uświadomienia całości społeczeństwa w zakresie nadużyć władzy. Sukcesywnie ujawniano kolejne nadużycia władzy, głównie polegające na ubogacaniu się co poniektórych urzędników administracji państwowej kosztem społeczeństwa. I tak doszło do kolejnego protestu załogi wobec zarządu przedsiębiorstwa. Znowu była to Stocznia Gdańska.

W obronie zwolnionej pracownicy, która zwróciła się do dyrekcji w imieniu całej załogi, doszło do masowego protestu nie tylko w skali jednego zakładu czy jednego miasta... Doszło do konieczności solidaryzowania się z protestującą załogą Stoczni Gdańskiej i kolejne zakłady pracy ogłaszały solidarny strajk okupacyjny...

Obojętne, jak przedstawiały to media, czyli wszystkie państwowe gazety, Polskie Radio i Telewizja Polska. Dla mnie była to prowokacja szyta nad wyraz grubymi nićmi. Zacznijmy od organizacji protestu. Jak dotąd, gdy tylko w publicznym miejscu zebrały się choćby i trzy osoby - zaraz pojawiał się funkcjonariusz milicji Obywatelskiej z wezwaniem do rozejścia się... a tutaj nagle na prośbę załogi dyrekcja udostępniała jakąś większą salę na naradę robotników w sprawie ewentualnego przystąpienia do ogólnopolskiego strajku solidarnościowego...

Trzeba dodać, że już przynajmniej od roku było głośno na temat ewentualnego strajku ogólnopolskiego i zawsze, kiedy w jakiejś miejscowości dochodziło do konfrontacji pracowników z zarządem przedsiębiorstwa - to natychmiast zrywała się możliwość połączenia telefonicznego z tym miastem... a wieczorem w Dzienniku Telewizyjnym informowano o "nieuzasadnionych przerwach w pracy" w tej, czy innej miejscowości, z którą nagle urywało się połączenie telefoniczne...

A tutaj nagle radio i telewizja poinformowały o robotniczym proteście w Stoczni Gdańskiej. W ciągu kilku dni pojawiły się wywiady z robotnikami strajkującej załogi i coraz częściej przed kamerą występował jakiś butny wąsaty robotnik...

I to on przewodził robotniczej delegacji w rozmowach z członkami partii i rządu, którzy przybywali na negocjacje ze strajkującą załogą... Dzisiaj już wiemy, że ten lider strajkującej załogi był na usługach służb bezpieczeństwa.  Wtedy liczył około 40 lat. A protestujący solidarnie studenci mieli po około 20 lat i mogli być także i jego dziećmi...

Dzisiaj członkowie opozycji tamtych lat są już w bardzo sędziwym wieku, niektórzy przekroczyli 90 lat a spora ich grupa jest już na "tamtym świecie"... A za liderów dawnej opozycji robi ówczesna młodzież, która wtedy była może na drugim, może na pierwszym roku studiów... A po zakończeniu stanu wojennego i po obradach "okrągłego stołu" ci młodzi ludzie mają się nadzwyczaj dobrze... i chcą robić za tę prawdziwą opozycję, która walczyła z prawdziwie złym i sprzedajnym aparatem władzy w państwie...

Warto zastanowić się, jakie są ich interesy i skąd wywodzą się a także, jaki mają cel, aby zająć się podziałem dochodu ogólnonarodowego...

https://fakty.interia.pl/polska/news-specjalne-oswiadczenie-dawnych-opozycjonistow-w-sprawie-dzia,nId,3856866


Anna Walentynowicz, Andrzej Gwiazda, Leszek Moczulski czy Kornel Morawiecki - to są prawdziwe autorytety opozycji lat 90. XX wieku. O nich trudno jest powiedzieć, że byli członkami aparatu władzy.

Donald Tusk, Grzegorz Schetyna i cała plejada pań młodszych roczników - to dzisiaj są kandydaci na urzędy państwowe, bo na działalności gospodarczej nie znają się. Dla nich istnieje "odpowiedzialność grupowa", by uniknąć osobistej odpowiedzialności za bieg wydarzeń....









Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka