Dorota Kania Dorota Kania
1212
BLOG

Trąd w pałacu sprawiedliwości

Dorota Kania Dorota Kania Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

Mimo epidemii koronanawirusa działania mające na celu zablokowanie reformy wymiaru sprawiedliwości nie ustają. Zarówno w Polsce jak i w UE, gdzie przedstawiciele nadzwyczajnej kasty interweniują, by powstrzymać zmiany godzące w ich przywileje. Celem jest obsada stanowiska I Prezesa Sądu Najwyższego.

Trąd w pałacu sprawiedliwości – ten tytuł sztuki Ugo Bettiego najlepiej oddaje to, co się dzieje w środowisku nadzwyczajnej kasty, której członkowie łamią prawo i nic nie robią sobie z kodeksu karnego. Zachowują się tak, jakby nie obowiązywał ich 32 artykuł konstytucji ( na którą się tak chętnie powołują ) mówiący o tym, że wszyscy obywatele są równi wobec prawa. A wyroki wydawane przez niektórych sędziów, które są sprzeczne z elementarnymi zasadami sprawiedliwości budzą sprzeciw obywateli. Ten symboliczny tytuł tekstu pokazuje, że to, co w części miało być sceniczną fikcją dzieje się naprawdę - w Wydziale Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej aktualnie toczy się ponad sto śledztw z których większość dotyczy sędziów.

Łapówka za wyrok

Były prezes Sądu Okręgowego w Przemyślu, sędzia Marek Z. miał zażądać, a potem wziąć 100 tys. zł łapówki w zamian za wydanie korzystnego wyroku – tak wynika ze śledztwa prowadzonego przez Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej.

- W toku postępowania ustalono, że w okresie od stycznia do lutego 2018 roku w Jarosławiu sędzia Marek Z. zażądał, a następnie przyjął korzyść majątkową w kwocie 100 tys. złotych w zamian za wydanie korzystnego dla Macieja M. wyroku umarzającego przepadek kwoty blisko 2 mln zł – mówi nam prokurator Ewa Bialik, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej.

W lutym 2018 roku przed rozprawą Marek M. wręczył Bogusławowi P. kwotę 110 tys. złotych, informując, że 100 tys. to pieniądze przeznaczone dla sędziego, zaś 10 tys. dla innej osoby zamieszanej w to przestępstwo. Sędzia Marek Z., który miał orzekać w jednoosobowym składzie, stwierdził, że jest ona już przedawniona, zatem jej umorzenie było przesądzone. Nie poinformował jednak o tym fakcie Marka M.

Rok później, w maju 2019 roku sędzia dowiedział się, ż w prokuraturze toczy się postępowanie w sprawie przyjęcia przez niego korzyści majątkowej od Macieja M. Podczas spotkań w czerwcu i lipcu 2019 r. podjął próby namówienia osoby zeznającej w tej sprawie do zmiany zeznań.

- Materiał dowodowy zgromadzony w sprawie jednoznacznie wskazuje, że sędzia dopuścił się przestępstwa z art. 228 §1 i 4 kk, czyli przyjęcia korzyści majątkowej w związku z pełnieniem funkcji publicznej, a także uzależnienia wykonania czynności służbowej od otrzymania korzyści majątkowej – podkreśla prokurator Ewa Bialik dodając, że czyny, o połełnienie których jest podejrzany sędzia Marek Z. są zagrożone karą więzienia do lat 10.

Pod koniec października 2019 r. prokuratura skierowała do Sądu Dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Warszawie wniosek o wyrażenie zgody na aresztowanie sędziego i pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej sąd ten wniosek uwzględnił. Sędzia Marek Z. odwołał się od tego orzeczenia. Termin posiedzenia Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego tej sprawie wyznaczono na 5 marca 2020 r, jednak do dziś ta sprawa nie została jeszcze rozpoznana.

Zaklinanie rzeczywistości

Mimo postępowań oraz niepodważalnych dowodów na niezgodne z prawem działania sędziów środowiska związane z totalna opozycją usiłują zakłamywać stan faktyczny. Jednym z takich środowisk są ludzie zaangażowanie w Archiwum Osiatyńskiego, w którym - jak sami piszą - realizują ideowy testamentu wielkiego konstytucjonalisty i obrońcy praw człowieka, profesora Wiktora Osiatyńskiego. „W jego zamyśle miała to być <<księga bezprawia>> naszych czasów.” - czytamy na stronie AO.

Analizując jednak informacje tam zamieszczone już na początku widać manipulację i narrację przeznaczoną dla wyborców opozycji.

Jednym z „autorytetów” Archiwum Osiatyńskiego jest Igor Tuleya, który jest przedstawiany jako sędzia ciemiężony przez obecna władzę. Sam Tyleya odpowiednio „podgrzewa” atmosferę w wywiadach, które udziela wyłącznie w krajowych mediach mu sprzyjających oraz za granicą.

- Każda decyzja, która nie jest po linii politycznej, jest powiązana z atakami. Mowa nienawiści sięga czasem naszych rodzin. Czasem sędziowie są zastraszani na ulicy, atakują nasze domy – mówił w katarskiej telewizji Al-Jazeera sędzia Igor Tuleya, który podczas wywiadu był ubrany todze i z sędziowskim łańcuchem z orłem. Sędziemu Tulei nie przeszkodził fakt, że Katar słynie z bardzo restrykcyjnego prawa i jest tam nadal wykonywana jest kara śmierci.

Swoisty „rajd” sędziego Tulei po mediach zbiegł się z informacją, że Prokuratura Krajowa zwróciła się do Sądu Najwyższego Izby Dyscyplinarnej o zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędziego Sądu Okręgowego w Warszawie Igora Tuleyi - powodem jest ujawnienie informacji z postępowania przygotowawczego.

Postępowanie, prowadzone od stycznia 2018 roku przez Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej, dotyczy niedopełnienia przez sędziego obowiązków służbowych, przekroczenia uprawnień i bezprawnego rozpowszechniania informacji z postępowania przygotowawczego.

Z ustaleń śledczych wynika, że sędzia Tuleya, przewodnicząc 18 grudnia 2017 roku posiedzeniu Sądu Okręgowego w Warszawie, dopuścił do udziału w nim reporterów dwóch stacji telewizyjnych, mimo że posiedzenie miało niejawny charakter. Następnie w ich obecności ogłosił postanowienie sądu i jego motywy, obszernie cytując zeznania świadków z postępowania przygotowawczego, chociaż nie miał wymaganej prawem zgody prokuratora na ich ujawnienie i w ten sposób naraził prawidłowy bieg dalszego śledztwa. Zarejestrowane przez telewizyjnych dziennikarzy niejawne posiedzenie i wypowiedzi sędziego Tuleyi zostały nagłośnione w mediach. W rezultacie kolejni świadkowie przesłuchiwani przez prokuratora w toku kontynuowanego postępowania mogli poznać treść zeznań przesłuchiwanych wcześniej osób i wiedzieli, w jakiej sprawie mają składać zeznania.

Niesprawiedliwość

Innym „autorytetów” Archiwum Osiatyńskiego jest olsztyński sędzia Paweł Juszczyszyn, którego decyzje i działania szokują. Olsztyński portal „Debata” ujawnił, że sędzia miał domagać się od olsztyńskiego MOPS-u odebrania połowy świadczenia 500+ jego byłej żonie. Uzasadnił to tym, że on również zajmuje się dziećmi.

Z kolei telewizja z grupy TVN w kilka lat temu wyemitowała reportaż o tym, że że decyzja Juszczyszyna doprowadziła go do ruiny rolnika spod Olsztyna. Materiał „Gospodarstwo przejęte za wartość wadium”, zniknął ze strony TTV – telewizji należąca do grupy TVN – opowiadał historię Zbigniewa Parowicza. Przedsiębiorca zmarł w nędzy, zadłużony, gdyż – jak wynikało z reportażu – sędzia Paweł Juszczyszyn nie wyegzekwował należnych Parowiczowi pieniędzy za sprzedane przez komornika gospodarstwo.

Do „ofiar reżimu PiS” należy również wielokrotnie przez nas opisywany Andrzej Sterkowicz, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie. Przeciwko sędziemu Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej skierował 28 stycznia 2020 r. do Sądu Rejonowego w Tarnowie akt oskarżenia.

Sędzia Sterkowicz został oskarżony o popełnienie dwóch przestępstw. Pierwsze z nich polegało na znieważaniu funkcjonariuszy policji podczas pełnienia przez nich obowiązków służbowych - 5 czerwca 2015 roku sędzia Andrzej Sterkowicz odmówił oddania dziecka byłej żonie, która również wykonuje zawód sędziego. Wezwanych na miejsce policjantów znieważał słowami obelżywymi akcentując, że jest sędzią i znacznie przewyższa intelektualnie policjantów. Natomiast 18 marca 2017 roku oskarżony wdarł się do mieszkania swojej teściowej gdzie przebywał jego syn, a następnie mieszkania tego nie opuszczał grożąc jednocześnie pozbawieniem życia pokrzywdzonej.

W listopadzie 2018 r. Sąd Dyscyplinarny przy Sadzie Apelacyjnym w Krakowie nie zgodził się na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędziego Sterkowicza. To orzeczenie zmienił Sąd Najwyższy - sedzia usłyszał zarzuty a następnie został skierowany przeciwko niemu akt oskarżenia.

Jak widać, tego typu działania nie przeszkadzają totalnej opozycji. Podobnie jak wydany niedawno skandaliczny wyrok w sprawie Natalii Nitek Płażyńskiej. Wydała go sędzia Sądu Apelacyjnego w Gdańsku Małgorzata Zwierzyńska. Orzeczenie brzmi, że niemiecki przedsiębiorca Hans G., który lżył i straszył zatrudnionych w jego firmie Polaków ma co prawda przeprosić Natalię Nitek-Płażyńską, ale i sam ma zostać przeproszony. Hans G. mówił m.in, że pozabijałby Polaków i że ich nienawidzi, co upubliczniła Natalia Nitek - Płażyńska.

Wyrok wydany przez sędzię Zwierzyńską zmienił orzeczenie z lutego ubiegłego roku, według którego Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał Hansa G. za winnego mowy nienawiści wobec Polaków. Nakazał mu przeprosiny i wpłatę 50 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz Muzeum Piaśnickiego w Wejherowie. Biznesmen wniósł jednak o oddalenie wyroku w całości

Czwartego marca br. sędzia Zwierzyńska uznała, że z jednej strony można było nagraniem bez zgody nagrywanego, udowadniać fakt naruszenia dóbr osobistych w postaci godności narodowej, tożsamości narodowej, a z drugiej strony stwierdziła, że to samo nagranie stanowi naruszenie dóbr osobistych drugiej strony.

To orzeczenie wywołało ogromne oburzenie, podobnie jak skandaliczne komentarze i artykułu mediów sprzyjających totalnej opozycji, jak np. ten z „Gazety Wyborczej” z Trójmiasta pt. „Jak Natalia Nitek-Płażyńska, żona posła PiS, o godność Polaków walczyła”.

Tego typu skandaliczne decyzje wywołują na szczęście zgodne z prawem reakcje - już dziś wiadomo, że sprawa Hansa G. nie zakończyła się definitywnie lecz będzie jej dalszy ciąg.

Schowani za anonimowością 

Po opisywaniu kolejnych przypadków łamania, naruszania lub omijania prawa przez sędziów okazało się, że są oni w różny sposób związani ze Stowarzyszeniem Sędziów Iustitia. Nic więc dziwnego, że sędziowie ( podobnie zresztą jak byli funkcjonariusze służb PRL) posługują się terminologią, w której dominuje słowo „represje”, które są rzekomo stosowane przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro i podległy mu resort. Jedną z nich mają być informacje, do jakiego stowarzyszenia sędziowie należą - doszło nawet do tego, że sędziowie skupieni w stowarzyszeniach „Iustitia” i „Themis”, które mają jednoznaczną barwę polityczną, chcą ukrywać prawdę o swojej przynależności do tych stowarzyszeń. Ma to na celu stworzenie pozoru, że środowisko sędziowskiego jest przeciwne reformie wymiaru sprawiedliwości, chociaż w rzeczywistości taki opór stawia jedynie "nadzwyczajna kasta" obawiając się utraty swoich przywilejów.


Dziennikarka, pisarka ( "Resortowe dzieci" i nie tylko), scenarzystka, reżyser

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo