Dorota Kania Dorota Kania
3273
BLOG

„Bolek” i „Olin”, czyli agenturalne rozgrywki na szczytach władzy

Dorota Kania Dorota Kania Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 67

21 grudnia 1995 r. Z trybuny sejmowej Andrzej Milczanowski, minister spraw wewnętrznych, mówi o urzędującym premierze: „Uzyskano informacje wskazujące na pana Józefa Oleksego jako informatora zagranicznej służby wywiadowczej”. Wystąpienie Milczanowskiego wywołuje ogromne poruszenie − jest uderzeniem w partię rządzącą oraz w nowo wybranego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

Dokładnie dwadzieścia pięć lat temu miały miejsce wydarzenia, które pokazały faktyczny wpływ służb specjalnych na politykę i media. Dzisiaj, dzięki o wiele większej wiedzy niż w latach 90., śmiało można powiedzieć, że za aferą „Olina” stały różnorakie interesy, którymi grały służby specjalne wywodzące się ze Służby Bezpieczeństwa. Warto podkreślić, że żaden z funkcjonariuszy, który brał udział w tej operacji, nie był z nowego naboru − wszyscy do Urzędu Ochrony Państwa trafili wprost z SB po tak zwanej weryfikacji. Celowo piszę „tak zwanej”, bo faktycznie żadna przyzwoita weryfikacja nie maiła miejsca - gdyby tak było, nigdy w UOP nie znalazłby się Gromosław Czempiński, Marian Zacharski czy Henryk Jasik, którzy zaledwie kilka lat wcześniej wiernie służyli komunistom.

Premier „Piotr”, prezydent „Bolek”

Agenturalny Wywiad Operacyjny, czyli AWO, był ściśle tajną komórką komunistycznego wywiadu wojskowego, czyli Zarządu II Sztabu Generalnego. W 1969 r. AWO wytypował Józefa Oleksego, pracownika naukowego SGPiS, jako kandydata na wywiadowcę. Oleksy zgodził się na współpracę, przeszedł przeszkolenie oraz zobowiązał się do zachowania w tajemnicy tych kontaktów. W latach 1970−1974 odbył kilkadziesiąt spotkań z prowadzącymi go oficerami AWO, przekazując im m.in. pisemnie sprawozdania z praktyk studenckich, dane osób, z którymi utrzymywał kontakt za granicą, nazwiska i dane kandydatów na współpracowników AWO, opracowanie o wymianie naukowej z zagranicą i opis swojego wyjazdu do Francji − był delegowany do Strasburga. W Instytucie Pamięci Narodowej zachowała się teczka pracy wywiadowcy AWO Józefa Oleksego ps. Piotr oraz jego teczka personalna. Gdy Oleksy w marcu 1995 r. obejmował urząd premiera, o jego agenturalnej przeszłości wiedziały jedynie służby i on sam. Nie było jeszcze Instytutu Pamięci Narodowej, nikomu nawet się nie śniło, by wymagać oświadczeń lustracyjnych − wszak zaledwie trzy lata wcześniej skutecznie zablokowano lustrację, doprowadzając do dymisji premiera Jana Olszewskiego. Jednym z głównych przeciwników lustracji był ówczesny prezydent Lech Wałęsa, który według dziennika rejestracyjnego gdańskiej Służby Bezpieczeństwa 29 grudnia 1970 r. został zarejestrowany jako tajny współpracownik o pseudonimie Bolek. Było to zaledwie 12 dni po czarnym czwartku, podczas którego doszło do masakry bezbronnych robotników przez milicję i wojsko.

Zarówno Wałęsa, jak i Oleksy wraz ze swoim otoczeniem nie chcieli lustracji, co jest zrozumiałe ze względu na ich agenturalne uwarunkowania. Zapewne jednak nie spodziewali się, że przeszłość dopadnie ich w najmniej spodziewanym momencie. Wałęsę, gdy był już prezydentem − w 1992 r., gdy Antoni Macierewicz znalazł jego rejestrację, Oleksego − trzy lata później, gdy był premierem.

Informator zagranicznego wywiadu

Publicznie sprawa związków Józefa Oleksego z rosyjskim wywiadem zaistniała 19 grudnia, gdy Małgorzata Ziętkiewicz, wówczas dziennikarka „Panoramy” TVP, poinformowała w wejściu na żywo o spotkaniu u prezydenta Lecha Wałęsy z najwyższymi przedstawicielami państwa oraz o fakcie, że nie uczestniczy w nim jedna z najważniejszych osób w państwie. Kilka godzin wcześniej minister spraw wewnętrznych Andrzej Milczanowski złożył zawiadomienie do Naczelnego Prokuratora Wojskowego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez premiera Józefa Oleksego, a ściślej biorąc o podejrzeniu szpiegostwa na rzecz Rosji. Milczanowski podczas spotkania u prezydenta Wałęsy powiadomił przedstawicieli najwyższych władz państwowych o treści swego pisma.

Dwa dni później, 21 grudnia 1995 r., na wniosek Konfederacji Polski Niepodległej do porządku posiedzenia Sejmu został wprowadzony punkt o przedstawieniu informacji ministra spraw wewnętrznych Andrzeja Milczanowskiego o zagrożeniu stanu bezpieczeństwa państwa, wynikającym z zarzutów sformułowanych w stosunku do premiera oraz informacji prezesa Rady Ministrów na temat stanowiska rządu. W tym samym dniu doszło do wystąpienia Milczanowskiego, który powiedział m.in., że „Przełomowy moment nastąpił w 1995 r., kiedy uzyskano informacje wskazujące na pana Józefa Oleksego jako informatora zagranicznej służby wywiadowczej. Pragnę podkreślić, że informację uzyskano już po powstaniu rządu Józefa Oleksego. Stąd bezpodstawny jest zarzut, że służby Urzędu Ochrony Państwa nie zgłosiły uwag do osób kandydujących do formowanego w marcu br. rządu. Uzyskano informacje wskazujące, iż pan Józef Oleksy utrzymywał kontakty z oficerami obcego wywiadu od 1982 lub 1983 r. do roku 1995, przy czym czas ten można podzielić na dwa okresy: do 1989 r. oraz ściśle po 4 czerwca 1989 r. do 1995 r. (...) Z posiadanych informacji wynika, że w latach 1990−1995 pan Józef Oleksy odbył wiele spotkań z oficerami obcego wywiadu, w trakcie których świadomie przekazywał informacje i dokumenty, w tym także tajne. Urząd Ochrony Państwa uzyskał również informację, iż pan Józef Oleksy został zarejestrowany jako kwalifikowane źródło informacji w tajnej specjalnego znaczenia ewidencji obcego wywiadu, włącznie z jego kryptonimem”.

„Olin” i oficer prowadzący z KGB 

Media szybko podały, że współpraca Józefa Oleksego z sowieckimi służbami miała rozpocząć się w latach 1987−1989, gdy sprawował on funkcję I sekretarza KW PZPR w Białej Podlaskiej. W archiwach rosyjskiego wywiadu Oleksy miał być zarejestrowany pod pseudonimem „Olin”, a miał go zwerbować I sekretarz ambasady radzieckiej w Warszawie Władimir Ałganow (w rzeczywistości funkcjonariusz KGB), z którym Oleksy miał kontakt przy okazji partyjnych spotkań.

W 1992 r. Władimir Ałganow przeszedł na emeryturę i przez pewien czas był zatrudniony w firmie Andrzeja Kuny i Aleksandra Żagla Polmarck. Nazwiska obydwu „biznesmenów” pojawiały się w kontekście afery FOZZ. Kuna i Żagiel byli wspólnikami Sławomira Wiatra w firmie MITPOL oraz w spółkach Press Service, Saga. Zarząd Kontrwywiadu Urzędu Ochrony Państwa podjął wobec Ałganowa działania operacyjne, śledząc jego kontakty i podsłuchując rozmowy telefoniczne. UOP w połowie 1994 r. stwierdził, że Ałganow pomimo oficjalnego przejścia na emeryturę nie zaprzestał działalności szpiegowskiej w RP. Przykrywką jego działalności szpiegowskiej było właśnie zatrudnienie w austriackiej firmie. Jak pisał Piotr Bączek w „Głosie”, politycy SLD podawali w wątpliwość, czy „Olin” to Oleksy, sugerowano, że może nim być współpracownik Oleksego, oficer SB, wówczas wiceminister spraw wewnętrznych Andrzej Anklewicz (jednak tej wersji nie podtrzymywano). Po kilkunastu miesiącach wojskowa prokuratura oczyściła Oleksego i zaniechała dalszego śledztwa. 17 maja 1996 r. „Życie Warszawy” opublikowało fragmenty uzasadnienia postanowienia o umorzeniu śledztwa. Pojawiło się tam nazwisko pułkownika KGB Grigorija Jamikiszyna, pracownika konsulatu w Gdańsku, następcy Ałganowa, który miał być rosyjskim agentem przewerbowanym przez polski kontrwywiad. Kiedy Ałganow odszedł ze służby w wywiadzie, Jakimiszyn miał przejąć jego kontakt. Dokument ten w wersji oryginalnej bez wykropkowanych nazwisk prokurator Sławomir Gorzkiewicz udostępnił Oleksemu − śledztwo toczyło się bowiem „w sprawie”, a Oleksy był świadkiem. W tych materiałach znajdowała się notatka o informacjach przekazywanych KGB przez Oleksego do kwietnia 1992 r. 

Drugie dno afery 

21 grudnia, przed wystąpieniem Andrzeja Milczanowskiego w Sejmie, Lech Wałęsa awansował do stopnia generała: wiceministra spraw wewnętrznych Henryka Jasika, dyrektora Zarządu Śledczego UOP płk. Wiktora Fonfarę, dyrektora Zarządu Wywiadu Bogusława Liberę i doradcę szefa UOP Mariana Zacharskiego. Wszyscy nominowani brali udział w operacji dotyczącej Józefa Oleksego. Dzień później kończyła się kadencja ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsy, którego otoczenie, jak i on sam liczyło na to, że awantura związana z Oleksym zapewni mu w nadzwyczajny sposób przedłużenie prezydentury.

Ale to nie był jedyny powód, tym bardziej że we wrześniu 1994 r. ówczesny szef UOP Gromosław Czempiński powiedział Oleksemu, że służby wiedzą o jego spotkaniach z Ałganowem. Informacja na temat tych kontaktów została przekazana Wałęsie w lipcu 1995 r., Aleksandrowi Kwaśniewskiemu zaś kilka tygodni później. Mimo to jednak czekano, by wykorzystać tę informację do grudnia − miesiąc wcześniej Kwaśniewski wygrał wybory prezydenckie. Wiele wskazuje na to, że miała ona „rozsadzić” SLD, sprowokować wzajemne oskarżanie o agenturalną przeszłość. Oleksy zaprzeczył rewelacjom Milczanowskiego; przyznał, że znał Ałganowa i wspólnie z nim biesiadował, ale nie przekazywał mu żadnych informacji. Sprawa nie wywołała zamierzonego efektu − Wałęsa przestał być prezydentem, w lutym 1996 r. Oleksy przestał być premierem, a generałowie ze sprawy „Olina” odeszli z UOP. 


Dziennikarka, pisarka ( "Resortowe dzieci" i nie tylko), scenarzystka, reżyser

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura