Wyśmiewanie kogoś lub pogardzanie nim ze względu na jego obcy akcent jest w kulturalnym świecie powszechnie uważane za szczyt chamstwa, bezczelności czy wręcz rasizmu.
W Stanach Zjednoczonych ludzie mówią z tak wielką rozmaitością akcentów, że nie sposób ich zliczyć. Nie jest to jednak zwykle przeszkodą, aby byli oni szanowani za swój charakter, poglądy czy osiągnięcia życiowe. Wystarczy przejrzeć sobie nagrania wykładów zamieszczane w Internecie przez amerykańskie uniwersytety, aby przekonać się, że dziesiątki tamtejszych profesorów mają obcy akcent. Wielu z nich jest jednak szanowanych na całym świecie ze względu na swoje osiągnięcia naukowe.
Tymczasem niedawno byliśmy świadkami rzeczy wręcz niebywałej. Oto kandydat na Prezydenta Polski Rafał Trzaskowski publicznie wyśmiał przedstawiciela Polonii amerykańskiej i okazał mu pogardę za jego akcent. I jeszcze do tego nie za obcy, ale za polski akcent!
Swoim zachowaniem w powyższej sytuacji pan Trzaskowski pośrednio potwierdził też moje przypuszczenia, że wcześniejsze zdarzenie z językiem francuskim było wyreżyserowane. Bowiem słysząc, jak ktoś pyta bezbłędną polszczyzną, bez śladu obcego akcentu, czy może zadać pytanie po francusku, nie wyraził on wówczas najmniejszego zdziwienia ani obiekcji.
Komentarze