Zgodnie z zapowiedziami Paweł Kukiz chce wystartować w jesiennych wyborach parlamentarnych. Jak wiadomo, obecnie nie stoi za nim żadna partia polityczna, co zmusi świeżo upieczonego polityka do stworzenia własnej organizacji.
Powstaje w związku z tym ważne pytanie - czym ta partia będzie? Kośćcem każdej partii jest oczywiście program polityczny, a przynajmniej jego podstawowe założenia, czyli hasła-lejtmotywy. W obecnej dobie ogłupiałej medialnej propagandowej papki - wyborcy nie potrzebują kilkudzięsięciostronicowej książki z niezrozumiałym programem (któż to będzie czytał). Załóżmy, że kilka tych haseł typu JOW jest gotowych, a kilka jeszcze powstanie - więc jest to rzecz przewidywalna.
A co ze strukturą partii Kukiza? Z kogo te struktury będą się składać?
Jak wiadomo, sukces Kukiza jest oparty na ad hoc zebranych pasjonatach, głównie młodzieży. Czy oni są w stanie uczestniczyć w budowie oddolnych struktur regionalnych, czy mają ku temu doświadczenie, czy wystarczy im dzisiejszego entuzjazmu na pełne wyrzeczeń i ciężkiej pracy następne kilka miesięcy albo lat (w przypadku pozytywnego rozstrzygnięcia wyborczego)?
A może nie jest bardzo wydumanym i fantastycznym scenariusz, w którym Kukizowi podsunięci zostaną odpowiedni "specjaliści" - i za rok lub dwa okaże się, że powstała kolejna przybudówka PO typu Ruch Palikota (czy Samoobrona dla SLD).
Uprzedzam, że nie wątpię w dobre chęci i patriotyzm Pawła Kukiza. Rzecz nie w tym. Chodzi o to, że w bitwie buldogów (oligarchowie, służby specjalne, państwa ościenne, stary ubekistan) jest zielony jak szczypiorek. Czy sobie poradzi? Czy nie zmarnuje szansy i nadziei Ruchu Wkurwionych?