Dziobaty Dziobaty
230
BLOG

Gorączka sobotniej nocy po Dniu Niepodległości – Floryda i inne

Dziobaty Dziobaty USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 1


Kradnę tytuł znanego filmu z Johnem Travoltą i Olivią Newton-John „Saturday Night Fever”... Często stan podgorączkowy zmienia się w prawdziwą gorączkę i to wielowymiarową. Gorączka to nie to samo co upał... Formaliści mogą sobie sprawdzić definicje i synonimy w słownikach i na Wikipedii. 

W skali Fahrenheita „gorączka” zaczyna się przy temperaturze ciała 100 F, ale to dopiero 38 w skali Celsiusa. Różne problemy zaczynają się w temperaturach „three digits’" Fahrenheita. Problemy dla zdrowia człowieka i zdrowia przyrody.

Dzień Niepodległości w Ameryce był w tym roku pod wszelkimi względami wyjątkowy. Tak naprawdę, zaczął się w piątek wieczorem a kończy teraz, w niedzielę przed północą...

W tegoroczne święto zwaliło się na Amerykanów wszystko at the same time – druga fala koronowirusa, wzrost temperatury protestów społecznych w na całym terytorium kraju, bojowe nastroje „people of color”, fala upałów na znacznym terytorium Stanów Zjednoczonych, pożary, powodzie, tornada (Floryda i część innych stanów na Południu) oraz wspomnienia, że kiedyś było inaczej.

Oceniając „świętowanie” Dnia Niepodległości, najważniejszego święta państwowego w tym kraju dzisiaj, ten dzień ważnym już nie jest... Zaledwie kilka dni temu ogromne rzesze ”people of color” obchodziły dzień wyzwolenia spod jarzma niewolnictwa. Nie tylko Afro-Amerykanie, autentyczni potomkowie przybyszów z Czarnego Lądu, ale również osiadli stosunkowo niedawno kolorowi imigranci z wielu krajów Afryki, włączając w to azylantów politycznych z Sudanu, Somalii i innych. Załapało się też wielu Latynosów.

"Juneteenth is an annual observance on June 19 to remember when Union soldiers enforced the Emancipation Proclamation and freed all remaining slaves in Texas on June 19, 1865. This day is an opportunity for people to celebrate freedom and equal rights in the United States. "

Nie od dziś wiadomo że hasło “Freedom and equal rights” to niesłychanie wybuchowa I skuteczna pożywka dla wzniecania niepokojów społecznych od czasów Wielkiej Rewolucji Francuskiej. 

Początkowo jej hasło brzmiało – „Liberté, égalité, fraternité, ou la mort”. Po zwycięstwie rewolucji ostatnia fraza została zapomniana, bo brzmienie hasła stało się trochę nieładne.

Trudno się dziwić że kolorowi, w oczach wielu białych nadal uważani za mniej wartościowych, przestają lub już przestali, mieć jakikolwiek sentyment do święta, które symbolizuje „white supremacy”.

Nałożenie się na obchody Forth of July fali strachu związanego z koronawirusem i wcześniejsza erupcja niepokojów społecznych na tle rasowym jak również zła pogoda spowodowały, że biała i patriotyczna część ludności przeszła do defensywy a obchody się „nie udały”. Poprawność polityczna i "sense of guilt "  występujący u wielu Demokratów, wizerunek tegorocznego święta dopełniły.

Ostatnie trzy dni na Południowej Florydzie zaczynały się słoneczną pogodą... od rana cisza i temperatury powyżej 35C... Pogoda szybko zmieniała się po południu; nagle zrywały się silne wiatry, potem przychodziły gwałtowne burze z biciem piorunów i ulewnym deszczem.

Wszystko nadchodziło z południowego-zachodu, od strony Zatoki Meksykańskiej... Trzeba powiedzieć, że od końca maja zaczyna się rokrocznie na Florydzie hurricane season. Floryda jest dużym Stanem a w Południowej (geograficznie) Florydzie klimat jest specyficzny, tropikalny jak na Karaibach.

W piątek i sobotę wieczorem przeszło koło nas prawdziwe tornado, na szczęście nie z tych najsilniejszych, gdyż siła wiatru była do 60 mil/godz... Z okna living-roomu widzieliśmy zginające się do ziemi palmy i kompletnie zalany parking. Z drugiej, wschodniej strony na balkonie, a raczej dużej i głębokiej loggi  i żadnych nacieków ani podcieków nie mieliśmy. Przeciwsztormowe zasuwy skutecznie chronią nawet przed huraganem o podmuchach 180 mil/godz (tak zapewnia producent)... Woda w jeziorku podniosła się ponad poziom, rzecz jasna wszystka „żywizna” gdzieś zniknęła... Następnego ranka, jakby nic się nie działo... Znowu słońce,woda z parkingu zniknęła; zostało na trawie trochę gałęzi i palmowych liści.

W sztormową pogodę wszyscy wieczorem siedzą w domu... Wczoraj słyszeliśmy i widzieliśmy ponad dachami dość niemrawą kanonadę fajerwerków. Dzisiejsze lokalne news podały, że w okolicy było na ogół spokojnie.

Tylko w pobliskim Delray Beach, gdzie miała się po południu odbyć oficjalnie dozwolona impreza, doszło do niepokojów i rozróbek, ale policja jakoś to spacyfikowała...

Dziś rano pojechaliśmy, pierwszy raz od niepamiętnych czasów, do polskiego kościoła w niedalekim Pompano Beach. Jeździmy tam rzadko, z różnych powodów; najczęściej bywamy w bliższym nam St.Jude Church w naszej mieścinie.

Uroczystości kościelne, a potem rozmowy w przykościelnej kawiarni z mieszkającymi w okolicy Polakami, w tym o wyborach w Polsce, były ciekawe a dla mnie bardzo pouczające... Mam wielką ochotę napisać na ten temat osobny felieton.

Po kościele zrobiliśmy przegląd plaż w pobliskich miejscowościach... Wszystkie były zamknięte; wzdłuż przybrzeżnej drogi A1A zauważyliśmy wiele policyjnych radiowozów, których normalnie aż tyle nie ma...Pozamykanych było wiele z przedtem otwartych restauracji i tiki-barów.

Samochodów na drogach i ludzi na ulicach niewiele... Cóż za kontrast z widokiem który pamiętamy z ubiegłych lat. ..

Dzisiaj odbywały się uroczystości w Waszyngtonie. Prezydent Trump miał kolejne przemówienie w którym odwoływał się do patriotyzmu Amerykanów i przypominał ich udział w walkach o wolność „naszą i waszą”.

W piątek wieczorem miał wystąpienie koło pomnika w Rushmore w Dakocie Południowej, częściowo transmitowane na niektórych kanałach TV;

Trump Claims 'Left-Wing Cultural Revolution' Wants to 'End America' in Divisive Mt. Rushmore Speech

Wczoraj Donald Trump miał telewizyjne wystąpienie w którym zapowiadał koniec z pobłażliwością dla protestantów-wandali którzy masowo, na terytorium całego kraju, powalili i zniszczyli setki monumentów-pomników ważnych osobistości historycznych których uważali za rasistów; od Kolumba, Waszyngtona i Jeffersona, do Lincolna, Theodora Roosevelta i Wilsona... Rozwalali też krzyże i inne symbole religijne, figury świętych, również figury Chrystusa. 

W odpowiedzi Trumpowi, co wyraźnie adresowały media, nastąpił wybuch nowych manifestacji i awantur... Już wczesnym popołudniem media podawały o nowych  śmiertelnych ofiarach rozruchów i zniszczeniach pomników - w Waszyngtonie, Atlancie, San Francisco, Seattle i wielu innych miastach i miejscowościach na terenie całego kraju... Liczne napady i rozboje, miały miejsce głównie w dzielnicach zamieszkałych przez „kolorowych” 

Na Yahoo dało się przeczytać kilka komunikatów które później zniknęły, ale niektóre zostały.

“Chicago violence erupts during holiday weekend, at least 67 shot and 13 killed”

“ Fourth of July weekend marked by violence countrywide” 

Z innych źródeł –  

“The Fourth of July holiday weekend across the U.S. was marked by violence as more than 14 were killed and dozens were injured in shootings, including at a nightclub in South Carolina.”

“A family of five was shot and a mother was killed in quintuple shooting in Detroit early Saturday.

“Baltimore protesters pulled down a statue of Christopher Columbus and threw it into the city's Inner Harbor on Saturday night.”

Takich wiadomości w mainstream oraz social media były dziesiątki, jeśli nie setki.

Równolegle trwa zażarty spór o prawdziwy stan koronawirusowego zagrożenia i podjętych środków zapobiegawczych i leczniczych. Na ogół panuje zgoda, że zasadniczy przełom nastąpi po wprowadzeniu szczepień ochronnych, ale to w tym roku tego chyba się  tego nie doczekamy... Czy zagrożenie jest autentyczne, czy podsycane z przyczyn poza-medycznych?

A number of states — including Florida, California, Arizona and Texas have become hotspots for new coronavirus cases. Saturday marked the third consecutive day of the country reporting new daily cases of over 50,000, hitting a new 24-hour high of 57,497 on Saturday, according to MarketWatch.”

“ Trump claimed that testing has shown that 99 percent of coronavirus cases “are totally harmless” — although Johns Hopkins University has estimated the fatality rate in the United States is 4.6 percent, according to CNN”

Sam widziałem i słyszałem jak Trump mówił o 2%... Drobna różnica, a cieszy.


Dziobaty
O mnie Dziobaty

Żwawy w średnim wieku, sędziwy też. Katolicki ateista, Cutting-edge manipulator należyty. Przyjmuję w środy i czwartki, bez kolejki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka