El Ohido Siluro El Ohido Siluro
19790
BLOG

Śmigłowiec - ostatnie brakujące ogniwo

El Ohido Siluro El Ohido Siluro Rozmaitości Obserwuj notkę 140

 

 

 

 

    Niedawno jeden z blogerów "znalazł" na filmie 1.24 coś, co do złudzenia przypomina śmigłowiec. Mało tego, pod tymże śmigłowcem zdaje się być widać "coś", co można uznać za zestaw lin do transportu ciężkich elementów, a także wydaje się być widać obiekt transportowany...

 

 

ohv.salon24.pl/202989,lubianka-mamy-problem

 

 

kadr z klatki 1767 filmu 1.24

 

 

   Niektórzy uważają, że pod śmigłowcem może być podwieszony niewielki samolot, który został użyty do inscenizacji "katastrofy" (pamiętamy wywiad z montażystą Wiśniewskim, który twierdził, że widział "mały samolot sportowy, może wojskowy prawie orzący lewym skrzydłem ziemię"). Jednak nie tą kwestią chciałbym się zająć w nieniejszej notce.

 

 

 


 

   Na kanwie między innymi tego "znaleziska" blogera OHV powstało opracowanie noszące wymowny tytuł "Ostateczne rozwiązanie kwestii smoleńskiej", które robi od paru dni zawrotną karierę w sieci. Autor opracowania prezentuje w nim zdjęcia ciężkiego śmigłowca transportowego, zdolnego do przenoszenia samolotów. Jednocześnie przekonuje, że za sprawą śmigłowca zniknął z miejsca powszechnie uznawanego za miejsce "katastrofy" kadłub oraz kokpit Tu-154m. Obejrzyjmy jeszcze raz to opracowanie:

 

 

"Ostateczne rozwiązanie kwestii smoleńskiej"

 

 

   Spójrzmy także na fotografie ciężkiego śmigłowca transportowego, którymi posłużył się autor opracowania. Widzimy, że śmigłowiec tego typu jest zdolny przenieść cały, niemały przecież samolot! Wyposażony jest on w tym celu w zestaw trzech lin (zawiesie) - o dziwo, na filmie 1.24 widać przemieszczające się nad głową operatora trzy dziwne podłużne przedmioty, które jako żywo przypominają właśnie trójlinowe, samopoziomujące się "zawiesie" - całkiem podobne do tego z poniższych fotografii:

 

 

 

 

Nie wiem czy i na jakiej podstawie autor opracowania uznał, że transportu pasażerskiej części Tupoleva dokonano z pomocą takiego właśnie śmigłowca, ale wszystko wskazuje na to, że trafił w przysłowiową dziesiątkę!

 

 

 


 

   Rzućmy okiem na gorący materiał z relacji ze Smoleńska w stacji telewizyjnej LifeNews (udostępniony na Youtube.com dnia 11 kwietnia 2010). W tym krótkim materiale filmowym słyszymy rozmowę z jednym z kontrolerów lotów, który stara się przekonać opinię publiczną, że załoga PLF 101 nie znała języka rosyjskiego i miała problemy z liczebnikami, jednak i tym razem nie to stanowi główny punkt programu nieniejszej notki.

Spójrzmy na drugi plan, nieco ku górze. Otóż widzimy tam przemykający chyłkiem ponad koronami drzew... CIĘŻKI ŚMIGŁOWIEC TRANSPORTOWY !!!

 

Диспетчер рассказал о причинах крушения

 

 

 

   Dla ustalenia uwagi przygotowałem screen z filmu, a także skopiowałem film na wypadek, gdyby ten materiał za chwilę nagle zniknął z sieci...

 

 

 

 

 


 

   Porównajmy zatem śmigłowiec widoczny w tle, w gorącej relacji LifeNews ze Smoleńska, która została udostępniona na Youtube.com 11 kwietnia 2010 ze śmigłowcem zdolnym do przenoszenia samolotów, którego fotografie zamieścił w opracowaniu "Ostateczne rozwiązanie kwestii smoleńskiej" jego autor. Nie ulega żadnej wątpliwości, że jest to ten sam typ ciężkiego śmigłowca transportowego. Proszę spojrzeć na zestawienie obydwu zdjęć:

 

 

 

 

   O ile "pamięć mnie nie myli", to służby zabezpieczające pogorzelisko zbudowały specjalną drogę, aby ciężki sprzęt (taki jak dźwigi, spychacze, ciężarówki) mógł wjechać na miejsce spoczynku NIEKTÓRYCH części rządowego samolotu... Mam też przed oczami widok dźwigów podnoszących szczątki i ciężarówek wywożących je drogą zbudowaną przez wycięty w tym celu kawałek lasu. Wnioskuję zatem, że żaden śmigłowiec nie brał udziału w oficjalnej operacji usuwania szczątków Tu-154.

 

 

WIĘC CO DO CHOLERY ROBIŁ TAM WIDOCZNY W RELACJI LIFENEWS CIĘŻKI TRANSPORTOWY  ŚMIGŁOWIEC MIL MI-26  !!!???

 

 

Tylko nie mówcie, że przewoził Federalną Służbę Ochrony, ekipę telewizyjną, dziennikarzy, archeologów czy też ornitologów na miejsce inscenizacji "katastrofy"...

 

 

 

 Flying crane helicopter (latający dźwig) Mil MI-26TM transportuje Tupoleva Tu-134. Masa własna samolotu - 29 050 kg.

 

 

 

Mi-26  - prezentacja możliwości śmigłowca

 

 


 

 

   Pomiędzy godziną 8:36 a 8:56 (warszawskiego czasu) na smoleńskim lotnisku zapewne miała miejsce akcja podobna do przedstawionej na poniższym filmie. Tyle, że było o wiele łatwiej, bo wystarczyło przenieść sam kadłub (od dzioba poprzez kokpit i trzy salonki na miejscu z okolic wiązania skrzydeł kończąc). Reszta (ta najcięższa jak silniki, czy podwozie) - została na miejscu. Bo przecież była "katastrofa" i coś zostać musiało...

 

 

 

Jak widać na poniższym filmie, operatorzy mocujący zawiesie do transportowanych elementów zwykle ubierają się w czerwony kombinezon.  Widzimy to na legendarnym filmie 1.24, gdzie ubrany na czerwono operator stoi za elementem podwozia, dokładnie w miejscu, gdzie jeszcze kilka minut przedtem znajdował się kadłub Tu-154m Lux. Pozycja operatora wyznacza pilotowi śmigłowca miejsce nad którym powinien "wisieć", aby operator jak najszybciej i najpewniej mógł przymocować przygotowany do transportu element.

 

 

 

 

 

 

Dźwigowi po akcji. Smoleńsk Siewierny 10 kwietnia 2010r.

 

 

Latający dźwig, Mil MI-26T po akcji. Smoleńsk Siewierny 10 kwietnia 2010, wieczór.

 

 


 

   Taki sam śmigłowiec jak ten stojący na smoleńskim lotnisku wieczorem 10 kwietnia 2010 roku, możemy obserwować na wielu filmach i zdjęciach. Zastanówmy się, czy na filmie 1.24 słychać w tle odgłos rozpędzanych turbin przypominający przeciągły świst i charakterystyczne klekotanie? Oto przykłady filmów na których widzimy i słyszymy podczas pracy latający dźwig - Mil MI-26T:

 

 


 

 

Jak widać Mi-26 jest w stanie poruszać się dość cicho mimo potężnych rozmiarów:

 

 

A  jak wygląda sprawa z kilkoma maszynami tego typu? Czy będzie głośniej? Też niekoniecznie:

 

 

Zobaczmy jeszcze jak wygląda manewr Low Pass w wykonaniu Mi-26 koncentrując się na aspekcie fonicznym:

 

 

Jak widać nieprawdziwe są hipotezy wygłaszane przez niektórych "komentatorów" o tym, że gdyby śmigłowiec tego typu był w pobliżu mikrofonu i kamery, to nie byłoby słychać absolutnie niczego poza nim. Na powyższym filmie Mi-26 przelatuje dosłownie kilka metrów nad głowami ludzi, a ich swobodna rozmowa jest całkowicie czytelna. Okazuje się również, że turbulencja pod maszyną nie jest tak silna jak niektórzy próbują wmawiać - zwróćmy uwagę, że sfilmowany osobnik pomimo, że Mi-26 przelatuje kilka metrów nad nim nawet nie raczył przykucnąć i bez żadnych problemów utrzymuje pozycję stojącą.

 

 


 

 

Wszystko na temat Mi-26:

 

teknologi.kompasiana.com/group/internet/2010/04/19/teknologi-canggih-07-helikopter-angkut-besar-mi-26t-mi-12-buatan-russia/


www.google.pl/imgres

 

 

 



 

EPILOG:

 

No...? To co robił nad szczątkami rządowego samolotu ten śmigłowiec?

Ano, najpierw zapewne czekał... Potem jak uwalono samolot (niewykluczone, że już w niepełnej obsadzie pasażerskiej co potwierdzają Bahr i Wiśniewski) - to przestał czekać i wywiózł kadłub samolotu (całą część pasażerską i kokpit) gdzieś niedaleko. Nie mogło to być daleko, ponieważ śmigłowiec musiał pozostać niewidoczny, zatem skorzystać musiał z lokalnego i chwilowego domglenia naturalnej mgły (zapewne przez "zrzuty" z IŁa). Zatem kadłub został błyskawicznie podpięty i odleciał wraz ze śmigłowcem gdzieś niedaleko, gdzie niezauważony mógł poczekać do nocy i kolejnego transportu... Miejsca tego szukać powinniśmy na trasie "domglenia mgły", czyli w osi pasa. A ściślej rzecz ujmując - w tych miejscach, nad którymi przeleciał IŁ prowadząc operację "lokalnego domglenia mgły".

 

 

No to szukajmy!

 

 

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości