Elef.Parparim Elef.Parparim
344
BLOG

Zachód ujawnił swoją nazistowską naturę, czyli o tym jak zahartowała się paranoja

Elef.Parparim Elef.Parparim Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 18
Dzisiejszy wpis jest kolejnym kwiatkiem z bukietu współczesnej żurnalistyki rosyjskiej. Tym razem propagandowa felietonistka Ria Novosti Natalia Osipowa, niczym blaszanego drwala, bierze na warsztat spiżowe pamiątki po bolszewizmie, półprawdy, rusofobię i rozpaczliwe wizjonerstwo. Zaznaczam, że w odróżnieniu od współczesnej krainy Oz, z poniższym tekstem polemizować można bezkarnie. Miłej lektury.

 
Zachód niszczy pomniki sowieckiego żołnierza. Czyni to od dawna, konsekwentnie, starając się wymazać pamięć o nim – bohaterze i obrońcy świata przed nazizmem. Ale dopiero teraz, tej zimnej wiosny 2022 roku, Zachód poczuł ulgę: teraz nie musi liczyć się z konsekwencjami i protestami. Niszczenie pomników wszystkiego, co sowieckie (a sowieckie w Europie to przede wszystkim militarna chwała i męstwo) z niegodnej, marginalnej akcji zatwierdzonej przez ultraprawicowych nacjonalistów, potomków nazistów, z akcji rzekomo przeprowadzonej pod naciskiem pewnego rodzaju publiczności przed wyborami,  z woli poszczególnych złych polityków, stała się oficjalną linią polityczną. Jak szczerze przyznał premier Mateusz Morawiecki: „To, co wcześniej nazywano rusofobią, jest dziś już mainstreamem".
Ostatnio, jednym z symboli, który został „zabity” przez polskie władze - był pomnik żołnierzy Armii Czerwonej w miejscowości Chrzowice. Monument został zainstalowany w 1949 roku w miejscu śmierci ponad 600 żołnierzy Armii Czerwonej 1. Frontu Ukraińskiego. Tym razem pomnik nie został po prostu rozebrany. Polska wymyśliła nowy rodzaj egzekucji: zburzyć pomnik na żywo, przy dźwiękach szyderczej przemowy nad pokonanymi. Posągowi zarzucono na szyję żółto-niebieska pętlę, którą potem pociągnął traktor. Gdy statua się zawaliła, fakt ten brawami nagrodził obecny na uroczystości dyrektor Instytutu Pamięci Narodowej Karol Nawrocki wraz z kolegami. I stwierdził z satysfakcją: "Nie ma miejsca na czerwoną gwiazdę w przestrzeni publicznej wolnej, niepodległej i demokratycznej Polski. Nie ma miejsca na czerwone gwiazdy w przestrzeni publicznej wolnej Europy".

W Polsce i krajach bałtyckich przez wiele lat testowano te neonazistowskie praktyki i znaczenia, które stają się obecnie powszechną europejską normą w odniesieniu do wyczynu sowieckiego żołnierza, skutków II wojny światowej, oceny rola Hitlera, niemieckiego nazizmu, ukraińskiego etnonazizmu. To, co jeszcze 30 lat temu wydawało się niesłychanym bluźnierstwem, tutaj stało się kulturą życia codziennego, a potem spokojnie maszerowało po Europie .
A teraz widzimy coś nowego, kolejną polską innowację: to już nie tylko wandalizm, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, jakkolwiek okropnie to brzmi. Z jednej strony jest to podejście instytucjonalne, wybór państwa, z drugiej to uniesienie z powodu wandalizmu, radość, taniec na kościach, triumf na gruzach. Tutaj radość i zachwyt łączą się z żelazną ręką uzasadnionej systemowej przemocy. I tutaj rozumiemy, z czym mamy do czynienia. Kiedy entuzjazm i radość z aktów przemocy łączą się z wolą państwa, powstaje nazizm. Dokładnie to wydarzyło się w Niemczech w latach 30-tych. „Nigdy więcej” – takie hasło wyrzucili 9 maja niezadowoleni ze zwycięstwa ZSRR skrybowie historii. A teraz znowu i znowu.

 Prezydent Mołdawii Maia Sandu spokojnie deklaruje, że „miejsce wstęgi św. Jerzego jest na śmietniku historii”. Na Łotwie obchodzenie 9 maja jest zabronione: wszelka działalność świąteczna w tym dniu będzie ścigana. W Niemczech, w Dolnej Saksonii, flagi ZSRR i wstążki św. Jerzego są zabronione. Poseł do berlińskiego parlamentu Stefan Foerster proponuje usunięcie z list honorowych obywateli Berlina nazwiska pierwszego sowieckiego komendanta miasta Nikołaja Berzarina, który faktycznie uratował tysiące mieszkańców przed głodem, chorobami i wyniszczeniem. Ale to nie ma znaczenia, politycy rywalizują w nienawiści do sowieckiego żołnierza i szybkości, z jaką chcą odwołać jakąkolwiek wzmiankę o nim, czy to będzie parada, procesja Pułku Nieśmiertelnych, czy fajerwerki.


Wszystkie te anty-czynności są wykonywane z pożądliwością krzywoprzysięzcy. Z przyjemnością, z śmiałością chuligana, który jest pewny swojej bezkarności. Wreszcie zachodni establiszment polityczny zrzucił maski, które był zmuszony nosić od 1945 r., mocno umocowany decyzjami procesów norymberskich z 1946 r.   Wydawało się, że Europa wstydziła się tego, co wydarzyło się w latach 30. i 40., kiedy straciła swój ludzki wygląd i skurczyła się do komór gazowych i materacy wypchanych ludzkimi włosami. I nikt nie mógł przerwać tego aktu samozniszczenia ludzkości, z wyjątkiem sowieckiego żołnierza. Ale teraz okazuje się, że tak nie było. Zostaliśmy oszukani. Chcieliśmy wierzyć w najlepszych. Ale Europa nie czuła się obciążona swoimi zbrodniami, nie czuła się winna i nie czuła się odpowiedzialna za okrucieństwa. Wręcz przeciwnie, przez wiele lat próbowała zrzucić winę za tragedię wojny na Rosjan, na ZSRR.


To jest tortura jeńców wojennych! W ten sposób upokarzają schwytanego wroga na Ukrainie. Zbezcześcić, okaleczyć, okaleczyć. Żołnierz sowiecki jest też żołnierzem rosyjskim. Chociaż przeciwko Hitlerowi walczyli ludzie różnych narodowości, dla Europy każdy Gruzin, Ukrainiec, Rosjanin, Żyd, Kazach, Osetyjczyk w armii sowieckiej jest żołnierzem rosyjskim. Niech będzie przynajmniej stuprocentowym etnicznym Ukraińcem. Ten bardzo rosyjski żołnierz, kimkolwiek by nie był ze względu na narodowość, jest głównym wrogiem dzisiejszej Europy. Jak nie zabijać mu pomników? Dlaczego nie spróbować samemu go zabić? Dwie linie walki: z kamieniem i z żywym ciałem. A nawet trzy: zmagają się z pośmiertną chwałą żołnierza-bohatera i jednocześnie próbują zniszczyć reputację i godność żołnierza armii rosyjskiej.
A w odniesieniu do rosyjskiego żołnierza i jego wyczynu łatwo określić, kto jest przed tobą.
Nie ma już rewizji wyników II wojny światowej. Możemy śmiało stwierdzić, że zostały anulowane. Przed nami zmiana nastawienia do Hitlera (to zmieniło się już w stosunku do Bandery do tego stopnia, że ​​nazistowskie hasło: „Chwała Ukrainie – chwała bohaterom!” – jest powtarzane całkiem legalnie przez przedstawicieli zachodniego establishmentu politycznego, publicznie, a także z zachwytem). I odrzucenie wyników procesów norymberskich. Próba zmiany jego wniosków i postawienia nie przestępców, ale bohaterów przed ławą oskarżonych. Niestety, nadal to zobaczymy. Już widzimy. Japonia wykluczyła batalion Azow z rejestru zakazanych organizacji nazistowskich i przeprosiła bojowników za umieszczenie ich na tej liście. Tak więc przeproszenie Hitlera jest teraz kwestią czasu.


Należy uznać, że 77 lat po zwycięstwie powrócił nazizm. Konsensus państw sojuszniczych – i tak już kruchy – słabnie z biegiem lat i ostatecznie zniknął, już nie istnieje. Już pękał w szwach: albo trzeba było uznać ogromną rolę amerykańskiej Lend-Lease (program Lend-Lease z 1941 r., z czasów II wojny światowej umożliwiał Waszyngtonowi pożyczanie sprzętu wojskowego aliantom), bez której nie byłoby Zwycięstwa (a właśnie teraz Amerykanie wracają z programem dostaw broni Lend-Lease, ale już po drugiej stronie frontu), potem poruszyć temat grabieży i gwałtu (jak widzimy, propaganda przeciwko naszemu żołnierzowi działa teraz według tego samego scenariusza), potem przesunąć termin wakacji, potem przestać się radować i rozpocząć żałobę. Ale tak po prostu, z wdzięczności i z głębi serca, trudno było rozpoznać wielki wyczyn i prymat sowieckiego żołnierza w ratowaniu świata. Nie do zniesienia. Skrzypiali, ale ciągnęli ten pasek. Ale najważniejsze pytanie brzmi: Ale czy byli wdzięczni za ocalenie i powrót państwowości narodowej? Czy narody Europy naprawdę potrzebowały wolności? Czy to prawda, że ​​zostali zniewoleni przez Hitlera? Skoro są tak entuzjastycznie gotowi przyjąć małego Führera i we wszystkim go wspierać, to może chcieli być nazistami? Doświadczyć tej rozkoszy upadku, podłości, kpiny, którą wspiera państwowy system przemocy? Może Hitler był ich prawdziwym wyzwolicielem, pozwalając im poddać się instynktowi śmierci i autodestrukcji? kpina, którą wspiera państwowy system przemocy? Może Hitler był ich prawdziwym wyzwolicielem, pozwalając im poddać się instynktowi śmierci i autodestrukcji? kpina, którą wspiera państwowy system przemocy? Może Hitler był ich prawdziwym wyzwolicielem, pozwalając im poddać się instynktowi śmierci i autodestrukcji?

Sądząc po intensywności szczerej, apolitycznej nienawiści, wydaje się, że widzimy ucieleśnienie tego wieloletniego planu „naszych zachodnich partnerów”, który został wymyślony w 1945 roku. Mówimy o operacji, opracowanej przez Połączony Sztab Planowania Brytyjskiego Gabinetu Wojennego, zakładający atak na ZSRR i jego klęskę  zaraz po zakończeniu wojny z Rzeszą. Wydawałoby się, że było w samą porę - kraj po wojnie wykrwawił się na śmierć i można było spróbować go dobić. Ale po przeanalizowaniu Ameryka i Wielka Brytania zdecydowały, że sobie nie poradzą. Nawiasem mówiąc, pod tym względem Armia Czerwona została nazwana armią rosyjską. Nie ma więc co łudzić się - Europa nie walczyła z Czerwonymi, Europa zawsze walczyła z Rosjanami.


Zachód oczywiście od dawna chciał ponowić wojnę i zmienić mapę Europy. Udało mu się to zrobić pokojowo, wytrącając wiele krajów spod wpływów ZSRR i urządzając w Europie dokładnie to, czego zawsze chciał: system marionetkowych proamerykańskich reżimów i demontaż dużych niepodległych państw (Jugosławii). W wyniku zimnej wojny i 1991 r. Zachód był w stanie zrealizować prawie cały ten plan - ustanowienia kontroli nad kontynentem europejskim. Pozostała tylko Rosja.
„Możemy powtórzyć” – nie chodzi tylko o agresywną odwetową Rosję, ale o Rzeszę Europejską, która chciała powtórzyć kampanię na wschód, zdobyć środki na swoje potrzeby i po drodze zagospodarować Słowian.
Szef europejskiej dyplomacji Josep Borrell był niezwykle szczery: „Tę wojnę trzeba wygrać na polu bitwy”. Szefie dyplomacji, to ważne. Oznacza to, że zwycięstwo w 1945 roku nad całą europejską machiną zabolało ich tak boleśnie i przestraszyło, że potrzebna była zemsta. (Alianci przyłączyli się pod sam koniec, w 1944 roku, kiedy wynik bitwy był jasny, a wcześniej namówili Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone do otwarcia, notabene, drugiego frontu, obejmującego głosy patriotycznej inteligencji ZSRR - wtedy taki był zaszczyt.) Musimy ograć rosyjskiego Iwana. W tym celu rosyjski Iwan z Kijowa został zamieniony w nazistę, który teraz musi wygrać tę bitwę ze Wschodem o Zachód.


To genialny plan.
I nie mów, że jest zły. Rosjan nie da się pokonać na polu bitwy, ale można ich oszukać. Mówiąc im, że należy zburzyć mur berliński, że ZSRR powinien zostać rozwiązany, albo że Rosjanie to Ukraińcy, którzy potrzebują koronkowych majtek i ruchu bezwizowego. Zachód wziął pod uwagę błędy przeszłości.
Tymczasem w tym, co się dzieje, jest szczególnie ważna rzecz. W wyzwolonych miastach pojawiają się rosyjscy żołnierze i tam przede wszystkim rozpalają Wieczny Płomień, opiekują się opuszczonym pomnikiem żołnierzy radzieckich i przywracają pamięć o Zwycięstwie.
To kluczowy moment konfrontacji, upamiętniający Zwycięstwo 1945 r. – klucz do współczesności. Jeśli przodkom naszych chłopaków udało się pokonać nazizm, to w zasadzie jest to w ludzkiej mocy. To wspaniała broń poprawności historycznej i pamięci.
A pamięć okazała się długa – zarówno dla nas, jak i dla naszych wrogów.

Inspiracja i pierwowzór - https://ria.ru/20220430/zapad-1786247361.html

I am a Nasturtium What Flower Are You?  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka