Nasza enklawa, Wolne Miasto Jelitkowo, zwane przez światłych Unijczyków, czyli przez nas, Elitkowem, trzyma się dzielnie i cały czas rośnie w siłę.
Myślimy jak, co i gdzie, gdzie tu autostradę, a gdzie las postawić.
Dwudziesty szósty stycznia pierwszego roku ery Demokracji.
Nasza enklawa, Wolne Miasto Jelitkowo, zwane przez światłych Unijczyków, czyli przez nas, Elitkowem, trzyma się dzielnie i cały czas rośnie w siłę.
Myślimy jak, co i gdzie, gdzie tu autostradę, a gdzie las postawić.
Ale nie myślimy tylko o sobie. Myślimy też o innych, o tych potrzebujących. O chorych dzieciach.
W związku z tym pan Jerzy dostał delegowany do przeprowadzenia zbiórki. Zakrzątnął się żwawo, przeszedł po wszystkich i zebrał fanty na licytację.
Daliśmy same najcenniejsze rzeczy.
Od spaceru, poprzez wspólne wypicie kawy po zużytą wodę z wanny po kąpieli zapakowaną w gustowny perfum.
Nikt nie może mieć najmniejszych wątpliwości, że zbiórka musi okazać się sukcesem.
pozdrawiam Was
Wasz kronikarz
Sebastian von Git und Slotermeyer